Doręczenie w formie dokumentu elektronicznego a numer PESEL
Stan faktyczny rozpatrywanej sprawy
Pismem z 26.11.2021 r. E.Z. i J.Z. (dalej: Skarżący) wnieśli do WSA w Warszawie skargę na postanowienie SKO z października 2021 r. w przedmiocie stwierdzenia niedopuszczalności odwołania.
Skarżących wezwano do uzupełnienia braku formalnego skargi przez podanie własnych numerów PESEL, w terminie 7 dni, pod rygorem odrzucenia skargi. Wezwanie do uzupełnienia tego braku formalnego zostało doręczone Skarżącemu do rąk własnych 15.2.2022 r., a Skarżącej 28.2.2022 r., w trybie doręczenia zastępczego, na podstawie art. 73 § 1 ustawy z 30.8.2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 259; dalej: PostAdmU). Skarżący nie wykonali wezwania i nie uzupełnili braku formalnego skargi przez podanie własnych numerów PESEL.
Wobec tego WSA w Warszawie postanowieniem z 26.4.2022 r., I SA/Wa 31/22, Legalis, na podstawie art. 58 § 1 pkt. 3 PostAdmU odrzucił złożoną skargę z powodu nieuzupełnienia w terminie jej braku formalnego.
Nie zgadzając się z tym rozstrzygnięciem, Skarżący złożyli zażalenie, w którym wnieśli o uchylenie zaskarżonego postanowienia. W uzasadnieniu zażalenia wskazali, że nie podali swoich numerów PESEL, gdyż mieli obawy, że w przypadku ich wskazania zostaną one następnie udostępnione przez WSA w Warszawie innym stronom postępowania. W ich ocenie podanie numerów PESEL jest dodatkowym zbędnym identyfikatorem Skarżących bez możliwości ochrony ich danych osobowych.
Stan prawny sprawy
Rozpatrując przedmiotowe zażalenie, NSA wskazał w pierwszej kolejności na regulacje prawne mające zastosowanie w niniejszej sprawie. Zgodnie z art. 57 § 1 PostAdmU skarga powinna czynić zadość wymaganiom pisma w postępowaniu sądowym. Pismo procesowe strony powinno spełniać określone warunki formalne, bez których nie można mu nadać prawidłowego biegu. Wymogi formalne składanych pism zostały uregulowane w art. 46 PostAdmU, a stosownie do art. 46 § 2 pkt. 1 lit. b) PostAdmU, poza elementami wymienionymi w art. 46 § 1 PostAdmU, w przypadku gdy pismo jest pierwszym w sprawie, powinno ponadto zawierać numer PESEL strony wnoszącej pismo, będącej osobą fizyczną, oraz numer PESEL jej przedstawiciela ustawowego, jeżeli jest obowiązana do jego posiadania, albo posiada go, nie mając takiego obowiązku. W sytuacji gdy brak jest jednego z elementów pisma, wymienionych w art. 46 PostAdmU, zgodnie z art. 49 § 1 PostAdmU obowiązkiem sądu jest wezwanie strony do uzupełnienia lub poprawienia pisma w terminie siedmiu dni pod rygorem pozostawienia pisma bez rozpoznania, chyba że ustawa stanowi inaczej. Takim przepisem szczególnym, o którym mowa w art. art. 49 § 1 PostAdmU, jest art. 58 § 1 pkt 3 PostAdmU, zgodnie z którym sąd odrzuca skargę, jeżeli w wyznaczonym terminie nie uzupełniono jej braków formalnych.
Mając powyższe na uwadze, NSA wskazał, że przytoczone przepisy mają charakter bezwzględnie obowiązujący, a zatem w przypadku nieuzupełnienia przez stronę skarżącą braków formalnych skargi w wyznaczonym terminie sąd zobowiązany jest do odrzucenia skargi. Odmienne postępowanie sądu w takiej sytuacji jest właściwie niemożliwe.
Obowiązek podania numeru PESEL
Przenosząc powyższy stan prawny na grunt rozpatrywanej sprawy, NSA wskazał, że nie ulega wątpliwości, że Skarżący nie wykonali w siedmiodniowym terminie określonym w art. 49 § 1 PostAdmU w zw. z art. 58 § 1 pkt. 3 PostAdmU wezwania do usunięcia braku formalnego skargi w postaci podania ich numerów PESEL, co w konsekwencji obligowało WSA w Warszawie do jej odrzucenia. Z art. 46 § 2 pkt. 1 lit. b) PostAdmU wyraźnie wynika bowiem, że jeśli pismo strony będącej osobą fizyczną jest pierwszym pismem w konkretnej sprawie sądowoadministracyjnej (a tak było w niniejszej sprawie), to powinno zawierać numer PESEL.
W tym kontekście NSA wskazał na przyczyny ustawowego wymogu wskazywania w pierwszym piśmie numeru PESEL. W tym kontekście odwołał się do uzasadnienia projektu ustawy z 12.4.2019 r. o zmianie ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2019 r. poz. 934), z którego wynika, że obowiązek podania numeru PESEL strony postępowania wnoszącej pismo procesowe do sądu jest związany z wprowadzeniem do postępowania przed sądami administracyjnymi możliwości doręczania pism i orzeczeń w formie dokumentu elektronicznego zawierającego dane z systemu teleinformatycznego sądu i konieczną w takim przypadku jednoznaczną identyfikacją strony postępowania. Z kolei art. 74a PostAdmU stanowi, że doręczanie pism przez sąd za pomocą środków komunikacji elektronicznej jest zależne od woli strony. Korzystanie albo niekorzystanie ze środków komunikacji elektronicznej w postępowaniu przed sądem administracyjnym nie jest zatem ciągłe w toku całego postępowania. Uzasadnia to stwierdzenie, że obowiązek podania numeru PESEL w pierwszym piśmie procesowym ma wymiar ogólny, a nie tylko taki, że numer ten jest konieczny w celu nadania biegu pismu procesowemu, w którym powinien być zamieszczony. W związku z tym, że na każdym etapie postępowania może powstać obowiązek sądu doręczania pism i orzeczeń w formie dokumentu elektronicznego zawierającego dane z systemu teleinformatycznego sądu, zdaniem NSA zrozumiałe jest, że ustawodawca uznał, że strona postępowania powinna ten numer podać w pierwszym piśmie procesowym, niezależnie od tego, czy już zdecydowała się na doręczanie pism i orzeczeń w formie dokumentu elektronicznego. Ponadto należy zaznaczyć, że także po uprawomocnieniu się orzeczenia kończącego postępowanie, a więc już po zwrocie akt administracyjnych organowi, może powstać obowiązek doręczania pism i orzeczeń w formie dokumentu elektronicznego zawierającego dane z systemu teleinformatycznego sądu. Okoliczność ewentualnego znajdowania się numeru PESEL w aktach administracyjnych nie ma zatem przesądzającego znaczenia, gdyż – jak już wskazano – wszystkie dane powinny znajdować się w aktach sądowych.
Tym samym NSA podziela stanowisko wyrażone m.in. w postanowieniach NSA z 16.3.2021 r., III OZ 157/21, Legalis, i 9.12.2021 r., II OZ 874/21, Legalis, zgodnie z którym brak podania w piśmie wszczynającym postępowanie sądowoadministracyjne numeru PESEL strony będącej osobą fizyczną stanowi brak formalny takiego pisma, zgodnie z art. 46 § 2 pkt. 1 lit. b) PostAdmU.
Jednocześnie NSA nie podziela przeciwnego poglądu, wyrażonego m.in. w postanowieniach z 27.11.2019 r., I GZ 366/19, Legalis, i z 22.9.2022 r., I OZ 434/22, który nie znajduje oparcia w jednoznacznie sformułowanych przepisach obowiązującego prawa.
Ochrona danych osobowych
Na marginesie sprawy NSA wskazał, że obawy Skarżących o bezpieczeństwo ich danych osobowych w postaci numerów PESEL, przedstawione w złożonym zażaleniu, są pozbawione racji, gdyż w niniejszej sprawie zarówno stronami postępowania administracyjnego, jak i sądowoadministracyjnego, są jedynie Skarżący oraz Organ. Tym samym nie występują w sprawie inne strony postępowania. W związku z powyższym niezrozumiała dla NSA jest argumentacja Stron przedstawiona w zażaleniu, a dotycząca ryzyka udostępniania danych osobowych Skarżących (tj. ich numerów PESEL) innym stronom postępowania. Jednocześnie, niezależnie od powyższej okoliczności, NSA podkreślił, że każdy sąd ma obowiązek dochowania szczególnej staranności w procesie przetwarzania danych osobowych i wdrażane są w tym celu odpowiednie środki techniczne oraz organizacyjne, aby zapewnić stopień bezpieczeństwa odpowiadający ryzykom naruszenia praw i wolności osób fizycznych wynikającym z zakresu, charakteru, kontekstu i celów przetwarzania danych.
Rozstrzygnięcie NSA
Ze względów przedstawionych powyżej, działając na podstawie art. 184 PostAdmU w zw. z art. 197 § 1 i 2 PostAdmU, NSA oddalił zażalenie.
Komentarz
Przedmiotem rozważań NSA na gruncie stanu faktycznego ustalonego w rozpatrywanej sprawie był ustawowy obowiązek wskazania w pierwszym piśmie kierowanym do Sądu numeru PESEL. Obowiązek ten wynika wprost z przepisów ustawy, jest jasny oraz jednoznaczny, i jako taki nie budzi wątpliwości. Jego uzasadnieniem jest potrzeba jednoznacznej identyfikacji osoby fizycznej jako strony postępowania, nabierająca szczególnego znaczenia praktycznego zwłaszcza w postępowaniach, w których korespondencja sądowa jest doręczana stronie za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej. Jednocześnie wszelkie dane osobowe (w tym także numer PESEL) wskazywane w treści pism wnoszonych do sądów podlegają ustawowej ochronie. Takiej świadomości zabrakło Stronom rozpatrywanej sprawy, w wyniku czego nie uzupełniły one braku formalnego skargi w postaci braku właśnie ich numerów PESEL, co z kolei doprowadziło do odrzucenia przedmiotowej skargi.
Zmiany w ustawie o zatrudnianiu niepełnosprawnych pracowników
- ZmRehZawU22 wprowadziła zmiany do ustawy z 27.8.1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 100; dalej: RehZawU);
- Zwiększeniu uległo m.in. miesięczne dofinansowanie pracodawców zatrudniających niepełnosprawnych pracowników;
- Nowelizacja wynika z propozycji przedstawionych przez środowisko reprezentujące pracowników i pracodawców.
Zwiększenie kwot dofinansowania za pracowników niepełnosprawnych
Zgodnie z art. 26a RehZawU pracodawcy przysługuje ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (dalej: PFRON) miesięczne dofinansowanie do wynagrodzenia pracownika niepełnosprawnego. Przysługuje ono z tytułu zatrudnienia na osoby niepełnosprawne, ujęte w ewidencji zatrudnionych osób niepełnosprawnych, którą prowadzi PFRON. ZmRehZawU22 spowodowała zwiększenie wysokości kwot miesięcznego dofinansowania, jakie przysługuje pracodawcom, do wynagrodzenia pracowników niepełnosprawnych do wysokości:
- 2400 zł (dotychczas było to 1950 zł) – w przypadku osób niepełnosprawnych zaliczonych do znacznego stopnia niepełnosprawności;
- 1350 zł (dotychczas było to 1200 zł) – w przypadku osób niepełnosprawnych zaliczonych do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności;
- 500 zł (dotychczas było to 450 zł) – w przypadku osób niepełnosprawnych zaliczonych do lekkiego stopnia niepełnosprawności.
Zwiększenie wysokości dotacji na dofinansowania do wynagrodzeń wynika ze wzrostu minimalnego wynagrodzenia i zmniejszenia proporcji kwot wsparcia względem tego wynagrodzenia. Podniesienie kwot miesięcznego dofinansowania ma zachęcić pracodawców do zatrudnienia osób niepełnosprawnych i utrzymania w zatrudnieniu niepełnosprawnych pracowników.
Zmiana wysokości dotacji dla PFRON
Zmianie uległ również art. 46a RehZawU. W związku z tym zwiększyła się wysokość dotacji celowej z budżetu państwa dla PFRON, przeznaczonej na dofinansowanie wynagrodzeń niepełnosprawnych pracowników, ujętych w ewidencji zatrudnionych, na wysokość na poziomie 30% środków zaplanowanych dofinansowań do wynagrodzeń osób niepełnosprawnych na dany rok. W dotychczasowym stanie prawnym RehZawU określała wysokość dotacji jako wartość do 30% środków zaplanowanych na realizację tego zadania na dany rok. W wyniku nowelizacji wprowadzona została sztywna wysokość dotacji na poziomie 30% środków zaplanowanych na dany rok, od 1.1.2023 r. Ma to na celu ustabilizowanie i urealnienie finansowania zadań PFRON. Jak podano na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, oznacza to, że obecna wysokość dotacji w kwocie 676,5 mln zł zostanie zwiększona o ponad 400 mln zł i wyniesie 1,08 mld zł. To wzrost o prawie 60%.
Przepisy przejściowe
ZmRehZawU22 weszła w życie 25.1.2023 r., jednakże przepisy dotyczące zmiany wysokości dotacji celowej dla PFRON weszły w życie z mocą od 1.1.2023 r. Wynika to z zasad określonych w ustawie budżetowej, która wskazuje, że przeznaczenie środków z budżetu państwa na dotację celową powinno dotyczyć całego roku budżetowego.
Ponadto w ZmRehZawU22 został wprowadzony przepis przejściowy zapewniający wyrównanie kwoty miesięcznego dofinansowania do wynagrodzenia pracownika niepełnosprawnego w odpowiedniej wysokości, od 1.1.2023 r. Kwotę miesięcznego dofinansowania do wynagrodzenia pracownika niepełnosprawnego w wyższej wysokości stosuje się po raz pierwszy do wynagrodzenia pracownika niepełnosprawnego, za okres począwszy od stycznia 2023 r. Pracodawca, który otrzymał dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników niepełnosprawnych, przysługujące za styczeń 2023 r. lub za luty 2023 r., w kwocie niższej, która obowiązywała przed zmianą przepisów, może złożyć do PFRON korektę wniosku o wypłatę miesięcznego dofinansowania za dany miesiąc oraz korektę miesięcznej informacji o wynagrodzeniach, zatrudnieniu, stopniach i rodzaju niepełnosprawności pracowników niepełnosprawnych, uwzględniając jako analogiczne okresy kwot dofinansowania w wyższej wysokości.
Prawo do obniżki ceny usług turystycznych ze względu na COVID-19
Stan faktyczny
W grudniu 2019 r. podróżni wykupili od niemieckiej spółki F. imprezę turystyczną, obejmującą lot w obie strony między Niemcami a wyspą Gran Canaria, oraz pobyt na tej wyspie w okresie 13-27.3.2020 r. Władze hiszpańskie 15.3.2020 r. podjęły działania na całym terytorium Hiszpanii w celu przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się pandemii COVID-19, co skutkowało m.in. zamknięciem plaż i zastosowaniem godziny policyjnej na Gran Canarii. W hotelu klientom zezwolono na opuszczenie pokoju wyłącznie w celu zaopatrywania się w żywność, zabroniono dostępu do basenu i leżaków, a także anulowano program rozrywkowy. Dodatkowo już 20 marca podróżni musieli wrócić do Niemiec.
Po powrocie podróżni zwrócili się do F. o przyznanie im obniżki o 70% ceny imprezy turystycznej. F. odmówił, twierdząc, że nie można mu przypisać odpowiedzialności za to, co stanowi „ogólne ryzyko życiowe”. Rozpatrujący tę sprawę Sąd w Monachium powziął wątpliwości co do wykładni art. 14 ust. 1 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2015/2302 z 25.11.2015 r. w sprawie imprez turystycznych i powiązanych usług turystycznych, zmieniającej rozporządzenie (WE) Nr 2006/2004 i dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/83/UE oraz uchylającej dyrektywę Rady 90/314/EWG (Dz.Urz. UE L z 2015 r. Nr 326, s. 1).
Prawo do obniżki ceny
Przepis art. 14 ust. 1 dyrektywy 2015/2302/WE stanowi, że państwa członkowskie zapewniają, aby podróżny był uprawniony do odpowiedniej obniżki ceny za każdy okres, w trakcie którego występowała niezgodność, chyba że organizator udowodni, że odpowiedzialność za niezgodność można przypisać temu podróżnemu. Zgodnie z art. 3 pkt. 13 dyrektywy 2015/2302/WE pojęcie „niezgodności” oznacza niewykonanie lub nienależyte wykonanie usług turystycznych objętych imprezą turystyczną. W ocenie TSUE z powyższego wynika, że niewykonanie lub nienależyte wykonanie usług turystycznych wystarczy, aby danemu podróżnemu przysługiwało prawo do obniżki ceny jego imprezy turystycznej od organizatora, który mu ją sprzedał. Trybunał zaznaczył, że przyczyna tej niezgodności, a w szczególności możliwość przypisania jej temu organizatorowi, nie ma w tym względzie znaczenia.
Trybunał uznał, że z treści i kontekstu art. 14 ust. 1 dyrektywy 2015/2302/WE, a także z celu i genezy tej dyrektywy wynika zatem, że podróżnemu przysługuje prawo do obniżki ceny imprezy turystycznej we wszystkich przypadkach, w których świadczone usługi turystyczne były niezgodne z wymogami, z wyjątkiem jednego przypadku, a mianowicie wówczas, gdy ową niezgodność można przypisać temu podróżnemu. Podróżnemu przysługuje zatem prawo do obniżki ceny niezależnie od tego, czy ta niezgodność została spowodowana „nieuniknionymi i nadzwyczajnymi okolicznościami”, które nie podlegają kontroli danego organizatora.
COVID-19
W niniejszej sprawie – z zastrzeżeniem weryfikacji, której powinien dokonać sąd odsyłający – niezgodności usług turystycznych będących przedmiotem postępowania głównego zostały spowodowane środkami sanitarnymi przyjętymi w docelowym miejscu podróży w celu przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się pandemii COVID-19. Zdaniem TSUE te środki sanitarne nie mogą stanowić przeszkody dla ich prawa do skorzystania z obniżki ceny na podstawie art. 14 ust. 1 dyrektywy 2015/2302/WE, podobnie jak fakt, że podobne środki zostały przyjęte w miejscu zamieszkania podróżnych i w innych krajach.
Ponadto, o ile ograniczenia nałożone przez organy władzy publicznej na tego podróżnego z powodu globalnego rozprzestrzenienia się pandemii COVID-19 stanowią dla niego ryzyko, TSUE uznał, że niewykonanie lub nienależyte wykonywanie usług turystycznych, spowodowane tymi ograniczeniami, nie może być jednak przypisane temu podróżnemu.
Elementy oceny
Trybunał uznał, że w ramach oceny istnienia prawa do obniżenia ceny na podstawie art. 14 ust. 1 dyrektywy 2015/2302/WE do sądu odsyłającego należy jeszcze uwzględnienie podanych niżej elementów. Trybunał przypomniał, że obowiązek przyznania przez organizatora takiej obniżki ceny należy oceniać wyłącznie w odniesieniu do usług turystycznych objętych umową o udział w imprezie turystycznej, które są przedmiotem niewykonania lub nienależytego wykonania. Trybunał zaznaczył, że ze względu na cel dyrektywy 2015/2302/WE, jakim jest zapewnienie wysokiego poziomu ochrony konsumentów, wynikające z takiej umowy obowiązki organizatora nie mogą być interpretowane w sposób zawężający. Obowiązki te obejmują zatem nie tylko te, które zostały wyraźnie określone w umowie o udział w imprezie turystycznej, lecz także obowiązki, które są z nią związane, jako że wynikają z celu tej umowy (wyrok TSUE z 18.3.2021 r., Kuoni Travel, C-578/19, pkt 45, Legalis).
Trybunał stwierdził, że w niniejszej sprawie do sądu odsyłającego będzie należało dokonanie oceny na podstawie usług, jakie dany organizator powinien świadczyć zgodnie z umową o udział w imprezie turystycznej, podpisaną z podróżnymi, czy w szczególności zamknięcie basenów danego hotelu, brak programu rozrywki w tym hotelu oraz brak możliwości dostępu do plaży na Gran Canarii i zwiedzania tej wyspy, w następstwie przyjęcia środków podjętych przez hiszpańskie władze w celu przeciwdziałania rozprzestrzenianiu pandemii COVID-19, mogły stanowić niewykonanie lub nienależyte wykonanie tej umowy przez tego organizatora.
Trybunał stwierdził, że zgodnie z art. 14 ust. 1 dyrektywy 2015/2302/WE obniżka ceny imprezy turystycznej powinna być odpowiednia dla całego okresu niezgodności. Ocena tego odpowiedniego charakteru, podobnie jak stwierdzenie niezgodności, powinna następować w sposób obiektywny z uwzględnieniem zobowiązań organizatora, zgodnie z zawartą umową o udział w imprezie turystycznej. Ocena ta powinna zatem opierać się na oszacowaniu wartości usług turystycznych objętych daną imprezą turystyczną, które nie zostały wykonane lub zostały wykonane nieprawidłowo, z uwzględnieniem czasu trwania tego niewykonania lub nienależytego wykonania oraz wartości tej imprezy turystycznej.
Z motywu 34 i art. 13 ust. 2 dyrektywy 2015/2302/WE wynika, że dany podróżny jest zobowiązany do poinformowania organizatora, bez zbędnej zwłoki i z uwzględnieniem okoliczności sprawy, o przypadkach niezgodności, stwierdzonych w ramach świadczenia usługi turystycznej objętej umową o udział w imprezie turystycznej. Brak powiadomienia może zostać uwzględniony w ramach ustalania obniżki ceny tej imprezy turystycznej, jeżeli to powiadomienie mogłoby skutkować ograniczeniem czasu trwania stwierdzonej niezgodności. W niniejszej sprawie w zakresie, w jakim te przypadki niezgodności wynikają ze środków podjętych przez hiszpańskie władze w celu przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się pandemii COVID-19, powiadomienie przez podróżnych o ww. przypadkach niezgodności, zdaniem TSUE, nie mogło skutkować ograniczeniem czasu ich trwania. Brak powiadomienia nie może zatem zostać uwzględniony w ramach ustalania tej obniżki ceny.
Reasumując, TSUE orzekł, że art. 14 ust. 1 dyrektywy 2015/2302/WE należy interpretować w ten sposób, iż podróżny ma prawo do obniżki ceny imprezy turystycznej, w sytuacji gdy niezgodność usług turystycznych, objętych jego imprezą turystyczną, spowodowana jest ograniczeniami nałożonymi w docelowym miejscu podróży w celu przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się choroby zakaźnej, a takie ograniczenia zostały nałożone również w jego miejscu zamieszkania oraz w innych krajach z powodu globalnego rozprzestrzeniania się tej choroby. Aby ta obniżka ceny była odpowiednia, powinna ona zostać oceniona w odniesieniu do usług objętych daną imprezą turystyczną i odpowiadać wartości usług, których niezgodność została stwierdzona.
Komentarz
Niewątpliwie branża turystyczna była jedną z tych, które pandemia COVID-19 dotknęła w największym stopniu. W niniejszym wyroku TSUE odniósł się do prawa do obniżki ceny imprezy turystycznej w związku ze środkami przyjętymi w celu przeciwdziałania tej pandemii.
Z treści art. 14 ust. 1 dyrektywy 2015/2302/WE wynika, że prawo podróżnego do obniżki ceny jego imprezy turystycznej jest uzależnione jedynie od spełnienia warunku niezgodności świadczonych usług turystycznych. W uzasadnieniu niniejszego wyroku, poza wykładnią językową, Trybunał dokonał również wykładni: systemowej, celowościowej i historycznej tego przepisu oraz tej dyrektywy. Na ich podstawie TSUE uznał, że podróżny ma prawo do obniżki ceny imprezy turystycznej we wszystkich przypadkach niezgodności świadczonych usług turystycznych, niezależnie od przyczyny i możliwości przypisania tej niezgodności. Jedynym wyjątkiem od tego prawa jest przypadek, w którym tą niezgodność można przypisać samemu podróżnemu.
Stwierdzenie niezgodności świadczonych usług wymaga porównania usług objętych imprezą turystyczną danego podróżnego z usługami faktycznie świadczonymi na jego rzecz. Okoliczność, że niezgodność tych usług turystycznych można przypisać organizatorowi lub innym osobom niż ten podróżny, lub fakt, że jest ona spowodowana okolicznościami, które nie podlegają kontroli organizatora, takimi jak „nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności” w rozumieniu art. 3 pkt. 12 dyrektywy 2015/2302/WE, nie wpływa na istnienie prawa podróżnego do obniżki ceny. Ze stanowiska TSUE wynika, że dla oceny przysługiwania analizowanego prawa nie mają znaczenia okoliczności, że środki przyjęte w celu przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się pandemii COVID-19 zostały przyjęte w wielu innych krajach.
W uzasadnieniu prezentowanego wyroku TSUE wskazał także, jakie elementy powinien wziąć pod uwagę sąd krajowy, obniżając cenę danej imprezy turystycznej, tak aby odpowiadało to wartości usług turystycznych, które są niezgodne z wymogami.
Powyższe stanowisko TSUE należy stosować, interpretując art. 50 ust. 1 ustawy z 24.11.2017 r. o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 511).
Z wyłączaniem sędziów coraz większy problem
Liczba spraw o wyłączenia sędziów stale rośnie. Problem dotyczy nie tylko Sądu Najwyższego, ale i sądów powszechnych. W SN na uchwałę ws. zasad wyłączania sędziów m.in. od rozpoznawania wniosków o wyłączenie czy odpowiedzi na pytanie, czy sędzia wyłączony od sprawy głównej może podejmować decyzje w sprawach incydentalnych, czekają już trzy zagadnienia prawne: dwa o procedurę cywilną i jedno o procedurę karną.
Co innego, niż testy
– Spraw o wyłączenia sędziów z różnych powodów jest dziś rzeczywiście więcej – przyznaje sędzia Wiesław Kozielewicz, prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN, dodając, że instytucja wyłączenia sędziego znana jest od lat w procedurze karnej, jak i procedurze cywilnej. W lipcu 2022 r. pojawiła się kolejna możliwość, w istocie wyłączenia sędziego, w trybie tzw. testu bezstronności. – Tylko takich spraw w ubiegłym roku w SN było ponad sto, w tym 74 w IOZ – dodaje.
W procedurze mamy dwie kategorie wyłączeń sędziego. Pierwsza to wyłączenie sędziego z mocy prawa, co oznacza, iż w wypadku zaistnienia okoliczności precyzyjnie opisanych w przepisie, wyznaczony do sprawy sędzia nie może w sprawie orzekać.
– Jestem obrońcą sędziego SN Włodzimierz Wróbla w znanym postępowaniu, które toczyło się przed Izbą Dyscyplinarną. Wydane przez tę izbę orzeczenie zostało zaskarżone przez prokuratora. Sprawa odwoławcza, po likwidacji Izby Dyscyplinarnej, trafiła do IOZ, a mnie ją przydzielono do rozpoznania. Oczywiście złożyłem oświadczenie, że jestem obrońcą w tej sprawie, a zatem wyłączony z mocy prawa. Sprawa ta została przydzielona innemu sędziemu – podaje własny przykład prezes Kozielewicz.
Tak samo będzie, gdy na rozprawie pojawi się np. w charakterze obrońcy syn sędziego, który rozpoznaje sprawę. Wówczas także dojdzie do wyłączenia tego sędziego z mocy prawa. Wyłączony z mocy prawa będzie również np. sędzia sądu odwoławczego, któremu przydzielono sprawę rozstrzygniętą wcześniej przez niego w pierwszej instancji. Nie może bowiem rozpoznawać środka odwoławczego od własnego wyroku. Gdyby zaś sędzia w sytuacji zaistnienia okoliczności wyłączających go ze sprawy z mocy prawa (z urzędu) sprawę rozpoznał, to wydane przez niego orzeczenie, w razie zaskarżenia, będzie zawsze uchylone.
Druga kategoria wyłączeń to wyłączenie na wniosek sędziego lub strony postępowania w przypadku, gdy w ocenie sędziego lub strony postępowania istnieje w sprawie taka okoliczność, która mogłaby wywołać wątpliwość co do bezstronności sędziego. Z przykładów wyłączenia sędziów w tym trybie można podać np. złożenie przez sędziego wniosku o wyłączenie od udziału w przydzielonej mu sprawie rozwodowej małżonków, którzy są jego dobrymi przyjaciółmi, czy złożenie przez stronę wniosku o wyłączenie sędziego, bo istnieje konflikt sąsiedzki między rodziną sędziego a stroną postępowania.
Decyzję, czy sędziego wyłączyć od rozpoznania sprawy w przypadku złożenia wniosku o jego wyłączenie, podejmuje inny skład orzekający.
Nawarstwia się
Jarosław Matras, sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego, największy problem dostrzega w przypadku możliwości składania wniosku o wyłączenie sędziów, którzy są wyznaczeni do rozpoznania wniosku o wyłączenie sędziego lub obecnie – na skutek noweli prezydenckiej – wyznaczeni do składu testowego. Nawarstwienie tego problemu wynika z wprowadzenia procedury testowej i pomieszania składów w SN (losowanie sędziów).
– Starzy sędziowie składają wnioski o wyłączenie sędziów nowych, a te wnioski, a raczej możliwość ich złożenia – jest kwestionowana, szczególnie w procedurze cywilnej; tam prezes kierująca tą izbą tych wniosków nie rejestruje, uznając, że nie można ich składać – nie kieruje ich do przydziału, uznając, że są niedopuszczalne. W innych izbach uznaje się, że takie wnioski mogą być składane – mówi sędzia Matras.
Konsumenckie wybory muszą być przemyślane
Czy w pierwszych tygodniach funkcjonowania dyrektywy Omnibus przedsiębiorcy mogą liczyć na jakąś taryfę ulgową, czas na dostosowanie się, zanim UOKiK rozpocznie karanie?
Pakiet zmian obowiązuje od 1.1.2023 r. i przewiduje wiele korzystnych rozwiązań dla konsumentów. Mam na myśli nie tylko dyskutowany od paru miesięcy obowiązek informowania o najniższej cenie produktu w ostatnich 30 dniach, ale także np. wymóg przejrzystości informacji co do tego, jak weryfikowana jest autentyczność opinii, jak lokowane są produkty w efektach wyszukiwania czy kanały kontaktu z przedsiębiorcą sprzedającym w sieci. Przedsiębiorcy od dłuższego czasu wiedzieli, że te zmiany nadchodzą, czynnie brali udział w konsultacjach. Stąd ze zdziwieniem przyjmujemy, że wielu, nawet największych graczy na rynku, nie dostosowało się do przepisów obowiązujących od 1 stycznia. Liczymy, że uda się jak najszybciej wyeliminować nieprawidłowości, bez konieczności sięgania po sankcje finansowe.
Co mi po wiedzy, że 30 dni temu produkt był tańszy, skoro teraz go potrzebuję, a jest droższy?
Informacja jest podstawowym, jeśli nie najważniejszym, komponentem decyzji o zakupie. Doskonale wiedzą to przedsiębiorcy. Dlatego wiele lat działania marketingowe oparte były na technikach manipulacyjnych. Mam tu na myśli nie tylko żonglowanie cenami, by pokazać „wyjątkowy rabat”, ale też to, jak dana oferta jest prezentowana – wprowadzające w błąd oznakowanie przeceny, brak czytelności przekazu. Informacja o najniższej cenie z 30 dni przed ogłoszeniem promocji pozwala weryfikować, czy podane warunki są faktycznie najkorzystniejsze z perspektywy oferty przedsiębiorcy w ciągu ostatniego miesiąca. Pozwala oderwać się od wspomnianych technik sprzedażowych i podjąć decyzję bardziej na chłodno. To ważne, bo badania pokazują, że nie tylko konsumujemy za dużo, ale też za szybko podejmujemy decyzję o zakupie, zbyt pochopnie. Przedsiębiorcy wykorzystują tę impulsywność i emocje.
Czy w dobie wysokiej inflacji te przepisy zadziałają? Bo cena może wzrosnąć w ciągu 30 dni właśnie na skutek inflacji, a nie żonglowania.
Inflacja dotyka i przedsiębiorców, i konsumentów. Odpowiedzią na nią nie może być wielki konsumpcjonizm i promowanie firm, które przekonują konsumentów, by wydawali jeszcze więcej i jeszcze szybciej. Wzmacniamy to, co ułatwia konsumentom kalkulację i podejmowanie rozsądnych decyzji. W tym roku stawiamy sobie za główny cel wspieranie odpowiedzialnej konsumpcji i przemyślanych wyborów, dostosowanych do możliwości finansowych. Pozwoli to nie tylko lepiej gospodarować domowym budżetem, ale będzie też korzystniejsze dla środowiska.
Kolejnym ważnym elementem dyrektywy Omnibus jest weryfikowanie prawdziwości komentarzy w internecie. Przedsiębiorca ma informować, czy jej dokonuje. Nie skończy się na tym, że wiele firm po prostu pozostawi konsumentom ocenę wiarygodności wpisów?
Według naszych badań 93 proc. konsumentów zwraca uwagę na opinie o produkcie czy przedsiębiorcy. Zatem jest to element niezwykle ważny nie tylko z punktu widzenia konsumentów, ale też wzmocnienia pozycji uczciwych przedsiębiorców. Jeśli firma przyzna, że nie weryfikuje opinii, w praktyce obniży ich wiarygodność. Od 1 stycznia sklepy mają też obowiązek informowania o zasadach weryfikacji opinii, jeśli jej dokonują. Ma to też wpływ na obraz rzetelności, co jest bardzo ważne dla konsumentów. Będziemy kontynuować nasze działania już pod rządami nowych przepisów. Przypomnę, że wydaliśmy już pierwsze decyzje wobec przedsiębiorców, którzy handlowali fałszywymi opiniami, a kolejne postępowania są w toku.
Czy są planowane kontrole pod kątem sprawdzenia, czy przedsiębiorcy faktycznie weryfikują komentarze, tak jak deklarują?
Nie chodzi tylko o deklarację, czy weryfikują czy nie. Jeśli ingerują w opinie, muszą też wskazać zakres interwencji, jakie podejmują działania i jakie stosują procedury. A my możemy sprawdzać, czy te kroki są wystarczające. Wynika to z troski o konsumentów, ale i uczciwą konkurencję. Zamawianie płatnych opinii, by wprowadzić konsumentów w błąd, jest też elementem nieuczciwej konkurencji, podobnie umożliwianie ukrywania opinii negatywnych lub inne przypadki nieuzasadnionej ingerencji w ich treść – próbą wyróżnienia się na tle uczciwie działających firm. Stąd w kolejnych miesiącach będziemy podejmowali działania w celu zapewnia, aby te opinie były rzetelne. Myślę, że ten trend będzie wzmacniany. Część przedsiębiorców, zwłaszcza największych, już teraz podejmuje działania względem podmiotów, które nieuczciwie świadczą usługi i dostarczają nierzetelnych opinii. Oczywiście, usunięcie tego typu praktyk z rynku zajmie trochę czasu. Ale dla konsumentów i uczciwych firm to ważne, by ten rynek uporządkować.
Jak w ogóle można zweryfikować, kto napisał dany komentarz i czy nie był opłacony? Czy e-sklepy, bojąc się odpowiedzialności, nie zrezygnują z możliwości komentowania na ich stronach? Konsumenci na tym stracą.
Dla konsumentów ważne są tylko opinie wiarygodne – to one wspierają proces podejmowania decyzji, a nie go zniekształcają pod wpływem fałszywych informacji. Metody weryfikacji są różnorodne – od konieczności weryfikacji danych nabywcy zostawiającego recenzję, poprzez potwierdzenie nabycia produktu ocenianego np. paragonem, aż po mechanizmy ilościowe związane z uczeniem maszynowym, które poprzez IP, charakter i zapis opinii czy też szereg innych zależności potrafią już teraz wykazywać, że mamy do czynienia z oszustwem. Te narzędzia do wykrywania nadużyć ewoluują, nie tylko na rynku polskim, ale także europejskim czy amerykańskim. Właśnie ze względu na to, że coraz większą troskę przywiązuje się do tego, aby opinie były rzetelne.
Słyszałem, że Omnibus wyłącza przepisy kodeksu cywilnego w odniesieniu do reklamacji i że to może sprowadzić więcej chaosu i realnie utrudnić konsumentom korzystanie z tego narzędzia. Jak się pan do tego odniesie?
Dotychczas mieliśmy sytuację, w której konsument zainteresowany swoimi prawami musiał sięgać do wielu aktów prawnych. Teraz rozwiązania, które go bezpośrednio dotyczą, znajdzie w ustawie o prawach konsumenta. Zmiana wprowadza też zasadę, że w pierwszej kolejności konsumentowi przysługuje prawo do naprawy lub wymiany, a w dalszej – do obniżenia ceny bądź zwrotu środków, chyba że niezgodność jest istotna. Etapowość całego procesu wynika m.in. z przepisów europejskich. One bardzo mocno, m.in. ze względów środowiskowych, idą w kierunku wspierania prawa do naprawy. Ma to być zachęta dla przedsiębiorców, by wydłużali cykl życia produktów, zamiast go skracać – co obserwujemy od lat. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest też domniemanie tego, iż wada, która ujawni się w ciągu dwóch lat w urządzeniu, istniała już w chwili nabycia. Wydłuża się więc konsumentowi czas na dochodzenie roszczeń z obowiązującego dotychczas roku.
W zeszłym roku przyjęto też nowelizację ustawy o zatorach płatniczych. Przewiduje ona nowy system naliczania kar i rozwiązania, które mają usprawnić postępowanie w tej kwestii. Ile teraz średnio trwa takie postępowanie i czy nowe regulacje pozwolą skrócić jego czas?
Bez wątpienia tak. Walczyliśmy bardzo długo o te zmiany. Mają usprawnić procedurę administracyjną, ale też pozyskiwanie dowodów. Dzisiaj postępowania „kończymy” jeszcze w oparciu o stare przepisy. Nowe regulacje umożliwiają nam „miękkie” działania, a zatem pozwolą bez żmudnego postępowania wysłać sygnał przedsiębiorcy z zachętą, by poprawił dyscyplinę płatniczą na korzyść swoich kontrahentów czy dostawców. Kolejny istotny element: dotychczasowe przepisy obligowały nas do tego, aby badać wszystkie transakcje w okresie kolejnych trzech miesięcy – a to od kilkunastu do kilkuset tysięcy operacji. Jednocześnie przedsiębiorcy bardzo często wskazywali, że mają większe należności przeterminowane niż zatory, co obligowało nas do tego, żeby odstąpić od wymierzenia kary, jak również badać wspomniane należności. To kolejne kilkanaście bądź kilkaset tysięcy transakcji i dalsze wydłużenie postępowania. Chodzi tu o tzw. zatory wsteczne – czyli ktoś nie płaci kontrahentowi, bo i jemu ktoś inny nie zapłacił w terminie. Tyle że tym „innym” często był podmiot w ramach tej samej grupy kapitałowej i zator wsteczny generowany był specjalnie, by uniknąć kary za realne opóźnienia. A przecież mówimy o zjawisku niezwykle negatywnym z punktu widzenia małych i średnich przedsiębiorców. Okres trwania postępowań już zakończonych, to od 20 do 30 miesięcy. Mam nadzieję, że ta sytuacja diametralnie się zmieni. Według nowych przepisów nie musimy badać już wszystkich transakcji, a tylko część i poprzez mechanizm miarkowania sankcji dyscyplinować przedsiębiorców do tego, żeby rzetelnie regulowali swoje zobowiązania.
Sejm pracuje nad prawem komunikacji elektronicznej, które też ma wdrożyć europejskie regulacje. Projekt przewiduje m.in. zwrot pieniędzy za prepaid i limity usług doliczanych do rachunku. Ale przecież UOKiK podejmuje już działania w tych kwestiach na podstawie ogólnych przepisów. Te nowe coś faktycznie zmienią, skoro już teraz można walczyć z negatywnymi praktykami?
Ważne, żeby firmy telekomunikacyjne opierały swoją działalność i świadczone usługi na przepisach prawa. A nie tylko na orzecznictwie organu, jakim jest Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Stąd te nasze doświadczenia chcemy wyraźnie wpisać do regulacji. Jest to nie tylko kwestia zwrotu niewykorzystanych środków na kartach prepaid, ale też m.in. direct billingu czy choćby poprawy regulacji dotyczących kosztów rozwiązania umowy, pod tym względem bowiem również widzimy pewne nieakceptowalne praktyki. Te koszty dla konsumentów są ogromne, wielokrotnie przewyższają niekiedy wartość całej umowy. Są to zmiany, które pozwolą ujednolicić dobre praktyki przedsiębiorstw na całym rynku telekomunikacyjnym, ukrócić zaś te nieuczciwe.
W zeszłym roku udało się też wydać wytyczne dla influencerów w sprawie oznaczania materiałów sponsorowanych. Co dalej?
Odkąd podjęliśmy ten temat, sytuacja zmieniła się diametralnie. Cieszę się, że rynek bardzo pozytywnie zareagował na te działania. Mam tu na myśli nie tylko wszczęcie postępowań w tym zakresie. Ale także to, że bardzo mocno wzrosła świadomość obowiązków, jeżeli chodzi o prawidłowe oznakowanie przekazu reklamowego, zarówno po stronie influencerów, biznesu, jak i followersów. Rekomendacje cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Do tej pory pobrano je ze strony ponad 40 tysięcy razy. Stworzyliśmy także filtr wirtualnej rzeczywistości po to, aby ułatwić oznakowywanie treści, który oczywiście udostępniliśmy za darmo. Materiały stworzone z pomocą filtra obejrzało ponad pół miliona użytkowników. Do tworzenia rekomendacji zaprosiliśmy najważniejszych uczestników rynku, organizacje zrzeszające podmioty działające na rynku reklamy czy influencer marketingu, ale również przedstawicieli nauki. Już w trakcie opracowywania dokumentu większość z nich zadeklarowała, że będzie zmieniać praktyki, do czego zachęcamy też całą branżę. Widzieliśmy także, że influencerzy, poczynając od tych największych, nie tylko poprawiają oznakowanie nowych treści, ale niekiedy też zmieniają sposób oznakowania treści historycznych. A zatem rynek wziął sobie bardzo mocno do serca te działania, które podjęliśmy.
I wszyscy tak dobrze to przyjęli?
Przyglądamy się temu, w jaki sposób rynek korzysta z rekomendacji. Niestety, widzimy również, że niektórzy celebryci dalej nie oznaczają treści, wprowadzając konsumentów w błąd. Na razie głównie sięgamy po narzędzia „miękkie”, ale w niektórych przypadkach będziemy stawiać zarzuty i wymierzać sankcje o charakterze finansowym. Niezależnie od tego prowadzimy postępowania w stosunku do największych portali informacyjnych, gdzie również zauważyliśmy, że przedstawiane są treści handlowe bez prawidłowego oznakowania, (np. jako wypowiedzi eksperckie). Liczymy na to, że dość szybko się dostosują, inaczej muszą się liczyć z kolejnymi działaniami z naszej strony. Chcemy, aby konsumenci nie byli narażeni na nieoznakowane treści komercyjne.
Co jeszcze będzie priorytetem, głównym zadaniem urzędu na obecny rok?
Jesteśmy po okresie pandemii i roku bardzo poważnych problemów na rynku, które dotykały zarówno przedsiębiorców, jak i konsumentów – mam na myśli atak Rosji na Ukrainę i jego skutki. Dlatego musimy bardzo sprawnie reagować na sygnały napływające z rynku i wzmacniać naszą obecność w poszczególnych obszarach gospodarki, które są istotne z punktu widzenia konsumentów. Mam na myśli nie tylko sektor finansowy, telekomunikacyjny, farmaceutyczny czy rynek energii, ale również e-commerce, który w ciągu ostatnich trzech lat nabrał ogromnego tempa wzrostu. Przyglądamy się usługom cyfrowym, ale również greenwashingowi (pozorne działania proekologiczne, mające na celu poprawę wizerunku firmy, a nie stanu środowiska). Od września przejmiemy prezydencję w ICPEN, międzynarodowej sieci ochrony konsumentów. Działania, w tym edukacyjne, w ramach naszej rocznej prezydencji będą koncentrowały się wokół odpowiedzialnej konsumpcji.
Podwyżka świadczeń wyższa, niż pierwotnie zakładał rząd
Coroczna waloryzacja świadczeń ma umożliwić zachowanie ich realnej wartości w stosunku do wzrostu cen towarów i usług. W tym roku będzie obowiązywać mieszana formuła podwyżek, czyli kwotowo-procentowa z gwarancją najniższej kwoty wzrostu o 250 zł.
Ważny wskaźnik
Dla większości osób, które nie pobierają najniższych świadczeń, cały czas kluczową sprawą jest jednak procentowy wskaźnik waloryzacji. To przez niego mnożona jest kwota emerytury lub renty.
Jest to średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów w poprzednim roku (według GUS wyniósł 14,8 proc.), zwiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym.
Właśnie poznaliśmy ostatnią niewiadomą, która kształtuje jego wysokość. GUS, publikując komunikat na temat realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2022 r. w stosunku do 2021 r. (wskaźnik ten obniżył się o 2,1 proc.), zakończył (przynajmniej w teorii) spekulacje na temat podwyżki emerytur i rent w tym roku. W efekcie wskaźnik waloryzacji wyniesie 114,8 proc.
Kto na plus, a kto na minus
– Jedni zyskają, drudzy stracą – komentuje dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW. Kto zalicza się do poszczególnych kategorii?
Jak wskazuje ekspert, zyskają na pewno osoby, które przeszły na emeryturę i rentę od stycznia 2023 r. Powód?
– Wskaźnik waloryzacji jest obliczany na podstawie danych o inflacji i płacach za ubiegły rok, a wówczas te osoby nie pobierały jeszcze świadczeń. Dodatkowo przed przejściem na emeryturę zwaloryzowano im składki i kapitał początkowy za trzy kwartały 2022 r., łącznie o ponad 24 proc. Z kolei w marcu ich świadczenia wrosną jeszcze o 14,8 proc. – wyjaśnia dr Lasocki.
Jak wskazuje, takim osobom wysoka inflacja, z jaką mierzymy się w 2022 r., została zrekompensowana, i to z nadwyżką.
– Stratni okażą się natomiast ci, którzy byli emerytami lub rencistami już na dzień 1 stycznia 2022 r., czyli zdecydowana większość. Będą oni poszkodowani zarówno w stosunku do osób, które przeszły na emeryturę w tym roku, jak i w obliczu cały czas galopującego wzrostu cen, których jednorazowa marcowa podwyżka w wysokości 14,8 proc. nie zrekompensuje – dodaje.
