Efektywny wiek emerytalny musi zostać podwyższony
Czy podziela pan pogląd wyrażany przez niektórych ekspertów, że system emerytalny jest w ostatnim czasie często wykorzystywany do osiągania doraźnych celów politycznych?
Tak bym tego nie określił. Pieniądze zawsze budzą emocje. Podobnie jak system ubezpieczeń społecznych, z którego każdy z nas korzysta lub będzie korzystał w przyszłości. Dlatego siłą rzeczy jest to obszar, którym interesują się obywatele, ale też politycy. To naturalne. Warto jednak, żeby rozmowy na ten temat odwoływały się do faktów i merytorycznych argumentów, a nie tylko i wyłącznie do emocji.
Zgadzam się, że debata na ten temat jest potrzebna. W ostatnim czasie wprowadzono jednak wiele zmian, które niektórzy określają jako szatkowanie systemu. Mam na myśli np. 13. i 14. emeryturę. Niedawno do Sejmu wpłynął też projekt ustawy dotyczący wprowadzenia dodatku emerytalnego dla sołtysów.
Każde z tych działań ma inny charakter. System ubezpieczeń społecznych i uzależnione od składek świadczenia to jedno. A wypłaty pozasystemowe, finansowane z zupełnie innych źródeł niż Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, takie jak 13. czy 14. emerytura, to druga sprawa.
Co do szatkowania systemu emerytalnego, to jest on w swoim jądrze generalnie dość odporny na zmiany. Wymienione przez panią dodatki nim nie zachwieją.
A jak w kontekście emerytalnym oceniłby pan naszą sytuację gospodarczą?
Wyzwań jest dużo. Proces starzenia się populacji postępuje. Zasób siły roboczej będzie coraz szybciej malał. To w tym obszarze ulokowane są największe wyzwania dla polskiej gospodarki. Konieczna jest w coraz większym zakresie substytucja pracy kapitałem. Musi też rosnąć wydajność pracy. Co zresztą będzie wspierał niestymulujący inflacji wzrost wynagrodzeń. Inwestycje w zwiększenie wydajności produkcji są kluczowe dla zachowania naszego potencjału gospodarczego. To ważne dla wysokości emerytur w przyszłości, bo ostatecznie zawsze zależy ona od bieżącej sytuacji gospodarczej.
Nie unikniemy też pytań o migrację. Są badania, które pokazują, iż w latach 2014–2017 napływ obywateli Ukrainy do naszego kraju zwiększył podaż pracy o ok. 5 proc., co podniosło dynamikę wzrostu PKB Polski o ok. 1 pkt proc.
Powinniśmy też dążyć do podnoszenia efektywnego wieku emerytalnego. Innymi słowy, trzeba zachęcać ludzi do dłuższej pracy i przekonywać ich, że pracując dłużej będą otrzymywali w przyszłości wyższe świadczenia. Jednocześnie im bardziej stabilny system emerytalny, tym to zachęcanie jest łatwiejsze. Dzieje się tak, gdyż ludzie z reguły preferują rozwiązania, które są mniej korzystne, ale pewne, a nie te potencjalnie bardziej korzystne, ale niepewne. Czynniki behawioralne w indywidualnych decyzjach emerytalnych mają istotne znaczenie.
A ustawowy wiek emerytalny powinien wzrosnąć?
Emerytura jest prawem, ale nie obowiązkiem, a osiągnięcie ustawowego wieku emerytalnego nie musi kończyć aktywności zawodowej. Przekonywać do dłuższej pracy trzeba, stosując zachęty, ale nie przymus. Stąd nie jestem zwolennikiem podniesienia ustawowego wieku emerytalnego. Jednocześnie ważne jest to, aby ustawowy wiek nie był tak silną kotwicą dla podejmujących decyzje o momencie zakończenia aktywności zawodowej. Dobrym rozwiązaniem w tym kontekście jest powołanie w ZUS już kilka lat temu doradców emerytalnych i stworzenie kalkulatora do obliczania w sposób zindywidualizowany wysokości świadczenia czy też planowana centralna informacja emerytalna. Ponadto państwo, wiedząc, że błędy poznawcze, powodujące nieracjonalność decyzji emerytalnych, są silnie rozpowszechnione, powinno podejmować różnego typu działania, które będą im przeciwdziałać, w tym stosować interwencje behawioralne. Przykładem jest domyślny zapis do PPK. Paternalizm państwa w tym obszarze jest konieczny, ale musi być on liberalny. Mam na myśli to, że powinien gwarantować on wolność wyboru przy jednoczesnym zwiększaniu prawdopodobieństwa decyzji racjonalnych i długookresowo korzystnych.
O tych korzyściach wynikających z dłuższej pracy mówi wielu ekspertów. Tymczasem DGP poinformowała, że wnioski o przyznanie świadczenia złożyło w lutym aż 87 tys. osób, czyli prawie 40 proc. więcej niż rok wcześniej. Jak to wytłumaczyć?
Luty to zawsze miesiąc, w którym wniosków o świadczenia jest więcej. W marcu wypłaty są bowiem waloryzowane. A w tym roku wskaźnik waloryzacji jest, ze względu na inflację, historycznie wysoki. Plus wchodzimy w okres, w którym na emerytury przechodzą pokolenia wyżu demograficznego. Stąd taki wzrost rok do roku.
Czy obecnie funkcjonują wystarczające mechanizmy, które zachęcałyby do dłuższej aktywności zawodowej?
Dużo dobrego już się zadziało, m.in. wprowadzono PIT-0 dla seniora, z którego mogą korzystać osoby w wieku 60+ (kobieta) i 65+(mężczyzna), które mimo osiągnięcia uprawnień do emerytury, zrezygnują z jej pobierania i będą dalej aktywne zawodowo. Nie warto jednak na tym poprzestawać. Zastanowiłbym się nad kolejnymi zachętami podatkowymi i składkowymi. Generalnie warto iść w takim kierunku, aby w przypadku osoby aktywnej zawodowo po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego jej wynagrodzenie netto było równe wynagrodzeniu brutto. Rozwiązaniem idącym jeszcze o krok dalej byłaby być może jakaś forma negatywnego podatku dochodowego dla tych osób.
Niepokojące są dane dotyczące stopy zastąpienia (tj. stosunku między średnim wynagrodzeniem otrzymywanym za czas pracy zarobkowej a przeciętną emeryturą), która w 2022 r. wynosiła 54 proc., a w 2060 r. ma się obniżyć do 18,4 proc. W jaki sposób przygotować się na tak katastroficzny scenariusz?
Oprócz dłuższej aktywności zawodowej konieczne jest oszczędzanie w prywatnym filarze ubezpieczeń, np. w ramach pracowniczych planów kapitałowych. Taki program jest dobry nie tylko dlatego, że pracownik może tam wpłacić pieniądze, z których po jakimś czasie będzie mógł skorzystać. Ale też z tego względu, że te środki pracują już teraz na gospodarkę. Tak jak wspomniałem, wysokość świadczenia emerytalnego w przyszłości będzie zależała od przyszłego stanu gospodarki, a to przecież będzie pochodną tego, na ile będziemy w stanie zbudować fundamenty trwałego rozwoju.
Budżet państwa sporo kosztuje wyrównywanie wysokości świadczeń do poziomu minimalnego. W 2021 r. wydano na ten cel prawie 180,8 mln zł. Zabieg ten objął blisko 72,2 tys. osób. Taki mechanizm jest potrzebny?
Zapewniamy w ten sposób takiej osobie środki do życia. Jeżeli byśmy tego nie robili, to i tak musielibyśmy jako państwo wspomagać ją innymi świadczeniami.
Tylko czy w ten sposób system emerytalny nie wchodzi w kompetencje systemu pomocy społecznej?
Zapewne tak częściowo jest. Mnie jednak razi coś innego. Rozmawiamy o systemie emerytalnym często w oderwaniu od systemu podatkowego. Żałuję, że w ostatnich latach nie udało się bardziej zwiększyć progresji w podatku dochodowym. Dotyczy to również jednoosobowych działalności gospodarczych – jeśli przedsiębiorca zarabia dużo, powinien odprowadzać proporcjonalnie więcej do systemu zarówno podatkowego, jak i składkowego. W tym kontekście pojawiający się w debacie publicznej pomysł tzw. dobrowolnej składki na ZUS dla przedsiębiorców jest nie do przyjęcia.
Dużym obciążeniem dla ZUS są tzw. groszowe emerytury?
Jest z nimi kłopot. Przypomnę, że mówimy o świadczeniach wypłacanych w wysokości niższej niż minimalna emerytura. Już jedna składka wniesiona do systemu, po osiągnięciu wieku emerytalnego gwarantuje bowiem świadczenie z ZUS, nawet jeżeli będzie ono wynosić kilka groszy. Obsługa tych świadczeń kosztuje, a koszty te rosną. Od 2011 r. do 2022 r. liczba pobierających groszowe emerytury wzrosła bowiem z 23,9 tys. do 365,3 tys. osób. Zaniżają one przeciętną wysokość świadczeń, a także stopę zastąpienia – obecnie o ok. 2 pkt proc., a w przyszłości w jeszcze większym stopniu. Dlatego warto rozważyć wprowadzenie minimalnego stażu ubezpieczeniowego uprawniającego do comiesięcznej wypłaty emerytury. Nie jest to jednak najważniejsze zmartwienie ZUS.
A co nim jest?
Wspominane już kwestie demograficzne i fakt, że w najbliższych latach deficyt FUS będzie rósł. ZUS robi, co może, aby pomóc władzy fiskalnej sprostać temu zadaniu.
Co pan ma na myśli?
Informatyzacja zakładu spowodowała obniżenie kosztów jego funkcjonowania przy jednoczesnym zwiększeniu liczby zadań, którymi się zajmuje. Jednocześnie proces realizacji świadczeń idzie o wiele sprawniej. Ściągalność należnych składek jest wysoka.
Czyli można się spodziewać, że niedługo obsługę w ZUS przejmą wyłącznie komputery?
Absolutnie nie. Nie ma w ogóle takich planów, ludzie zawsze będą kluczowi. Nie muszą natomiast wykonywać zadań prostych, powtarzalnych. Jest wiele możliwości wykorzystania potencjału ludzkiego na bazie postępującej informatyzacji i automatyzacji.
W zeszłym roku zmieniły się przepisy dotyczące powoływania członków rady nadzorczej ZUS, która jest organem sprawującym kontrolę nad zakładem oraz zarządzanymi przez niego funduszami, m.in. Funduszem Ubezpieczeń Społecznych oraz Funduszem Rezerwy Demograficznej. Teraz każdą stronę dialogu społecznego (związkową, rządową i pracodawców) może reprezentować po trzech członków plus jeden przedstawiciel emerytów. Pan stanął z kolei na czele tego organu w nowej odsłonie. Czym się teraz państwo zajmują?
Do zadań rady należy przede wszystkim zatwierdzanie i opiniowanie kluczowych dokumentów organizacyjnych i finansowych zakładu oraz pewne kompetencje władcze względem działalności zarządu i jego członków, w tym ocena jego bieżącej działalności. Istnienie rady nadzorczej ZUS nawiązuje do koncepcji samorządności instytucji ubezpieczeń społecznych, w tym ich autonomii finansowo-organizacyjnej. Mniej właściwe wydaje się rysowanie analogii do rad nadzorczych na gruncie kodeksu spółek handlowych.
Poza realizacją bieżących zadań w dyskusjach toczonych ostatnio na forum rady pojawiały się emerytury stażowe, wdowie emerytury i dobrowolny ZUS.
Aktualne i gorące tematy. Doszliście państwo w ich sprawie do jakichś wspólnych wniosków?
Co do dobrowolnego ZUS to przeważają wątpliwości i generalny sceptycyzm wobec tego pomysłu. Odnośnie do wdowich emerytur, to z dostępnych nam wyliczeń wynika, że byłoby to bardzo kosztowne, choć w dyskusji padają też ważne argumenty przemawiające za ich choć ograniczonym wprowadzeniem. Jeśli chodzi o emerytury stażowe, to zdania są bardziej podzielone. Budujące jest to, że o wszystkich tych kwestiach rozmawiamy szczerze i zawsze merytorycznie. W żadnej z tych spraw jako rada nie zajmowaliśmy w ostatnich miesiącach jednak oficjalnego stanowiska.
Rada posiada uprawnienia do proponowania zmian legislacyjnych w zakresie ubezpieczenia społecznego i przedkładania ich ministrowi właściwemu do spraw zabezpieczenia społecznego. Czy z tego uprawnienia rada zamierza korzystać?
Tego nie wykluczam, choć na razie nad żadną konkretną propozycją nie pracujemy.
Łukasz Hardt, przewodniczący rady nadzorczej ZUS, ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2016–2022.
Podatnik VAT może używać nazwy skróconej na wystawianych fakturach
Zgodnie z art. 106e ust. 1 pkt 3 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU), w wystawianych przez siebie fakturach podatnik powinien wskazać m.in. swoją nazwę. Z kolei zgodnie z art. 5 ust. 1 ustawy z 13.10.1995 r. o zasadach ewidencji i identyfikacji podatników i płatników (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2500; dalej: EwidPodU), podatnicy są obowiązani do dokonania zgłoszenia identyfikacyjnego do naczelnika urzędu skarbowego albo organu właściwego na podstawie odrębnych przepisów. Zgłoszenie identyfikacyjne podatników wpisanych do Krajowego Rejestru Sądowego zawiera dane objęte treścią wpisu w Krajowym Rejestrze Sądowym, z wyłączeniem rejestru dłużników niewypłacalnych, przekazywane automatycznie za pośrednictwem systemu teleinformatycznego. Ale dodatkowo także dane uzupełniające, w tym skróconą nazwę (firmę), wykaz rachunków bankowych lub SKOK.
Również formularze rejestracyjne NIP-2 i VAT-R przewidują w swoich pozycjach możliwość wskazania nazwy skróconej. Podatnicy w obrocie gospodarczym powinni więc stosować nazwę pełną lub nazwę skróconą podaną w zgłoszeniu identyfikacyjnym oraz w zgłoszeniu rejestracyjnym VAT-R, bądź dokonanych aktualizacjach przedmiotowych zgłoszeń. Pytanie tylko, czy podobna zasada może dotyczyć wystawianych przez podatników faktur VAT. Odpowiedzi udziela Dyrektor KIS.
Czego dotyczyła sprawa
Podatnik jest spółką z o.o. Podatnik nie wyklucza zintensyfikowania swojej aktywności gospodarczej na rynkach zagranicznych, w związku z czym chciałby dokonać zmiany nazwy spółki, pod którą działa. Zmiana będzie wiązała się ze znacznym wydłużeniem nazwy oraz dodaniem określeń fantazyjnych a to może wiązać się z trudnościami w obrocie. Konieczne byłoby dokładne wpisywanie całej nazwy na fakturach, co często z przyczyn technicznych jest niemożliwe. Dodanie do rdzenia firmy wyrazów obcojęzycznych, fantazyjnych spowoduje komplikacje w przypadku pomyłek kontrahentów. Ale też jednocześnie spółka podejmując działania zmierzające do ekspansji na innych rynkach (w tym zagranicznych) chce mieć możliwość posługiwania się nową, dłuższą nazwą. Widzi w tym również pewne znaczenie marketingowe, reklamowe.
Panaceum na problemy spółki może być posługiwanie się przez nią skrótem nowej nazwy. Nadzwyczajne zgromadzenie wspólników podjęło uchwałę w przedmiocie stosownej zmiany. Zgodnie z uchwałą, spółka może używać skrótu firmy oraz wyróżniającego ją znaku graficznego. Uchwała została zaprotokołowana w akcie notarialnym. Zarząd spółki nie dokonał jeszcze zgłoszenia zmiany do sądu rejestrowego. Problem w tym, że nie ma technicznej możliwości ujawnienia w rejestrze przedsiębiorców KRS skrótu firmy. W związku z powyższym podatnik postanowił potwierdzić, czy może posługiwać się w obrocie gospodarczym, na fakturach oraz wszelkich innych dokumentach księgowych swoim nowym skrótem, zamiast oznaczeniem pełnej firmy oraz przyjmować te dokumenty z wpisaną skróconą nazwą od swoich kontrahentów bez konieczności wystawiania korekt faktur.
Stanowisko organu
Dyrektor KIS wydał w tej sprawie interpretację indywidualną z 6.3.2023 r., 0111-KDIB3-2.4012.847.2022.1.MN, Legalis. Organ zauważył, że w przypadku podatnika niebędącego osobą fizyczną dane identyfikacyjne stanowią przede wszystkim nazwa pełna oraz nazwa skrócona. W fakturze ww. podatnicy powinni umieszczać nazwę pełną lub nazwę skróconą podaną w zgłoszeniu identyfikacyjnym oraz w zgłoszeniu rejestracyjnym VAT-R. Jeżeli dane zawarte w zgłoszeniu rejestracyjnym ulegną zmianie, podatnik jest obowiązany zgłosić zmianę do naczelnika urzędu skarbowego w terminie 7 dni, licząc od dnia, w którym nastąpiła zmiana. Obowiązek ten nie dotyczy przypadków, gdy następuje wyłącznie zmiana danych objętych obowiązkiem aktualizacji. W razie zmiany danych objętych obowiązkiem zgłoszenia identyfikacyjnego oraz zgłoszenia rejestracyjnego, podatnik zobowiązany jest dokonać aktualizacji danych na stosownym formularzu NIP, VAT-R.
Celem wypełnienia dyspozycji wynikających z powołanych wyżej zasad, w przypadku podatnika niebędącego osobą fizyczną dane identyfikacyjne stanowią przede wszystkim nazwa pełna oraz nazwa skrócona. Podatnicy w obrocie gospodarczym powinni stosować nazwę pełną lub nazwę skróconą podaną w zgłoszeniu identyfikacyjnym oraz w zgłoszeniu rejestracyjnym VAT-R, bądź dokonanych aktualizacjach przedmiotowych zgłoszeń.
Komentarz
Koniecznym jest zatem, by dane dotyczące podatnika podawane na fakturach (w tym fakturach korygujących i notach korygujących) były zgodne z danymi identyfikacyjnymi wskazanymi w tych zgłoszeniach. Celem wystawienia faktury VAT jest przede wszystkim udokumentowanie rzeczywistego przebiegu zdarzeń gospodarczych, pełni ona bowiem szczególną rolę dowodową w prawidłowym wymiarze podatku VAT. W sytuacji, gdy nazwa skrócona umożliwiająca jednoznaczną identyfikację została wykazana w zgłoszeniu rejestracyjnym/aktualizacyjnym dla celów podatku VAT i jest znana organowi podatkowemu, to posługiwanie się nazwą skróconą firmy na fakturach (w tym fakturach korygujących i notach korygujących) jest prawidłowe. Podobnie podatnik może przyjmować faktury z wpisaną skróconą nazwą bez konieczności ich korygowania.
Omawiana interpretacja jest korzystna i stanowi przejaw odformalizowania obrotu gospodarczego. Po to podatnicy mają nazwy skrócone, aby mogli się nimi posługiwać. Nawet na fakturze. Problem w tym, że tego rodzaju praktyka może niebawem stracić na aktualności. Zgodnie z opublikowanym schematem obowiązkowej faktury ustrukturyzowanej, obowiązkowym jej elementem będzie nazwa pełna podatnika (oraz jego kontrahenta). Nie ma w niej miejsca na nazwę skróconą. A jedynie na nazwę handlową, stosowaną w celu odróżnienia od innych podmiotów na rynku. Jest to jednak element fakultatywny. W żadnym zakresie nie może on zastąpić nazwy pełnej. Inna sprawa, że w elektronicznym formacie XML skomplikowana i rozbudowana nazwa podatnika nie będzie odgrywała aż takiego znaczenia.
Inna sprawa, że kluczowym polem faktury ustrukturyzowanej, pozwalającym na autoryzację podatnika w KSeF jest identyfikator podatkowy NIP. Bez wskazania w polu NIP właściwego identyfikatora, obsługa faktury w ramach KSeF nie będzie możliwa. Nie nazwa a numer NIP jest więc w ramach KSeF najważniejszym elementem. Nie zmienia to jednak faktu, że na nazwę skróconą w fakturze ustrukturyzowanej zwyczajnie zabraknie miejsca.
Ustawa frankowa dla dobra wspólnego
Czas na ustawę definitywnie zamykającą frankowy problem, który zaczął dotykać nas wszystkich.
Temat interwencji legislacyjnej w relacje banków z kredytobiorcami frankowymi jest mi znany wyłącznie z przekazów medialnych. Nie wiem, ile prawdy jest w doniesieniach dziennikarzy o rzekomych pracach nad projektem ustawy. Nie mam pojęcia, jaki hipotetyczny model zamknięcia sporu projektodawca przyjmie, nie posiadam też informacji w przedmiocie „politycznego planu” jej procedowania – tj. który z podmiotów konstytucyjnie uprawnionych wystąpiłby z inicjatywą ustawodawczą, jak zachowają się parlamentarzyści oraz jaką decyzję podjąłby prezydent.
Nie mam natomiast wątpliwości co do dwóch rzeczy. Po pierwsze, że problem urósł do stanu, w którym konieczne jest poważne rozważenie scenariusza ustawy definitywnie zamykającej spory frankowe. Nie ze względu na dobro banków, kredytobiorców czy sądów – ale nas wszystkich. Dobro wspólne i interes publiczny to kategorie, którymi powinny kierować się władze publiczne, w tym prawodawca. A w zgodzie z nimi jest wyjście z kryzysu gospodarczego, powstrzymanie rosnącej inflacji, a przede wszystkim zatrzymanie szaleństwa polegającego na wykorzystywaniu abuzywności do zdobycia darmowych mieszkań. Kto tego nie rozumie – niech zada sobie pytanie, czy w rzeczywistości takie prezenty występują. I niech zapozna się z aktualnymi doniesieniami zza granicy na temat zawirowań wokół Silicon Valley Banku oraz paniką, która zapanowała wśród obywateli niepewnych tego, czy odzyskają zdeponowane w bankach pieniądze.
Po drugie, ewentualny projekt ustawy musi być dobrze przemyślany, a jego konstrukcja legislacyjna bardzo rzetelna. Uważam, że od strony konstytucyjnej oraz w świetle wymogów poprawnej legislacji da się to zrobić, choć nie będzie to łatwe wyzwanie.
Pamiętajmy, że w niektórych krajach właśnie w ten sposób wygaszono problem kredytów indeksowanych oraz denominowanych – wkroczył ustawodawca i, choć towarzyszyły tej decyzji różne kontrowersje, skutecznie zamknął sprawę.
W końcu bawią mnie głosy komentatorów, zdaniem których rzekomo interwencji legislacyjnej sprzeciwiałaby się polska konstytucja czy tym bardziej „europejskie prawo konsumenckie” lub orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To nie tylko oczywista nieprawda, ale efekt przedawkowania wyrwanych z kontekstu tez orzeczniczych i jednostronnych interpretacji dyrektywy prowadzonych w duchu ideologii konsumenckiej, dla której nie liczy się proporcjonalność, umowa oraz zobowiązanie – a kilka dogmatycznie rozumianych haseł w stylu „ochrona konsumenta”, „abuzywność”, „cel dyrektywy” lub „efekt zniechęcający”.
Polski ustawodawca ma pełne prawo uregulować wybrane zagadnienia relacji kredytobiorcy z bankiem. I może to zrobić również w ten sposób, że plan zdobycia darmowej nieruchomości lub kredytu bez opłat się jednak nie powiedzie.
Potwierdził to zresztą TSUE w niedawnym wyroku z 16.3.2023 r., C-6/22, Legalis w którym wielokrotnie wspomina o roli prawodawstwa krajowego. Np. w ustępie 22, w którym przypomina, że to państwo członkowskie reguluje skutki unieważnienia umowy. Dodaje zresztą, że preferowanym rozwiązaniem jest „zapewnienie przywrócenia sytuacji prawnej i faktycznej, jaka istniałaby w braku zaistnienia takiego nieuczciwego warunku”.
Nie ma tu zresztą ani słowa o darmowym kredycie czy nieruchomości w prezencie. Przywrócenie sytuacji prawnej i faktycznej nie polega też na tym, że strona upadłej umowy zostaje z mieszkaniem (którego nie miała) i dodatkowymi roszczeniami wobec banku, a bank bierze na siebie wszystkie koszty.
W efekcie sugestie o ewentualnej odpowiedzialności odszkodowawczej względem frankowiczów od Skarbu Państwa za wprowadzenie takiej ustawy należy włożyć między bajki.
Dr hab. Krzysztof Koźmiński jest autorem publikacji poświęconych tematyce kredytów indeksowanych i denominowanych, prezesem Fundacji Laboratorium Prawa i Gospodarki.
Dodatki za zdalną pracę bez podatku
Firmy intensywnie przygotowują się na nowe, wchodzące 7.4.2023 r., zasady rozliczania pracy zdalnej. Jeden z dylematów, jaki muszą rozwiązać, to sposób wyliczenia nieopodatkowanych dodatków dla pracowników. Eksperci przestrzegają przed wolnoamerykanką.
– Rekompensaty nie mogą być dowolne. Muszą odzwierciedlać rzeczywistość, inaczej fiskus może je zakwestionować – mówi Artur Kowalski, doradca podatkowy w kancelarii AK-TAX.
– Jeśli dodatki nie będą adekwatne do ponoszonych w czasie pracy w domu kosztów, skarbówka uzna je za formę wynagrodzenia, które powinno być opodatkowane – potwierdza Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w InFakt.
Przypomnijmy, że zgodnie z nowymi regulacjami pracownikowi na home office trzeba zapewnić odpowiednie materiały i narzędzia. Pracodawca musi też pokryć koszty pracy w domu, przede wszystkim energii elektrycznej czy usług telekomunikacyjnych. Zatrudniony może wykorzystywać do pracy na odległość własny sprzęt (np. komputer czy telefon). Przysługuje mu za to pieniężny ekwiwalent. Pracodawca może także wypłacać załodze ryczałty, odpowiadające przewidywanym kosztom home office.
Z przepisów o pracy zdalnej wynika też, że to, co pracownicy dostaną od firmy (ekwiwalenty, ryczałty, narzędzia, zwrot kosztów), nie jest ich przychodem. Nie muszą więc przejmować się podatkiem.
– Fiskus może jednak ten przychód naliczyć, jeśli rekompensaty okażą się wyższe niż koszty zdalnej pracy. Oznaczałoby to korekty rozliczeń i konieczność zapłaty podatku – ostrzega Artur Kowalski.
Jak wyliczyć kwoty dodatków dla pracowników, aby skarbówka ich nie zakwestionowała? Nowe przepisy stanowią, że „przy ustalaniu wysokości ekwiwalentu albo ryczałtu bierze się pod uwagę w szczególności normy zużycia materiałów i narzędzi pracy, w tym urządzeń technicznych, ich udokumentowane ceny rynkowe oraz ilość materiału wykorzystanego na potrzeby pracodawcy i ceny rynkowe tego materiału, a także normy zużycia energii elektrycznej oraz koszty usług telekomunikacyjnych”.
– Pracodawca musi więc razem z pracownikiem sporządzić kosztorys, z którego jasno wynika, w jaki sposób określono wysokość rekompensaty. Przykładowo, da się wyliczyć wydatki na prąd, jeśli znamy cenę za kWh energii i wiemy, ile jej zużywa wykorzystywany przez osiem godzin dziennie komputer. Jeśli pracownik sam go sobie kupił, pracodawca też powinien mu to zrekompensować, np. przyznając miesięczny dodatek w wysokości odpisu amortyzacyjnego, jaki nalicza się dla tego rodzaju sprzętu – tłumaczy Piotr Juszczyk.
– Przy rozliczaniu kosztów domowego internetu należy przyjąć jakąś proporcję, wiadomo przecież, że nie jest wykorzystywany tylko do celów służbowych – przestrzega Artur Kowalski.
Jakie kwoty nie wzbudzą podejrzeń skarbówki? – Każda sytuacja jest inna, wydaje się jednak, że fiskus nie będzie się szczegółowo przyglądać ryczałtom czy ekwiwalentom w wysokości 100–200 zł miesięcznie. Wyższe mogą już go zainteresować – mówi Artur Kowalski.
– Ustalenie prawidłowych i bezpiecznych zasad przyznawania dodatków dla osób pracujących poza firmą stanowi nie lada wyzwanie dla pracodawców. Warto jednak o to zadbać, dobry regulamin pracy zdalnej może nam służyć przez lata. I zabezpieczyć przed niepotrzebnymi sporami z fiskusem – podsumowuje Piotr Juszczyk.
Fiskus zezwala na korzystne rozliczenie nowych ulg w PIT
Polski Ład wprowadził kilka nowych zwolnień z PIT – dla rodziców mających czwórkę lub więcej dzieci, seniorów i wracających z emigracji. Nie płacą podatku od przychodu do 85 528 zł rocznie. Mamy dla nich dobrą informację: skarbówka potwierdza, że jeśli zarabiają na różne sposoby, np. w biznesie i na etacie, mogą w zeznaniu rocznym wybrać najkorzystniejszy dla siebie sposób rozliczenia. Czyli zastosować zwolnienie do tego przychodu, od którego jest najwyższa danina.
To podatnik decyduje o tym, w jakiej części i do którego źródła przychodów wykorzysta przysługującą mu ulgę. Ostatecznie dokonuje tego wyboru w rocznym rozliczeniu podatkowym – pisze Ministerstwo Finansów w wyjaśnieniach zamieszczonych na swojej stronie internetowej.
Z pracy, zlecenia, firmy i zasiłku
Zgodnie z Polskim Ładem nowe ulgi są na przychody z pracy, działalności gospodarczej (także opodatkowanej ryczałtem), umowy zlecenia i zasiłku macierzyńskiego.
– Przepisy nie określają żadnej hierarchii ani kolejności stosowania zwolnienia. Należy więc uznać, że ustawodawca zostawił podatnikom swobodę w wyborze przychodu, który zostanie objęty ulgą. Ogranicza ich tylko limit kwotowy – podkreśla Janusz Menkina, właściciel biura rachunkowego.
– Faktycznie można dojść do wniosku, że powstała swego rodzaju luka prawna. Ustawodawca wskazał jedynie źródła przychodu zwolnionego z PIT, dając podatnikom swobodę korzystania z ulgi – potwierdza Magdalena Michałowska, właścicielka biura rachunkowego Meritum.
Jak to wygląda w praktyce? Spójrzmy na kolejną odpowiedź Ministerstwa Finansów (zamieszczoną w piśmie Stowarzyszenia Księgowych w Polsce Rachunkowość). Dotyczy podatnika, który ma przychody z umowy o pracę (dobrze zarabia i jest w drugim progu skali, gdzie PIT wynosi 32 proc. dochodu), a także z działalności handlowej rozliczanej ryczałtem (podatek to 3 proc. przychodu). Czy może całe zwolnienie zastosować do zarobków z etatu, gdzie danina jest dużo wyższa?
Podatnik ma prawo wybrać to źródło, w którym zastosowanie zwolnienia będzie dla niego bardziej korzystne – odpowiedział resort finansów.
– Podobnie powinno być u przedsiębiorcy, który ma przychody opodatkowane różnymi stawkami ryczałtu. W zeznaniu rocznym może w pierwszej kolejności zastosować zwolnienie do tych, które są opodatkowane stawką najwyższą – tłumaczy Janusz Menkina.
Czy taki wybór mamy też w trakcie roku, przy rozliczaniu miesięcznych przychodów?
– Zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Finansów zwolnienie można przypisać do dowolnego przychodu. Musimy jednak pamiętać, że część limitu może być już zajęta. Na przykład, jeśli podatnik przez pół roku korzystał z ulgi do przychodów z umowy o pracę, to nie może w drugiej połowie wykorzystać całego limitu zwolnienia w działalności gospodarczej. Ostateczną decyzję o sposobie rozliczenia podejmujemy w zeznaniu rocznym – podkreśla Janusz Menkina.
Warto jednak zwrócić uwagę na odpowiedź Krajowej Informacji Skarbowej w sprawie przedsiębiorcy, który ma różne stawki ryczałtu. Konsultanci z KIS napisali mu, że od momentu stosowania ulgi, np. od początku roku, powinien sumować wszystkie przychody aż do osiągnięcia limitu.
– Dlatego zalecałabym pewną ostrożność w rozliczaniu zwolnień. Mimo korzystnego stanowiska Ministerstwa Finansów urzędy skarbowe mogą bowiem różnie do tego podchodzić – mówi Magdalena Michałowska.
Jeden limit
Wprowadzone przez Polski Ład zwolnienia znajdziemy w art. 21 ust. 1 pkt 152–154 ustawy o PIT. Pierwsze to ulga na powrót. Ma do niej prawo ten, kto wrócił do Polski po 31 grudnia 2021 r. Przysługuje przez cztery lata. Drugi przepis daje ulgę rodzicom mającym czwórkę bądź więcej dzieci. Także wtedy, gdy czwarte dziecko urodzi się w trakcie roku. Trzecie nowe zwolnienie jest dla seniorów. Chodzi o osoby w wieku emerytalnym (kobiety po sześćdziesiątce, mężczyźni po ukończeniu 65 lat), które są aktywne zawodowo i nie pobierają świadczeń emerytalnych.
Ulgi mają wspólny limit. Suma zwolnionych przychodów nie może przekroczyć 85 528 zł rocznie.
Przedsiębiorcy nie przepadają koszty
Właściciel firmy może rozliczyć wydatki poniesione w okresie, w którym korzystał ze zwolnienia z PIT. Odliczy je od przychodów przekraczających limit ulgi. Fiskus nie ma nic przeciwko.
Koszty poniesione w celu uzyskania przychodów z działalności gospodarczej zwolnionych na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 152–154 ustawy o PIT mogą być zaliczane do kosztów na ogólnych zasadach – stwierdziło Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytanie redakcji „Rzeczpospolitej”. To stanowisko skarbówka potwierdza też w interpretacjach. Na przykład w sprawie prowadzącego własną kancelarię prawnika, który ma czwórkę niepełnoletnich dzieci. Chce skorzystać z wprowadzonej przez Polski Ład ulgi 4+. Pyta, co zrobić z kosztami, które poniesie w okresie uzyskiwania zwolnionych z podatku przychodów. Twierdzi, że można je odliczyć od przychodów przekraczających limit ulgi. Fiskus przyznał mu rację. Potwierdził, że może rozliczyć wszystkie koszty. Nie musi wyłączać tych, które są związane z przychodami zwolnionymi z podatku (interpretacja nr 0114-KDIP2-2.4011.243.2022.1.IN).
Protokół zeznań świadka w postępowaniu karnym to informacja publiczna
Wniosek o udostępnienie informacji publicznej z akt postępowania karnego
M.R. zwrócił się do Prokuratury Rejonowej w G. o udostępnienie mu informacji publicznej poprzez przesłanie skanów niektórych dokumentów z akt zakończonego postępowania karnego. Organ przesłał wnioskodawcy skany części żądanych dokumentów, informując jednocześnie, że pozostałe, czyli protokoły przesłuchania świadków, nie stanowią informacji publicznej. Jak wyjaśniono, art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy z 6.9.2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 902; dalej: DostInfPubU) dotyczy wglądu do dokumentów urzędowych, a nie innego rodzaju dokumentów. Prokurator Rejonowy w G. odwołał się do stanowiska Dyrektora Biura Prezydialnego Prokuratury Krajowej, zgodnie z którym protokół przesłuchania świadka nie spełnia wymogów dokumentu urzędowego, o którym mowa w art. 6 ust 2 DostInfPubU.
Katalog informacji publicznych
M.R. wniósł skargę na bezczynność Prokuratora Prokuratury Rejonowej w G., która została oddalona przez WSA w Krakowie. Sąd uznał, że protokoły przesłuchania świadków w postępowaniu przygotowawczym nie stanowią informacji publicznej, zatem nie podlegają udostępnieniu w trybie DostInfPubU. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że katalog informacji publicznych, wskazany w art. 6 DostInfPubU, spełnia istotną funkcję porządkującą, pozwalającą na uniknięcie każdorazowego badania przez organ zobowiązany do jej udzielenia, czy wniosek odnosi się do informacji publicznej. W art. 6 ust. 2 DostInfPubU wskazano, że dokumentem urzędowym w rozumieniu DostInfPubU jest treść oświadczenia woli lub wiedzy, utrwalona i podpisana w dowolnej formie przez funkcjonariusza publicznego w rozumieniu przepisów KK, w ramach jego kompetencji, skierowana do innego podmiotu lub złożona do akt sprawy. W ocenie Sądu, spośród dokumentów w aktach postępowania przygotowawczego walor informacji publicznej posiadają m.in. orzeczenie kończące postępowanie przygotowawcze, wykaz dokumentów zgromadzonych w aktach czy notatka służbowa sporządzona przez policjanta na potrzeby tego postępowania. Natomiast protokół zeznań świadka nie jest informacją publiczną, nie zawiera on bowiem oświadczenia woli bądź wiedzy funkcjonariusza publicznego, lecz świadka. Sygnowanie tego dokumentu przez funkcjonariusza nie powoduje, że staje się on jego oświadczeniem woli lub wiedzy. Stanowi jedynie potwierdzenie, iż protokół został sporządzony przez tego funkcjonariusza lub przy jego udziale, w określonym czasie i miejscu.
Granice prawa dostępu do informacji
Sąd zaznaczył też, że granice prawa dostępu do informacji są wyznaczane m.in. przez konieczność respektowania praw i wolności innych podmiotów. Celem DostInfPubU nie było narażenie obywateli na utratę prywatności i poddanie ich działań i zachowań osądowi każdego, kto zechce zapoznać się z aktami sprawy, w której występowali jako strona czy uczestnik postępowania. W aktach sądowych i aktach postępowań przygotowawczych znajduje się szereg dokumentów i informacji, których udostępnienie, nawet po anonimizacji danych osobowych, może zagrozić naruszeniem praw różnych podmiotów do ochrony ich godności, prawa do prywatności i dobrego imienia. W większości spraw wnioskodawca, podając sygnaturę sprawy, zna dane osobowe strony, której dotyczą akta tej sprawy.
Cele udostępniania informacji publicznych
NSA uchylił zaskarżony wyrok i zobowiązał Prokuratora Rejonowego w G. do rozpoznania wniosku M.R. W uzasadnieniu wyroku wyjaśniono, że prawo dostępu do informacji publicznej służy nie tylko realizacji zasady transparentności władz publicznych, które mają obowiązek działać wobec obywateli w sposób jawny. Prawo to jest również elementem faktycznej kontroli społecznej nad organami władzy publicznej, ponieważ obywatele, żądając udostępnienia informacji, mogą sobie wyrobić stanowisko na temat funkcjonowania instytucji publicznych, a więc ich wiarygodności, profesjonalizmu czy gospodarności. NSA zaznaczył, że wyliczenie informacji publicznych podlegających udostępnieniu w art. 6 DostInfPubU ma jedynie charakter przykładowy. W przypadku otrzymania wniosku, co do którego osoba podejmująca decyzję o udostępnieniu informacji ma wątpliwości, nie można się kierować samą treścią tego przepisu. W orzecznictwie przyjęto, że informacją publiczną jest informacja, która spełnia dwie przesłanki: jest w posiadaniu podmiotu, który stanowi władzę publiczną lub wykonuje zadania publiczne, a także dotyczy spraw publicznych.
Protokół zeznań świadka jako dokument urzędowy
Prokurator Rejonowy w G. bez wątpienia jest podmiotem władzy publicznej, zaś protokoły zeznań świadków w postępowaniu karnym stanowią informację publiczną, choć nie zostały bezpośrednio wymienione w art. 6 DostInfPubU. Tego rodzaju dokumenty zostały wytworzone w toku sformalizowanego postępowania prowadzonego w imieniu Państwa przez uprawnione podmioty publiczne. Jak wynika z art. 143 § 1 pkt. 2 KPK, z czynności przesłuchania świadka obligatoryjnie sporządza się protokół, który powinien zawierać wszystkie elementy, enumeratywnie określone w art. 148 KPK. Jest to zatem dokument, którego forma i treść jest szczegółowo określona przez przepisy. Protokół zeznań świadka zawiera informację publiczną, wynika z niego bowiem, jakie czynności zostały dokonane przez właściwy organ, jaki był ich przebieg, i co ma szczególne znaczenie dla społecznej kontroli organów władzy publicznej – jakie wnioski wyciągnął właściwy organ z takiej czynności procesowej i jak wpłynęły one na dalsze działania tego organu. Są to zatem informacje o sprawach publicznych dotyczących funkcjonowania władzy publicznej, czyli sposobu prowadzenia przez nią postępowania.
Prawo do prywatności nie pozbawia informacji publicznego charakteru
Organ został zobowiązany do rozpoznania wniosku M.S., biorąc pod uwagę fakt, że protokoły zeznań świadków zakończonego postępowania karnego prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w G. zawierają informację publiczną. Z dokumentów tych wynika zarówno sposób wykonania czynności procesowych przez urząd prokuratorski, jak i powalają one ocenić, czy podjęte czynności procesowe w sprawie mają uzasadnienie w zebranym materialne dowodowym. Jednocześnie NSA zaznaczył, że wyrok nie zobowiązuje Organu do bezwzględnego udostępnienia żądanych dokumentów. Podnoszona przez Sąd I instancji okoliczność, że ewentualnie ujawnienie treści protokołów mogłoby naruszyć prawo do prywatności świadków, nie oznacza, iż protokół zeznań nie jest informacją publiczną. Jednak w takiej sytuacji Organ, na podstawie art. 5 ust. 2 w zw. z art. 16 ust. 1 DostInfPubU, powinien wydać decyzję o odmowie udostępnienia informacji publicznej.
Podwójna podatkowa ulga dla firm pomagających Ukrainie
Polskie firmy mocno zaangażowały się w pomoc Ukraińcom. Czy mają z tego jakieś podatkowe korzyści? Tak, niektórzy przedsiębiorcy nawet podwójne. Oprócz tego, że zaliczyli darowizny do kosztów, mogą w zeznaniu rocznym skorzystać z ulgi polegającej na odliczeniu od dochodu.
– Jedna preferencja nie wyklucza drugiej – podkreśla Katarzyna Sikorska, konsultant podatkowy w Innside Tax.
Specjalne przepisy
Spójrzmy na przepisy. Z regulacji wprowadzonych specustawą o pomocy Ukraińcom wynika, że przedsiębiorca, który przekazał towary (np. środki czystości, ubrania, jedzenie) ofiarom wojny, może rozliczyć w podatkowych kosztach wydatki na ich nabycie bądź wytworzenie. Dotyczy to zarówno dużych firm na CIT, np. spółek z o.o., jak i małych jednoosobowych biznesów, płacących PIT.
Wydatki są kosztem wtedy, gdy darowiznę przekazaliśmy organizacji prowadzącej działalność pożytku publicznego (również ukraińskiej), jednostkom samorządu terytorialnego, wojewodom, Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych czy podmiotom wykonującym działalność leczniczą lub zajmującym się ratownictwem medycznym. Stanowią o tym art. 52zf ust. 1 i art. 52zk ust. 1 ustawy o PIT oraz art. 38w ust. 1 i art. 38wa ust. 1 ustawy o CIT.
Na darowizny jest też zwykła ulga – odliczenie od dochodu. Mogą z niej korzystać także przedsiębiorcy. W PIT wolno odliczyć darowiznę do wysokości 6 proc. dochodu, w CIT do 10 proc. Powinna być przekazana organizacjom prowadzącym działalność pożytku publicznego, również z innego kraju Unii Europejskiej (ale nie ukraińskim).
Czy firma pomagająca Ukraińcom może, oprócz rozliczenia kosztów, skorzystać z ulgi polegającej na odliczeniu od dochodu? W ustawie o CIT nie ma przepisu zabraniającego stosowania i jednej, i drugiej preferencji. Wyjątek to darowizny zaliczone do kosztów na podstawie art. 16 ust. 1 pkt 14 (chodzi o produkty spożywcze przekazane organizacjom pożytku publicznego).
– Oznacza to, że darowizny rozliczone w kosztach na podstawie przepisów wprowadzonych przez specustawę (także darowizny produktów spożywczych) mogą być odliczone od dochodu w zeznaniu rocznym – mówi Katarzyna Sikorska.
Czy z podwójnej ulgi skorzystają też przedsiębiorcy rozliczający się na podstawie ustawy o PIT? Jest w niej ogólny przepis zabraniający stosowania obu preferencji. A także regulacja zakazująca odliczania darowizn, które zostały zaliczone do kosztów na podstawie art. 23 ust. 1 pkt 11 (jedzenie przekazane organizacjom pożytku publicznego). Ale w ustawie o PIT znalazły się też specjalne przepisy (art. 52zf ust. 3 oraz art. 52zk ust. 3) dotyczące wsparcia dla ofiar wojny. Wynika z nich, że możemy odliczyć darowane rzeczy od dochodu także wtedy, gdy rozliczyliśmy je w podatkowych kosztach na podstawie rozwiązań wprowadzonych przez specustawę.
Warunki preferencji
Reasumując, firmy mają prawo do podwójnej ulgi. Zarówno w CIT, jak i w PIT.
– Przy rozliczeniu trzeba jednak zwrócić uwagę na warunki preferencji. Może się bowiem zdarzyć, że przedsiębiorca zaliczył darowiznę do kosztów, ale nie wolno mu skorzystać z ulgi polegającej na odliczeniu od dochodu. Albo odwrotnie – przestrzega Katarzyna Sikorska.
– Przykładowo, jeśli przekazaliśmy darowiznę rzeczową ukraińskiej fundacji, to rozliczymy ją w kosztach, ale nie odpiszemy już od dochodu. Jeśli daliśmy ją organizacji prowadzącej działalność pożytku publicznego z innego kraju Unii Europejskiej, możemy tylko pomniejszyć dochód – wskazuje ekspertka.
To, że fiskus zwraca uwagę na warunki preferencji, widać po indywidualnych interpretacjach. W jednej z nich nie zgodził się na zaliczenie do podatkowych kosztów wydatków na materace przekazane do Biura Wysokiego Komisarza do spraw Uchodźców (UNHCR). Skarbówka stwierdziła, że nie jest to podmiot wymieniony w specjalnych przepisach dających prawo do preferencji (interpretacja nr 0111-KDIB1-2.4010.589.2022.2.EJ).
Fiskus nie zgadza się także na wrzucanie w koszty darowizn pieniężnych (np. interpretacja nr 0111-KDIB1-1.4010.565.2022. 2.SG). Można je natomiast odliczyć od dochodu.
Katarzyna Sikorska zwraca też uwagę na różnice przy ustalaniu wartości przekazanych rzeczy. Kosztem są bowiem wydatki na ich nabycie bądź wytworzenie. Odliczając darowiznę od dochodu, przyjmujemy jej wartość rynkową.
Na kościelny Caritas bez ograniczeń
Odliczenie od dochodu jest limitowane. Nie zawsze odpiszemy więc całą darowiznę. W PIT limit wynosi 6 proc., w CIT 10 proc. dochodu. Szansę na pełne odliczenie pomocy dla ofiar wojny daje darowizna na działalność charytatywno-opiekuńczą Kościoła katolickiego. Trzeba ją ofiarować kościelnej osobie prawnej, np. parafii albo Caritas diecezji.
Potwierdza to interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (nr 0111-KDIB1-1.4010.213.2022.1.AND). Wystąpiła o nią spółka, która wsparła Caritas dwóch archidiecezji. Pomoc została przekazana m.in. na wydawanie na dworcach i przejściach granicznych ciepłych posiłków, udostępnianie koców i łóżek polowych, transporty leków, wózków inwalidzkich, agregatów prądotwórczych, uruchomienie punktów zabaw dla dzieci. Jest to wszystko opisane w sprawozdaniu, które spółka dostała z Caritas.
Czy firma może odliczyć całą darowiznę? Bez przejmowania się limitem z ustawy o CIT? Tak. Jest to możliwe na podstawie art. 55 ust. 7 ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej.
Gdy wkraczają pełnomocnicy, liczba ugód spada
W projekcie Krajowego Planu Reform na 2023 r. zapisano dalsze upowszechnianie instytucji mediacji w Polsce. To zadania na II i III kwartał. Rząd zamierza wydać na to 3 mln zł. Zapłaci za zwiększenie dostępności do przeszkolonych mediatorów, profesjonalizację zawodu, co ma się przełożyć na poprawę jakości postępowań mediacyjnych, zmniejszenie wpływu spraw do sądów i wzrost znaczenia mediacji jako instytucji zaufania publicznego.
Z danych resortu sprawiedliwości wynika, że w 2021 r. wobec 2020 r. liczba spraw skierowanych do mediacji wzrosła o ok. 5 proc., liczba skutecznych postępowań – o 16,2 proc.; zawarto o 13 proc. ugód więcej w sprawach cywilnych. To wciąż mało.
– Kierunek dobry, choć przed nami jeszcze długa droga – mówi Jerzy Książek, prezes Polskiego Centrum Mediacji. I dodaje, że Polska mediacja jest dziś na etapie mediacji w USA na przełomie milenium. Jak ją popularyzować?
– Edukować społeczeństwo. Przydałby się porządny serial o mediacji, by pokazać, jak to działa. W dużych miastach z informacją o mediacji nie jest źle, ale w małych ośrodkach nadal kojarzy się bardziej z mediami niż rozwiązywaniem sporów. Musi do niej dochodzić na etapie przedsądowym. Kiedy pojawiają się pełnomocnicy, spada liczba ugód. To zrozumiałe, bo ich zadaniem jest wygrana klienta, a nie ugoda, która bierze też pod uwagę oczekiwania drugiej strony – uważa prezes Książek.
Rząd planuje ogólnopolskie szkolenia mediacyjne. Powstanie też system teleinformatyczny Krajowego Rejestru Mediatorów wraz ze stroną internetową. W mediach społecznościowych pojawią się profile KRM, będą też webinary i panele dyskusyjne dla sędziów.
Będą także spotkania mediatorów z przedstawicielami sądownictwa w sądach okręgowych. To dobry kierunek?
Magdalena Grudziecka, wiceprezes PCM, śledząca na bieżąco zmiany ocenia, że propozycje MS zmierzają w dobrym kierunku, bo profesjonalizacja zawodu jest bardzo ważna. Dostrzega jednak problemy. – Wielu prawników uważa, że ma umiejętności mediacyjne, bo zna prawo. A przecież mediacja to przede wszystkim szukanie porozumienia, skupienie się na podmiotach, a nie na przedmiocie sporu – dodaje ekspertka.
Ma też wątpliwości.
– Do tej pory nie zostały wypracowane standardy wpisywania do Krajowego Rejestru Mediatorów. Mówi się wręcz, że mediatorzy będą przepisywani z dotychczasowych list do rejestru. A to niewiele zmieni – ocenia Magdalena Grudziecka.
Kognicja Sądu Najwyższego obejmuje badanie podstaw odwoławczych
Opis stanu faktycznego
M.S. został oskarżony o to, że 30.1.2022 r. na drodze publicznej miejscowości O. prowadził samochód osobowy, znajdując się w stanie nietrzeźwości (wynik: 0,72 mg/l, 0,71 mg/l zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu), tj. o czyn z art. 178a § 1 KK.
Wyrokiem nakazowym z 10.3.2022 r. M.S. został skazany na karę grzywny w wysokości 100 stawek dziennych, przy czym Sąd ustalił wysokość jednej stawki w kwocie 20 zł. Na podstawie art. 42 § 2 KK w zw. z art. 43 § 1 KK SR wyrokiem nakazowym orzekł wobec M.S. zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 3 lat, a na podstawie art. 43a § 2 KK świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wskutek sprzeciwu obrońcy oskarżonego, wyrokiem z 26.4.2022 r. SR w O., na podstawie art. 66 § 1 KK i art. 67 § 1 KK warunkowo umorzył postępowanie karne przeciwko M.S. na okres 2 lat próby. Na podstawie art. 67 § 3 KK w zw. z art. 39 pkt. 7 KK orzekł wobec oskarżonego świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości 10 tys. zł, a na podstawie art. 67 § 3 KK w zw. z art. 39 pkt. 3 Sąd orzekł zakaz prowadzenia pojazdów określonego rodzaju-mechanicznych na okres 1 roku, zaliczając na poczet orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów okres zatrzymania prawa jazdy od 30.1.2022 r.
Wskutek apelacji oskarżyciela publicznego wyrokiem z 4.8.2022 r. SO w S. uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę SR w O. do ponownego rozpoznania.
Skargę od powyższego wyroku złożył obrońca oskarżonego, zarzucając rozstrzygnięciu naruszenie art. 437 § 2 KPK przez uchylenie wyroku Sądu I instancji i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania, podczas gdy w rzeczywistości nie wystąpiła żadna przesłanka do wydania takiego orzeczenia.
W odpowiedzi na skargę oskarżyciel publiczny wniósł o jej uwzględnienie.
Po rozpoznaniu na posiedzeniu 27.1.2023 r. skargi obrońcy oskarżonego SN postanowił oddalić skargę.
Uzasadnienie SN
Zdaniem SN skarga nie była zasadna i jako taka podlegała oddaleniu.
Na podstawie art. 539a § 3 KPK skarga od wyroku sądu odwoławczego uchylającego wyrok sądu I instancji, przekazującego sprawę do ponownego rozpoznania, może być wniesiona wyłącznie z powodu naruszenia art. 437 KPK lub z powodu uchybień określonych w art. 439 § 1 KPK. Kognicja SN w postępowaniu wywołanym wniesieniem skargi obejmuje badanie, czy w danej sprawie na etapie postępowania przed sądem I lub II instancji zachodzi bezwzględna przyczyna odwoławcza (art. 439 § 1 KPK), albo czy sąd odwoławczy zasadnie uznał, że ma miejsce wypadek wskazany w art. 454 KPK, czy też konieczne jest przeprowadzenie na nowo przewodu w całości.
Z treści uzasadnienia wyroku Sądu odwoławczego wynika, że podstawą wydania wyroku kasatoryjnego było stwierdzenie przez Sąd odwoławczy, iż w sprawie zachodzi konieczność skazania oskarżonego, czemu na przeszkodzie stoi treść art. 454 § 1 KPK. Po analizie treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku należało wskazać, że orzeczenie Sądu odwoławczego jest prawidłowe, jednakże wskazane stanowisko SO w S. powinno zostać uzupełnione, ponieważ w treści uzasadnienia zaskarżonego skargą wyroku SO jedynie lakonicznie wskazał na konieczność przeprowadzenia w sprawie postępowania dowodowego. Należy podkreślić, że wniosek oskarżonego o warunkowe umorzenie postępowania został uwzględniony na posiedzeniu odbytym w trybie art. 341 § 5 KPK. Wyrok został zatem wydany na podstawie dokumentów zgromadzonych w aktach sprawy, bez przeprowadzania postępowania dowodowego. Jeżeli zatem uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania może nastąpić wtedy, gdy konieczne jest przeprowadzenie na nowo przewodu sądowego w całości (art. 437 § 2 in fine KPK), to tym bardziej przesłanka ta wchodzi w rachubę, jeżeli uprzednio przewód w ogóle nie był przeprowadzony.
SN nie podzielił stanowiska prokuratora zaprezentowanego w odpowiedzi na skargę, z którego wynika, że uchyleniu wyroku i przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania w okolicznościach przedmiotowej sprawy stoi na przeszkodzie treść art. 454 § 1 KPK. Podobny pogląd wyraził autor skargi.
Odnosząc się do kwestii możliwości wydania przez sąd odwoławczy wyroku skazującego w przypadku wyroku warunkowo umarzającego postępowanie karne w I instancji, mając na uwadze, że treść przepisu art. 454 KPK wskutek nowelizacji uległ zmianie i aktualnie przepis ten nie odnosi się już wprost do warunkowego umorzenia postępowania, należy przytoczyć pogląd, zgodnie z którym: „Wyłączenie z art. 454 § 1 KPK warunkowego umorzenia postępowania wywołuje pytanie o możliwość reformatoryjnego orzekania przez sąd odwoławczy na niekorzyść oskarżonego, gdy wyrok warunkowo umarzający postępowanie został wydany na posiedzeniu na wniosek oskarżonego lub z urzędu (art. 339 § 1 pkt 2 KPK), a od tego wyroku apelację wniósł oskarżyciel publiczny, domagając się skazania. Przed wspomnianą nowelizacją, niezależnie od forum orzekania o warunkowym umorzeniu postępowania, tj. na posiedzeniu czy na rozprawie, niedopuszczalne było skazanie w instancji odwoławczej. Obecnie nie ma już tej przeszkody, jednak powstaje wątpliwość, czy dopuszczalność skazania w instancji odwoławczej odnosi się także do sytuacji, gdy wyrok warunkowo umarzający postępowanie został wydany na posiedzeniu, a więc bez przeprowadzenia postępowania dowodowego. Wykładnia systemowa prowadzi do stwierdzenia, że dopuszczalność rozpoznania sprawy co do istoty na posiedzeniu, i wydanie w tym trybie wyroku skazującego, zostały ściśle określone w ustawie. Jeżeli zatem w takim szczególnym trybie nie wydano wyroku skazującego, tylko rozpoznano sprawę w innym szczególnym trybie, tu warunkowego umorzenia postępowania, to także sąd odwoławczy, rozpoznając apelację, nie może skazać oskarżonego. Należy bowiem zauważyć, że skazanie po raz pierwszy w instancji odwoławczej wiąże się z rozpoznaniem sprawy na rozprawie, a nie na posiedzeniu. W konsekwencji należy przyjąć, że w omawianym tu układzie procesowym zachodzi podstawa do uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania, o której mowa w art. 437 § 2 in fine KPK, tj. konieczność przeprowadzenia na rozprawie przewodu sądowego nie tylko na nowo, ale w ogóle, co jest wymagane do skazania, chyba że sąd orzeka w trybie konsensualnym albo w trybie nakazowym, co tu nie miało miejsca (tak D. Świecki, w: Świecki, Kodeks postępowania karnego. t. II. Komentarz aktualizowany, LEX/el. 2022, art. 454.)
Komentarz
Na tle rozpoznawanej sprawy jawi się twierdzenie, że poza zakresem badania w trybie rozpoznania skargi pozostaje ocena ewentualnego naruszenia art. 42a § 5 ustawy z 27.7.2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 217). Wobec powyższego SO w S. postąpił prawidłowo, uchylając wyrok SR w O., przekazując sprawę do ponownego rozpoznania temu Sądowi. Nie ma wątpliwości, że zaprezentowane względy uczyniły skargę niezasadną, która w rzeczy samej podlegała oddaleniu.
Praca zdalna a spożywanie alkoholu
Od 21.2.2023 r. pracodawcy mogą badać podwładnych przy użyciu alkomatu czy narkotestów. Cały czas mają jednak sporo wątpliwości. Chodzi m.in. o dopuszczalność kontrolowania przez pracodawcę pracowników pracujących zdalnie.
Ochrona życia i zdrowia
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej podchodzi do tego sceptycznie. Jak bowiem wskazuje, taką weryfikację można przeprowadzić, gdy jest ona niezbędna do zapewnienia ochrony życia i zdrowia pracowników lub innych osób czy ochrony mienia. Tymczasem, jak tłumaczy ministerstwo, co do zasady praca zdalna jest wykonywana przez pracowników za pomocą urządzeń teleinformatycznych. Efekt? Nie niesie wysokiego ryzyka dla zdrowia, życia czy mienia. Ministerstwo zostawia jednak furtkę. Zaznacza bowiem, że gdyby pracownicy wykonujący pracę zdalną spełnili którąkolwiek ze wspominanych przesłanek, mogą zostać objęci kontrolą. O jakie sytuacje chodzi? Tego już nie wyjaśnia.
Eksperci nie kryją rozczarowania. Chociaż Wioletta Żukowska-Czaplicka z Federacji Przedsiębiorców Polskich przyznaje, że interpretacja ministerstwa nie ma żadnej mocy wiążącej, jednak na pewno jest ważną wskazówką m.in. dla Państwowej Inspekcji Pracy, ale też pracodawców, którzy stosują te przepisy.
– Analizując nowe regulacje i mając na uwadze wyjaśnienia ministerstwa, można uznać, że kontrola trzeźwości pracowników pracujących zdalnie przez firmy, które ich zatrudniają, jest praktycznie niemożliwa – mówi.
Jak bowiem podkreśla, trudno będzie im wykazać, że pracownik, który pod wpływem alkoholu prowadzi wideokonferencję czy kontaktuje się z klientami, naraził czyjeś życie, zdrowie lub mienie.
– A przecież często konsekwencje wizerunkowe, które w takim wypadku poniesie, mogą okazać się bardziej dotkliwe aniżeli straty finansowe – wskazuje Wioletta Żukowska-Czaplicka.
Z kolei Łukasz Kuczkowski, radca prawny z kancelarii Raczkowski, przyznaje, że co prawda zawarte w kodeksie pracy kryteria ograniczają korzystanie z kontroli trzeźwości przez pracodawców, to jednak nie wyłączają jej w całości, w szczególności wobec osób wykonujących prace biurowe.
– Przesłankę ochrony życia i zdrowia można bez problemu zastosować do pracownika na pracy zdalnej. Zatrudnionym, którzy wykonują swoje obowiązki na odległość, też zdarzają się przecież wypadki. Można wręcz postawić tezę, że ze względu na brak realnej kontroli nad miejscem wykonywania pracy zdalnej badanie trzeźwości jest w tym wypadku o wiele bardziej uzasadnione niż kontrola w firmach typowo biurowych. Środowisko domowe statystycznie kreuje większe zagrożenia niż biurowe spełniające określone normy m.in. bhp –mówi ekspert.
Dlatego on sam nie wykluczałby kontroli trzeźwości nawet pracownika, który pracuje z domu.
Przypomina jednocześnie, że na względzie trzeba mieć również cel w postaci ochrony mienia.
– On też może uzasadniać kontrolę trzeźwości pracowników zdalnych. Nie można bowiem wykluczyć, że będą oni zarządzać istotnym majątkiem pracodawcy, przez co mogą narażać go swoim działaniem na dużą szkodę, np. wykonując wielomilionowe przelewy, sprzedając sprzęt itp. Stan nietrzeźwości nie jest w tym wypadku obojętny w kontekście należytego wykonywania takich zadań – dodaje.
Zwraca też uwagę, że pracodawca w razie uzasadnionego podejrzenia, że pracownik jest nietrzeźwy, może w ostateczności wezwać policję.
Kto korzysta
Zapytaliśmy też organizacje przedsiębiorców, czy nowe przepisy są stosowane.
– Pracodawcy, którzy wdrażają prewencyjną kontrolę trzeźwości, są w mniejszości. Większość ogranicza się do minimalnych zmian, wychodząc z założenia, że badanie będzie przeprowadzane tak jak dotychczas, tylko na wezwanie uprawnionego organu – wskazuje adwokat Joanna Torbé-Jacko, ekspert BCC.
Marcin Wojewódka, doradca Pracodawców RP, wskazuje, że nowe regulacje są implementowane głównie w organizacjach produkcyjnych oraz usługowych, gdzie pracownicy zatrudnieni są w większych skupiskach. Branże najbardziej zainteresowane tymi rozwiązaniami to m.in. transport, logistyka i budownictwo, automotive i firmy z sektora FMCG (tj. produktów szybko zbywalnych).
Zmiany w dokumentacji pracowniczej
21.3.2023 r. weszła w życie część przepisów nowelizacji rozporządzenia, na mocy których akta osoby zatrudnionej będą musiały zostać uzupełnione nowymi dokumentami związanymi z kontrolą trzeźwości. Potrzeba zmian wynika z nowelizacji kodeksu pracy oraz niektórych innych ustaw. Wprowadza ona m.in. możliwość badania podwładnych przy użyciu alkomatu czy narkotestów. W efekcie w aktach osobowych pracownika będą przechowywane m.in. dokumenty dotyczące takiej kontroli.
I tak, rozszerzona została część B akt osobowych o dokumenty zawierające potwierdzenie poinformowania pracownika o wprowadzeniu w firmie takiej weryfikacji, grupie osób, której ona dotyczy, i sposobie jej przeprowadzenia. Dodano też nową część – E – obejmującą informacje związane m.in. z kontrolą trzeźwości przeprowadzoną przez uprawniony organ powołany do ochrony porządku publicznego (np. policję).
Podstawa prawna: rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie dokumentacji pracowniczej (Dz.U. z 2023 r. poz. 471).