– To dla nas cios, jeśli chodzi o pracę sądów, ale z drugiej strony nikt nic na to nie poradzi – mówią prezesi sądów. I, wysyłają pracowników na pracę zdalną. Nie wszędzie się jednak da.

Krótka kołdra

Sąd Okręgowy w Kielcach został ostatnio uszczuplony o ponad 25 pracowników, w tym ośmiu sędziów.

– Na razie dajemy sobie radę, ale bywa coraz trudniej – mówi „Rzeczpospolitej” Ryszard Sadlik, prezes Sądu Okręgowego w Kielcach.

Potrzebujesz zweryfikować wiarygodność kontrahenta lub ocenić ryzyka? Poznaj Beck KRS Sprawdź

Podobnie sytuacja wygląda w całej Polsce. Dowody?

W Sądzie Okręgowym w Gdańsku dziś nie pracuje 20 osób.

– Dziesięć osób jest chorych na Covid, a kolejnych dziesięć przebywa na kwarantannie –informuje „Rz” prezes Rafał Terlecki. Podobnie jest w sądach warszawskich, poznańskich czy katowickich.

– Musimy nauczyć się pracować w takich warunkach – uważają prezesi. Twierdzą też, że coraz sprawniej idzie im ustalanie, kto z kim miał kontakt, kto razem pracował i kogo należy wysłać do domu na najbliższe dni.

Krzysztof Kurosz jest prezesem Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieście. To jeden z największych sądów rejonowych w kraju. Kiedy pytamy go o kłopoty kadrowe, mówi wprost: dajemy radę, robimy, co możemy.

– Na 814 pracowników 155 przebywa dziś na zwolnieniach lekarskich (i ta liczba stale rośnie) i 41 osób pracuje zdalnie – mówi „Rz”. I dodaje, że tam, gdzie może, stara się kierować urzędników na pracę zdalną. Zastrzega jednak, że to trudny proces, bo przecież praca urzędnika jest mocno powiązana z pracą z aktami.

– Robimy, co możemy, żeby zwiększyć liczbę czynności, jaką można świadczyć zdalnie – mówi prezes Kurosz.

Zapewnia, że w sądzie przez niego kierowanym będą dążyć do jak największej digitalizacji akt. A to z kolei pozwoli urzędnikom na pracę zdalną na coraz większą skalę.

– To wyzwanie dla nas wszystkich – mówią pozostali prezesi. Przyzwyczaili się już do gaszenia pożarów w środku nocy, kiedy okazuje się, że ktoś z wydziału zachorował i rozpoczyna się „śledzenie”, z kim miał kontakt i kogo trzeba odsunąć od pracy.

Kontrola to za mało

Od marca przy wejściu do sądów obowiązują szczególne przepisy.

I tak, wejście na teren sądu jest możliwe nie wcześniej niż dziesięć minut przed wyznaczoną godziną posiedzenia.

W budynkach może przebywać wyłącznie osoba zdrowa, bez objawów sugerujących chorobę zakaźną, nieprzebywająca z osobą objętą kwarantanną lub izolacją w warunkach domowych albo sama nieobjęta kwarantanną lub izolacją w warunkach domowych.

Z kolei strony postępowania, świadkowie i interesanci proszeni są o monitorowanie swojego stanu zdrowia i w razie pojawienia się objawów chorobowych o rezygnację z wizyty w sądzie i powiadomienie sekretariatu o przyczynach nieobecności.

Kolejny punkt dotyczy interesantów. Ci zobowiązani są do okazania wezwania lub zawiadomienia na sprawę sądową, a gdy go nie mają, pracownik ochrony zweryfikuje udział danej osoby w rozprawie lub posiedzeniu sądowym. Pozostałe osoby wchodzące do budynku powinny wskazać służbom cel wizyty. Dla bezpieczeństwa sanitarnego nie będą wpuszczane do budynku osoby, które nie wskazały pracownikom ochrony żadnego celu pobytu w sądzie.

Podczas pobytu w budynkach sądu interesanci mają obowiązek zakrywania ust i nosa własnymi maseczkami ochronnymi (przyłbicami lub częścią odzieży) oraz używania własnych rękawic jednorazowych. Osoba niekorzystająca z maseczki ochronnej zostaje wyproszona z budynku. Wyjątek dotyczy osób ze stosownym zaświadczeniem.

W budynkach sądów przy wejściach ustawiono bezdotykowe urządzenia do odkażania rąk. Osoby wchodzące do budynku są obowiązane zdezynfekować ręce przy wykorzystaniu środków do dezynfekcji lub założyć rękawice jednorazowe.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Przetestuj. Sprawdź