Absolutnie nie. Sądy administracyjne w Polsce nie zostały zamknięte, zmienił się tylko ich tryb pracy. W związku z narastającym zagrożeniem pandemią koronawirusa prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, a w ślad za nim prezesi wojewódzkich sądów administracyjnych wydali zarządzenia o zmianie organizacji pracy sądów. Głównym powodem była troska o zdrowie i życie nie tylko orzekających sędziów oraz pracowników, ale przede wszystkim obywateli, którzy w związku z toczącymi się sprawami pojawiali się w sądach. Mieliśmy coraz więcej przypadków zachorowań na koronawirusa, a z danych służb sanitarnych wynikało, że niektóre z nich wynikały z kontaktów w salach rozpraw. Niestety, okazało się, że pomimo bardzo ostrego reżimu sanitarnego wprowadzonego w sądach administracyjnych nie udało się uniknąć zakażeń.
Na razie nic nie wskazuje, żeby sytuacja epidemiczna w kraju uległa zmianie. Pandemia nie odpuszcza, zachorowań jest coraz więcej. To musiało też wpłynąć na sytuację w sądach administracyjnych.
Pomimo pandemii chcemy pracować i orzekać. A narastające zagrożenie pandemią i wzrost zachorowań mogłyby doprowadzić do coraz większego ograniczania stacjonarnej pracy sądów. Mogłoby dojść nawet do ich całkowitego zamknięcia. Zmiana organizacji pracy pozwala to ryzyko zminimalizować. Obywatele nadal mogą bez przeszkód składać skargi, a my możemy rozstrzygać ich spory z administracją. Różnica jest taka, że ich sprawy, zamiast trafiać na jawne rozprawy, trafiają na posiedzenia niejawne. Podkreślić należy, że orzekanie na posiedzeniach niejawnych jest stosowane w sądach administracyjnych coraz szerzej nie tylko w naszym kraju, u naszych zachodnich sąsiadów jest to ponad 80 proc. orzeczeń.
Czyli sądy administracyjne zajmują się obecnie sprawami bez udziału stron i ich pełnomocników?
Tak. Sprawy już zaplanowane zostały zdjęte z wokand i zarządzeniami przewodniczących wydziałów przeniesione na posiedzenia niejawne. Skarżący, ich pełnomocnicy oraz stosowne organy administracji są o tym informowane. Każdą sprawą tak jak na rozprawie jawnej zajmuje się trzyosobowy skład sądu.
Praca sądów administracyjnych, tak jak tysięcy instytucji, urzędów czy firm, była już raz ograniczona, kiedy rząd wprowadził lockdown. Czy sytuacja różni się czymś od tej z wiosny?
Po ogłoszeniu oficjalnego lockdownu sądy administracyjne też nie zostały zamknięte na głucho. Wprawdzie rozprawy zostały odwołane, a większość pracowników przeszła w tryb pracy zdalnej, jednak w sądzie odbywały się dyżury, była odbierana korespondencja, a sędziowie orzekali na posiedzeniach niejawnych. Dziś również dbamy o maksymalne bezpieczeństwo pracowników, ale i o efektywność. Dla pracowników administracji została wprowadzona praca zmianowa uzupełniona przez pracę zdalną, a sędziowie zajmują się pracą orzeczniczą. Różnica jest jednak taka, że obecnie wszystkie sprawy, które były skierowane na rozprawę, zostały przekierowane na posiedzenia niejawne bez zgody stron. Taką możliwość dał sądom ustawodawca w jednej z pierwszych tzw. tarcz antykryzysowych. W trakcie pierwszego lockdownu sądy nie korzystały z tej możliwości.
Dlaczego wtedy sądy nie korzystały z tej opcji?
Początkowo nie chcieliśmy forsować tego rozwiązania, ponieważ pojawiały się obawy, czy takie przymuszanie do rezygnacji z jawnej rozprawy nie zostanie odebrane jako ograniczenie konstytucyjnego prawa do sądu. Strony były zachęcane do wyrażania zgody na przejście w tryb niejawny, jednak gdy obie lub jedna domagały się rozprawy, sprawa była na nią kierowana. Obecnie sądy administracyjne postanowiły z danej przez ustawodawcę możliwości skierowania spraw na posiedzenia niejawne bez zgody stron skorzystać.
Co konkretnie skłoniło sądy administracyjne do takiego kroku?