Jak argumentuje ekspert, tym osobom po ubiegłorocznej waloryzacji świadczenia wzrosły o 7 proc. Po tym czasie nie mogli już liczyć na żadne podwyżki.
– Dopiero od marca 2023 r. dostaną rekompensatę za ubiegłoroczny wzrost cen. Jednak inflacja cały czas rośnie, więc w ogólnym rozrachunku i tak będą stratni – podkreśla.
Częstsza waloryzacja
Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ uważa, że w takiej sytuacji lepszym rozwiązaniem byłaby częstsza waloryzacja świadczeń.
Zgadza się z tym dr Tomasz Lasocki.
– Jeśli wzorem lat 90. już w 2022 r. dokonalibyśmy kwartalnej waloryzacji, zamiast wprowadzać 14. emeryturę, to byłoby to korzystniejsze rozwiązanie dla 90 proc. emerytów, to znaczy dla każdego, którego świadczenie brutto jest wyższe niż ok. 1430 zł. Wówczas nieporównywalnie lepiej wyrównywalibyśmy stratę inflacyjną osobom, które ją rzeczywiście poniosły. Jednocześnie najbliższa waloryzacja byłaby dużo niższa, więc możliwe, że część osób nie decydowałaby się na przejście na emeryturę. Warto wprowadzić taką waloryzację zamiast 14. emerytury na ten rok – dodaje.
Pamiętajmy też, że rząd w ubiegłym roku podwyższył nieoczekiwanie wskaźnik waloryzacji, który wynikał z opublikowanych przez GUS danych. Na ostatniej prostej skorygował bowiem wysokość procentowego udziału realnego wskaźnika płac (z 20 proc. do 63,33 proc.).
– W tym roku taki scenariusz nie jest jednak możliwy. Powyższy wskaźnik jest bowiem ujemny. Zaproponowanie wyższej wartości procentowej nic tutaj nie da. A innych, zgodnych z prawem, możliwości nie ma – mówi Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Podstawa skazania bez rozprawy
Opis stanu faktycznego
L.J. został oskarżony o to, że:
- W okresie od 1.3.2009 r. do 31.1.2010 r. w T. uporczywie uchylał się od wykonania ciążącego na nim obowiązku łożenia na utrzymanie swojej małoletniej córki, O.G., czym naraził ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, tj. o popełnienie przestępstwa z art. 209 § 1 KK;
- W okresie od 1.6.2011 r. do 31.10.2012 r. oraz od 6.11.2012 r. do 5.2.2013 r. w T. uporczywie uchylał się od wykonania ciążącego na nim obowiązku, o którym mowa w pkt. 1.
Powołując się na dyspozycję art. 335 § 1 KPK, w brzmieniu obowiązującym do 1.7.2015 r., w treści aktu oskarżenia skierowanego do Sądu 27.12.2013 r. Prokurator zawarł wniosek o skazanie L.J. bez przeprowadzenia rozprawy, który zyskał akceptację SR w T. Sąd ten uznał L.J. za winnego popełnienia zarzucanych mu opisanych czynów, z których każdy wyczerpywał znamiona przestępstwa z art. 209 § 1 KK, i wymierzył mu karę 1 roku pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawiesił tytułem próby na okres 3 lat.
Wskazany wyrok nie został zaskarżony przez żadną ze stron i uprawomocnił się 25.2.2014 r. SR w T. postanowieniem zarządził wobec L.J. wykonanie warunkowo zawieszonej kary.
Kasację od wyroku SR na korzyść skazanego L.J. wywiódł Prokurator Generalny, który zaskarżając to orzeczenie w całości, zarzucił rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisów prawa karnego procesowego, a mianowicie art. 343 § 6 i 7 KPK w zw. z art. 335 § 1 KPK, w brzmieniu obowiązującym do 1.7.2015 r., oraz art. 413 § 2 pkt. 1 KPK w zw. z art. 17 § 1 pkt. 7 KPK.
Wskazując na powyższy zarzut, skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy SR w T. do ponownego rozpoznania.
Po rozpoznaniu kasacji wniesionej przez Prokuratora Generalnego, SN uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał SR w T. do ponownego rozpoznania.
Uzasadnienie SN
Zdaniem SN kasacja jest oczywiście zasadna, wobec czego podlegała uwzględnieniu na posiedzeniu bez udziału stron (art. 535 § 5 KPK).
Należy przyznać, że orzeczenie SR zapadło z rażącą i mającą istotny wpływ na jego treść obrazą wskazanych w petitum kasacji przepisów postępowania. Skazanie bez rozprawy na wniosek dołączony przez Prokuratora do aktu oskarżenia, a więc w trybie art. 335 § 1 KPK, w brzmieniu obowiązującym do 30.6.2015 r., mogło mieć miejsce jedynie wówczas, gdy okoliczności popełnienia przestępstwa i wina oskarżonego nie budziły wątpliwości. Brak wątpliwości obejmuje zarówno kwestię ustaleń w zakresie sprawstwa, jak i innych, równie istotnych okoliczności rzutujących na dokonanie właściwej oceny prawnej danego czynu. Kontrola wniosku złożonego w trybie art. 335 KPK wymaga zatem weryfikacji z punktu widzenia zgodności wszystkich zawartych w nim propozycji z regułami obowiązującego prawa materialnego oraz procesowego. W kontekście art. 209 § 1 KK niezbędne było zatem dokonanie oceny prawidłowości postawionego w akcie oskarżenia zarzutu z punktu widzenia prawidłowości ram czasowych wyznaczających granice czasowe popełnienia przestępstwa niealimentacji. Tylko bowiem prawidłowe określenie wszystkich znamion podmiotowych i przedmiotowych tego przestępstwa in concreto w akcie oskarżenia mogło skutkować brakiem wątpliwości co do sprawstwa i winy, a w konsekwencji prowadzić do uwzględnienia wniosku o skazanie bez rozprawy. W przeciwnym razie konieczne było rozpoznanie sprawy na zasadach ogólnych, na co wskazuje art. 343 § 7 KPK.
Skarżący trafnie wywiódł w kasacji, że zaniechania SR w zakresie prawidłowej kontroli wszystkich aspektów zarzucanych, a następnie przypisanych oskarżonemu czynów, zwłaszcza w kontekście jego uprzedniej karalności za przestępstwo niealimentacji, doprowadziły do wydania orzeczenia skazującego L.J., m.in. za fragment czynu, za który został on już w przeszłości prawomocnie skazany.
Jak wynika bowiem z informacji z Krajowego Rejestru Karnego, L.J. był skazany wyrokiem SR w T. za czyn z art. 209 § 1 KK, popełniony wobec małoletniej O.G. w okresie od sierpnia 2008 r. do stycznia 2009 r. oraz od kwietnia 2009 r. do września 2009 r. w T. w ten sposób, że uporczywie uchylał się od wykonywania ciążącego na nim obowiązku opieki z mocy ustawy i ugody zawartej przed SR w T., czym naraził ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Wyrok ten uprawomocnił się 9.3.2010 r.
Porównanie zatem opisu czynu przypisanego wyrokiem z 1.3.2010 r., zwłaszcza okresu jego popełnienia od kwietnia 2009 r. do września 2009 r., z czynem zarzucanym i ostatecznie również przypisanym L.J. zaskarżonym wyrokiem, wskazującym na popełnienie przestępstwa z art. 209 § 1 KK w okresie od 1.3.2009 r. do 31.1.2010 r., prowadzi do oczywistego wniosku, że przypisane skazanemu L.J. kolejne przestępstwa zostały popełnione na szkodę tej samej małoletniej pokrzywdzonej, w częściowo pokrywającym się czasie. Okres uchylania się skazanego od obowiązku opieki, przypisany na mocy drugiego z wydanych wyroków, w przeważającej części zawiera się bowiem w granicach czasowych objętych skazaniem w sprawie uprzednio rozpoznanej i prawomocnie zakończonej.
