Niskie wymagania

Na tym najniższym szczeblu sądownictwa powszechnego miałyby być załatwiane sprawy o wykroczenia oraz drobne cywilne, np. o alimenty czy karne, np. za jazdę pod wpływem alkoholu czy ucieczkę przed policyjnym pościgiem. Sędzia pokoju mógłby wymierzyć nawet karę więzienia – do trzech lat. Przeciwnicy podnoszą, że jeśli propozycje prezydenta wejdą w życie, to za sędziowskim stołem pojawi się osoba najmniej wykształcona na sali rozpraw: pełnomocnicy i prokurator mają ukończoną aplikację i zdany egzamin zawodowy.

– Na zmianach mają zyskać obywatele – zapewnia Paweł Mucha, doradca prezydenta, który prezentował jego projekt w Sejmie.

Chodzi m.in. o to, żeby w zwykłej wykroczeniowej sprawie nie czekać na wyrok pół roku albo ponad rok.

Wszystkie projekty mają trafić do komisji i będą razem procedowane. Nie wszyscy na Wiejskiej byli tego samego zdania. Poseł Kamila Gasiuk-Pihowicz twierdziła, że prezydent proponuje prawniczy bubel.

Równie krytycznie wypowiedziała Barbara Dolniak. Jej zdaniem procedura wyborów sędziów pokoju jest upolityczniona.

– Prezydent będzie miał możliwość odrzucenia kandydata, choć uzyska poparcie w wyborach powszechnych – twierdziła i wniosła o odrzucenie projektu w całości.

Poseł Andrzej Szejna stwierdził zaś, że propozycje Lewicy i prezydenta mają być remedium na zniszczenia, których w sądownictwie dokonał Zbigniew Ziobro.

– Myślę, że Polacy oczekują istotnej zmiany, która wreszcie da pożądane i namacalne dla każdego obywatela efekty – ripostował z kolei Krzysztof Paszyk, poseł PSL.

4 moduły Systemu Legalis z Bazą prawa i orzecznictwa od 183 zł netto/m-c Sprawdź

Jeszcze jeden pomysł

W grę wchodzi jeszcze projekt o powołaniu sądów pokoju. W marcu przedstawił go Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Do Sejmu jednak nie trafił. Zasadnicza różnica między projektem prezydenckim a propozycją resortu sprawiedliwości polega na tym, że prezydent nie widzi konieczności zmiany konstytucji do wprowadzenia sądów pokoju. I ta właśnie różnica powoduje, że projekt ministra nie trafił jeszcze do kosza. Analizowane jest, czy instytucja wprowadzona bez zmiany konstytucji spełni pokładane w niej oczekiwania.

Minister proponuje wprowadzić do ustawy zasadniczej przepisy stanowiące, że „wymiar sprawiedliwości w zakresie określonym w ustawie mogą sprawować także sędziowie pokoju” (art. 175 ust. 3).

– Bez zmian w konstytucji postępowania przed sądami pokoju byłyby trójinstancyjne. Taki model spowolniłby rozpoznawanie prostych spraw, ponieważ sąd rejonowy musiałby przeprowadzić pełne postępowanie dowodowe. A to mogłoby zaważyć już na starcie na niepowodzeniu nowej instytucji – usłyszeliśmy.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Andrzej Zoll, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego

Choć rozumiem powody powoływania, to osobiście nie jestem zwolennikiem instytucji sędziego pokoju. Bardzo wątpię bowiem, czy społeczeństwo polskie jest na takim etapie rozwoju, by powołanie z jego grona osób do orzekania w najdrobniejszych sprawach cywilnych czy karnych mogło się sprawdzić. Jeżeli przyszli sędziowie pokoju mieliby być wybierani w wyborach powszechnych, to z czasem zamieniłoby się to w instytucję polityczną. Nie przemawia także do mnie uzasadnienie, że sądy pokoju odciążą w orzekaniu najbardziej dziś obciążone sądy rejonowe. Odwołań od orzeczeń sądów pokoju, które trafią do sądów rejonowych, może być mnóstwo. A to z pewnością nie poprawi ich sprawności. Uważam, że jeśli chcemy szukać ścieżki do odciążenia sędziów, powinniśmy się zwrócić w stronę referendarzy sądowych. Są przecież doskonale przygotowani do podejmowania decyzji, a już na pewno w drobnych sprawach.

Etap legislacyjny: pierwsze czytanie w Sejmie

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Wypróbuj! Sprawdź

Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →