Podstawa skargi na wyrok sądu odwoławczego
Opis stanu faktycznego
Sąd Rejonowy w K. wyrokiem z 24.1.2022 r., III K 1006/18 uznał oskarżonego J.M. za winnego dwóch zabronionych czynów, będąc zarządcą obiektów budowlanych należących do Wspólnoty Mieszkaniowej Nieruchomości w K.:
- w okresie od 19.12.1999 r. do 31.12.2014 r. nie prowadził ksiąg rachunkowych tej Wspólnoty, czym wyczerpał znamiona występku z art. 77 pkt 1 ustawy z 29.9.1994 r. o rachunkowości (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 120; dalej: RachunkU) i za to wymierzył mu karę grzywny w wysokości 30 stawek dziennych, przyjmując jedną stawkę za równoważną kwocie 20 złotych;
- w okresie od 1.10.2012 r. do 30.11.2016 r. przez niewykonanie remontu balkonów oraz loggi w budynkach, nie zapewnił bezpieczeństwa użytkowania obiektów budowlanych, czym wyczerpał znamiona występku z art. 91a ustawy z 7.7.1994 r. Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 682; dalej: PrBud) i za to wymierzył mu karę grzywny w wysokości 100 stawek dziennych, przyjmując jedną stawkę za równoważną kwocie 20 złotych.
Mocą art. 85 § 1 KK i art. 86 § 1 i 2 KK Sąd wymierzył oskarżonemu karę łączną grzywny w wysokości 120 stawek dziennych, przyjmując jedną stawkę za równoważną kwocie 20 złotych.
Ponadto Sąd uznał oskarżonego J.M. za winnego tego, że w okresie od 1.3.2005 r. do 28.11.2014 r., jako zarządca obiektów budowlanych należących do Wspólnoty Mieszkaniowej Nieruchomości w K. działając w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadził tę Wspólnotę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie 11.160,36 zł. czym wyczerpał znamiona występku z art. 286 § 1 KK w zw. z art. 12 KK i za to wymierzył mu karę 8 miesięcy pozbawienia wolności, której wykonanie, mocą art. 69 § 1 i 2 KK i art. 70 § 1 KK, warunkowo zawiesił na okres próby w wymiarze 1 roku.
Apelacje od wyroku Sądu Rejonowego w K. wnieśli oskarżony oraz jego obrońca, zaskarżając to orzeczenie w całości.
Sąd Okręgowy w K. wyrokiem z 10.11.2022 r., XXIII Ka 479/22, uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w K.
Skargę w trybie art. 539a § 1 KPK wniósł prokurator, zaskarżając to orzeczenie w całości na niekorzyść oskarżonego. Skarżący zarzucając naruszenie art. 437 § 2 in fine KPK wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi odwoławczemu.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu skargi, uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Okręgowemu w K. do ponownego rozpoznania.
Uzasadnienie SN
Zdaniem Sądu Najwyższego skarga jest zasadna i zasługuje na uwzględnienie.
Dokonując analizy uzasadnienia zaskarżonego wyroku należy podzielić stanowisko skarżącego prokuratora, że w niniejszej sprawie powodem wydania kasatoryjnego orzeczenia nie była żadna z przesłanek, które ustawodawca wymienił w art. 437 § 2 zd. 2 KPK. Co prawda sąd odwoławczy w pisemnych motywach rzeczonego wyroku zwerbalizował konieczność przeprowadzenia na nowo przewodu w całości, niemniej przedstawione przezeń zapatrywania prawne i wskazania co do dalszego postępowania, takiej potrzeby nie uzasadniają. Kompleksowa lektura tego wywodu wskazuje, że uchybienia, które zdaniem sądu ad quem zaistniały w postępowaniu pierwszoinstancyjnym, generują de facto konieczność uzupełnienia postępowania dowodowego. Z przedmiotowego uzasadnienia wprost bowiem wynika, że sąd odwoławczy widzi jedynie konieczność dopuszczenia dowodu z opinii biegłego informatyka (a to w celu pozyskania danych księgowych znajdujących się na komputerze należącym do wspólnoty mieszkaniowej) oraz dowodu z uzupełniającej opinii biegłego z zakresu rachunkowości, który to biegły dysponując danymi odtworzonymi ze wspomnianego komputera, miałby wypowiedzieć się co do kwestii prowadzenia we wspólnocie mieszkaniowej ksiąg rachunkowych w okresie od 1999 r. do 12.2014 r.
Zestawiając poczynione przez organ ad quem konkluzje z przyjętą przezeń podstawą kasatoryjną, należy wskazać, że konieczność przeprowadzenia na nowo przewodu w całości zachodzi wówczas, gdy sąd pierwszej instancji naruszył przepisy prawa procesowego, co skutkowało, w realiach sprawy, nierzetelnością prowadzonego postępowania sądowego, uzasadniającą potrzebę powtórzenia (przeprowadzenia na nowo) wszystkich czynności procesowych składających się na przewód sądowy w sądzie pierwszej instancji (zob. uchwała Sądu Najwyższego z 22.5.2018 r., I KZP 3/19, Legalis). Tymczasem w przedmiotowej sprawie, sąd odwoławczy – poza ogólnym odwołaniem się do „skali i rangi uchybień jakich dopuszczono się w zaskarżonym wyroku” – nie stwierdził takiego naruszenia przepisów procesowych, które uzasadniałoby potrzebę powtórzenia wszystkich już dokonanych przez sąd a quo czynności. Efekty przeprowadzonej przez sąd drugiej instancji kontroli odwoławczej wskazują na konieczność dokonania nowych czynności, ale nie powtórzenia dotychczasowych. Stąd też nie można uznać, aby wynik postępowania apelacyjnego w niniejszej sprawie determinował konieczność przeprowadzenia na nowo przewodu sądowego. Wprost przeciwnie, w realiach tej sprawy nic nie stało na przeszkodzie, by w tym zakresie Sąd Okręgowy w K. – dostrzegając potrzebę dokonania określonych ustaleń i czynności – poczynił i przeprowadził je samodzielnie, do czego zresztą obligował go aktualny model postępowania odwoławczego.
Ponadto, co szczególnie znamienne, przedstawione przez sąd ad quem zapatrywania prawne i wskazania, co do dalszego postępowania, dotyczyły wyłącznie czynu, który zarzucono oskarżonemu z art. 77 pkt 1 RachunkU. W odniesieniu zaś do dwóch pozostałych czynów, tj. występku z art. 91a PrBud oraz występku z art. 286 § 1 KK w zw. z art. 12 KK, sąd drugiej instancji w tej części uzasadnienia nie zawarł jakichkolwiek wskazań i w ogóle nie stwierdził, aby w tym zakresie sprawy doszło do naruszeń skutkujących koniecznością przeprowadzenia na nowo przewodu w całości. Trzeba zauważyć, że w sprawach złożonych przedmiotowo lub podmiotowo niezbędność ponowienia przewodu w całości należy odnieść do poszczególnych czynów albo do poszczególnych oskarżonych. Wykładnia funkcjonalna omawianej podstawy uchylenia orzeczenia wskazuje, że należy ją odczytać z perspektywy przedmiotu rozpoznania na przewodzie sądowym. Przedmiotem tym jest kwestia odpowiedzialności karnej oskarżonego za zarzucany czyn (przedmiot procesu). W tym kontekście chodzi tu o przewód sądowy w aspekcie materialnym, a nie formalnym. Łączność przedmiotowa lub podmiotowa spraw powoduje bowiem, że są one rozpoznawane na jednym organizacyjnie przewodzie sądowym, choć jako odrębne sprawy mogą też stanowić przedmiot odrębnych postępowań. Jeśli w niniejszej sprawie sąd odwoławczy uznał, że rozstrzygnięcie co do czynu z art. 91a PrBud nie uwzględniało pełnego materiału dowodowego i oparte było na wadliwym wnioskowaniu, to sanowanie tego rodzaju uchybień (w niniejszej sprawie nie zachodził przypadek z art. art. 454 § 1 KPK) nie wymagało przeprowadzenia na nowo przewodu w całości. Ten warunek wydania wyroku kasatoryjnego, niewątpliwie restrykcyjny, nie powinien być interpretowany w sposób rozszerzający. Konkluzja ta dotyczy również rozstrzygnięcia sprawy co do czynu z art. 286 § 1 KK w zw. z art. 12 KK, które zdaniem sądu odwoławczego oparte zostało na dowolnych lub sprzecznych ustaleniach. Skoro zatem sąd okręgowy co do wymienionych czynów dostrzegał odnotowane wady, to samodzielnie powinien ocenić materiał dowodowy w sposób swobodny, pełny i wszechstronny, respektując zasady prawidłowego rozumowania, wskazania wiedzy oraz doświadczenia życiowego.
Komentarz
Uzupełniając tezę wyroku warto wskazać, że określoną skargę może wnieść również strona, która nie zaskarżyła wyroku sądu pierwszej instancji (na co wskazuje brak odesłania w art. 539f KPK do ograniczeń ujętych w art. 520 § 1 KPK). Przepis art. 539a § 3 KPK został powiązany z przepisem art. 437 § 2 KPK, zgodnie z którym uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania może nastąpić wyłącznie w wypadkach wskazanych w art. 439 § 1 KPK, art. 454 KPK lub jeżeli konieczne jest przeprowadzenie na nowo przewodu w całości (por.m.in. wyrok Sądu Najwyższego z 6.2.2019 r., IV KS 3/19, Legalis). Jest niemal oczywiste, że motywy zaskarżonego orzeczenia kasatoryjnego nie pozwalają na uznanie, iż w rozpoznawanej sprawie zaistniały okoliczności wskazane w art. 437 § 2 zd. 2 KPK, które uzasadniałyby – zgodnie z treścią tego przepisu – uchylenie orzeczenia pierwszoinstancyjnego. W tym stanie rzeczy, zarzut naruszenia przez Sąd Okręgowy w K. dyspozycji art. 437 § 2 KPK należało uznać za trafny.
Najbogatsi też odliczą stratę, choć w formularzu jej nie mają
Najbogatsi Polacy płacą fiskusowi dodatkowy podatek. Wynosi 4 proc. liczone od dochodu przekraczającego 1 mln zł rocznie. Czy można go zmniejszyć albo uniknąć, odliczając od tego dochodu stratę? Skarbówka przez cztery i pół roku się na to nie zgadzała. Teraz zmieniła zdanie.
– Ci, którzy nie skorzystali wcześniej z odliczenia, mogą teraz skorygować zeznanie i złożyć wniosek o stwierdzenie nadpłaty. Dzięki temu odzyskają nadpłacony podatek. Niektórzy nawet cały, może się bowiem okazać, że po odliczeniu straty w ogóle nie musieli płacić daniny – mówi Rafał Sidorowicz, doradca podatkowy, starszy menedżer w kancelarii MDDP.
W czerwcu jeszcze nie, w lipcu już tak
Przypomnijmy, że podatek solidarnościowy obowiązuje od 1.1.2019 r. Fiskus od początku twierdził, że dochód będący podstawą jego obliczenia możemy pomniejszyć tylko o ulgi wymienione w art. 30h ust. 2 ustawy o PIT (obecnie składki na ubezpieczenia społeczne, część składki zdrowotnej – dotyczy to przedsiębiorców na liniowym PIT – oraz odliczenia od dochodów zagranicznej jednostki kontrolowanej).
I to wszystko. Skarbówka nie pozwalała na inne odliczenia, w tym poniesionych w poprzednich latach strat. Jeszcze pod koniec czerwca wydała negatywną interpretację w sprawie wspólniczki spółki jawnej, która chciała odpisać straty z 2020 i 2021 r. Fiskus się na to nie zgodził. Jednym z argumentów była konstrukcja deklaracji DSF-1, która nie przewiduje takiego odliczenia (interpretacja nr 0112-KDIL2-2.4011.391.2023.1.AA).
W lipcu nastąpił jednak przełom. W odpowiedzi na interpelację poselską nr 42 274 minister finansów przyznał, że skarbówka przegrywa w sądach, i potwierdził, że straty można odpisywać. Od tego momentu interpretacje są już korzystne dla podatników. Na przykład w sprawie rolnika prowadzącego działy specjalne produkcji rolnej (nr 0113- KDIPT2-3.4011.472.2023.1.NM) oraz właścicielki firmy, mającej też dochody z kapitałów pieniężnych i etatu (nr 0115-KDIT3.4011.348.2023.1.AWO).
W tych ostatnich interpretacjach skarbówka już nic nie pisze o konstrukcji formularza DSF-1. Choć nadal w nim nie ma rubryki na odliczenie straty. Gdzie więc ją wpisać?
– Podatnicy nie mają wyjścia, w formularzu DSF-1 muszą wpisać dochód już pomniejszony o stratę. Jeśli jest to korekta deklaracji, która powoduje, że podatek jest mniejszy (albo nie ma go w ogóle), przyczyny tej zmiany powinni opisać we wniosku o stwierdzenie nadpłaty – tłumaczy Rafał Sidorowicz.
Podpowiadają sądy
Na taki sposób postępowania wskazuje orzecznictwo sądowe. Na przykład w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego (II FSK 452/22) podkreślono, że straty nie odejmuje się od podstawy daniny solidarnościowej. Jest ona uwzględniana na wcześniejszym etapie – ustalania dochodu.
W innym orzeczeniu Naczelny Sąd Administracyjny wskazał, że podstawę daniny solidarnościowej stanowi ten dochód, od którego jest obliczany i odprowadzany PIT. „Nie sposób uznać, że na potrzeby obliczenia daniny solidarnościowej dochód ma być rozumiany inaczej” – uznał sąd. Oznacza to, że możemy odliczyć od niego nie tylko stratę, ale także ulgę na złe długi i na działalność badawczo-rozwojową (II FSK 1099/22).
Korekta i wniosek na papierze
Jak złożyć korektę formularza DSF-1?
– Można to zrobić w urzędowym systemie e-Deklaracje. Nie wyślemy jednak w nim wniosku o stwierdzenie nadpłaty. Trzeba go przesłać przez e-Urząd Skarbowy – wyjaśnia Rafał Sidorowicz. – Można też obie rzeczy, korektę i wniosek, złożyć w formie papierowej, wtedy są większe szanse, że urzędnicy od razu je połączą – dodaje ekspert.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że podatek solidarnościowy płaci około 40 tys. osób. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie zarobki są nim objęte. Odprowadzają go przedsiębiorcy na skali i liniowym PIT, ale na ryczałcie już nie. Płacą go osoby pracujące na etacie, dziele, zleceniu czy kontrakcie menedżerskim oraz sprzedający papiery wartościowe. Wyłączona jest natomiast sprzedaż domu lub mieszkania (chyba że handlujemy nimi w firmie).
dr Piotr Sekulski, doradca podatkowy w kancelarii Outsourced.pl
Nie ma już wątpliwości, że podatnicy płacący daninę solidarnościową mogą odliczać straty. Fiskus to potwierdza, choć trzeba przyznać, że do zmiany jego stanowiska potrzebnych było kilka wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego. Skarbówka nie wyjaśnia natomiast, w jaki sposób te straty wykazać w formularzu DSF-1. Nie ma przecież na nie odpowiedniej rubryki. Co więc zrobić? W ogóle tych strat nie wykazywać, tylko odliczyć od dochodu jeszcze przed wpisaniem go do deklaracji DSF-1. To jedyne logiczne rozwiązanie i takie wnioski można też wyciągnąć z orzecznictwa sądowego. Co więcej, wynika z niego, że na tym wcześniejszym etapie ustalania podstawy podatku solidarnościowego można także odliczać inne ulgi, np. na złe długi, działalność badawczo-rozwojową czy na walkę ze smogiem.
Sprzedaż alkoholu przez Internet
Stan faktyczny
WSA rozpoznał skargę Spółki z o.o. na decyzję SKO w Gdańsku w przedmiocie cofnięcia zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych i uchylił zaskarżoną decyzję oraz poprzedzającą ją decyzję Prezydenta Miasta Gdańska.
W uzasadnieniu decyzji cofającej zezwolenie wskazano, że do organu wpłynęło pismo klienta Spółki informujące o naruszeniu przez Spółkę warunków przepisów AlkU, poprzez sprzedaż – za pośrednictwem platformy internetowej – napojów alkoholowych. W piśmie wskazano, że Spółka prowadzi sprzedaż internetową alkoholu, realizując zamówienia „pod drzwi”, co wynika bezpośrednio ze strony internetowej, a także z informacji prasowych publikowanych w portalach branżowych. Dostawy produktów alkoholowych realizowane są przez Spółkę na trzech obszarach na terenie Polski (na podstawie niezależnych zezwoleń wydanych przez właściwe organy), m.in. na obszarze Trójmiasta, na podstawie zezwoleń wydanych przez Prezydenta Miasta G. na lokalizację: Punkt sprzedaży detalicznej – sklep spożywczy.
Organ przeprowadził postępowanie administracyjne i uznał, że z dyspozycji art. 18 ust. 7 pkt 6 ustawy z 26.10.1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 165; dalej: AlkU) wynika, że sprzedaż detaliczną napojów alkoholowych prowadzi się w punktach sprzedaży (placówkach handlowych), tj. w ściśle określonym w zezwoleniu miejscu, natomiast wymogi w zakresie lokalizacji takich punktów określa uchwała rady gminy. Z treści powyższego przepisu wynika wprost, że bezwzględnym warunkiem prowadzenia sprzedaży napojów alkoholowych jest realizowanie tej sprzedaży wyłącznie w miejscu wymienionym w zezwoleniu, co w przypadku Spółki winno odbywać się w punkcie sprzedaży detalicznej – sklepie spożywczym.
Ocenę powyższą podtrzymał organ odwoławczy, co skutkowało złożeniem skargi do WSA.
Stanowisko WSA
Sąd wskazał, że prowadzenie działalności w zakresie sprzedaży alkoholu jest działalnością reglamentowaną. Sankcją za nieprzestrzeganie warunków sprzedaży napojów alkoholowych, jest cofnięcie uprzednio wydanego zezwolenia, stosownie do postanowień art. 18 ust. 10 AlkU. W ocenie Sądu nie ulega żadnej wątpliwości, że regulacje wskazane w art. 18 ust. 10 AlkU są przepisami bezwzględnie obowiązującymi. Oznacza to, że w przypadku spełnienia danej przesłanki organ jest zobowiązany wydać decyzję o cofnięciu zezwolenia, w tym m.in. w sytuacji, gdy następuje nieprzestrzeganie warunku wykonywania działalności gospodarczej w zakresie objętym zezwoleniem tylko przez przedsiębiorcę w nim oznaczonego i wyłącznie w miejscu wymienionym w zezwoleniu (art. 18 ust. 7 pkt 6 AlkU).
Wobec powyższego w postępowaniu w sprawie cofnięcia zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych właściwy organ powinien bez cienia wątpliwości wykazać danemu podmiotowi, któremu udzielił zezwolenia, naruszenie ogólnych warunków i zasad sprzedaży alkoholu, określonych w ustawie, co jednak – w ocenie Sądu – nie zostało wykazane przez organy w świetle zgromadzonego w sprawie dotychczas materiału dowodowego.
WSA w Gdańsku przychylił się do stanowiska wyrażanego w orzecznictwie sądowoadministracyjnym, z którego wynika, że sprzedaż napojów alkoholowych przez Internet, przy jednoczesnym spełnieniu określonych warunków prawnych, nie stanowi wystarczającej podstawy do cofnięcia przedsiębiorcy zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży z powodu wypełnienia w takim przypadku przesłanki wskazanej w art. 18 ust. 10 pkt 2 AlkU, tj. nieprzestrzegania przez przedsiębiorcę określonych w ustawie warunków sprzedaży napojów alkoholowych.
O ile zgodzić należy się ze stanowiskiem, iż przepis art. 96 AlkU wskazuje, że sprzedaż detaliczną napojów alkoholowych, zawierających powyżej 4,5% alkoholu (z wyjątkiem piwa) przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży, prowadzi się w punktach sprzedaży, którymi są:
- sklepy branżowe ze sprzedażą napojów alkoholowych;
- wydzielone stoiska – w samoobsługowych placówkach handlowych o powierzchni sprzedażowej powyżej 200 m2;
- pozostałe placówki samoobsługowe oraz inne placówki handlowe, w których sprzedawca prowadzi bezpośrednią sprzedaż napojów alkoholowych i wyliczenie to jest enumeratywne, to jednak w postanowieniach żadnego z przepisów ustawy nie zostały określone dozwolone bądź zakazane formy sprzedaży, a jedynie gdzie może być ona prowadzona, w jakich punktach i gdzie położonych w odniesieniu do obiektów chronionych, w jakich warunkach i komu mogą być sprzedawane napoje alkoholowe.
Wobec powyższego sprzedaż detaliczna napojów alkoholowych ma być prowadzona tylko we wskazanych punktach sprzedaży przez podmiot, któremu uprzednio właściwy organ udzielił stosownego zezwolenia. Wynika to również i z wykładni celowościowej.
Nie można zatem przyjąć, że skoro ustawodawca w treści AlkU nie przewidział (wprost) formy sprzedaży „przez Internet” to oznacza to, iż taka forma jest zakazana na gruncie tej ustawy. Jasne jest bowiem, że żadnej formy sprzedaży ustawodawca nie uregulował w ustawie, a jedynie określił we wskazanym powyżej przepisie art. 18 ust. 7 pkt 6 AlkU, że sprzedaż napojów alkoholowych do spożycia w miejscu lub poza miejscem sprzedaży ma się odbywać w stricte wyliczonych punktach sprzedaży. Czym innym jest bowiem określenie formy czynności cywilnoprawnej, a czym innym jest, czy czynność ta dochodzi do skutku, a więc jest realizowana w określonym punkcie sprzedaży detalicznej alkoholu.
Podzielając argumenty skargi, WSA wskazał, że dopiero w przypadku, gdyby miejsce spełnienia świadczenia nie zostało określone w umowie pomiędzy jej stronami, to możliwe staje się ustalenie miejsca świadczenia na podstawie przepisów ogólnych KC. Zgodnie z art. 155 § 2 KC przy rzeczach oznaczonych co do gatunku, przeniesienie własności rzeczy, które stanowi rozporządzający skutek zobowiązującej umowy sprzedaży, następuje w chwili przeniesienia posiadania rzeczy, czyli jej wydania nabywcy. Istotnie wynika z tej regulacji, że co do zasady sprzedaż rzeczy oznaczonych co do gatunku realizuje się z chwilą wydania rzeczy nabywcy w miejscu oznaczonym w umowie.
W aktach niniejszej sprawy znajduje się jednak dokument: „Regulamin sklepu internetowego”, w którym wskazano, że w każdym przypadku miejscem zawierania umów sprzedaży towarów z kategorii alkohole jest punkt sprzedaży. Dalej wskazano także, że w przypadku wybrania przez klienta dostawy zamówienia zawierającego towar z kategorii alkohole, wydanie towarów klientowi następuje z chwilą wydania przez sprzedawcę zamówionych towarów dostawcy. Klient upoważnia dostawcę do odebrania i doręczenia klientowi towarów wchodzących w skład zamówienia obejmującego towar z kategorii alkohole.
Regulamin ten stanowi wzorzec umowy w rozumieniu przepisu art. 384 § 1 KC, który wiąże klientów składających zamówienia przez Internet, a złożenia zamówienia przez klienta nie jest możliwe bez jednoznacznego dokonania akceptacji jego treści. W treści zatem przedmiotowego Regulaminu, który jest wzorcem umownym, zostało ustalone miejsce spełnienia świadczenia, którym jest punkt sprzedaży określony w udzielonym skarżącej zezwoleniu Prezydenta Miasta G. W związku z powyższym przyjąć należy, że sprzedaż alkoholu następuje w tym punkcie, bo co do zasady sprzedaż rzeczy oznaczonych co do gatunku realizuje się z chwilą wydania rzeczy nabywcy w miejscu oznaczonym w umowie, najpóźniej w chwili wydania towaru kupującemu bądź – co należy podkreślić i co wynika postanowień ww. Regulaminu – upoważnionej przez kupującego osobie.
Komentarz
Omawiany wyrok nie jest prawomocny. WSA w Gdańsku wyraził jednakże ważne dla praktyki stanowisko, z którego wprost wynika, że sprzedaż alkoholu w formie sprzedaży internetowej nie jest naruszeniem warunków zezwolenia na sprzedaż alkoholu. Zezwolenia określa punkt sprzedaży, a nie formę. Tak samo tej formy sprzedaży nie określa ustawa. Jak wskazano w uzasadnieniu wyroku, przyjęcie tezy, że z ustawy wynika definitywnie zakaz sprzedaży przez Internet prowadziłoby także do uzasadnionego twierdzenia, że również i sprzedaż przy wykorzystaniu e-maila, tradycyjnej poczty, faksu czy też telefonu należałoby uznać za sprzeczną z prawem, nie mówiąc już o powszechnym zamawianiu towaru w obrocie hurtowym napojów alkoholowych. Przyjęcie takiego stanowiska musiałoby prowadzić do wszczęcia postępowań o cofnięcie zezwolenia na obrót hurtowy napojami alkoholowymi podmiotowi, któremu wydano zezwolenie na obrót hurtowy, gdyż wręcz zasadą jest komunikowanie się na odległość pomiędzy sprzedawcą i kupującym oraz dostarczanie napojów alkoholowych przez sprzedawcę do magazynu lub punktu sprzedaży kupującego.
Rowerzyści na przejściach omijają prawo
Coraz więcej rowerzystów łamie przepisy o poruszaniu się po przejściach dla pieszych. Jeszcze kilka lat temu takich naruszeń policja odnotowywała ok. 11 tys. rocznie. Tylko w pierwszym półroczu tego roku było ich już przeszło 8 tys. więcej.
To problem nie od dziś
Wpadający na pasy (zebry) dla pieszego rowerzysta to nic nowego. Tyle że na rowerze nie powinno go tam być. Jeśli już, to ma prowadzić pojazd. Problem dotyczy zarówno rodziców, jak i dzieci jadących z nimi na własnych rowerkach.
– To podstawowe zasady w ruchu – zauważa wiceminister infrastruktury Rafał Weber.
– Czego się Jaś nie nauczył, tego Jaś nie będzie umiał – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Jan Machalski, ekspert prowadzący szkółkę nauki jazdy na kartę rowerową w Małopolsce.
– Liczba naruszeń rośnie w zastraszającym tempie. Dowodzą tego najnowsze policyjne statystyki. I tak, w 2020 r. odnotowano takich naruszeń 11 309; w 2021 r. 11 340; w 2022 r. 17 042. W pierwszej połowie 2023 r. było ich już 8 944. – informuje Rafał Weber, wiceminister infrastruktury. Może więc zostać odnotowany niechlubny rekord.
Z górnej półki
Michał Kapuściński jest właścicielem sporego sklepu rowerowego. Przyznaje, że przychodzą do niego klienci, którzy szukają dobrego i drogiego sprzętu, ale nie mają pojęcia o zasadach jazdy na nim czy przepisach dotyczących rowerzystów. Efekty widać potem na drogach.
Za niskie mandaty
– Sprawa jest pilna. Do biura poselskiego kilku posłów w Sejmie zgłosiło problem związany z rowerzystami, którzy notorycznie przejeżdżają przez przejścia dla pieszych oznakowane znakiem drogowym D-6. Nie zsiadają z roweru i budzą strach wśród pieszych co to stwarza bardzo niebezpieczne sytuacje.
Również kierowcy samochodów zaskakują rowerzystów, którzy ze znaczną prędkością pokonują przejścia dla pieszych, nie dając im odpowiedniego czasu na reakcję i wykonanie manewru.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami kierujący rowerem nie ma prawa przejechać przez przejście dla pieszych, w związku z czym jest on zobowiązany do przeprowadzenia swojego pojazdu na drugą stronę drogi.
Niezbyt wysokie kary za powyższe wykroczenie, wynoszące zazwyczaj od 50 do 100 zł, nie zniechęcają cyklistów do łamania przepisów. Tymczasem przejazd przez przejście to ogromne niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia, nie tylko własnego.
– Optymalne rozwiązanie nie polega na zwiększeniu wysokości mandatów za dane wykroczenie, czy też postawienie fizycznych barier przed przejściami dla pieszych. Zasadne jest przeprowadzenie kampanii społecznej, która miałaby zwiększyć świadomość kierujących rowerami – twierdzi wiceminister Weber.
Wojciech Pasieczny, biegły sądowy, wieloletni policjant drogówki, jest innego zdania. Mówi „Rzeczpospolitej”, że trzeba zacząć surowo karać rowerzystów, którzy nie stosują się do przepisów prawa.
Silniejszy od pieszego
– Musimy wziąć pod uwagę, że prędkość rowerzysty jest dużo większa od prędkości pieszego na przejściu – uważa Wojciech Pasieczny. – Dla tych, którzy łamią przepisy, proponuje dużo wyższe niż dziś kary.
– Jeśli 50 zł, 100 zł czy 200 zł mandatu nie działa, to może mandat powinien być wyższy – uważa.
I dodaje, że nie ma innej drogi. Edukacja owszem, może pomóc, ale jeśli ktoś nie chce nic słyszeć , nie jest zainteresowany, a potem robi i tak co chce, to tylko wysokość mandatu może zadziałać na jego wyobraźnię.
Rozpytaliśmy się w kilku rowerowych stowarzyszeniach. Nie chcą tam słyszeć o nagminnym łamaniu przepisów przez rowerzystów.
– Staramy się wpływać na świadomość cyklistów, na ich znajomość prawa – mówi Janusz Nowaczyk, szef jednego ze stowarzyszeń rowerzystów.
Tomasz Matuszewski, sekretarz Mazowieckiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego
Przejścia dla pieszych, na które rowerzyści bezprawnie wjeżdżają, są coraz bardziej niebezpieczne. Przyczyn jest kilka, ale przede wszystkim rowerzystom od dawna, można powiedzieć: od początku ruchu drogowego nie wolno po nich jeździć. Przed zebrą mają zsiąść z roweru i przeprowadzić go po pasach. Jedną z podstawowych umiejętności uczestników ruchu drogowego jest skuteczna obserwacja drogi. Tu warto wskazać na infantylną postawę zakładającą, że skoro ja kogoś widzę, to jestem widziany. Nic bardziej błędnego. Optymalna zasada obserwacji drogowej brzmi: patrz na innych oczami swoimi i ich! Ważna jest też sztuka skutecznego hamowania, zarówno gdy hamującym jestem ja, jak i ktoś przede mną. Trzecią kwestią jest ocena czynności, które trzeba wykonać, aby nie doszło do wypadku. Lżejszemu i mniejszemu będzie na ogół łatwiej uchronić się przed utratą zdrowia lub nawet życia.
Profesjonalista zaspał, a za jego błąd zapłaci podatnik
Dobry pełnomocnik to skarb, zwłaszcza w sprawach podatkowych. Nie tylko doradzi, jak nie podpaść skarbówce, ale w sporze z nią dopilnuje wszystkiego, żeby wygrać. Warto go jednak mądrze wybrać, bo jeśli popełni błąd, to na konto mocodawcy. Potwierdza to jedno z najnowszych orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Kowal zawinił…
Sprawa dotyczyła podatniczki, której fiskus zaczął kwestionować rozliczenie VAT za cztery kwartały 2018 r. oraz pierwszy kwartał 2019 r. Kobieta nie zgadzała się z urzędnikami, a do pomocy w prowadzeniu sprawy wynajęła profesjonalistę. I to właśnie decyzja o ustanowieniu pełnomocnika okazała się opłakana w skutkach.
Podatniczka przy pomocy pełnomocnika odwołała się od decyzji i spokojnie czekała na wieści, co na to fiskus. Przeraziła się, dopiero gdy w listopadzie 2022 r., na polecenie fiskusa zostały zajęte jej rachunki bankowe. Niezwłocznie skontaktowała się ze swoim pełnomocnikiem, który był przekonany, że sprawa w dalszym ciągu nie została załatwiona. Utrzymywał, że nie doręczono mu żadnej decyzji rozstrzygającej spór co do istoty.
Podatniczka postanowiła działać. Pełnomocnik niezwłocznie złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie i jednocześnie wniosek o przywrócenie terminu do jej wniesienia. Przekonywał, że sprawdzał powiadomienia na mailu informujące o umieszczeniu korespondencji na ePUAP. Skarżąca zaznaczyła zaś, że cała korespondencja z urzędu skarbowego docierała do jej pełnomocnika, który miał dbać m.in. o terminy. Spóźnienie skargi nie było zatem przez nią zawinione.
Krakowski WSA odrzucił jednak jej skargę. Zauważył, że zaskarżona decyzja wysłana drogą elektroniczną została doręczona pełnomocnikowi skarżącej w trybie zastępczym. Pierwsze Urzędowe Poświadczenie Doręczenia (UPD) zostało utworzone 14.9.2022 r., a powtórne, czyli druga awizacja 22.9.2022 r. I choć fizycznie pełnomocnik nie zajrzał do rozstrzygnięcia fiskusa, ten słusznie uznał je za doręczone. Trzydziestodniowy termin na wniesienie skargi upłynął 29.10.2022 r., zatem ta złożona pod koniec listopada była już mocno spóźniona. A w ocenie WSA nie było podstaw do przywrócenia terminu, bo skarżąca nie uprawdopodobniła braku winy w jego uchybieniu.
Kobieta była przekonana, że błędy jej pełnomocnika nie mogą tak poważnie przekładać się na jej interesy i w praktyce zamknąć jej drogę do sądu.
NSA jednak też nie przyznał jej racji. Zauważył, że instytucja przywrócenia terminu ma charakter wyjątkowy.
Pojęcie winy strony w uchybieniu terminu obejmuje zaś także winę upoważnionych osób trzecich, w tym pełnomocnika. Jak tłumaczył sąd, pełnomocnictwo jest oparte na zaufaniu. I ustanawiając pełnomocnika, to strona ponosi skutki jego ewentualnego błędu. Dodatkowo, gdy jest to profesjonalista, przy ocenie możliwości przywrócenia terminu należy uwzględniać wiedzę i konieczność zachowania należytej staranności.
W spornej sprawie profesjonalny pełnomocnik nie tylko nie wykazał braku winy, ale bezsprzecznie nie dochował standardu należytej staranności. Mając świadomość toczących się postępowań, przez dwa miesiące nie zweryfikował zawartości swojej e-skrzynki do doręczeń.
NSA nie zgodził się przy tym, że ordynacja podatkowa uzależnia prawidłowość doręczenia pisma drogą elektroniczną od wystawiania dodatkowy zawiadomień.
…Cygana powiesili
Relacje między mocodawcą i pełnomocnikiem pozostają bez wpływu na bieg terminów procesowych i nie usprawiedliwiają ich niedotrzymania. NSA zauważył jedynie, że ewentualne niedochowanie przez profesjonalnego pełnomocnika należytej staranności wywołujące szkodę mocodawcy może być ocenianie oddzielnie pod kątem roszczenia odszkodowawczego. Ale to pozostaje poza gestią sądu w bieżącej sprawie. Postanowienie jest prawomocne.
Sygnatura akt: I FZ 238/23
Artur Nowak, radca prawny, partner w kancelarii DZP Domański Zakrzewski Palinka
Dotrzymanie terminu, od którego zależy skuteczne zaskarżenie decyzji fiskusa, powinno spędzać sen z powiek każdego profesjonalisty. I żadnemu pełnomocnikowi nie życzę, żeby się przy tym pomylił. Niestety, takie sytuacje się zdarzają, a ich konsekwencje są bardzo bolesne w skutkach także dla mocodawcy. Postanowienie NSA wpisuje się w linię orzeczniczą spraw o przywracanie terminów ukształtowaną już wcześniej na gruncie tradycyjnego, analogowego doręczania korespondencji przez organ podatkowy. Sposób doręczania przesyłek profesjonalnym pełnomocnikom poprzez platformę ePUAP niczego nie zmienił w podstawowych zagadnieniach tego rodzaju spraw. W sferze dowodowej, pomimo że brak winy wymaga uprawdopodobnienia, a nie udowodnienia, sąd musi mieć jakieś skonkretyzowane oparcie w zgromadzonym materiale, czego chyba zabrakło w tej sprawie. W sferze podmiotowej błąd pełnomocnika zawsze obciąża stronę, dlatego wydane postanowienie można odczytywać ku przestrodze. Zgadzam się ze stanowiskiem NSA, że trudno postrzegać odmowę przywrócenia terminu w takiej sytuacji jako naruszającą prawo do sądu.
Więcej odwrotnego obciążenia w ramach VAT in digital age
Zgodnie z art. 17 ust. 1 pkt 5 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU), podatnikiem VAT może być również nabywca towarów (odwrotne obciążenie, reverse chargé). Niezbędne jest jednak łącznie spełnienie szeregu warunków tak co do statusu dostawcy jak i nabywcy. I tak:
- dokonującym dostawy musi podatnik nieposiadający siedziby działalności gospodarczej oraz stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju, a w przypadku dostawy wybranych towarów podatnik nie może być dodatkowo zarejestrowany jako podatnik VAT czynny. Chodzi o towary inne niż gaz w systemie gazowym, energia elektryczna w systemie elektroenergetycznym, energia cieplna lub chłodnicza przez sieci dystrybucji energii cieplnej lub chłodniczej, a także bony typu SPV;
- z kolei nabywca powinien być zarejestrowany do celów VAT – w przypadku nabycia gazu w systemie gazowym, energii elektrycznej w systemie elektroenergetycznym, energii cieplnej lub chłodniczej przez sieci dystrybucji energii cieplnej lub chłodniczej. W przypadku transferu bonów jednego przeznaczenia, musi to być z zasady podatnik VAT. W pozostałych przypadkach pojawia się jeszcze dodatkowy warunek – podatnik powinien posiadać siedzibę działalności gospodarczej lub stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju. Aby zachować pełną precyzję warto też zaznaczyć, że dostawa nie może być realizowana w procedurze WSTO ani SOTI.
Odwrotne obciążenie dotyczy też świadczenia usług. Tu podatnikiem może być wyłącznie nabywca będący podatnikiem VAT czynnie zarejestrowanym bądź zobowiązanym do rejestracji (dla zasady ogólnej określania miejsca świadczenia usług zgodnie z art. 28b VATU). Ale w pozostałych przypadkach (np. usług związanych z nieruchomością, o których mowa w art. 28e VATU) nabywca powinien także posiadać siedzibę działalności gospodarczej lub stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju. Z kolei usługodawca nie może posiadać siedziby działalności gospodarczej oraz stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju, a w przypadku usług związanych z nieruchomością dodatkowo nie może być zarejestrowany do celów VAT.
Ww. rozwiązania opierają się na przepisach Dyrektywy Rady 2006/112/WE z 28.11.2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej (Dz.Urz. UE L z 2006 r. Nr 347, s. 1; dalej: VATDyr). Nie są one jednak doskonałe, albowiem nadal wymuszają często konieczność rejestracji VAT przez podmioty zagraniczne w innych niż rodzima jurysdykcjach. A to kosztuje – Komisja Europejska szacuje średni koszt rejestracji VAT na 1200 EUR. Z kolei roczny koszt raportowania VAT w innym kraju oscyluje średnio między 2400 EUR (dla MŚP) a 8000 EUR (dla dużych przedsiębiorców). Stąd pomysł na zmianę zasad w ww. zakresie.
Więcej odwrotnego obciążenia
W celu minimalizowania konieczności rejestracji w państwie członkowskim, w którym ma miejsce opodatkowanie krajowych dostaw towarów między przedsiębiorcami, Komisja Europejska proponuję nowelizację art. 194 VATDyr. Zmiana ma spowodować nałożenie na państwa członkowskie obowiązku akceptacji stosowania mechanizmu odwrotnego obciążenia, w przypadku gdy dostawca, który nie ma siedziby do celów VAT w państwie członkowskim, w którym VAT jest należny, dokonuje dostaw towarów na rzecz podmiotu zidentyfikowanego do celów VAT w tym państwie członkowskim. Wszystko w celu braku konieczności rejestracji do celów VAT w tym innym państwie. Propozycja przepisu stanowi, że w przypadku gdy podlegające opodatkowaniu dostawa towarów lub świadczenie usług są dokonywane przez podatnika niemającego siedziby w państwie członkowskim, w którym VAT jest należny, państwa członkowskie zezwalają, aby podatnikiem zobowiązanym do zapłaty VAT była osoba, na rzecz której dostarczane są towary lub świadczone są usługi, jeżeli osoba ta jest już zidentyfikowana w tym państwie członkowskim. Państwa członkowskie utracą możliwość określania warunków stosowania odwrotnego obciążenia tak, jak ma to miejsce obecnie.
Transakcje te będą również rejestrowane w informacjach podsumowujących VAT UE. To ważne uwzględniając zmiany, jakie mają dotknąć tę instytucję. Przypomnijmy, że termin przekazania danych w nowych VAT UE ma wynosić dwa dni robocze od wystawienia faktury lub od dnia, w którym faktura powinna była zostać wystawiona. Ma też mieć miejsce drogą elektroniczną i zgodnie z normą europejską, a więc w sposób ustrukturyzowany.
Zmiany w ww. zakresie mają wejść w życie 1.1.2025 r.
Komentarz
To bardzo ważna zmiana. Sam fakt rejestracji nabywcy do celów VAT w kraju opodatkowania sprawi, że odwrotne obciążenie będzie stosowane. Odpadnie chociażby kryterium stałego miejsca prowadzenia działalności. Pomimo zdefiniowania w przepisach unijnych, budzi ono nadal wątpliwości praktyczne. Czego dowodem są chociażby pojawiające się jak grzyby po deszczu kolejne wyroki TSUE w tym zakresie (ostatni wyrok TSUE z 29.6.2023 r., C-232/22, Legalis, to przykład najnowszy, choć nie jedyny). Wyobraźmy sobie np. zagranicznego podatnika, który zarejestrował się do VAT w Polsce, wyłącznie na potrzeby transakcji łańcuchowych. Zdarzyło się jednak tak, że nabywa on w Polsce usługi związane z nieruchomością od podmiotu zagranicznego. Dziś usługodawca takich usług musi się zarejestrować do VAT w Polsce. To problem dla niego, ale i dla nabywcy, który musi płacić za usługi uwzględniając 23% podatek (na czym cierpi płynność finansowa). Nowe przepisy uwolnią obydwa ww. podmioty z tej jawnej uciążliwości.
Nie wszystkie problemy jednak znikną. Nadal nierozwiązane pozostaną rozterki np. w branży elektromobilności. Z uwagi na niejasne przepisy dotyczące miejsca dostawy energii elektrycznej, zagraniczne podmioty z branży nadal powinny rejestrować się do celów VAT w Polsce, co nie jest regułą w innych krajach (przykładowa interpretacja Dyrektora KIS w temacie to ta z 8.4.2022 r., 0114-KDIP1-2.4012.608.2021.2.JO, Legalis).
Lojalność i neutralność adwokata i radcy prawnego
Wraz z narastającą polaryzacją polityczną, nasilającym się konfliktem społecznym oraz pogłębiającym się kryzysem sądownictwa coraz częściej formułuje się radykalne oceny moralne i polityczne przedstawicieli różnych profesji. Uzasadnia się z ich pomocą postulaty, które trudno pogodzić ze standardowym i ugruntowanym pojmowaniem ich ról zawodowych.
Zjawisko to nie omija adwokatów i radców prawnych, od których coraz częściej publicznie oczekuje się rezygnacji ze świadczenia pomocy prawnej na rzecz klientów, których cele i działania są oceniane negatywnie. Warto w związku z tym przypomnieć kilka pryncypiów etyki zawodowej wraz z ich uzasadnieniem.
Podejście moralistyczne dawniej i dziś
W średniowieczu formułowano poglądy, że prawnik broniący niesłusznej sprawy wspiera zło, a zatem grzeszy. U progu nowożytności francuscy adwokaci wyrażali przekonanie, iż w gruncie rzeczy to prawnik wybiera swojego klienta i wspiera jego sprawę swym autorytetem, powinien więc zachować ostrożność w przyjmowaniu spraw, z którymi zgłaszają się do niego potencjalni klienci, i dbać o swoją reputację.
Poglądy te dziś jawią się jako archaiczne przede wszystkim dlatego, że są silnie moralistyczne. Zastosowane dziś wymagałyby oceniania działań adwokata czy radcy prawnego przez pryzmat nie tylko kryteriów zawodowych, ale także moralnych, światopoglądowych, a zapewne także politycznych. A prawnicy powinni patrzeć na swoich klientów w ten sam sposób. W przeciwnym wypadku negatywne oceny klienta lub jego sprawy byłyby przenoszone na nich samych. Stąd już tylko krok do traktowania prawników jako wspólników swoich klientów i w związku z tym generalnie profesji jako moralnie podejrzanej.
Nowoczesne systemy pomocy prawnej opierają się, oczywiście, na innym pojmowaniu roli adwokata i radcy prawnego oraz związanych z jej pełnieniem zasad etycznych. Rola ta wyznaczana jest przez charakterystyczny dla dzisiejszych systemów wymiaru sprawiedliwości podział pracy oraz potrzeby społeczne uzyskiwania porad prawnych, obsługi prawnej oraz występowania w imieniu klienta przed sądami i urzędami.
Wartości proceduralne
Miejsce adwokatów i radców prawnych w społecznym podziale pracy wynika przede wszystkim ze sporności i kontradyktoryjności procesów sądowych. Wymiana argumentów i wzajemna krytyka dokonywana przez równouprawnionych przeciwników procesowych przed niezawisłym i bezstronnym sędzią jest najlepszym znanym rozwiązaniem służącym wymierzaniu sprawiedliwości. Zadaniem prawnika jest w tak zorganizowanym sporze konsekwentnie działać wyłącznie w interesie swojego klienta i reprezentować wyłącznie jego punktu widzenia. Adwokat lub radca prawny nie może podnosić zatem jakichkolwiek argumentów na jego niekorzyść. Nawet jeśli są one błędne lub po prostu stronnicze, powinny zostać zrównoważone przez argumenty przeciwnika procesowego lub zweryfikowane przez sąd.
Takie pojmowanie roli prawników uzasadnia się zazwyczaj, wskazując na następujące racje. Po pierwsze, sporność i kontradyktoryjność rodzące potrzebę stronniczości wobec klienta – są koniecznym elementem procedur gwarantujących odkrycie prawdy i słusznego rozstrzygnięcia. Gwarantują krytyczne przemyślenie każdego twierdzenia, które może paść w procesie.
Po drugie, zorganizowanie w ten sposób postępowań sądowych stanowi niezbędny element efektywnej ochrony praw podmiotowych każdej jednostki, a w szczególności takiej, która ze względów moralnych, światopoglądowych czy politycznych mogłaby być marginalizowana.
Po trzecie, taki sposób prowadzenia sporów sądowych prowadzi do częściowej przynajmniej równowagi w konfliktach społecznych. wyhamowując ich eskalację i pozwalając wybrzmieć racjom każdej ze stron.
Przenoszenie negatywnej oceny klienta lub jego sprawy na reprezentującego go prawnika jest w gruncie rzeczy równoznaczne z oczekiwaniem, że będzie on miał wobec klienta podobną oceniającą postawę. Konsekwencją nie jest tu jednak jedynie dyskomfort, który może być wywołany u adwokata lub radcy prawnego wskutek znalezienia się pod pręgierzem opinii publicznej, ale ograniczenie lub wręcz pozbawienie klienta efektywnej realizacji jego konstytucyjnego prawa do sądu.
Autonomia klienta i relacja z prawnikiem
Nie należy jednak zapominać, że występowanie przed sądami i urzędami nie wyczerpuje tego, czym jest pomoc prawna, a potrzeby obywateli w tym zakresie są znacznie szersze. Wszelkiego rodzaju porady prawne, pomoc w dokonywaniu różnego rodzaju czynności prawnych, w tym zawieraniu umów, wreszcie obsługa prawna przedsiębiorców i dokonywanych przez nich transakcji, a także obsługa urzędów i innych jednostek sektora publicznego są niezmiernie istotne dla dzisiejszego obrotu prawnego.
Ten element roli adwokata i radcy prawnego również silnie przemawia za odrzuceniem podejścia moralistycznego, ponieważ zadaniem prawników jest tu pomoc w realizacji celów i przedsięwzięć klientów niezależnie od tego, jakie są, o ile oczywiście nie naruszają prawa. To klient, w ramach autonomii swojej woli, kształtuje cele i sposoby swojego działania, a rolą świadczącego pomoc prawną na jego rzecz jest to, na co wskazuje sam termin – pomóc mu, a nie ograniczać go poprzez narzucanie swojego punktu widzenia.
Trzy podstawowe zasady
Na podstawie tak ukształtowanej roli adwokata i radcy prawnego, inspirując się zarówno dorobkiem naszej tradycji etyki zawodowej, jak i rozwiązaniami zagranicznymi, można przypomnieć trzy pryncypia, zastrzegając wszakże, że ich katalog może być różnie ujmowany.
W pierwszej kolejności wskazać należy zasadę lojalności wobec klienta lub stronniczości, która ukierunkowuje wszystkie czynności zawodowe wykonywane przez adwokatów i radców prawnych. Nakazuje ona konsekwentnie służyć interesowi klienta, w żaden sposób nie działać na jego niekorzyść i umacniać w ten sposób zaufanie leżące u podstaw relacji między prawnikiem a klientem. Niedopuszczalne jest więc publiczne dystansowanie się od swojego klienta lub ostentacyjne okazywanie różnicy poglądów.
Na drugim miejscu znajduje się zasada neutralności, zgodnie z którą niedopuszczalne jest narzucanie przez prawnika swoich przekonań i ocen klientowi. Należy szanować jego autonomię i nie wykorzystywać relacji, w której zazwyczaj to adwokat lub radca prawny posiada lepszą orientację w możliwych działaniach zgodnych z prawem. Prawnik nie powinien wchodzić w rolę pierwszego sędziego klienta, ale pomagać mu w jego zgodnych z prawem zamierzeniach.
Trzecią zasadą jest zasada ograniczonej odpowiedzialności, działająca w pewnym sensie w odwrotnym kierunku niż zasada neutralności, a więc polegająca na tym, że prawnik odpowiada jedynie za swoje działania, w tym za przekroczenie prawnych i etycznych granic działania na rzecz klienta, oraz za naruszenie standardów profesjonalizmu, ale nie odpowiada w żaden sposób za działania klienta. Tak jak świadczenie pomocy prawnej nie stawia prawnika w pozycji pierwszego sędziego klienta, tak nie czyni go również jego wspólnikiem.
Granice działania na rzecz klienta
Powyższe zasady, a w szczególności neutralność oraz ograniczona odpowiedzialność, pozwalają na sformułowanie granic działania na rzecz klienta, od których zwolennicy podejścia moralistycznego zapewne woleliby zacząć. Należy przede wszystkim zauważyć, że zasady te pozwalają zrozumieć, iż lojalność wobec klienta nie oznacza podporządkowania w tej relacji w żadną stronę. Rola prawnika zakłada bowiem niezależność wobec klienta, a więc nie może być on pojmowany jako ślepe narzędzie, przy pomocy którego działa się w dowolny sposób.
Dzięki niezależności prawnik w każdej chwili ma obowiązek odmówić jakimkolwiek choćby sugestiom działania naruszającego porządek prawny, a także w żadnym razie nie może świadczyć pomocy prawnej, która miałaby na celu ułatwienie popełnienia przestępstwa. Ponadto nie może świadczyć pomocy prawnej w sposób naruszający godność innych osób lub powagę sądu, czego pilnują przede wszystkim normy etyki zawodowej dotyczące – jak formułują to ustawy i kodeksy etyki zawodowej – wolności słowa i pisma.
Zauważmy jednak, że granice te nie wynikają z ocen moralnych, światopoglądowych lub politycznych, ale wyznaczają je wartości proceduralne związane z rolą adwokatów i radców prawnych jako gwarantów prawa do sądu i dostępu do prawa.
Obowiązek świadczenia pomocy prawnej
Na zakończenie warto wspomnieć jeszcze, że w Polsce powyższa argumentacja jest wzmocniona przez istnienie ustawowego obowiązku świadczenia pomocy prawnej przez adwokatów i radców prawnych, a odmowa może nastąpić tylko z ważnych powodów. Choć toczą się niekiedy dyskusje, czy klauzulę ważnych powodów można interpretować jako podstawę do odmowy pomocy prawnej motywowanej względami moralnymi, to jest to raczej wciąż możliwość wyłącznie teoretyczna.
Podobnie jest z wypowiedzeniem pełnomocnictwa w toku świadczenia pomocy prawnej. Podstawą wycofania się ze sprawy jest utrata zaufania klienta do prawnika, która uniemożliwia dalsze jej prowadzenie, ale nie odwrotnie.
Oznacza to, że pomoc prawna powinna być udzielana w sposób czysto profesjonalny, niezależnie od stosunku prawnika do klienta. Jeśli ktoś zatem wyraża pogląd, że prawnik powinien ze względów moralnych, światopoglądowych lub politycznych zaprzestać świadczenia pomocy prawnej na rzecz danej osoby lub podmiotu lub że świadczenie jej czyni go moralnie podejrzanym, to wykazuje się albo niezrozumieniem, albo po prostu złą wolą.
Autor jest doktorem nauk prawnych, pracownikiem WPiA Uniwersytetu Warszawskiego, prezesem fundacji Instytut Etyki Prawniczej.
Kupujesz pierwsze mieszkanie? Zaczekaj, nie będzie podatku
Kupując mieszkanie za pół miliona, zaoszczędzisz 10 tys. zł, na domu za milion – 20 tys. zł. Wystarczy wstrzymać się z wizytą u notariusza do 31.8.2023 r. Wtedy wejdą w życie nowe przepisy zwalniające z 2-proc. podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) tych, którzy kupują swoje pierwsze lokum.
– Warto więc przesunąć transakcję. Jeśli chcemy mieć pewność, że druga strona się nie rozmyśli, powinniśmy wcześniej podpisać umowę przedwstępną – mówi Marcin Borkowski, radca prawny i doradca podatkowy w kancelarii Borkowski i Wspólnicy.
Umowa przedwstępna bez daniny
Czy umowa przedwstępna może być opodatkowana PCC? Krajowa Informacja Skarbowa nie chce jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, odsyłając do Kodeksu cywilnego. Prawnicy nie mają jednak wątpliwości.
– Umowa przedwstępna nie została wymieniona w katalogu czynności podlegających PCC. Daniny więc nie ma – mówi Wojciech Jaciubek, adwokat i doradca podatkowy w kancelarii Marszałek i Partnerzy-Adwokaci. – Jest nieopodatkowana niezależnie od tego, czy zostanie zawarta u notariusza, czy też w zwykłej formie pisemnej (ta druga daje słabsze gwarancje w razie jej naruszenia). Dla celów PCC istotny jest moment zawarcia umowy sprzedaży, czyli przenoszącej własność nieruchomości. Taką już trzeba obowiązkowo zawrzeć u notariusza – tłumaczy Marcin Borkowski.
Z ustawy o PCC wynika, że przy umowie sprzedaży obowiązek podatkowy ciąży na kupującym. Co się zmieni 31.8.2023 r.? Zgodnie z nowym przepisem zwolniona z podatku będzie sprzedaż prawa własności lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość, budynku mieszkalnego jednorodzinnego, a także spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu dotyczącego lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego. Kupujący nie zapłaci PCC, jeśli w dniu sprzedaży oraz wcześniej nie przysługiwało mu żadne z tych praw (ani udział).
Jak wykazać, że spełniamy ten warunek? Krajowa Informacja Skarbowa tłumaczy, że nowelizacja nie nakłada na kupującego żadnych nowych obowiązków. Podkreśla, że przy umowie sprzedaży nieruchomości za pobór PCC odpowiada notariusz. Jego zadaniem jest prawidłowe rozliczenie transakcji i ewentualne zastosowanie zwolnienia.
Notariusz weźmie oświadczenie
Jak notariusz ma zweryfikować, czy mieszkanie faktycznie jest dla kupującego pierwsze? – Trudno sobie wyobrazić, że przy każdej transakcji będzie sprawdzać księgi wieczyste z kilkudziesięciu lat.
Wydaje się, że do zwolnienia z PCC powinno wystarczyć oświadczenie kupującego, że nie ma i nie miał nieruchomości. A potem niech już się martwi skarbówka – mówi Wojciech Jaciubek.
Podobnego zdania jest Krajowa Rada Notarialna. W odpowiedzi na pytanie „Rzeczpospolitej” podkreśla, że notariusz jako płatnik podatku od czynności cywilnoprawnych jest zobowiązany do jego obliczenia, pobrania i odprowadzenia do urzędu skarbowego. W razie niepobrania PCC określa podstawę prawną zwolnienia. Aby wypełnić swoje obowiązki, notariusz odbiera od stron czynności (umowy) oświadczenia, które zamieszcza w akcie notarialnym.
– Ta procedura nie ulegnie zmianie. W związku z nowym zwolnieniem z PCC w razie nabycia pierwszego mieszkania przez podatnika notariusz będzie odbierał odpowiednie oświadczenie, którego prawdziwość zweryfikują urzędy skarbowe – mówi Szymon Kołodziej, rzecznik prasowy Krajowej Rady Notarialnej.
Za szóste więcej
Marcin Borkowski przypomina, że zwolnienie z PCC dotyczy transakcji na rynku wtórnym. Natomiast zakup mieszkania od dewelopera jest obciążony VAT. Wtedy PCC nie płacimy. Od tej zasady będzie wyjątek dotyczący nabywających mieszkania hurtowo. Chodzi o zakup szóstego i kolejnego lokalu w jednej inwestycji. Nabywca zapłaci 6 proc. PCC, niezależnie od VAT. Ten przepis ma obowiązywać od 1.1.2024 r.
Podstawa prawna: Dz.U. z 2023 r. poz. 1463
Można odziedziczyć połowę
Fiskus nie weźmie już podatku od inwestujących w dach nad głową. Pod warunkiem, że to ich pierwsze lokum. Z nowego zwolnienia z PCC nie skorzystają ci, którzy już mają (lub mieli) własny kąt.
- Przykład: Pan Kowalski jest właścicielem niewielkiego mieszkania, które dostał w darowiźnie od dziadka. Chce je sprzedać i kupić od znajomych większy lokal. Nie będzie miał jednak prawa do nowego zwolnienia. Musi zapłacić 2 proc. PCC. Od tej zasady jest wyjątek. Otóż kupujący może mieć w dniu transakcji (albo przed nią) połowę nieruchomości otrzymanej w spadku. Nie wyklucza to prawa do ulgi.
- Przykład: Pani Kowalska sześć lat temu odziedziczyła wraz z bratem dom po ojcu. Rodzeństwu przysługuje po 50 proc. udziałów w nieruchomości. Pani Kowalska chce kupić mieszkanie na rynku wtórnym. Z nowych przepisów wynika, że może skorzystać z ulgi.
Rewolucja w pozasądowej kompensacji szkód powstałych na skutek zdarzeń medycznych
- Przepisy zmieniające ustawę z 6.11.2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1876) wejdą w życie po upływie 14 dni od ich ogłoszenia (Prezydent podpisał ustawę 4.8.2023 r.);
- Nowe przepisy przewidują likwidację dotychczas funkcjonujących wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych. Opinie w przedmiocie wystąpienia zdarzenia medycznego i jego skutków będą wydawane przez Zespół do spraw Świadczeń z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych, działający przy Rzeczniku Praw Pacjenta;
- Kompetencję do rozpatrzenia wniosku o przyznanie świadczenia kompensacyjnego należą do Rzecznika Praw Pacjenta. Rzecznik rozstrzygnie sprawę w drodze decyzji administracyjnej;
- Świadczenia kompensacyjne finansowane będą z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych – państwowego funduszu celowego, zasilanego w głównej mierze przez Narodowy Fundusz Zdrowia;
- Postępowanie o przyznanie świadczenia kompensacyjnego pozostanie alternatywną ścieżką do uzyskania rekompensaty w odniesieniu do dochodzenia odszkodowania lub zadośćuczynienia na drodze cywilnoprawnej.
Likwidacja dotychczasowych komisji wojewódzkich
Ustawa przewiduje likwidację działających obecnie wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych od 1.7.2024 r. Kadencja komisji, która upływa w 2023 r., zostanie przedłużona na mocy ustawy do czasu likwidacji komisji. Ustawa zapewnia możliwość złożenia do wojewódzkich komisji wniosków o ustalenie zdarzeń medycznych na zasadach dotychczasowych w terminie 3 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy – dla zdarzeń medycznych mających miejsce przed dniem wejścia w życie ustawy. Jeżeli jednak wnioskodawca już po wejściu ustawy w życie dowie się o skutkach zdarzenia medycznego zaistniałego przed dniem jej wejścia w życie, uprawniony będzie do złożenia wniosku o przyznanie świadczenia kompensacyjnego na nowych zasadach.
Postępowania toczące się przed komisjami wojewódzkimi, które nie zostaną zakończone do 30.6.2024 r., przejęte zostaną do prowadzenia przez Rzecznika Praw Pacjenta.
Decyzję w kwestii przyznania świadczenia podejmie Rzecznik Praw Pacjenta
Kompetencję do rozpatrzenia wniosku o przyznanie świadczenia kompensacyjnego przepisy ustawy przypisują Rzecznikowi Praw Pacjenta. Wsparcia udzielać będzie działający przy Rzeczniku Zespół do spraw Świadczeń z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych, do którego zadań należy wydawanie w toku postępowania opinii w przedmiocie wystąpienia zdarzenia medycznego i jego skutków. Po zasięgnięciu opinii Zespołu, Rzecznik rozstrzygnie sprawę w drodze decyzji administracyjnej przyznającej świadczenie kompensacyjne i ustalającej jego wysokość albo odmawiającej przyznania świadczenia kompensacyjnego. Od decyzji Rzecznika wnioskodawcy przysługiwać będzie odwołanie do Komisji Odwoławczej do spraw Świadczeń z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych.
Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych
Środki na sfinansowanie świadczeń kompensacyjnych pochodzić mają z Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych jako państwowego funduszu celowego, który utworzony zostanie na mocy ustawy w celu wypłacania świadczeń kompensacyjnych w przypadku wystąpienia zdarzeń medycznych. Środki przekazywane będą do Funduszu Kompensacyjnego corocznie przez Narodowy Fundusz Zdrowia w formie odpisu od planowanych na dany rok należnych przychodów z tytułu składek na ubezpieczenia zdrowotne. Dodatkowo Fundusz Kompensacyjny zasilały będą m.in. opłaty wnoszone przez wnioskodawców przy składaniu wniosku o przyznanie świadczenia kompensacyjnego lub odwołania od decyzji Rzecznika kończącej postępowanie o przyznanie świadczenia kompensacyjnego.
Dysponentem Funduszu Kompensacyjnego ustawodawca uczynił Rzecznika, który zobowiązany będzie do sporządzania rocznego planu finansowego Funduszu oraz sprawozdania z wykonania planu rocznego.
Na jakie kwoty może liczyć poszkodowany
Ustawa wprowadza przedziały kwotowe, w granicach których ustalana będzie wysokość świadczenia kompensacyjnego, wynosząca w odniesieniu do jednego wnioskodawcy z tytułu jednego zdarzenia medycznego – w przypadku:
- zakażenia biologicznym czynnikiem chorobotwórczym – od 2.000 zł do 200.000 zł,
- uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia – od 2.000 zł do 200.000 zł,
- śmierci pacjenta – od 20.000 zł do 100.000 zł.
Przepisy ustawy przewidują coroczną waloryzację wskazanych wartości kwotowych.
Sposób ustalania wysokości świadczenia kompensacyjnego zostanie określony przez ministra właściwego do spraw zdrowia, po zasięgnięciu opinii Rzecznika, w drodze rozporządzenia.
Świadczenie kompensacyjne jako alternatywa
Przepisy ustawy utrzymują alternatywny charakter postępowania o świadczenie kompensacyjne w stosunku do postępowań o rekompensatę pieniężną za doznaną szkodę, przysługującą na drodze cywilnoprawnej, jednocześnie doprecyzowując wzajemne relacje między postępowaniami. Ustawa przewiduje, że postępowania w sprawie świadczenia kompensacyjnego nie wszczyna się, a wszczęte umarza, w przypadku gdy w związku ze zdarzeniem medycznym prawomocnie osądzona została sprawa o odszkodowanie, rentę lub zadośćuczynienie albo gdy postępowanie o odszkodowanie, rentę lub zadośćuczynienie jest w toku. Podobnie jest w przypadku, gdy wnioskodawca uzyskał już rekompensatę w formie odszkodowania, renty lub zadośćuczynienia od osoby odpowiedzialnej za szkodę (w tym z tytułu ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej), jak również gdy sąd orzekł na rzecz wnioskodawcy obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę albo nawiązkę. Z tego względu ustawodawca wymaga od wnioskodawcy, aby pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń wraz z wnioskiem o przyznanie świadczenia kompensacyjnego złożył oświadczenia, że w sprawie objętej wnioskiem nie toczy się, ani nie zostało prawomocnie zakończone postępowanie sądowe w przedmiocie przyznania rekompensaty z tytułu doznanej szkody, jak również oświadczenie o nieuzyskaniu rekompensaty finansowej od osoby odpowiedzialnej za szkodę.
Świadczenie kompensacyjne (jako świadczenie o charakterze administracyjnym) również pozostaje alternatywne w odniesieniu do świadczeń, jakich wnioskodawca mógłby domagać się na drodze cywilnoprawnej. Wnioskodawca zobowiązany jest bowiem w terminie 30 dni od uprawomocnienia się decyzji o przyznaniu świadczenia kompensacyjnego oraz ustaleniu jego wysokości złożyć Rzecznikowi oświadczenie o przyjęciu świadczenia kompensacyjnego bądź rezygnacji z jego przyjęcia. Złożenie oświadczenia o przyjęciu świadczenia kompensacyjnego ustawa zrównuje ze zrzeczeniem się przez wnioskodawcę wszelkich roszczeń o odszkodowanie, rentę oraz zadośćuczynienie pieniężne mogących wynikać ze zdarzenia medycznego w zakresie szkód, które ujawniły się do dnia złożenia wniosku.
Potrzeba przewrotu w prawie o niewypłacalności
Przyszło nam żyć w niebywale ciekawych czasach. Ich charakterystyczną cechą są ciągłe dynamiczne zmiany i olbrzymia nieprzewidywalność.
Po pierwsze rozwój sztucznej inteligencji może w bardzo nieodległym czasie wywołać gigantyczne zmiany społeczne, pozbawić sensu wiele dotychczasowych zawodów praktycznie niemal z dnia na dzień. Strumienie niepotrzebnych pracowników będą musiały odnaleźć się na nowym rynku pracy. Według jednej ze spekulacji może powstać gigantyczna, niespotykana dotychczas klasa prekariatu (klasa bezużyteczna, „useless class”) dla której nie będzie pracy.
Po drugie, świat dotknięty jest bańką zadłużeniową. Przy czym dotyczy ona państw, biznesu, gospodarstw domowych. Żyjemy w kulturze konsumpcji, która powiązana jest z modelem życiem na kredyt. Wydajemy więcej niż zarabiamy. Gospodarka funkcjonuje w pewnych stałych cyklach: od kryzysu do kryzysu. O ile niespodziewanie nie pojawi się czarny łabędź. Banki centralne beztrosko dodrukowują pieniądze. Niemniej dziewięćdziesiąt parę procent pieniądza, jaki znajduje się w obiegu, to pieniądz wygenerowany przez sektor bankowy i zdaje się, że jego ilość przekracza wartość możliwych do nabycia dóbr. Masowe zubożenie jest następstwem m.in. „podatku” inflacyjnego.
Po trzecie, można zaobserwować przełom pewnego cyklu historycznego, w którym trwa rywalizacja o polityczny porządek świata. Niestety, nie ma gwarancji, że kwestie sporne zostaną rozstrzygnięte w sposób koncyliacyjny.
Po czwarte, zauważalne są zmiany klimatyczne (nie wchodząc w szczegóły o źródło ich przyczyn), które również mogą mieć istotny i negatywny wpływ na otaczającą nas rzeczywistość.
Rodzi to potrzebę przeobrażenia myślenia o społeczeństwie, a jeszcze węziej: o prawie, i jeszcze węziej: o prawie o niewypłacalności.
Grupowe oddłużenie
Prawo o niewypłacalności może przestać być stosowane wyłącznie „indywidualnie” wobec dłużników. Potrzebą nieodległej przyszłości może być mechanizm „grupowego” oddłużania wielu dłużników jednocześnie.
Jak pokazują to dotychczasowe doświadczenia, w czasie poważnego kryzysu finansowego dochodzi do ponownej oceny (przewartościowania) ogólnych założeń dotyczących upadłości (np. obowiązek złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości jest zawieszony, potrzebne są szybsze i prostsze procedury restrukturyzacyjne itp.). W przypadku kryzysu strukturalnego sytuacja prawna i ekonomiczna wielu dłużników jest bardzo podobna. W takich sytuacjach prowadzenie tysięcy indywidualnych postępowań oddłużeniowych jest nieefektywne, czasochłonne i kosztowne. Masowe umorzenie długów (restrukturyzacja) może mieć kluczowe znaczenie dla całych grup dłużników. Zbiorowe umorzenie długów (restrukturyzacja) będzie z natury rzeczy bardziej efektywna, niż prowadzenie wielu indywidualnych postępowań wobec dłużników.
Obecny model postępowania upadłościowego opiera się na schemacie: jeden dłużnik i wielu wierzycieli. W szczególnych sytuacjach ustawodawca dopuszcza model postępowania: jeden dłużnik, jeden wierzyciel (przypadek upadłości konsumenckiej). Istniejące rozwiązanie jest bardzo czasochłonne i kosztowne dla wymiaru sprawiedliwości. Należy zatem rozważyć potrzebę wprowadzenia następującej zasady umorzenia długów (restrukturyzacji): „wielu dłużników i jeden wierzyciel lub wielu wierzycieli”. Przedstawiana tu propozycja nie zmierza jednak do zastąpienia fundamentalnej zasady „jeden dłużnik – wielu wierzycieli”. Intencją jest tylko jej uzupełnienie.
Koncepcja zmian powinna odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie: Jakie są przesłanki zbiorowego umarzania długów? Ich sformułowanie pozwoli odróżnić postępowanie zbiorowe dla wielu dłużników choćby od przejawów pomocy społecznej czy zabezpieczenia społecznego. Przesłanki indywidualnej upadłości lub restrukturyzacji wymagają zindywidualizowanego i dogłębnego badania sytuacji majątkowej dłużnika. Tymczasem w przypadku postępowania z udziałem wielu dłużników należy wprowadzić bardzo obiektywne przesłanki. Należy wykluczyć, w ramach takich zbiorowych postępowań, uważne i dogłębne badanie ogólnej sytuacji dłużników. W indywidualnych postępowaniach dotyczących jednego dłużnika może to być „niewypłacalność” i „zagrożenie niewypłacalnością”. W postępowaniu zbiorowym powinno to być „istnienie konkretnego/szczególnego zobowiązania”, „określony poziom dochodów” itp. Przesłanki dla zbiorowych procedur obejmujących wielu dłużników powinny być bardzo łatwe w użyciu.
Kolejna kwestia powinna odnosić się do sprecyzowania zdolności zbiorowej konkretnych dłużników. Należałoby opisać podmioty objęte zbiorowym umorzeniem długów i sposób ich identyfikacji (np. kredytobiorcy o jakimś minimalnym zadłużeniu, kredytobiorcy hipoteczni, emeryci). Koncepcja zmian powinna przedstawiać aspekty prawne potencjalnego zakresu roszczeń o umorzenie długów/restrukturyzację (roszczenia publicznoprawne, prywatnoprawne). Należałoby doprecyzować, jakie wierzytelności powinny być wyłączone z umorzenia długów (restrukturyzacji). Możliwe jest objęcie masowym umorzeniem długów (restrukturyzacją) tylko jednego rodzaju długu.
Mogło by być prościej
Z reguły indywidualna redukcja zadłużenia (restrukturyzacja) jest złożona. Inaczej byłoby w przypadku masowego umorzenia (restrukturyzacji) zadłużenia. Pytanie brzmi, czy takie uproszczenie oddłużenia (restrukturyzacji) jest możliwe? Niekiedy pominięcie badania indywidualnej sytuacji dłużników byłoby uzasadnione. Możliwe jest anulowanie wszystkich opóźnionych niezapłaconych podatków od nieruchomości dla ofiar powodzi, trzęsień ziemi, niezależnie od ich osobistej sytuacji finansowej. Możliwe jest ustalenie limitów dochodów w celu umorzenia długu itp.
Postępowanie w sprawie masowego umorzenia długów wielu dłużników (restrukturyzacji zadłużenia) jest kluczowym zagadnieniem. Należałoby przedyskutować, w jaki sposób prowadzić takie postępowanie. Jak potwierdzić wyniki umorzenia/restrukturyzacji zadłużenia? Analiza zbiorowego postępowania w sprawie umorzenia długu/restrukturyzacji mogłaby obejmować: (a) umorzenie długu (restrukturyzację) działające automatycznie z mocy prawa, (2) umorzenie długów (restrukturyzację) w drodze zbiorowego postępowania sądowego, (3) zbiorowe postępowanie administracyjne, (4) sposób „mieszany”. Postępowania z wieloma uczestnikami są bardziej podatne na przedłużanie się procedury. Rozwiązanie tego dylematu nie musi być jednak skomplikowane. Założenie masowej redukcji zadłużenia (restrukturyzacji) powinno być sformułowane bardzo ogólnie. Ustawa szczególna powinna określać warunki masowego umorzenia (restrukturyzacji) zadłużenia, procedurę i skutki. W postępowaniu administracyjnym lub sądowym uprawnienia organu mogą ograniczać się do potwierdzenia, że dana osoba podlega danej regulacji. Postępowanie może mieć charakter zbiorowy i obejmować wielu dłużników, a po terminowym zgłoszeniu sprzeciwu przez konkretnego wierzyciela lub wierzycieli (reprezentujących określoną kwotę wierzytelności) może przekształcić się w indywidualne postępowanie dłużnika.
Koncepcja zmian powinna uwzględniać w szczególności poszanowanie praw majątkowych wierzycieli (błędna regulacja może sprowadzić ryzyko odszkodowań dla wierzycieli od Skarbu Państwa). Wiele przypadków postcovidowych wykazało bardzo poważne wątpliwości konstytucyjne co do arbitralnego wpływu ustawodawcy na relacje prywatne.
Koncepcja zmian powinna jasno dookreślić związek między „zbiorowym” i „indywidualnym” umorzeniem długów/restrukturyzacją. Możliwe byłoby a) prowadzenie wielu postępowań „zbiorowego umorzenia długów” przeciwko temu samemu dłużnikowi, b) prowadzenie jednego postępowania dotyczącego „zbiorowego umorzenia długów” przeciwko temu samemu dłużnikowi.
Koncepcja zmian powinna uwzględniać kwestię sezonowości regulacji prawnej umorzenia długów (restrukturyzacji) wielu dłużników i odpowiedzieć na pytanie, czy mechanizm oddłużania (restrukturyzacji) wielu dłużników powinien być obowiązkowy (automatyczny) czy dobrowolny.
W sytuacjach kryzysowych (strukturalnych lub dotyczących tylko wybranych grup dłużników) ważna jest szybkość działania.
Autor jest profesorem na Uniwersytecie Opolskim.