Po kilku miesiącach powrotu do względnie spokojnej pracy okazało się, że szalejąca pandemia może przekreślić załatwienie spraw zaplanowanych i rozpisanych już na kolejne tygodnie. Z wokand mogłyby spaść setki spraw. Dlatego uznaliśmy, że lepszym rozwiązaniem będzie skorzystanie z opcji, którą dała sądom ustawa antycovidowa. Zwłaszcza że strony były już zawiadomione o rozprawach. Ich sprawy są nadal rozpoznawane w tych samych terminach, tylko bez ich udziału, na posiedzeniach niejawnych.
Jak zatem wygląda w praktyce taka praca?
Każdą sprawą, tak jak na jawnej rozprawie, zajmuje się trzyosobowy skład orzekający. Sędziowie odbywają narady, a potem wydają orzeczenie. Orzeczenia staramy się jak najszybciej doręczać stronom i ich pełnomocnikom. To w tej chwili priorytet w pracy sekretariatów. Ponadto informacje o orzeczeniach są publikowane na naszych stronach internetowych. Chcemy, żeby pomimo tych niedogodności wynikających z nadzwyczajnej sytuacji spowodowanej przez pandemię skarżący i ich pełnomocnicy mieli pełną wiedzę, co dzieje się w ich sprawach. To wszystko wynika z naszej troski o zagwarantowanie pełnego prawa do sądu. Zachęcam wszystkich skarżących, którzy oczekują na wyroki, do śledzenia naszej strony internetowej, na której codziennie publikowane są informacje, jakie rozstrzygnięcia zapadły na posiedzeniach niejawnych danego dnia, a także do kontaktów telefonicznych i e-mailowych z Wydziałem Informacji Sądowej lub poszczególnymi sekretariatami wydziałów. Pracownicy będą udzielać wyczerpujących informacji.
Rozumiem, że nawet w dobie koronawirusa sądy administracyjne chcą łączyć bardzo efektywną pracę z maksymalnymi środkami bezpieczeństwa. Ale czy obywatele to rozumieją? Nie buntują się?
Z czysto ludzkiego punktu widzenia mam świadomość, że polskie społeczeństwo jest przywiązane do wizji sprawy sądowej, której jednym z najistotniejszych elementów jest wizyta w sądzie. I doskonale rozumiem, że dla każdego obywatela jego sprawa ma charakter indywidualny, nierzadko emocjonalny, bo może rzutować na wiele aspektów życia. Chcą osobiście przekonać się, jak została rozstrzygnięta, kto o tym orzekł, jakie były motywy rozstrzygnięcia. Mamy jednak stan nadzwyczajny i jako prezes sądu i czynny sędzia chciałbym, żeby obywatel jak najszybciej doczekał się załatwienia jego sprawy. Postępowanie sądowoadministracyjne ze swej istoty jest postępowaniem pisemnym, opiera się na kontroli dokumentacji zgromadzonej przez organy. Na rozprawach nie prowadzimy postępowania dowodowego. Wyjątkowo strona może złożyć dowód z dokumentu, poza tym rozprawa sprowadza się do wysłuchania stanowiska stron lub ich pełnomocników. Rolą sądów administracyjnych jest kontrola legalności działań administracji, a sprowadza się to do kontroli zebranego przez organ materiału dowodowego. Są to przede wszystkim dokumenty i to na nich bazujemy. A sędziowie to profesjonaliści i tak samo zajmują się każdą sprawą, bez względu na to, czy jest kierowana na jawną rozprawę czy posiedzenie niejawne. Apeluję do skarżących, żeby zwłaszcza w tych trudnych czasach im zaufali.
W takim trybie jak warszawski WSA działają obecnie wszystkie wojewódzkie sądy administracyjne i Naczelny Sąd Administracyjny.
Tak. Zmiana trybu organizacji pracy sądów administracyjnych jest związana z wprowadzeniem w Polsce tzw. czerwonych stref. Po objęciu czerwoną strefą całego kraju weszły w ten tryb wszystkie sądy administracyjne. Oczywiście ten stan jest ściśle powiązany z decyzjami rządu i będzie trwał, dopóki będą obowiązywały czerwone strefy. Jednak sytuację monitorujemy na bieżąco. Dwa razy w miesiącu odbywają się wideokonferencje prezesów wszystkich sądów z prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego, podczas których wymieniamy się informacjami o pracy sądów i pomysłami na jej usprawnienie.
Czy jednak widać jakiś opór ze strony skarżących czy ich pełnomocników?
Nie mam informacji, które mogłyby być niepokojące, np. że skarżący masowo protestują przeciwko przeniesieniu ich spraw na posiedzenia niejawne. Oczywiście zdarzają się wnioski o skierowanie spraw na rozprawę, bo np. pełnomocnik zapewnia, że chciałby złożyć pismo, którego wcześniej nie złożył. Sądy nie pozostają głuche na takie prośby, ale nie oznacza to furtki do przeniesienia sprawy na rozprawę. W takich sytuacjach pełnomocnik dostaje dodatkowo odpowiedni czas na złożenie dokumentu na piśmie, a posiedzenie niejawne zostaje przesunięte. Chcę podkreślić, że wojewódzkie sądy administracyjne niezwiązane zarzutami wniesionej skargi są szczególnie wyczulone na wszelkie niuanse danej sprawy. Same z urzędu czuwają nad wszechstronnym jej rozpatrzeniem. Będą się więc też zdarzały sytuacje, że sami sędziowie zechcą o jakieś kwestie dopytać strony czy pełnomocników. Nawet jednak w tym przypadku nie oznacza to konieczności przeprowadzania rozprawy. Sądy skierują zapytania na piśmie albo skorzystają z innych systemów komunikacji.
W najbliższym czasie nie ma szans na wymuszenie na sądzie, aby sprawa trafiła z powrotem na wokandę.
Do odwołania czerwonych stref nie. Oczywiście może się zdarzyć, że strona kategorycznie zażąda odroczenia sprawy i przeprowadzenia jej na jawnej rozprawie. Decyzję w tej kwestii podejmuje przewodniczący wydziału. Po pozytywnej decyzji strona musi się jednak liczyć z tym, że w obecnej sytuacji epidemicznej może na jawną rozprawę czekać nawet kilkanaście miesięcy. Oczywiście mamy także możliwość skorzystania z systemów umożliwiających przeprowadzenie rozprawy online, które zostały sporym kosztem zakupione i zainstalowane po pierwszym lockdownie. Jednakże takie połączenie jest możliwe wyłącznie między siedzibami sądów administracyjnych. Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo połączenia. Z tej możliwości korzystaliśmy w okresie pierwszego lockdownu.
Czy nie boi się pan, że takie zapewnienia nie będą przekonujące dla części skarżących?
Proszę pamiętać, że nasze działania nie wynikają ze złej woli czy wygodnictwa, ale z troski o zdrowie i życie ludzi oraz o sprawne załatwianie spraw obywateli. Wpływ skarg do WSA w Warszawie od lipca nie maleje i jest na poziomie roku ubiegłego. Cieszy jednak to, że pomimo obostrzeń sanitarnych w okresie lipiec–wrzesień w warszawskim WSA udało się załatwić ponad 6 tys. spraw. Wszystko dzięki sprawnej organizacji pracy i ogromnemu zaangażowaniu sędziów oraz pracowników sądu, za co bardzo chciałbym im podziękować. I spodziewam się, że pomimo narastającego zagrożenia koronawirusem, dzięki przejściu w nowy tryb pracy i przeniesieniu spraw z wokand na posiedzenia niejawne to tempo załatwiania spraw uda się utrzymać. Dlatego chciałbym, żeby społeczeństwo wiedziało, że nasze decyzje mają na celu sprawne i szybkie rozwiązywanie ich sporów z urzędnikami, a nie ograniczanie im prawa do sądu. A przecież jest wiele takich spraw, które nie mogą, nie powinny czekać. Ponadto nawet gdyby ktoś uznał, że jego prawo do sądu zostało ograniczone przez przeniesienie jej na posiedzenie niejawne, będzie mógł podnieść taki zarzut w skardze kasacyjnej do NSA. Pamiętajmy też, że sytuacja jest dynamiczna. A ostatnie decyzje rządu i apele o to, żeby jak najwięcej osób pracowało zdalnie, potwierdzają, że nasze działania ograniczające wizyty w sądach administracyjnych były dalekowzroczne i słuszne. Już wcześniej byliśmy przekonani, że to jedyna droga, żeby chronić zdrowie i życie, a jednocześnie nie przerywać pracy na rzecz obywateli, a decyzje rządzących tylko to potwierdzają. Weźmiemy oczywiście dodatkowo pod uwagę nowe zalecenia, ale dziś jestem spokojny, że dzięki środkom już podjętym będziemy mogli kontynuować działalność orzeczniczą.