Sprawa, na kanwie której powstało omawiane zagadnienie prawne, dotyczyła przedsiębiorcy i współpracującej z nim żony. Kobieta przez kilka lat prowadziła własny biznes. Następnie została zgłoszona do ubezpieczenia jako osoba współpracująca przy firmie męża. Co istotne w momencie zgłoszenia do ubezpieczeń była w ciąży. W pierwszym miesiącu ubezpieczenia płatnik (mąż) zadeklarował, że podstawa wymiaru jej składek to 9 tys. zł. W następnym miesiącu była to kwota o połowę niższa, bo kobieta przepracowała tylko kilka dni i przeszła na zasiłek chorobowy, a następnie na macierzyński. Po krótkim powrocie do pracy schemat się powtórzył – małżonka znowu zaczęła korzystać z chorobowego, macierzyńskiego, a potem jeszcze z zasiłków opiekuńczych.
Zawyżanie zasiłków
ZUS zakwestionował jednak zadeklarowaną podstawę wymiaru składek. Co prawda przepisy dają przedsiębiorcy uprawnienie do jej określania (za siebie i osoby współpracujące), ale problem pojawia się, gdy zainteresowani korzystają z takiej możliwości, by uzyskać optymalne dla siebie świadczenia, głównie z tytułu macierzyństwa. Dotyczy to głównie tzw. przedsiębiorczych matek. W ich wypadku ZUS wielokrotnie obniżał podstawy wymiaru składek deklarowanych w wyższych wysokościach.
Teoretycznie problemu powinno w ogóle nie być. W 2016 r. weszły bowiem w życie przepisy zmieniające zasady wyliczania zasiłków macierzyńskich. Wcześniej było jednak tak, że jeżeli przedsiębiorczyni założyła firmę i zapłaciła wysoką składkę za np. miesiąc, a potem przeszła na zasiłek, ZUS brał pod uwagę tylko ten pełny miesiąc i ustalał bardzo wysokie świadczenia. Obecnie jest zaś tak, że jeżeli działalność była prowadzona tylko przez miesiąc (i zapłacono wówczas wysoką składkę), pozostałe 11 miesięcy jest uzupełniane tak, jakby płacono minimalne składki, a podstawę obliczenia zasiłku stanowi średnia z wszystkich miesięcy.
Jednak w sądach nadal jest sporo spraw z okresu przed opisywanymi zmianami. Jedną z nich jest omawiany przypadek.
Sąd okręgowy, który rozpoznawał sprawę, uznał, że ZUS miał prawo zakwestionować podstawę wymiaru składek. W uzasadnieniu zwrócił uwagę na nierównowagę systemową, gdy przy niskim przychodzie zgłoszenie wysokiej podstawy wymiaru składek ma na celu uzyskanie wielokrotnie wyższych świadczeń kosztem innych ubezpieczonych i wbrew zasadzie solidaryzmu ubezpieczeń społecznych.
Wyrok zaskarżył powód. Sąd apelacyjny oddalił jednak apelację w tej sprawie, przyznając rację sądowi I instancji. W przekonaniu SA ZUS jest uprawniony do kontroli i korygowania zawyżonych podstaw wymiaru w celu zapobieżenia pobieraniu nienależnych lub zawyżonych świadczeń, jeżeli okoliczności wskazują na manipulację w tym zakresie.
Co w razie sprzeczności?
W sprawie nie została złożona skarga kasacyjna, jednak zaangażował się w nią rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Wniósł on do SN skargę nadzwyczajną.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w orzeczeniu z 11 grudnia 2024 r. uchyliła zaskarżony wyrok w całości i przekazała sprawę sądowi apelacyjnemu do ponownego rozpoznania. W uzasadnianiu wskazano, że ZUS nie ma prawa kwestionować podstawy wymiaru składek, jeśli mieści się ona w granicach zakreślonych ustawą systemową, a interpretacja zastosowana przez SA prowadzi do ograniczenia praw jednostki na rzecz państwa. A to pozostaje w sprzeczności z zasadą demokratycznego państwa prawnego.
Sąd apelacyjny, który ponownie rozpoznawał sprawę, powziął jednak wątpliwość co do treści uzasadnienia wyroku kasatoryjnego SN. Argumenty w nim zawarte są bowiem sprzeczne z uchwałą składu siedmiu sędziów SN z 29 listopada 2023 r. (sygn. III UZP 3/23). Uznano w niej, że ZUS, nie negując tytułu podlegania ubezpieczeniom społecznym, jest uprawniony do weryfikacji podstawy wymiaru składek przedsiębiorcy, gdy w początkowym okresie prowadzenia firmy ubezpieczony deklaruje podstawę, której wysokość nie ma odzwierciedlenia w przychodach.
Z uwagi na to, że wiele składów orzekających na terenie całego kraju musi mierzyć się z tym problemem, SA postanowił zadać SN pytanie prawne. Chciał wiedzieć, czy zawarta w wyroku kasatoryjnym wykładnia, pozostająca w sprzeczności z uchwałą siedmiu sędziów SN, której nadana została moc zasady prawnej, jest wiążąca dla sądu rozpoznającego ponownie sprawę na skutek uwzględnienia skargi nadzwyczajnej i uchylenia wyroku sądu apelacyjnego.
Sygnatura akt: III UZP 4/25
Paweł Matyja
adwokat prowadzący własną praktykę
W moim przekonaniu sąd apelacyjny powinien kierować się uchwałą. Odmienna optyka byłaby niezmiernie trudna do pogodzenia z istotą uchwał „siódemkowych”, którym nadano moc zasady prawnej, a których zadaniem jest dążenie do możliwie największej spójności orzeczniczej. Jeśli sądy miałyby ich nie respektować, to mielibyśmy do czynienia z sytuacją, w której nie dałoby się wypracować de facto żadnej linii orzeczniczej z pomocą SN, a jego rola w tym zakresie przestałaby mieć jakiekolwiek praktyczne znaczenie.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →