Ponad 7 tys. dzieci z Ukrainy przystąpi w tym roku do egzaminu ósmoklasisty. To już niedługo – sprawdzian zaczyna się 24 maja. Aby skończyć szkołę podstawową, uchodźcy muszą przyjść na egzamin. Inaczej powtórzą ósmą klasę. Egzamin jest brany pod uwagę podczas rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Dalsze edukacyjne losy tych dzieci zależą więc m.in. od wyniku z języka polskiego. Może się więc okazać, że uchodźcy trafią do szkół branżowych.
Dostaną słownik
Na egzaminie przewidziano wprawdzie dla nich ułatwienia – dostaną więcej czasu, polecenia po ukraińsku i będą mogli korzystać ze słowników. Odpowiedzą jednak po polsku. Minister edukacji i nauki nie przewiduje odrębnych kryteriów rekrutacji do szkół ponadpodstawowych dla dzieci uchodźców.
– To dyskryminacja ze względu na umiejętności językowe. Dla uczniów ukraińskich najlepszym rozwiązaniem byłaby rekrutacja na podstawie egzaminu z matematyki i języka obcego. Do uzupełniającego egzaminu z języka polskiego powinni przystąpić w późniejszym czasie – mówi prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z UW.
Na problem zwrócił uwagę także rzecznik praw obywatelskich.
– Ignorowanie możliwości oraz potrzeb dzieci uchodźczych może prowadzić do nierówności w dostępie do nauki, dyskryminacji oraz ograniczania ich wolności i praw, czyli do naruszenia art. 70, 32 oraz 37 Konstytucji RP – zauważył Marcin Wiącek w piśmie do ministra Przemysława Czarnka.
Kandydat zostaje przyjęty do szkoły ponadpodstawowej, gdy uzyska odpowiednią liczbę punktów rekrutacyjnych. Każdy uczestnik rekrutacji może przystąpić do postępowania uzupełniającego, które jest przeprowadzane w szkołach, w których pozostały wolne miejsca po zakończeniu postępowania rekrutacyjnego. Gdy absolwentowi szkoły podstawowej nie powiodło się w postępowaniu rekrutacyjnym i postępowaniu uzupełniającym, jest przyjmowany do szkoły ponadpodstawowej, w której zostały wolne miejsca.
Równy dostęp
– Rekrutacja odbywa się na zasadzie równej i powszechnej dostępności. Oznacza to, że aplikować o przyjęcie może każdy, kto spełnia jednakowe dla wszystkich warunki. Stworzenie innych (preferencyjnych) warunków rekrutacyjnych dla jednej grupy zaburzy konstytucyjne zasady rekrutacji, odnoszące się do całej populacji uczniów i absolwentów starających się o przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej albo wyższej – podkreśla Adrianna Całus, rzecznik prasowy MEiN. I dodaje, że zgodnie z art. 70 ust. 4 Konstytucji RP władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia.
– Ukraińskie dzieci nie są polskimi obywatelami. Uzależnianie ich edukacyjnej przyszłości od wyniku egzaminu z języka polskiego oznacza, że albo ten egzamin będzie miał fikcyjny charakter, albo dzieci doświadczą nierówności. Trudno od nich przecież wymagać, żeby od 24 lutego nauczyły się języka polskiego. Warto więc zastanowić się nad racjonalizacją zasad rekrutacji. Wyjątkowość sytuacji sprawia, że można zastosować jednorazowe rozwiązanie – podkreśla prof. Ryszard Piotrowski.
Korzystniej uczyć się online
Jednak ministerstwo stoi na innym stanowisku.
– Warunki rekrutacyjne ustala się nie po to, aby były barierą, ale po to, aby mieć gwarancje, że uczeń, który je pokona, posiada odpowiednie kompetencje (w tym językowe) do podjęcia nauki na kolejnym etapie i podoła wymaganiom tego etapu – zaznacza Adrianna Całus.
Wielu uczniów ukraińskich nie będzie jednak egzaminowanych. Nikt nie sprawdzi, czy sprostają wymaganiom. Są to uchodźcy, którzy obecnie uczą się online w ukraińskiej szkole. Będą oni mogli złożyć wnioski o przyjęcie do szkół średnich na podstawie dokumentów wydanych przez szkołę za granicą, bez zdawania egzaminu.
Konwencja w sprawie zwalczania dyskryminacji w dziedzinie oświaty wymienia obowiązki państwa w celu wyeliminowania lub zapobieżenia dyskryminacji. Należy do nich umożliwienie cudzoziemcom zamieszkującym terytorium danego kraju takiego samego dostępu do oświaty, jak swym własnym obywatelom.
– Warunki te nie zostają spełnione, jeżeli zdolności, wiedza i umiejętności nabyte przez uczniów i uczennice z Ukrainy w dotychczasowym procesie kształcenia nie są w wystarczającym stopniu uwzględniane przez polski system oświaty – uważa Marcin Wiącek.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →