Jak nieoficjalnie ustaliła „Rzeczpospolita”, związkowcom z NSZZ Solidarność nie podoba się w projekcie np. to, że nie przewiduje wyraźnego prawa zatrudnionego zdalnie do rekompensaty zwiększonego zużycia prądu w domu.
Z kolei pracodawcy nie są zbyt zainteresowani doregulowaniem tych przepisów, szczególnie w zakresie ich odpowiedzialności za bezpieczeństwo pracy w domu. Obecne przepisy dotyczące pracy zdalnej nie zawierają żadnej regulacji, dlatego są popularne wśród pracodawców chętnie wysyłających zatrudnionych do pracy w domu, by zmniejszyć w ten sposób ryzyko rozprzestrzeniania się Covid-19.
– To na razie wstępny projekt, który chcemy poddać konsultacjom z partnerami społecznymi – mówi Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
– Dyskusja o uregulowaniu pracy zdalnej na stałe w kodeksie pracy trwa już od kilku lat. Najnowszy projekt przewiduje całkowitą likwidację telepracy i zastąpienie jej bardziej elastyczną pracą zdalną – komentuje Michał Lisawa, adwokat, szef działu prawa pracy w kancelarii Baker McKenzie. – Będzie ona miała zastosowanie zarówno poza siedzibą firmy w całości, jak i w części. Dlatego przepisy próbują łączyć niektóre zasady znane dotychczas z telepracy z regulacją pracy zdalnej w specustawie covidowej. Uważam, że jest to rozsądny kierunek zmian.
Co ważne, po zmianach może się okazać, że pracownik będzie musiał uzgodnić miejsce pracy zdalnej z pracodawcą, który będzie mógł odmówić możliwości jej świadczenia np. z działki wypoczynkowej czy nadmorskiego apartamentu. Wystarczy, że uzna za zbyt wysokie ryzyko zerwanie połączenia internetowego z pracownikiem przebywającym w leśnej głuszy.
– Tak jak w specustawie covidowej, brakuje jednoznacznego rozstrzygnięcia, kto i na jakich zasadach miałby decydować, czy pracownik ma warunki lokalowe i techniczne do wykonywania pracy zdalnej – dodaje mec. Lisawa. – Może być to źródłem sporów z zatrudnionymi.
Z projektu wynika, że pracownik korzystający z prywatnego komputera ma mieć prawo do ekwiwalentu. W jakiej wysokości – nie wiadomo. Za każdym razem będzie wynikało to z porozumienia zawartego z pracodawcą.
Etap legislacyjny: konsultacje społeczne