Waloryzacja świadczeń przeprowadzana jest co roku w marcu. Jej zadaniem jest zachowanie ich realnej wartości w stosunku do wzrostu cen.
Wysokość podwyżki
Kluczową sprawą jest procentowy wskaźnik waloryzacji. To przez niego mnożona jest kwota świadczenia i podstawa jego wymiaru (w wysokości przysługującej ostatniego dnia lutego roku kalendarzowego, w którym przeprowadza się waloryzację). Jest to średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów w poprzednim roku (wyniósł 11,9 proc.), zwiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym.
Właśnie poznaliśmy ostatnią niewiadomą, która kształtuje jego wysokość. GUS, publikując komunikat na temat realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2023 r. w stosunku do 2022 r. (wskaźnik wyniósł 1,1 proc.), zakończył (przynajmniej w teorii) spekulacje na temat podwyżki emerytur i rent w tym roku.
W efekcie wskaźnik waloryzacji wyniesie w tym roku 112,12 proc.
– Faktycznie w odpowiedzi na pytania do exposé Donalda Tuska szefowa resortu rodziny i pracy podała, że wyniesie on nie mniej niż 112,3 proc. Ostatecznie opieramy się jednak na wskaźnikach makroekonomicznych podawanych przez GUS, wcześniejsze dane to były szacunki, obecnie już mamy konkrety – wskazuje Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting.
Jak przypomina, w przeszłości zdarzało się, że rząd na ostatniej prostej ingerował w wysokość wskaźnika waloryzacji.
Tak było np. w 2022 r. Wówczas ze wskaźników GUS wynikała niższa podwyżka, niż ostatecznie miała miejsce. Żeby tak się stało, poprzedni rząd rzutem na taśmę znowelizował odpowiednie przepisy rozporządzenia (Dz.U. z 2022 r. poz. 368). Podniósł wówczas wysokość procentowego udziału realnego wskaźnika płac z ustawowego minimum (20 proc.) do poziomu 63,33 proc. W efekcie wskaźnik waloryzacji ukształtował się na poziomie 107 proc. (a nie 105,7 proc.).
Czy w tym roku też się tak stanie?
– Mam wątpliwości. Resort na swoich stronach poinformował już zresztą o wysokości nowego wskaźnika – komentuje Oskar Sobolewski.
Zdaniem eksperta nie ma też potrzeby ręcznego sterowania. – Trzeba pamiętać, że podwyższamy świadczenia na podstawie danych z poprzedniego roku. Waloryzacja wyrównuje zatem ubytek w sile nabywczej, który powstał wcześniej. Dodatkowo świadczeniobiorcy dostaną też tzw. 13. i 14. emeryturę – przypomina.
Druga waloryzacja
Z obozu władzy dochodzą też zapowiedzi odnośnie do wprowadzenia dwukrotnej waloryzacji. Wspominała o tym m.in. minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w wywiadzie dla „Rz” nr 29/2024.
– Nie znamy co prawda szczegółów, ale częstsza podwyżka świadczeń to możliwość szybszego wzrostu ich wartości w oparciu o aktualne wskaźniki. Świadczeniobiorcy szybciej dostaliby w takiej sytuacji wyrównanie swoich wypłat w związku z wysoką inflacją – mówi Sobolewski. Rozwiązanie popiera też dr Tomasz Lasocki z WPiA UW.
Zdaniem eksperta kluczowe będzie to, jak ta kwestia zostanie rozwiązana.
– Zgodnie z zapowiedziami uruchomienie drugiej waloryzacji będzie zależeć od tego, czy półroczna inflacja przekroczy 5 proc. Uważam, że decyzja powinna zapadać pod koniec roku poprzedzającego ewentualną dodatkową waloryzację na podstawie prognozowanej inflacji za cały rok. Jeżeli ona przekroczy 5 proc., to wtedy proponowany mechanizm powinien być uruchamiany. Dokładnie na takiej zasadzie jest robiona aktualizacja minimalnego wynagrodzenia, więc osiągniemy w tym zakresie spójność. Dzięki takiemu podejściu zawczasu będzie też wiadomo, jak projektować budżet – wskazuje.
W ocenie eksperta koszt dwukrotnej waloryzacji byłby jednorazowy i dotyczył tylko roku, w którym jest dokonywana.
– To prosta matematyka. Świadczenie po dwóch półrocznych waloryzacjach powinno być takie samo, jak po jednej rocznej. Zysk emeryta polegałby na dodatkowych środkach od września do lutego. Ponadto częstsza waloryzacja sprawi, że zostanie zniwelowana fala przejść na emeryturę w lutym. To efekt systemowy, którego nie należy bagatelizować – dodaje.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →