Frankowicze przesunięci do lokalnych sądów
Wymusi to nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego, która została opublikowana 31.3.2023 r. w Dzienniku Ustaw.
Tylko nowe sprawy
Jednym z najważniejszych rozwiązań ustawy, która w zakresie spraw frankowych wejdzie w życie już po 14 dniach od ogłoszenia, jest wprowadzona przejściowo na pięć lat reguła, że pozwy na tle umów kredytowych powodowie mogą składać wyłącznie w sądach właściwych dla ich miejsca zamieszkania.
Zmianę tę wymusiła trudna sytuacja działającego od dwóch lat w Sądzie Okręgowym w Warszawie specjalnego wydziału cywilnego, zwanego sądem frankowym. Z powodu przeciążenia od jakiegoś czasu wyznacza on rozprawy dopiero za dwa lata. Nowe rygory dotyczą tylko nowych spraw.
Sędzia Tomasz Niewiadomski, szef tego sądu (formalnie przewodniczący wydziału frankowego), na razie nie odnotowuje istotnego zwiększenia wpływu w ostatnich dniach (spraw jest teraz w tym sądzie 42 tys.). Cieszy się zaś z nowej siedziby z większą liczbą sal oraz zwiększenia od początku roku liczby orzekających sędziów (o sześciu – do 31).
– Zmiany takiej mogliśmy się obawiać dwa lata temu, ale teraz sędziowie nawet w sądach w mniejszych miastach mają więcej doświadczenia w prowadzeniu spraw frankowych. W trudniejszej sytuacji znajdą się kancelarie skupione w wielkich ośrodkach, gdyż będą musiały czasem dojeżdżać do daleko położonych sądów – ocenia Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Spokojny jest adwokat Szymon Kowalczyk. – W naszej kancelarii już od roku kierujemy pozwy do sądów dla miejsca zamieszkania kredytobiorców, ponieważ postępowania w sądzie warszawskim były bardzo przewlekłe. Nie powinno to spowodować wzrostu honorarium, gdyż z drugiej strony jest szansa na pozytywny wyrok w krótszym czasie – podkreśla prawnik.
Z kolei dr Mariusz Korpalski, radca prawny, przewiduje, że dzięki nowelizacji w nieco lepszej sytuacji znajdą się lokalne kancelarie. – Szkoda jednak, że ustawodawca wybrał prowizorkę zamiast systemowego rozwiązania w postaci powołania wydziałów frankowych w kolejnych sądach – ocenia.
Wszędzie kilka lat
Wojciech Wandzel, adwokat reprezentujący w tych sporach banki, podkreśla, że wzrost liczby spraw frankowych w sądach poza Warszawą może skutkować wydłużeniem czasu oczekiwania na ich rozpoznanie. – Tak czy inaczej kredytobiorca, decydując się na drogę sądową, musi się liczyć, że spór trwał będzie kilka lat, a jeśli nawet wygra, czeka go kolejnych kilka lat kosztownego sporu wynikającego z powództwa banku. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest zawarcie ugody, kompleksowo regulującej kwestie wzajemnych roszczeń – zaznacza mec. Wandzel.
Nowela przewiduje 100 innych zmian dotyczących prowadzenia spraw cywilnych i w lwiej części wejdzie w życie po trzech miesiącach od ogłoszenia.
Podstawa prawna: ustawa z 9.3.2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 614).
Marcin Szymański adwokat
Nie jest tajemnicą, że konsumenci często wybierali sądy o utrwalonej i zgodnej z wyrokami TSUE linii orzeczniczej. Stąd popularność wydziału frankowego w Warszawie. Teraz tematyką związaną z ochroną konsumentów będą musiały zająć się sądy, które wcześniej rzadziej spotykały się z tego rodzaju sprawami. Orzecznictwo TSUE i SN przetarło już jednak drogę w tych sprawach. W praktyce wiele zależeć będzie od tego, czy nadal większość rozpraw odbywać się będzie w trybie zdalnym. Jeśli tak, konieczność pozywania banku przed sądem miejsca zamieszkania konsumenta od strony organizacyjnej dużo nie zmieni. W przeciwnym wypadku wpłynie na koszt prowadzenia sprawy, choćby z uwagi na koszty dojazdów.
Na ciąganiu lekarzy po sądach pacjenci nic nie zyskują
Czy uchwalenie przez Sejm ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta uważa pan za swoją porażkę? System no fault był jednym z głównych punktów pana programu, gdy kandydował pan na prezesa.
Zacznijmy od tego, że my tę ustawę nazywamy inaczej – „konfident 2.0” albo „ustawa o bylejakości i niebezpieczeństwie leczenia”. Jeżeli można mówić o porażce, to całego środowiska lekarskiego, ale też pacjentów. Uchwalenie tych przepisów w systemie niewiele się zmieni.
Ale jeszcze jest czas, by posłowie przychylili się do stanowiska Senatu, który odrzucił tę szkodliwą ustawę. Będziemy też apelowali do prezydenta, by ją zawetował. W tej ustawie dużo się mówi o karaniu lekarzy, akredytacji i o podmiotach leczniczych. O bezpieczeństwie i pacjentach nie mówi się prawie nic. Stąd dziwią mnie zapewnienia decydentów, że ta ustawa to nowe otwarcie.
Czyli nie składacie broni.
Jesteśmy przygotowani na długotrwałą walkę o dobro i bezpieczeństwo pacjenta. Rozpoczęliśmy kampanię poprzez emisję spotu „Ratowanie życia to nie przestępstwo”. Nawet jeżeli ustawa zacznie obowiązywać w tym kształcie, nie będziemy składać broni. Będziemy wnosić o jej nowelizację. Już na początku swojej kadencji mówiłem, że samorząd lekarski czeka kilka lat pracy, również nad mentalnością pacjentów i decydentów. Trudno je zmienić w kilka miesięcy.
Kontrowersje wśród lekarzy wzbudza art. 62 ustawy, dający możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary przez sąd, pod warunkiem że sprawca sam zgłosi zdarzenie niepożądane. Ministerstwo Zdrowia uważa, że złagodzenie odpowiedzialności karnej za nieumyślne uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia lub narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia to ukłon w stronę personelu medycznego. Dlaczego to rozwiązanie nie odpowiada lekarzom?
Ten przepis zaprojektowano tak, jakby lekarze byli dłużnikami alimentacyjnymi czy przestępcami, którzy – jeśli wykażą skruchę czy żal – będą mogli liczyć na złagodzenie kary. W medycynie to tak nie działa. Czasem zdarzenie niepożądane ma miejsce i nie jest zawinione przez lekarza. Zdarza się, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, że doszło do powikłania. Dowiadujemy się o tym po kilku latach od prokuratury lub sądu. Myślę, że zabrakło w ministerstwie spojrzenia na realia pracy lekarza; na to, że jest to praca wysokiego ryzyka zdarzeń niepożądanych. Każdy organizm jest inny. Każda interwencja jest obarczona ryzykiem. Przecież nawet jak otworzymy ulotkę często stosowanych leków, wymienionych jest wiele działań niepożądanych, które mogą się zdarzyć. Nie będzie to niczyją winą. W medycynie muszą panować inne standardy niż np. przy przestępstwach skarbowych, gdzie wina jest oczywista. Mamy wrażenie, że nie dotarliśmy z tym przekazem do ministerstwa i że bazuje ono na przekonaniu, że niewinnych lekarzy można ciągać po sądach i prokuraturach, a dopiero po latach – uniewinniać. Na 15 tys. spraw w prokuraturze przez ostatnie lata jedynie kilku lekarzy zostało skazanych w procesie karnym. Cała reszta to zupełnie niepotrzebne angażowanie prokuratorów, sędziów, pełnomocników i lekarzy. Pacjenci nic na tym nie zyskali – nie otrzymali dzięki tym sprawom rekompensaty.
Wiedząc, że mogą narazić się na odpowiedzialność karną z racji samego zgłoszenia, lekarze nie będą zgłaszać zdarzeń niepożądanych. Maksymalne złagodzenie kary nie zwiększy bezpieczeństwa. Artykuł 62 w tym kształcie jest też niezgodny z dyrektywą Unii Europejskiej. Wymaga ona anonimowości zgłoszenia zdarzeń niepożądanych i bezpieczeństwa dla osoby zgłaszającej.
Samorząd lekarski jest zdania, że ustawa o jakości zawiera też inne wady. Jakie?
Martwimy się o to, że w ustawie dużo mówi się o karach dla lekarzy, którzy nie wywiążą się z obowiązku zgłoszenia w krótkim czasie zdarzenia niepożądanego. Tak jak mówiłem, często nie zdajemy sobie nawet sprawy, że doszło do błędu. Często nie ma jasnych granic, co trzeba było zrobić, a czego nie. W medycynie bardzo wiele rzeczy jest nieprzewidywalnych.
Jeśli zaś chodzi o system kompensacji, to zgłaszaliśmy uwagi co do wysokości rekompensat. Są zbyt niskie. Uważamy też, że pacjent powinien mieć prawo do koordynatora zdrowienia. Jeśli doszło u niego do błędu medycznego, ktoś powinien otoczyć go indywidualną opieką. Jeśli system zawinił, pacjent nie powinien też czekać w kolejkach.
Samorząd lekarski opracował własny projekt ustawy o systemie rejestracji zdarzeń niepożądanych i systemie kompensacji zdarzeń medycznych. Czy naprawdę wierzy pan, że rozwiązania w nim zaproponowane mają szanse, by stać się obowiązującym prawem?
Dziś politycy przyzwyczaili nas do tego, że w jedną noc uchwalają przepisy, których wcześniej się nikt po nich nie spodziewał. Wyszliśmy z merytorycznym projektem, który jest obecnie szeroko konsultowany. Mamy poparcie innych samorządów zawodowych. Rozmawiamy również z organizacjami reprezentującymi pacjentów. Głęboko wierzę, że nawet jeśli nie cały projekt, to chociaż pewne idee czy zapisy znajdą w końcu uznanie decydentów. Lekarze obecnie nie garną się do specjalizacji zabiegowych. Nie chcą być już ginekologami czy chirurgami, bo boją się odpowiedzialności karnej. Myślę, że w ciągu kilku lat decydenci sami będą musieli podejmować działania, o jakich mowa w naszym projekcie, jeżeli nie chcą doprowadzić do upadku systemu ochrony zdrowia. Inaczej nie będziemy mówić o jakości leczenia, ale o tym, czy ono w ogóle jest możliwe.
A co projekt dokładnie przewiduje w kwestii odpowiedzialności karnej lekarzy?
Lekarz powinien podlegać odpowiedzialności karnej, gdy błąd jest rażący, czyli niewymagający wiedzy specjalnej. Jeśli np. nie wychodzi do pacjenta, nie bada, nie podaje antybiotyku pacjentowi, który ewidentnie ma infekcję bakteryjną, powinien odpowiadać karnie za zaniedbanie. Nie zgadzamy się, żeby być ciągani po sądach i prokuraturach w przypadkach, w których nie ma rażącego zaniedbania, a zdarzenie niepożądane jest powikłaniem leczenia. Chcemy uczyć się na błędach i skończyć z zamiataniem spraw pod dywan. System, który proponujemy, sprawiłby, że jeśli dojdzie do zdarzenia niepożądanego, następnego dnia rano na odprawie lekarze będą dyskutować o tym, jak pomóc pacjentowi i szybko naprawić błąd. Komisja powinna przeanalizować błąd, pacjent zostać zabezpieczony, a inni lekarze uczyć na błędach innych. Nikt nie powinien się bać, że trafi do więzienia. Dziś w projekcie ustawy o bylejakości i niebezpieczeństwie potraktowano nas jak przestępców, którzy mogą przyznać się do swoich win i wówczas ewentualnie można im złagodzić karę.
Ile kosztują działania wizerunkowe samorządu, np. nakręcenie spotu „Ratowanie życia to nie przestępstwo”, w którym gra m.in. Tomasz Kot?
Staramy się działać profesjonalnie. Mamy poczucie, że prestiż naszego zawodu, ale także szacunek do odbiorcy tego wymaga. Stąd profesjonalna kampania informacyjna. Cały budżet pochodzi ze składek naszych członków. Będziemy udostępniać też inne spoty. Wszystko zostało nakręcone podczas jednego dnia zdjęciowego.
Ile kosztował ten jeden dzień?
To dosyć niesamowite, że lekarze ze swoich składek muszą finansować kampanię dotyczącą bezpieczeństwa pacjenta. W produkcję zostało zaangażowanych około 50 osób. Mogę jedynie uchylić rąbka tajemnicy, że gaże aktorów, reżysera i innych osób zaangażowanych były dużo niższe niż przy innych produkcjach. Ludzie, którzy zaangażowali się w spot, popierają ideę no fault.
Czyli nie poda pan kwoty?
Nie jestem upoważniony do ujawniania konkretnych kwot.
Czy radykalne zwiększenie liczby miejsc na studiach medycznych to jedyny sposób na uzupełnienie niedostatków kadrowych w ochronie zdrowia?
Niedostatki kadrowe występują w publicznym systemie ochrony zdrowia. Ministerstwo o tym zapomina, próbując stworzyć wrażenie, że w Polsce wszędzie brakuje lekarzy. Rzeczywiście, brakuje – w systemie publicznym. Jednym ze sposobów wyjścia z problemu jest oczywiście zwiększenie naborów na studia, ale nie tak radykalne, jak proponuje ministerstwo. Z pewnością nie na uczelniach nieprzygotowanych do kształcenia medyków. Idealnym sposobem jest tworzenie filii uniwersytetów, które już kształcą na kierunkach lekarskich lub poszerzanie naboru na uczelniach, które są przygotowane do kształcenia. Myślę, że jesteśmy skłonni wypracować w porozumieniu z Konferencją Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych i Ministerstwem Zdrowia takie rozwiązania, które są w stanie pogodzić jakość kształcenia i zwiększenie naboru. Na razie widzimy niepokojącą tendencję radykalnego zwiększenia naboru. Mówi się też o zniesieniu stażu podyplomowego i skróceniu specjalizacji. Egzamin, który zdają młodzi lekarze, w 70 proc. składa się z wcześniej udostępnionych pytań. Niepokoimy się felczeryzacją medycyny. Na to nie ma zgody samorządu lekarskiego.
Czy wyższe szkoły zawodowe mogą dobrze kształcić lekarzy?
Kształcenie powinno odbywać się w warunkach akademickich. Dziś jesteśmy zalewani fake newsami i pseudonauką. Absolwent medycyny wychowany w środowisku, w którym uprawia się naukę, będzie mógł w pełniejszy sposób odróżnić pseudonaukę od nauki. Będzie miał szerszą wyobraźnię. Lekarze powinni zdobywać wiedzę w szpitalach wysokospecjalistycznych. Chcemy uniknąć sytuacji, w której lekarz nie będzie widział całej ścieżki pacjenta, a jedynie jej pierwszy urywek do momentu skierowania go do ośrodka wysokospecjalistycznego. Martwimy się też przygotowaniem kadry dydaktycznej. Nie chcę odnosić się do konkretnych szkół. Pokazuję raczej problem.
Ale mleko się rozlało. Takie uczelnie kształcą przyszłych lekarzy. Co zrobić z ich studentami?
Nikt nie mówi o zamykaniu uczelni i przenoszeniu studentów. Dobrze by było, gdyby uczelnie zawodowe, które kształcą lekarzy, jak najszybciej doszusowały do reszty szkół wyższych. Dobrze byłoby, gdyby chociaż kształciły pod nadzorem uniwersytetu, jak nakazuje dyrektywa Unii Europejskiej.
Obecnie jesteśmy bowiem informowani o uczelniach, które uczą anatomii na podstawie prezentacji w PowerPoincie. Słyszałem o uczelni, która nie dysponując anatomicum, wysyła swoich studentów autobusem do odległego miasta. To nie powinno tak wyglądać. Jeżeli uczelnia nie ma bazy klinicznej ani dydaktycznej, to czym dysponuje?! Medycyny nie da się nauczyć z książek.
Problemem jest też to, że będziemy kształcić lekarzy na eksport. Jeżeli warunki pracy w publicznym systemie się nie poprawią, lekarze albo będą wyjeżdżać, albo wybierać pracę w sektorze prywatnym.
Czyli co należy zrobić – podwyższyć płace?
Dziś największym problemem są niepłacowe warunki pracy – potrzebni są asystenci medyczni, szybsza informatyzacja, a wreszcie – system no fault. Lekarze nie mogą bać się leczyć.
Łukasz Jankowski jest prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej, lekarzem specjalistą nefrologii, doktorantem I Wydziału Lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Uprawnienie do odbioru korespondencji spółki z o.o.
Stanowisko Organów administracji
Decyzją Prezydent Miasta L. (dalej: Organ I instancji) wymierzył D. sp. z o.o. sp. k. (dalej: Strona skarżąca lub Spółka) karę za usunięcie drzew bez wymaganego zezwolenia. Decyzję tę doręczono na adres Strony skarżącej, ujawniony w KRS. Odbiór przesyłki pokwitowała A.Z., potwierdzając to pieczątką: „R. Adres do korespondencji”.
Strona Skarżąca wniosła pismem odwołanie od wskazanej decyzji o nałożeniu kary administracyjnej. Organ I instancji przekazał wniesione odwołanie do rozpoznania SKO w L. (dalej: SKO), wskazując jednocześnie datę doręczenia decyzji i datę wniesienia odwołania. Odpis tego pisma skierowana również do Strony skarżącej.
Skarżąca Spółka poinformowała SKO, że decyzja pierwszoinstancyjna została odebrana przez pracownika innej firmy, tj. R. sp. z o.o. , która ma siedzibę pod tym samym adresem, ale w innym lokalu, natomiast przekazana została Stronie skarżącej – spółce D. sp. z o.o. sp. k., czyli adresatowi, decyzji dopiero w dniu późniejszym. Do pisma dołączono odpis umowy o pracę A.Z., potwierdzenie z wewnętrznej książki obiegu korespondencji Skarżącej Spółki oraz kopię decyzji wraz z odręczną adnotacją prezesa zarządu komplementariusza skarżącej spółki, M.D., wskazującą na datę doręczenia.
Postanowieniem SKO stwierdziło, że odwołanie od decyzji Organu I instancji zostało wniesione z uchybieniem terminu. W uzasadnieniu postanowienia SKO wskazało, że w sprawie decyzja została prawidłowo doręczona na adres spółki (Strony skarżącej), nadto podniosło, że ta sama osoba, tj. A.Z., kwitowała również odbiór innych przesyłek, w tym m.in. przesyłki o zawiadomieniu o wszczęciu postępowania w sprawie. Wobec prawidłowego w ocenie SKO odbioru przesyłki w dniu (…), termin do wniesienia odwołania upływał w dniu (…), tymczasem odwołanie Strona skarżąca złożyła w dniu (…), a zatem zasadne było stwierdzenie wniesienia odwołania z uchybienie terminu.
Stanowisko Spółki
Nie godząc się z tym rozstrzygnięciem, Spółka złożyła skargę do WSA we Wrocławiu, wnosząc o jego uchylenie. W uzasadnieniu skargi wskazała na naruszenie art. 129 KPA poprzez przyjęcie, że odwołanie wniesiono z uchybieniem terminu, podczas gdy doręczenie decyzji Stronie Skarżącej miało miejsce dopiero dniu (…), w tej bowiem dacie osoba, która de facto odebrała przesyłkę, niebędąca do tego uprawniona, przekazała ją adresatowi, czyli Spółce.
W odpowiedzi na skargę SKO wniosło o oddalenie skargi, podtrzymując dotychczasowe stanowisko.
Stanowisko WSA we Wrocławiu
W pierwszej kolejności WSA we Wrocławiu wyjaśnił, że złożona w niniejszej sprawie skarga została rozpoznana przez Sąd na posiedzeniu niejawnym w trybie uproszczonym, stosownie do art. 119 pkt. 3 ustawy z 30.8.2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 259; dalej: PostAdmU), zgodnie z którym sprawa może być rozpoznana w trybie uproszczonym, jeżeli przedmiotem skargi jest postanowienie wydane w postępowaniu administracyjnym, na które służy zażalenie, albo kończące postępowanie, a także postanowienie rozstrzygające sprawę co do istoty oraz postanowienia wydane w postępowaniu egzekucyjnym i zabezpieczającym, na które służy zażalenie.
W tym kontekście WSA we Wrocławiu wskazał, że aktem poddanym kontroli sądowej w rozpoznawanej sprawie było postanowienie SKO stwierdzające uchybienie terminu do wniesienia odwołania od decyzji Organu I instancji w przedmiocie nałożenia kary za usunięcie drzew bez wymaganego zezwolenia.
Poddawszy zaskarżone postanowienie ocenie według kryterium legalności, WSA we Wrocławiu doszedł do przekonania, że skarga Spółki zasługuje na uwzględnienie nie tyle z powodu podanych w niej przyczyn, ale tych, które WSA we Wrocławiu uwzględnił z urzędu.
Wobec tego WSA we Wrocławiu wskazał, że wyrokiem z 31.1.2023 r., II SA/Wr 583/22, Legalis, WSA we Wrocławiu uchylił postanowienie SKO, którym odmówiono Stronie skarżącej przywrócenia terminu do wniesienia odwołania od decyzji Organu I instancji. W uzasadnieniu przedmiotowego wyroku WSA we Wrocławiu wskazał, że nie doszło w sprawie do prawidłowego doręczenia przedmiotowej decyzji pierwszoinstancyjnej, z uwagi na niemożność weryfikacji, czy doręczono ją osobie uprawnionej do odbioru. W tym miejscu należy jedynie dodać, że w ocenie WSA we Wrocławiu również doręczenia, na które powołuje się Organ I instancji w uzasadnieniu zaskarżonego postanowienia, dotknięte są istotnymi wadami. Przesyłka zawierająca zawiadomienie Organu I instancji o wszczęciu postępowania doręczona została również z tzw. „żółtą zwrotką”, a osoba kwitująca odbiór nie oświadczyła doręczającemu (przynajmniej nie wynika to ze znajdującego się w aktach zwrotnego potwierdzenia odbioru), że działa w imieniu adresata przesyłki. Jest to zaś niezbędne w świetle art. 45 KPA i przewidzianego w nim trybu doręczenia w siedzibie jednostki organizacyjnej, np. spółki. Natomiast przesyłka SKO, której odbiór pokwitowała ta sama osoba, pomimo tego, że na zwrotnym potwierdzeniu odbioru widniało miejsce, w którym powinno zostać oznaczone, kim jest dla adresata osoba kwitująca odbiór, pozostało ono niewypełnione.
Zdaniem WSA we Wrocławiu w tych okolicznościach należy stwierdzić, że wydanie w niniejszej sprawie zaskarżonego postanowienia o stwierdzeniu wniesienia odwołania z uchybieniem terminu na podstawie art. 134 KPA było co najmniej przedwczesne, bowiem w rozpatrywanej sprawie nie doszło do prawidłowego doręczenia przesyłki zawierającej decyzję Organu I instancji w dacie wskazanej przez SKO. Zatem wobec braku doręczenia w sposób prawidłowy przesyłki zawierającej decyzję Organu I instancji, to postanowienie z art. 134 KPA z oczywistych względów nie może kończyć postępowania w sprawie wymierzenia kary administracyjnej za wycinkę drzew bez wymaganego zezwolenia.
Mając na względzie powyższe, WSA we Wrocławiu uchylił zaskarżone postanowienie, zaś o kosztach postępowania orzekł na podstawie art. 200 PostAdmU i zasądził ich zwrot od SKO na rzecz Spółki.
Komentarz
W art. 45 KPA uregulowano tryb doręczenia korespondencji w postępowaniu administracyjnym do jednostek organizacyjnych, w tym spółek prawa handlowego. Ustawodawca zdecydował, że takim podmiotom pisma doręcza się w lokalu ich siedziby do rąk osób uprawnionych do odbioru pism. Ustalenie siedziby spółki, a w konsekwencji adresu właściwego do dokonania doręczenia pisma w postępowaniu administracyjnym, przynajmniej teoretycznie nie powinno powodować większych trudności, z uwagi na jawność publicznie dostępnego rejestru, jakim jest Rejestr Przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego i ustawowe domniemanie zawartych w nim danych. Inaczej natomiast przedstawia się możliwość ustalenia uprawnienia osoby odbierającej korespondencję. Na temat uprawnienia do odbioru korespondencji wypowiedział się NSA i wskazał, że:
- Doręczający nie musi znać zakresu obowiązków i uprawnień osób znajdujących się w firmie, do której przesyłka jest adresowana, skoro zobowiązują się one do jej odbioru, składając własnoręczny podpis, tym bardziej jeżeli uwzględniono przy doręczeniu, że odbiór przesyłki kwituje administrator;
- Uprawnienie do odbioru korespondencji nie musi być oparte na zasadzie udzielonego w tym zakresie pełnomocnictwa;
- Powinnością każdej jednostki organizacyjnej powinno być zapewnienie takiej organizacji odbioru pism, aby przebieg korespondencji odbywał się w sposób niezakłócony i wyłącznie przez osoby uprawnione;
- Organ oceniający skuteczność doręczenia pisma może oprzeć się na domniemaniu, że osoba odbierająca pismo skierowane do danego podmiotu jest uprawniona do wykonania tej czynności, a nieuwzględnienie takiego domniemania pozostawałoby w sprzeczności z realiami obrotu prawnego.
Jak wskazał NSA, wobec tego nie można zasadnie oczekiwać od Organu, aby prowadził czynności wyjaśniające w celu ustalenia, czy osoba odbierająca pismo jest do tego uprawniona. Ponadto art. 45 KPA posługuje się pojęciem „osoby uprawnionej do odbioru pism”, przez które należy rozumieć każdą osobę, która została regulaminowo, czy tylko zwyczajowo uprawniona przez dany podmiot do odbierania korespondencji przychodzącej do jej siedziby (wyrok NSA z 8.12.2022 r., II OSK 3927/19, Legalis).
Egzekucja administracyjna ma być sprawniejsza
Egzekucja zaległego VAT-u
W obecnym stanie prawnym nie istnieje możliwość przymusowego dochodzenia podatku od towarów i usług rozliczonego w procedurze szczególnej, gdy miejscem transakcji jest Polska, natomiast miejscem zamieszkania lub siedziby podatnika jest inne państwo i to w tym państwie identyfikacji została złożona deklaracja podatkowa.
Do katalogu dokumentów stanowiących podstawę egzekucji dodano deklarację złożoną w państwie członkowskim identyfikacji, o którym mowa w art. 59, art. 61 oraz art. 61a rozporządzenia wykonawczego Rady (UE) nr 282/2011 z 15.3.2011 r. ustanawiającym środki wykonawcze do dyrektywy 2006/112/WE w sprawie wspólnego podatku od wartości dodanej (Dz.Urz. UE L z 2011 r. Nr 77, s. 1). Wyłączono obowiązek przesyłania upomnień o wszczęciu egzekucji administracyjnej oraz postanowienia o umorzeniu postępowania egzekucyjnego.
Przymusowe dochodzenie należności od osób mieszkających poza granicami RP wiąże się z obowiązkiem wydania krajowego tytułu wykonawczego oraz wystąpieniem z wnioskiem o udzielenie pomocy w dochodzeniu należności przez inne państwo. Do wniosku dołączany jest jednolity tytuł wykonawczy lub zagraniczny tytuł wykonawczy.
Nowelizacja wprowadza zasadę przeliczania należności pieniężnej, wynikającej z deklaracji składanej w państwie identyfikacji, na walutę polską.
Egzekucja ze świadczeń pieniężnych w razie choroby i macierzyństwa
Art. 1 pkt 4 ZmEgzAdmU23 zakłada usprawnienie egzekucji ze świadczeń pieniężnych, przysługujących z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, wypłacanych przez pracodawcę na mocy ustawy z 25.6.1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1732). Zajęcia wierzytelności nie będą już dokonywane odrębnie ze stosunku pracy oraz świadczeń. Zobowiązany poniesie mniejsze koszty związane z egzekwowaniem należności, a pracodawca będzie obsługiwał tylko jedno zajęcie zamiast dwóch.
Przedawnienie kosztów upomnienia
Koszty upomnienia będą się przedawniały z wygaśnięciem należności pieniężnej objętej tym upomnieniem. Gdy w upomnieniu wymieniono kilka należności pieniężnych, to wówczas koszty upomnienia przedawnią się wraz z wygaśnięciem należności o najpóźniejszym terminie płatności. Czynności zmierzające do zastosowania środków egzekucyjnych nie będą już zawierały zmiennej wartości kwoty odsetek, od których uzależnia się podjęcie czynności.
Rejestr Należności Publicznoprawnych
Zmiany dotyczące Rejestru mają na celu usprawnienie jego przeszukiwania przez uprawnione podmioty, np. szefa CBA, wierzycieli, organy egzekucyjne, sądy czy biura informacji kredytowej. Zmiana art. 18k ustawy z 17.6.1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 479; dalej: EgzAdmU) umożliwia powyższym podmiotom także automatyczne uzyskiwanie danych zobowiązanego. Z uwagi na powszechną komunikację elektroniczną oraz w celu usprawnienia wyszukiwania danych w RNP zrezygnowano z posiadania przez podmiot zainteresowany oraz biura informacji kredytowej i biura informacji gospodarczej pisemnego upoważnienia zobowiązanego będącego osobą fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej. Uzyskiwanie danych z RNP podmiotów będących osobami fizycznymi, nieprowadzących działalności gospodarczej, stanie się sprawniejszy.
Nowe zasady spłaty zaległości podatkowych
Obecnie decyzja o wygaśnięciu możliwości rozłożenia podatku lub zaległości podatkowej decyduje niedotrzymanie terminu spłaty trzech kolejnych rat. Nowy art. 67da § 2 ustawy z 29.8.1997 r. Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2651) przewiduje wygaśnięcie decyzji o rozłożeniu na raty w przypadku trzech niekoniecznie następujących po sobie rat. Takie rozwiązanie zlikwiduje próby obejścia regulacji przez niektórych podatników, którzy dotychczas nie spłacali regularnie rat, a jednak nie tracili prawa do regulowania zobowiązań w ratach.
Egzekucja do majątku wspólnego
Aby usprawnić egzekucję do majątku wspólnego zobowiązanego i jego małżonka, wierzyciel lub organ egzekucyjny mogą uzyskiwać dane małżonka w zakresie odpowiedzialności majątkiem wspólnym, składników majątku wspólnego, informacji o ustroju małżeńskim, oraz danych małżonka w dokumentach stanowiących podstawę do zajęcia majątku.
Uproszczenie procedury egzekucyjnej
Uproszczenie wszczęcia postępowania egzekucyjnego i zabezpieczającego wiąże się z:
- Rezygnacją z nadawania klauzuli o skierowaniu tytułu wykonawczego do egzekucji administracyjnej i przyjęciu zarządzenia zabezpieczenia do wykonania przez organ egzekucyjny.;
- Umożliwieniem automatycznej weryfikacji danych zawartych w tytule wykonawczym z danymi zawartymi w KRS;
- Zmianą danych zobowiązanego wskazywanych w tytule wykonawczym i zarządzeniu zabezpieczenia;
- Rozszerzeniem zakresu informacji przekazywanych przez wierzyciela organowi egzekucyjnemu w zakresie niezbędnym do skutecznego prowadzenia egzekucji administracyjnej;
- Doprecyzowaniem momentu wszczęcia egzekucji administracyjnej, gdy pierwsza czynność egzekucyjna to zajęcie dokonane poprzez sporządzenie protokołu zajęcia lub odbioru dokumentu, czy też doręczenie zawiadomienia o zajęciu innemu podmiotowi niż dłużnik zajętej wierzytelności.
Koniec z dysproporcją w pensjach kobiet i mężczyzn
Taki efekt mają wywołać przepisy dyrektywy, które zostały zaakceptowane przez posłów na czwartkowej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego.
Co się zmieni
Zgodnie z nowymi regulacjami ogłoszenia o naborze i tytuły stanowisk będą musiały być neutralne pod względem płci. Pracodawcy zostaną też zobowiązani do podawania pracownikom informacji ułatwiających im porównywanie poziomu wynagrodzeń w podziale na płeć pracowników i pozwalających na identyfikację różnic płacowych. Zakazana zostanie przy tym tajemnica wynagrodzenia. Pracodawca nie będzie już mógł umownie zobowiązać pracownika, by nie zdradzał wysokości swojej pensji. Nie ograniczy też dostępu do informacji o poziomie zarobków osób z tej samej lub innych kategorii.
Firmy będą musiały przygotowywać również sprawozdania z wynagrodzeń. Jeżeli wykażą one 5-procentową lukę płacową między kobietami a mężczyznami, pracodawca będzie musiał przeprowadzić ocenę zarobków we współpracy z przedstawicielami pracowników. Wobec przedsiębiorców, którzy naruszają przepisy, państwa członkowskie będą musiały wprowadzić skuteczne, proporcjonalne i odstraszające sankcje, np. kary finansowe.
Ma to ułatwić walkę z nierównościami płacowymi. W Unii Europejskiej za tę samą pracę kobiety cały czas dostają bowiem średnio o 13 proc. mniej niż panowie.
– Dodatkowo firmy będą miały też obowiązek zamieszczać widełki płacowe (lub informacje dotyczące minimalnego wynagrodzenia) w ogłoszeniach o pracę lub podawać taką informację przed pierwszą rozmową rekrutacyjną – dodaje Nadia Kurtieva, starsza specjalistka ds. zatrudnienia w Konfederacji Lewiatan.
Krok w dobrym kierunku
– Dysproporcje w zarobkach pomiędzy płciami to nadal poważny problem, który należy skutecznie wyeliminować – wskazuje Bartosz Sowier, dyrektor Departamentu Analiz i Legislacji, z Pracodawców RP.
Chociaż jak przypomina Nadia Kurtieva, próby w tym zakresie były już podejmowane. Na razie bez efektów.
– Od blisko dwóch lat w Sejmie leży projekt ustawy o luce płacowej wniesiony przez posłów opozycji, mający na celu umożliwienie weryfikacji różnic w wynagrodzeniach w firmach oraz podjęcie działań naprawczych w tym obszarze. Mógłby posłużyć on za punkt wyjścia do wdrożenia dyrektywy unijnej do naszego porządku prawnego – ocenia.
Zwraca jednocześnie uwagę, że na temat transparentności płac oraz zwalczania luki płacowej od dłuższego czasu rozmawia się też w środowisku biznesowym.
– Niektóre firmy już nawet wdrożyły regulacje mające na celu wyrównanie szans kobiet i mężczyzn w zatrudnieniu – wskazuje.
Jednak zdaniem Łukasza Kuczkowski, radcy prawnego z kancelarii Raczkowski, obecne obowiązujące w Polsce regulacje są niewystarczające do uznania, że założenia dyrektywy są u nas realizowane.
– Chociaż różnicowanie wysokości zarobków ze względu na płeć jest obecnie zabronione, to jednak nadal u wielu pracodawców jest to istotny problem – mówi.
Dlatego, w opinii mecenasa, unijne przepisy to dobre rozwiązanie.
Zgadza się z tym Nadia Kurtieva. – Omawiane regulacje powinny m.in. nakłonić pracodawców do przyjrzenia się systemowi wynagradzania w firmie i określenia przejrzystych kryteriów płacowych, jeżeli jeszcze tego nie zrobili – mówi.
Zastrzeżenia
Nadia Kurtieva uważa, że pomimo słusznych założeń unijna regulacja nie doprowadzi do zwalczania dyskryminacji w szerszej perspektywie.
– Dyrektywa jest w stanie zapobiec powstawaniu luk płacowych w obrębie jednego podmiotu, nie rozwiąże to natomiast problemu niskich zarobków w poszczególnych branżach, w których większość zatrudnionych stanowią kobiety (np. edukacja) oraz ich mniejszego udziału na stanowiskach kierowniczych. A to niestety przekłada się na niższe zarobki i co za tym idzie, mniejsze świadczenia emerytalne w przyszłości – ocenia ekspertka.
Jej zdaniem należy liczyć się z tym, że dyrektywa nie rozwiąże także problemów leżących u podstaw zjawiska dyskryminacji płacowej. Chodzi głównie o pełnienie przez kobiety ról opiekuńczych.
– Potrzebne są zmiany w podejściu do podziału obowiązków rodzinnych, promowanie modelu partnerskiego oraz zwiększenie świadomości na temat stereotypów – dodaje.
A dalej?
Na nowe regulacje zapewne jeszcze trochę poczekamy.
– Przed publikacją w dzienniku urzędowym tekst dyrektywy musi zostać przegłosowany przez Radę UE. Państwa członkowskie będą miały natomiast trzy lata na transpozycję przepisów do prawa krajowego – wyjaśnia Nadia Kurtieva.
Jak wskazuje Bartosz Sowier, ważne w tym procesie jest z kolei to, aby regulacje krajowe w pełni odzwierciedlały i realizowały cel dyrektywy.
– Tylko wtedy będzie można uznać, że zobowiązanie zostało prawidłowo wykonane – dodaje ekspert.
Nowe dowody przy sprzeciwie od listy wierzytelności
Uwzględnienie sprzeciwu od listy wierzytelności
W toku postępowania upadłościowego „R.” sp. z o.o., jeden z wierzycieli, PFRON, wniósł sprzeciw od sporządzonej przez syndyka listy wierzytelności. PFRON domagał się uznania wierzytelności w kategorii II w kwocie ponad 1,6 tys. zł i odsetek, które wynosiły już 2,8 tys. zł. Syndyk nie wpisał tych należności, gdyż uznał, że się przedawniły. Wierzyciel twierdził natomiast, że na skutek podjęcia czynności egzekucyjnych doszło do przerwania biegu terminu przedawnienia. Sędzia-komisarz uwzględnił sprzeciw, wskazując, że stanowił on rozwinięcie twierdzeń zawartych w zgłoszeniu wierzytelności, dlatego jego uznanie nie narusza art. 258 ust. 1 ustawy z 28.2.2003 r. Prawo upadłościowe (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1520; dalej: PrUpad). Zgodnie z tym przepisem sprzeciw może być oparty wyłącznie na twierdzeniach i zarzutach wskazanych w zgłoszeniu wierzytelności. Inne twierdzenia i zarzuty mogą być zgłoszone tylko wtedy, gdy wierzyciel wykaże, że ich wcześniejsze zgłoszenie było niemożliwe albo że potrzeba ich wskazania wynikła później.
Pytanie prawne
Sąd II instancji skierował do Sądu Najwyższego pytanie prawne o następującej treści: Czy dyspozycją art. 258 ust. 1 PrUpad objęte są również dowody wskazane w zgłoszeniu wierzytelności, czyli czy dopuszczalne jest powoływanie przez wierzyciela nowych dowodów dopiero w sprzeciwie co do odmowy uznania wierzytelności na liście wierzytelności – dla wykazania faktów, na które wierzyciel powoływał się już w zgłoszeniu wierzytelności?
W terminie 2 tygodni od dnia obwieszczenia o dacie złożenia listy wierzytelności wierzyciel, któremu odmówiono uznania zgłoszonej wierzytelności, może złożyć do sędziego-komisarza sprzeciw. Sprzeciw powinien odpowiadać wymogom formalnym pisma procesowego, a ponadto wskazywać zaskarżoną wierzytelność oraz zawierać wniosek co do uznania albo odmowy uznania wierzytelności wraz z uzasadnieniem i wskazaniem dowodów na jego poparcie. Sprzeciw może być oparty wyłącznie na twierdzeniach i zarzutach wskazanych w zgłoszeniu wierzytelności. Inne twierdzenia i zarzuty mogą być zgłoszone tylko wtedy, gdy wierzyciel wykaże, że ich wcześniejsze zgłoszenie było niemożliwe, albo że potrzeba ich wskazania wynikła później. Wierzyciel musi więc wykazać, że nie posiadał wiedzy o określonych faktach lub w świetle obiektywnych okoliczności ich wcześniejsze wskazanie było zbędne, jednak na skutek okoliczności będących podstawą odmowy uznania wierzytelności zaktualizowała się konieczność ich powołania w sprzeciwie.
W ocenie Sądu II instancji z art. 258 ust. 1 PrUpad nie wynika wprost, czy dopuszczalne jest powoływanie przez wierzyciela nowych dowodów dopiero w sprzeciwie co do odmowy uznania wierzytelności, dla wykazania faktów, na które wierzyciel powoływał się w zgłoszeniu wierzytelności. Na gruncie spornej regulacji prezentowane są dwa stanowiska. Pierwsze, bardziej rygorystyczne zakłada, że art. 258 ust. 1 PrUpad ogranicza wierzyciela do wskazania w sprzeciwie tylko tych dowodów, na które powołał się w zgłoszeniu wierzytelności. Przyjęcie tego poglądu oznacza, że powoływanie w sprzeciwie jakichkolwiek nowych dowodów jest nieskuteczne. Drugie stanowisko ogranicza rygor z art. 258 ust. 1 PrUpad jedynie do twierdzeń i zarzutów, a nie dowodów na ich poparcie. Daje więc wierzycielom możliwość powoływania nowych dowodów dla wykazania faktów, wyszczególnionych w zgłoszeniu wierzytelności, jeśli nowe dowody pozostają w związku z twierdzeniami lub zarzutami, na które powołuje się wierzyciel w zgłoszeniu wierzytelności.
Stanowisko SN
Sąd Najwyższy uznał, że art. 258 ust. 1 PrUpad obejmuje jedynie twierdzenia i zarzuty wskazane w zgłoszeniu wierzytelności, nie dotyczy on natomiast dowodów. Za takim rozwiązaniem przemawia zarówno wykładnia językowa, funkcjonalna, jak i systemowa tego przepisu. Nie można bowiem identyfikować pojęć: „twierdzenia” i „zarzuty” z dowodami. Procesowe prawo upadłościowe zalicza się do prawa procesowego cywilnego, zaś istota i odrębności postępowania upadłościowego w żadnym wypadku nie uzasadniają odmiennego rozumienia tych pojęć na gruncie PrUpad niż w KPC. W uzasadnieniu uchwały wyjaśniono, że odwołanie się w art. 258 ust. 1 PrUpad do twierdzeń oznacza, iż sprzeciwu nie można oprzeć na innych okolicznościach faktycznych, niż te które były podstawą zgłoszenia wierzytelności. Z kolei zarzuty mogą mieć charakter formalny lub materialny, np. zarzut przedawnienia, potrącenia. Jednak ani twierdzenie ani zarzut nie mogą być identyfikowane z dowodem, jest to bowiem instrument będący źródłem wiedzy o faktach, potwierdzający określone twierdzenia czy uzasadniający zarzuty, a zatem służący wykazaniu twierdzeń i zarzutów – art. 232 KPC w zw. z art. 6 KC.
Za taką interpretacją przemawia również okoliczność, że zgłoszenie wierzytelności pełni funkcję powództwa, a w ramach postępowania upadłościowego wierzyciel nie ma możliwości zaspokojenia wierzytelności w inny sposób niż przez jej zgłoszenie do masy na zasadach przewidzianych w PrUpad. Wierzyciel na etapie zgłaszania wierzytelności może nie mieć wiedzy, czy jest ona sporna, czy znajduje potwierdzenie w księgach upadłego, czy upadły ją uzna, czy też jej istnieniu zaprzeczy. SN podkreślił, że z uwagi na skutki zaniechania aktywności w sferze dowodowej, prekluzja dowodowa może wynikać jedynie z wyraźnie sformułowanych w tym zakresie przepisów proceduralnych. Ustawodawca wprowadził prekluzję dowodów dopiero na etapie rozpoznawania sprzeciwu, co znajduje odzwierciedlenie w art. 258a ust. 3 PrUpad. Z regulacji tej wynika możliwość pominięcia nie tylko twierdzeń, lecz także dowodów nie zgłoszonych w sprzeciwie oraz odpowiedzi na sprzeciw.
W uzasadnieniu uchwały wskazano, że postępowanie w przedmiocie sprzeciwu od listy wierzytelności jest postępowaniem uproszczonym. Jego celem jest ustalenie istnienia wierzytelności jedynie na potrzeby postępowania upadłościowego, a orzeczenie wydane w tym przedmiocie nie korzysta z powagi rzeczy osądzonej. W konsekwencji nieumieszczenie wierzytelności na liście nie przesądza o jej istnieniu, a wierzycielowi przysługuje prawo jej dochodzenia na zasadach ogólnych po umorzeniu lub zakończeniu postępowaniu upadłościowego. Jednak nie uzasadnia to bardziej rygorystycznej wykładni przepisów PrUpad o prekluzji. W praktyce pozbawienie wierzyciela prawa do zaspokojenia w postępowaniu upadłościowym powoduje, że odzyskanie jego wierzytelności jest mało prawdopodobne. Majątek dłużnika zostaje bowiem zbyty w toku postępowania upadłościowego, a dłużnik będący osobą prawną lub spółką prawa handlowego traci byt prawny.
Odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną decyzją administracyjną organu I instancji
Raport LegalTech 2023
Oddajemy w Państwa ręce raport z tegorocznego badania, dotyczącego stopnia wykorzystywania nowoczesnych technologii w polskiej praktyce prawniczej. Opracowanie opiera się wywiadach przeprowadzonych w styczniu 2023 roku na grupie 251 prawników.
Ankietowani odpowiadali m.in. na następujące pytania: z jakich źródeł adwokaci i radcowie prawni czerpią informacje, czy i jakie narzędzia z zakresu legal tech wykorzystują w swojej codziennej pracy, na ile poszczególne obszary legal tech uważają za istotne dla rozwoju branży prawniczej.
Zapytaliśmy także o to, jakich zadań nie zastąpi sztuczna inteligencja oraz o próby cyberataku na kancelarie.
Wyniki badań zostały omówione przez specjalistów zajmujących się prawem nowych technologii, w tym m.in.: dr Aleksandrę Auleytner, prok. Agnieszkę Gryszczyńską, r. pr. Artura Piechockiego, r. pr. Tomasza Zalewskiego.
Eksperckie komentarze oraz artykuły merytoryczne poszerzają raport o wnikliwą analizę poszczególnych zagadnień.
Zapraszamy do zapoznania się z tegorocznym Raportem LegalTech 2023.
Raport Wydawnictwa C.H.Beck ‒ LegalTech 2023
Brak statusu konsumenta
Stan faktyczny
J.A. (obywatelka austriacka), której partnerem jest dyrektor internetowej platformy sprzedaży samochodów, jest wymieniona na stronie głównej tej platformy jako graficzka. Na prośbę J.A. partner podjął poszukiwania samochodu dla niej i skontaktował się z niemiecką spółką WA, wysyłając do niej ze swojego służbowego adresu wiadomość elektroniczną, w której zawarł szczegółową propozycję zakupu pojazdu. WA przekazała partnerowi pocztą elektroniczną umowę sprzedaży, w której została zawarta rubryka zatytułowana: „Transakcja między przedsiębiorcami”. J.A. podpisała tę umowę, a odesłał ją partner, który odebrał samochód zarejestrowany na nazwisko JA.
Uznając, że ten samochód ma wady, J.A. wytoczyła przed austriackim sądem powództwo. J.A., twierdząc, że zawarła sporną umowę sprzedaży jako konsumentka, powołała się na art. 17 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 1215/2012 z 12.12.2012 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (Dz.Urz. UE L z 2012 r. Nr 351, s. 1).
Wątpliwości Sądu odsyłającego dotyczyły podsiadania przez J.A. statusu konsumenta w rozumieniu art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1215/2012/UE.
Status „konsumenta”
Trybunał podkreślił, że szczególne przepisy jurysdykcyjne zawarte w art. 17–19 rozporządzenia 1215/2012/UE, co do zasady są stosowane jedynie w sytuacji, gdy celem umowy zawartej między stronami jest inne niż zawodowe lub gospodarcze wykorzystanie danego towaru bądź usługi (wyrok TSUE z 3.10.2019 r., Petruchová, C-208/18, Legalis, pkt 44).
Trybunał orzekł, że art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1215/2012/UE należy interpretować w ten sposób, że w celu ustalenia, czy osobę, która zawarła umowę objętą art. 17 ust. 1 lit. c) rozporządzenia 1215/2012/UE, można uznać za „konsumenta” w rozumieniu tego przepisu, należy wziąć pod uwagę aktualne lub przyszłe cele, których realizacji służy zawarcie tej umowy, niezależnie od tego, czy ta osoba ma status pracownika, czy też prowadzi działalność na własny rachunek.
Zachowanie osoby powołującej się na status konsumenta
W ocenie TSUE sąd krajowy powinien ustalić cele, do których realizacji dąży poprzez zawarcie umowy osoba powołująca się na status konsumenta. W przypadku gdy ta umowa ma podwójny cel, sąd powinien rozstrzygnąć kwestię, czy dana umowa ma na celu zaspokojenie w znacznym stopniu potrzeb związanych z działalnością zawodową lub gospodarczą danej osoby, czy też potrzeb prywatnych. Trybunał stwierdził, że sąd krajowy powinien opierać się przede wszystkim na tych dowodach, które w sposób obiektywny wynikają z akt sprawy (wyrok TSUE z 20.1.2005 r., Gruber, C-464/01, Legalis, pkt 48, 49). Niemniej, jeżeli owe dowody nie są wystarczające, TSUE stwierdził, że ten sąd może także zweryfikować, czy osoba powołująca się na status konsumenta mogła swoim zachowaniem wobec drugiej strony umowy wywołać u niej wrażenie, że działała w celach zawodowych lub gospodarczych, w wyniku czego ta druga strona umowy mogła w sposób uzasadniony pozostawać w nieświadomości pozazawodowego lub pozagospodarczego celu danej transakcji (wyrok Gruber, pkt 51). Tego rodzaju sytuacja miałaby przykładowo miejsce, gdyby osoba prywatna, bez żadnych dalszych wyjaśnień, zamawiała przedmioty mogące istotnie służyć wykonywaniu jej zawodu, używała w tym celu papieru firmowego, zamawiała dostawy na adres miejsca pracy lub nadmieniała kwestię możliwości odliczenia podatku VAT (wyrok Gruber, pkt 52).
W niniejszej sprawie Sąd odsyłający rozważał znaczenie dla zakwalifikowania J.A. jako konsumenta niektórych okoliczności faktycznych, a mianowicie braku jej reakcji na postanowienia umowy oznaczające ją jako przedsiębiorcę, udziału w negocjowaniu tej umowy jej partnera będącego sprzedawcą samochodów, który po podpisaniu umowy zwrócił się do WA z pytaniem o możliwość wykazania podatku VAT na odnośnej fakturze, czy też sprzedaży pojazdu wkrótce po zawarciu umowy i ewentualnego osiągnięcia z tego tytułu zysku. Trybunał podkreślił, że wyłącznie do tego Sądu należy ustalenie, z uwzględnieniem wszystkich dostępnych mu informacji, w tym dobrej wiary WA, czy poprzez swoje zachowanie J.A. stworzyła wrażenie, że działała w celach zawodowych lub gospodarczych. Przeprowadzając badanie w tym celu, ten sąd powinien odnieść się do wszystkich okoliczności towarzyszących zawarciu umowy, przy czym okoliczności, które wystąpiły po zawarciu tej umowy, mogą również okazać się istotne w zakresie, w jakim służą temu badaniu.
Co do braku reakcji J.A. na postanowienia umowy oznaczające ją jako przedsiębiorcę, TSUE stwierdził, że taka okoliczność, którą można zresztą wytłumaczyć sposobem sformułowania umowy przez WA, nie jest sama w sobie decydująca dla wykluczenia J.A. z zakresu zastosowania przepisów jurysdykcyjnych, przewidzianych w art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1215/2012/UE. Niemniej taka bezczynność, poparta innymi informacjami, mogłaby stanowić wskazówkę, że zachowanie J.A. mogło wywołać u WA wrażenie, że działała ona w celach zawodowych lub gospodarczych. Zatem udział w negocjowaniu umowy pośrednika, który sam jest sprzedawcą samochodów, oraz okoliczność, że wkrótce po zawarciu tej umowy interesował się on możliwością wykazania podatku VAT na wystawionej przy tej okazji fakturze, zdaniem TSUE mogą okazać się istotne dla badania przeprowadzanego przez sąd odsyłający. Natomiast jeśli chodzi o odsprzedaż samochodu i ewentualny zysk uzyskany w ten sposób przez J.A., zdaniem TSUE te okoliczności nie wydają się prima facie istotne dla określenia wrażenia, jakie mogłaby ona wywołać u WA. Nie można jednak wykluczyć, że mogą one również zostać wzięte pod uwagę przez sąd odsyłający w ramach całościowej oceny informacji, którymi dysponuje.
Trybunał orzekł, że art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1215/2012/UE należy interpretować w ten sposób, iż w celu ustalenia, czy osobę, która zawarła umowę objętą art. 17 ust. 1 lit. c) rozporządzenia 1215/2012/UE, można uznać za „konsumenta” w rozumieniu tego przepisu, można wziąć pod uwagę wrażenie wywołane u drugiej strony umowy przez zachowanie tej osoby, polegające między innymi:
- Na braku reakcji osoby powołującej się na status konsumenta na postanowienia umowy oznaczające ją jako przedsiębiorcę;
- Na okoliczności, że zawarła ona tę umowę przez pośrednika prowadzącego działalność gospodarczą w dziedzinie, której podlega ta umowa, który to pośrednik po podpisaniu tej umowy zwrócił się do drugiej jej strony z pytaniem o możliwość wykazania podatku VAT na odnośnej fakturze;
- Na okoliczności, że sprzedała towar będący przedmiotem umowy wkrótce po jej zawarciu i ewentualnie osiągnęła z tego tytułu zysk.
Udział pośrednika przy zawieraniu umowy
W ocenie TSUE art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1215/2012/UE należy interpretować w ten sposób, iż jeżeli okaże się niemożliwe ustalenie w wymagany prawem sposób, w ramach całościowej oceny informacji, którymi dysponuje sąd krajowy, pewnych okoliczności towarzyszących zawarciu umowy, w szczególności w odniesieniu do informacji zawartych w tej umowie lub udziału pośrednika przy jej zawieraniu, ten sąd powinien dokonać oceny mocy dowodowej tych informacji, zgodnie z przepisami prawa krajowego, w tym w odniesieniu do kwestii, czy wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść osoby, która powołuje się na status „konsumenta” w rozumieniu tego przepisu.
Komentarz
Ważny wyrok TSUE w kontekście interpretacji pojęcia konsumenta, w tym pośrednio wykładni art. 221 KC.
Chociaż z orzecznictwa TSUE wynika, że pojęcie „konsument” użyte w unijnych rozporządzeniach, w tym art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1215/2012/UE, należy interpretować w sposób autonomiczny (wyrok TSUE z 28.1.2015 r., Kolassa, C-375/13, Legalis, pkt 22), to jednak w określonych sytuacjach Trybunał uznaje, że należy wziąć także pod uwagę definicję pojęcia „konsumenta”, występujące w innych aktach prawa UE (wyrok TSUE z 25.1.2018 r., Schrems, C-498/16, Legalis, pkt 28).
W niniejszym wyroku TSUE stwierdził, że wrażenie wywołane u drugiej strony umowy (przedsiębiorcy) przez zachowanie osoby fizycznej może zostać wzięte pod uwagę przez sąd krajowy w celu ustalenia, czy ta osoba fizyczna powinna korzystać z ochrony proceduralnej konsumenckiej przewidzianej w sekcji 4 rozdziału II tego rozporządzenia 1215/2012/UE. Trybunał w uzasadnieniu wyraźnie wskazał, jakie kryteria w takiej sytuacji może wziąć pod uwagę sąd krajowy. W ocenie TSUE wrażenie wywołane u drugiej strony umowy przez określone zachowanie osoby fizycznej może spowodować, że tej osobie nie będzie przysługiwał status „konsumenta” w rozumieniu art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1215/2012/UE, i związana z nim ochrona.
Na marginesie warto zauważyć, że zostały przygotowane propozycje zmian analizowanego rozporządzenia opublikowane przez grupę roboczą EAPIL ds. reformy rozporządzenia Bruksela I bis: https://eapil.org/2023/02/13/eapil-working-group-on-brussels-i-bis-regulation-reform-preliminary-report-and-survey/
Pierwsze założenia składu VAT
Przepisy Dyrektywy Rady 2006/112/WE z 28.11.2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej (Dz.Urz. UE L z 2006 r. Nr 347, s. 1; dalej: VATDyr) umożliwiają państwom członkowskim wprowadzenie rozwiązań ustanawiających zwolnienia z VAT transakcji w obrocie międzynarodowym. Jednym z nich jest procedura tzw. składu VAT. W uproszczeniu pozwala ona na odroczenie (albo wręcz wyeliminowanie) obowiązku zapłaty podatku należnego w przypadku towarów objętych tą procedurą. Poznaliśmy wstępne założenia propozycji Ministerstwa Finansów. Zastanówmy się więc, na czym ma polegać nowa instytucja, i kto może na niej skorzystać.
Skład VAT a skład celny
Skład VAT ma być nierozerwalnie związany ze składem celnym. Procedura składu celnego zwalnia z VAT importowego. W sytuacji gdy towary pochodzące z państwa trzeciego zostały objęte procedurą składu celnego w państwie członkowskim, po czym zostały sprzedane, ale pozostawały w tym samym składzie celnym położonym na terytorium tego państwa członkowskiego, sprzedaż tych towarów podlega podatkowi VAT. Zgodnie jednak z § 7 ust. 1 rozporządzenia Ministra Finansów z 2.12.2022 r. w sprawie obniżonych stawek podatku od towarów i usług w roku 2023 (Dz.U. z 2022 r. poz. 2495), do dostawy towarów w składzie celnym, wprowadzonych do składu celnego z terytorium państwa członkowskiego innego niż terytorium kraju, oraz do towarów objętych procedurą składowania celnego, stosuje się stawkę podatku obniżoną do wysokości 0%. Skład celny umożliwia więc import towarów spoza UE bez konieczności rozliczania VAT i cła, a także dalszą odsprzedaż towarów w składzie na preferencyjnych warunkach.
Skład VAT da inne preferencje, ale zgodnie z założeniem warunkiem uzyskania pozwolenia na skład VAT ma być posiadanie pozwolenia właśnie na skład celny. Skład VAT będzie prowadzony wyłącznie tam, gdzie działa już skład celny.
Skład VAT: Jakie warunki trzeba spełnić?
Niezbędne jest uzyskanie zezwolenia na prowadzenie składu VAT (a więc składu celnego). Uzyskać je mogą tylko podmioty zarejestrowane od co najmniej 12 miesięcy, których działalnością kierują osoby nieskazane prawomocnym wyrokiem sądu za określone przestępstwa. Podmioty te nie mogą zalegać w zapłacie cła, składek i podatków. Nie może być wobec nich prowadzone postępowanie egzekucyjne, likwidacyjne lub upadłościowe. Ważne też będzie posiadanie odpowiedniego zaplecza technicznego oraz złożenie zabezpieczenia VAT. Pozwolenie na skład VAT ma być wydawane na czas określony. Podmiot prowadzący skład VAT będzie także zobowiązany do prowadzenia w formie elektronicznej stosownej ewidencji ilościowej (lub ilościowo wartościowej) towarów wprowadzonych, składowanych i wyprowadzanych ze składu VAT.
Są też warunki ad hoc, odnoszące się do konkretnej transakcji. Dla skorzystania ze składu VAT niezbędne będzie wystawienie faktury ustrukturyzowanej KSeF, wprowadzenie towarów do składu VAT oraz otrzymanie od nabywcy dokumentu potwierdzającego objęcie towarów procedurą składu VAT.
Skład VAT: Jak to ma działać?
Dostawa towarów oraz wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów obejmowanych procedurą składu VAT ma podlegać opodatkowaniu 0% VAT. Podobnie z 0% VAT ma korzystać świadczenie usług na towarach objętych procedurą składu VAT. Chodzi nie tylko o magazynowanie i przechowywanie, lecz także (jak się wydaje) wszelkiego rodzaju usługi na majątku powierzonym (a więc np. także wyrafinowane uszlachetnianie).
Z preferencyjnego opodatkowania nie skorzysta zaś krajowa sprzedaż towarów ze składu VAT albo w składzie VAT. Czynności te będą opodatkowane na zasadach ogólnych.
Co ważne nie wszystkie towary skorzystają ze składu VAT. Z zakresu składu VAT mają być wyłączone wyroby akcyzowe oraz towary dostarczane na etapie sprzedaży detalicznej. Składowaniem nie mogą być też objęte towary, które miałyby być zużywane w składzie VAT.
Skład VAT: Zakończenie procedury
Zasadniczo zakończenie procedury składu VAT następuje w momencie dokonania przez podatnika zgłoszenia zakończenia procedury składu VAT i wyprowadzenia towarów ze składu VAT.
Podobny skutek wywoła również sprzedaż towarów w składzie (o czym wyżej). Ale też towary objęte procedurą składu VAT, w których zaistniały ubytki, będą uznawane za towary wyprowadzone bez zgłoszenia zakończenia procedury składu VAT, a dodatkowo także wyprowadzenie towarów ze składu VAT bez dokonania wymaganego przepisami prawa zgłoszenia, cofnięcia pozwolenia na prowadzenie składu VAT, w którym znajdują się towary oraz cofnięcia pozwolenia na procedurę składu VAT. Zakończenie procedury składu VAT powoduje obowiązek zapłaty należnego podatku VAT.
Skład VAT: Rozliczenie
Mają być możliwe dwa sposoby rozliczenia VAT w związku z zakończeniem procedury składu VAT. Po pierwsze podatek może być obliczany w szczególny sposób w zgłoszeniu (deklaracji) zakończenia procedury składu VAT i uiszczany bezpośrednio do organu podatkowego w momencie zakończenia procedury składu VAT. Alternatywnie zakończenie procedury składu VAT będzie mogło zostać w całości rozliczone w JPK_VAT z deklaracją (podatek należny i naliczony). W takim przypadku wyprowadzenie towarów ze składu będzie wymagało złożenia zabezpieczenia zapłaty podatku VAT.
Dla kogo skład VAT może być ciekawą opcją? Np. dla podmiotów nabywających towary celem odsprzedaży do innych krajów UE. Mogą one ograniczyć wpływ podatku VAT na płynność finansową (0% VAT oznacza brak zapłaty VAT w cenie oraz brak kumulowania nadwyżki podatku naliczonego nad należnym). Eksport czy WDT ze składu są opodatkowane na zasadach ogólnych, czyli mogą korzystać z preferencji. Skład VAT może być też korzystny dla podmiotów świadczących usługi na towarach (albo nabywających takie usługi). Tu 0% VAT może być panaceum nie tylko na płynność finansową, lecz także na ograniczenie ryzyka podatkowego związanego z miejscem świadczenia usług (to ważne w przypadku usług na rzecz podmiotów zagranicznych).
Szkoda tylko, że składem VAT nie będzie objęta sprzedaż towarów w ramach tej procedury (tak jak to ma miejsce w składzie celnym). Ale może kwestia ta wyewoluuje jeszcze w ramach konsultacji.
Składu VAT nie można tez utożsamiać ze składem konsygnacyjnym, którego istotą jest odsuwanie w czasie momentu powstania obowiązku podatkowego. Tu nie będzie podsuwania obowiązku podatkowego, ale obniżona stawka VAT. W praktyce podatkowej pojawiają się pierwsze jaskółki dopuszczające takie nieformalne rozwiązanie także w obrocie krajowym (zob. interpretację indywidualną Dyrektora KIS z 10.2.2023 r., 0114-KDIP1-2.4012.571.2022.2.JO, Legalis).