Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej „głęboko analizuje” polskie przepisy o zasadach bezpłatnego dyżurowania przez pracowników pod telefonem. Wszystko wskazuje na to, że przedsiębiorcy działający w branży informatycznej czy serwisujący różnego rodzaju urządzenia i świadczący usługi w sytuacjach kryzysowych muszą liczyć się już teraz z zapłatą swoim pracownikom za czas gotowości do pracy i przeorganizowaniem ich grafików pracy, by były zgodne z unijnymi przepisami.

Wszystko zaczęło się od wniosku o zmianę zapisów w kodeksie pracy, jaki wpłynął do sejmowej Komisji do Spraw Petycji. Z opinii Biura Analiz Sejmowych wynika, że polskie przepisy mogą być niezgodne z unijnymi. Szczególnie, jeśli chodzi o orzecznictwo TSUE.

Unijny Trybunał zajmował się kilkoma sprawami dotyczącymi takich dyżurów. W jednej z nich strażak miał stawić się na wezwanie w ciągu ośmiu, a w innej 20 minut. W kolejnej pracownik telewizji miał godzinę od wezwania na przyjazd do stacji. Trybunał, uznając, że taki dyżur powinien wliczać się do czasu pracy i w konsekwencji być płatny, wyszedł z założenia, że w czasie dyżuru zatrudnieni nie mogli swobodnie dysponować swoim czasem, bo musieli być gotowi do pracy na wezwanie, co mogło nastąpić praktycznie w każdym momencie.

Kodeks pracy. Komentarz BeckOk aktualizowany co kwartał. Skonfiguruj Twój System Legalis! Sprawdź

Analizy resortu

Przedstawiciel resortu rodziny potwierdził na posiedzeniu Komisji Petycji, że trwają analizy skutków takiej zmiany. Dopiero po ich zakończeniu zapadnie decyzja o podjęciu prac legislacyjnych. Okazuje się bowiem, że nowelizacja może być także kosztowna dla administracji publicznej. MRiPS wystąpiło bowiem do innych resortów w rządzie o konsultacje w tej sprawie.

W odpowiedzi MSZ stwierdziło, że takie dyżury są stosowane obecnie w placówkach zagranicznych i zmiana przepisów wiązałaby się ze znacznym zwiększeniem kosztów pracy dyplomatów czy tworzeniem nowych etatów.

Z kolei MS wskazuje, że w resorcie trwają zaawansowane prace nad projektem ustawy o urzędnikach i pracownikach administracyjnych sądów powszechnych, sądów wojskowych i jednostek prokuratury, która ma kompleksowo uregulować kwestie czasu pracy zatrudnionych.

Kodeks pracy. Komentarz. Red.: prof. dr hab. Wojciech Muszalski, dr hab. Krzysztof Walczak. Skonfiguruj Twój System Legalis! Sprawdź

Nie wolno czekać

Wszystko wskazuje na to, że na nowelizację przepisów trzeba poczekać. Jednak nawet jeśli zmiany w kodeksie pracy nie zostaną wprowadzone, firmy powinny stosować się do wytycznych wynikających z orzecznictwa TSUE. Mają bowiem obowiązek interpretacji przepisów dotyczących czasu pracy zgodnie z wykładnią nadaną im przez unijny Trybunał.

Nawet bez zmian w kodeksie pracy po stronie pracowników może powstać roszczenie o wypłatę pensji za czas dyżuru pełnionego w domu. Szczególnie, jeśli się to wiąże z obowiązkiem stawiennictwa na wezwanie do pracy.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Agata Mierzwa partner w Domański Zakrzewski Palinka

Obecne brzmienie przepisów kodeksu pracy dotyczących dyżuru pełnionego przez pracownika w miejscu zamieszkania nie oddaje kierunku interpretacji orzecznictwa Sądu Najwyższego i Trybunału Sprawiedliwości UE. Sądy nakazują traktować czas dyżuru „domowego” jako czas pracy m.in. wtedy, gdy pracownik ma obowiązek w określonym krótkim czasie stawić się w miejscu wyznaczonym przez pracodawcę, co znacząco ogranicza jego swobodę organizowania sobie czasu prywatnego. Sądy zwracają uwagę na częstotliwość, z jaką praca w trakcie takiego dyżuru jest rzeczywiście podejmowana. Oddanie złożoności tego podejścia w postanowieniu kodeksowym wymaga nie lada precyzji. Bez wątpienia zmiana dotknęłaby finansowo wiele firm, w tym szeroko pojętą branżę IT, gdzie dyżurowanie w celu zapewnienia odpowiednio szybkiej reakcji na incydenty jest bardzo popularne, oraz budżet państwa, gdzie dyżury są powszechne chociażby w sądach.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →