Odezwa pani mecenas

Kwestia ta powróciła za sprawą niedawnej publikacji portalu oko.press, który wskazał, że do władz stołecznej palestry kandydują adwokaci związani z Ordo Iuris oraz reprezentujący organizatorów Marszu Niepodległości. Nawiązała do tego Dorota Brejza, adwokatka z Inowrocławia (skądinąd żona senatora PO), pisząc w mediach społecznościowych, że potencjalne przejęcie władz adwokatury przez adwokatów związanych i uzależnionych od PiS spowoduje gwałtowny skręt całej adwokatury w antydemokratycznym kierunku. Podkreśliła też wartość zaangażowania adwokatów w akcje edukacyjne czy reprezentację pro bono, np. uczestników Strajku Kobiet.

Adwokatów aktywnych publicznie jest wielu i nie sposób odmówić im prawa do tej działalności. Ważne, by nie oceniać prawnika przez pryzmat klienta, którego reprezentuje. Inna sprawa, że są adwokaci, którzy nie mają problemu z wyjściem poza rolę pełnomocnika – co rodzi nawet problemy dyscyplinarno-etyczne. Im bardziej zacierają się granice między życiem publicznym i prywatnym, tym ważniejszy jest umiar wy formułowaniu opinii – czy to w adwokackiej todze, czy nie mając jej na sobie.

– Gdy chodzi o adwokatów kandydujących do organów korporacyjnych władz, nie jest ważne, czy mają poglądy i organizacyjne afiliacje, tylko czy wyborcy o tym wiedzą. Gdy zaś adwokat jest powiązany ze spółkami Skarbu Państwa, we władzach palestry będzie w konflikcie interesów, bo adwokat jest w sporze z państwem – zauważa mec. Andrzej Michałowski.

– Zawsze byli adwokaci angażujący się politycznie. I w dwudziestoleciu międzywojennym, i dziś niektórym adwokatom nie są obce takie postawy – mówi Jacek Trela, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. – W sprawach o politycznym wymiarze trzeba widzieć linię oddzielającą sferę przekazu medialnego, w którym nierzadko bierze udział adwokat, od obszaru tajemnicy zawodowej i pamiętać o zasadzie umiaru w wyrażaniu stanowisk. Jeśli adwokat ma pełnić funkcje w samorządzie, musi poniechać angażowania się w polityczne spory. Azymutem w jego działaniach mogą być jedynie prawa i wolności obywatelskie, bo one nie mają żadnych barw politycznych – uważa szef palestry.

Profesor Maciej Gutowski, dziekan poznańskich adwokatów kandydujący na prezesa NRA, mówi, że polityka, czyli sztuka sprawowania władzy partyjnej, nie należy do samorządu adwokackiego, który jest częścią społeczeństwa obywatelskiego o wspólnej prawniczej profesji, lecz różnorodnych politycznych poglądach.

– Dlatego adwokatura może się wypowiadać w sferze prawa, a nie włączać w walkę partyjną, adwokaci zaś mogą angażować się w politykę. Granicą jest dobro klientów, prawo i etyka, których adwokatowi nie wolno naruszyć dla politycznych celów – mówi „Rz” prof. Gutowski.

Kup Generator wniosków KRS a otrzymasz kod na bezpłatne szkolenie Beck Akademia! Sprawdź

Dla ludzi, nie dla partii

Mec. Joanna Parafianowicz, także pretendentka do prezesury NRA, zgadza się, że adwokaci nie muszą być jednolici światopoglądowo, ale adwokacki samorząd powinien być apolityczny. Ma być partnerem obywateli, a nie polityków, w przeciwnym razie przykłada rękę do społecznych podziałów. Adwokat, który wchodzi do polityki i jest jej aktywnym uczestnikiem, choćby próbował później wrócić do wykonywania zawodu, założy togę jako polityk, a nie adwokat. Rzeczywistość obfituje w przykłady, pośród których wymienić można choćby konferencje prasowe, podczas których adwokaci-politycy okazują dowody w sprawie i reżyserują postępowanie na potrzeby opinii publicznej. Dla mnie to nie jest adwokatura.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Przetestuj. Sprawdź