Te okoliczności, jako budzące zasadnicze wątpliwości w rozumieniu art. 335 § 1 KPK w brzmieniu obowiązującym przed 1.7.2015 r., przeciwstawiały się uwzględnieniu wniosku prokuratora i skazaniu oskarżonego L.J. bez rozprawy. Sam fakt złożenia przez Prokuratora wniosku w trybie art. 335 § 1 KPK nie zwalniał Sądu meriti z analizy dotychczasowych prawomocnych skazań zapadłych wobec L.J., a zwłaszcza z precyzyjnego określenia czasu popełnienia przestępstwa, czego bezwzględny wymóg zawiera art. 413 § 2 pkt 1 KPK.
Trzeba zaznaczyć, że skazanie L.J. za przestępstwo obejmujące określony okres uchylania się od świadczeń alimentacyjnych nie skutkuje dla niniejszej sprawy przeszkodą w postaci negatywnej przesłanki procesu, tj. powagą rzeczy osądzonej, o jakiej mowa w art. 17 § 1 pkt. 7 KPK. W orzecznictwie SN podkreśla się bowiem, że w przypadku przestępstw niealimentacji, które należą do kategorii tzw. przestępstw zbiorowych, o tożsamości czynów, a więc także o powadze rzeczy osądzonej, można mówić wyłącznie wówczas, gdy okresy uporczywego uchylania się od obowiązku opieki, a więc też od obowiązku świadczeń alimentacyjnych, ustalone w kolejno rozpoznawanych sprawach, pokrywają się ze sobą, lub gdy okres określony w sprawie następnej został w całości objęty skazaniem w sprawie rozpoznawanej poprzednio, prawomocnie już zakończonej. Stanowisko takie wynika przede wszystkim z faktu, iż prawomocne skazanie sprawcy przestępstwa niealimentacji przez ściśle określony czas nie zwalnia go od odpowiedzialności karnej w razie uporczywego uchylania się od wykonania nałożonych nań świadczeń alimentacyjnych w dalszym okresie, gdyż obowiązek opieki, materializujący się w tych świadczeniach, nadal obowiązuje. Dalsze uchylania się od tego obowiązku, przy spełnieniu pozostałych znamion przestępstwa, stanowi bowiem nowy czyn przestępny, którego granice czasowe powinny być dokładnie zakreślone w opisie przypisanego czynu, w wyroku skazującym, zgodnie z brzmieniem art. 413 § 2 pkt. 1 KPK (zob. wyrok SN: z 14.12.2001 r., II KKN 37/01, Legalis, oraz z 27.1.2022 r., IV KK 705/21, Legalis).
SR nie dopełnił ustawowego obowiązku wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy, a zwłaszcza uprzedniej karalności oskarżonego, gdyż gdyby to uczynił, byłby co najwyżej władny do prawnokarnej oceny zachowania L.J. w przedziale czasowym od 1.3.2009 r. do końca tego miesiąca oraz od 10.2009 r. do 31.1.2010 r., pod warunkiem spełnienia wszystkich znamion art. 209 § 1 KK.
Komentarz
Na tle rozpoznawanej sprawy jawi się bezsporne twierdzenie, że w określonej sytuacji zaskarżony kasacją wyrok należało uchylić w całości, z uwagi na zastosowanie przez SR przepisu art. 91 § 1 KK i wymierzenie oskarżonemu za oba czyny jednej kary. Znaczące zredukowanie okresu przestępnego zachowania w zakresie jednego z czynów, do czego może dojść przy ponownym rozpoznaniu sprawy, niewątpliwe może jednocześnie w istotny sposób rzutować na wymiar reakcji karnej. Ponownie rozpoznając sprawę Sąd I instancji, w myśl powinności utrzymania odpowiedniego standardu postępowania uwzględni powołane wyżej okoliczności, a tym samym uniknie zaistniałych uchybień procesowych.
Adres elektroniczny strony postępowania sądowoadministracyjnego
Stanowisko Skarżącego
WSA w Bydgoszczy po rozpatrzeniu zażalenia na zarządzenie Przewodniczącego Wydziału WSA w Bydgoszczy z 3.6.2022 r. o skierowaniu sprawy do rozpoznania na posiedzeniu niejawnym odrzucił zażalenie jako niedopuszczalne.
Zażalenie na powyższe postanowienie złożył Skarżący, zaskarżając je w całości, oraz nie zgadzając się ze stanowiskiem WSA w Bydgoszczy, ponieważ jego zdaniem stawiało go ono w bardzo niekorzystnej sytuacji procesowej. W ocenie Skarżącego WSA w Bydgoszczy powinien potraktować prawidłowo podany przez Skarżącego adres e-mail jako adres ePUAP, który jest tożsamy z adresem poczty elektronicznej, i na podstawie którego Skarżący ma możliwości techniczne uczestniczyć w rozprawie zdalnej.
Stan prawny
NSA rozpoczął analizę niniejszej sprawy od wskazania przepisów prawnych znajdujących zastosowanie w sprawie i podkreślił, że stosownie do art. 197 § 2 ustawy z 30.8.2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 259; dalej: PostAdmU) do postępowania toczącego się na skutek zażalenia stosuje się odpowiednio przepisy o skardze kasacyjnej. Zgodnie zaś z art. 178 PostAdmU wojewódzki sąd administracyjny odrzuci skargę kasacyjną, której braków strona nie uzupełniła w wyznaczonym terminie. Na podstawie art. 184 PostAdmU NSA oddala skargę kasacyjną, jeżeli nie ma usprawiedliwionych podstaw albo jeżeli zaskarżone orzeczenie odpowiada prawu mimo błędnego uzasadnienia. Zgodnie z art. 198 PostAdmU przepisy działu dotyczącego skarg kasacyjnych i zażaleń stosuje się odpowiednio do zażaleń na zarządzenia przewodniczącego, jeżeli ustawa przewiduje wniesienie zażalenia. Art. 194 PostAdmU zawiera katalog, wskazujący w której sytuacji procesowej przysługuje zażalenie na postanowienie. NSA wskazał również inne ustawowe przypadki, w których przysługuje zażalenie, a mianowicie zażalenie przysługuje na:
- Zarządzenie przewodniczącego o pozostawieniu pisma strony bez rozpoznania, jeżeli strona nie uzupełniła lub nie poprawiła pisma w terminie (art. 49 § 2 PostAdmU);
- Zarządzenie przewodniczącego o pozostawieniu bez rozpoznania pisma, od którego nie zostanie uiszczona należna opłata (art. 220 § 4 PostAdmU);
- Zarządzenie przewodniczącego w przedmiocie kosztów sądowych, jeżeli strona nie składa środka odwoławczego co do istoty sprawy (art. 227 § 1 PostAdmU).
W przypadku czynności referendarza sądowego ustawodawca w art. 259 § 1 PostAdmU przewiduje możliwość wniesienia sprzeciwu od wymienionego w art. 258 § 2 pkt. 6-8 PostAdmU zarządzenia o pozostawieniu wniosków bez rozpoznania.
Biorąc pod uwagę wymienione przez ustawodawcę możliwości zaskarżenia zarządzenia, NSA wskazał, że ustawa nie przewiduje zażalenia na zarządzenie Przewodniczącego Wydziału o skierowaniu sprawy do rozpoznania na posiedzeniu niejawnym. Tym samym za prawidłowe należało zdaniem NSA uznać zaskarżone postanowienie z 6.9.2022 r. o odrzuceniu zażalenia.
Kolejno NSA wskazał, że zgodnie z art. 74a § 1 PostAdmU doręczenie pism przez sąd następuje za pomocą środków komunikacji elektronicznej, jeżeli strona spełniła jeden z następujących warunków:
- Wniosła pismo w formie dokumentu elektronicznego przez elektroniczną skrzynkę podawczą sądu lub organu, za pośrednictwem którego składane jest pismo;
- Wystąpiła do sądu o takie doręczenie i wskazała sądowi adres elektroniczny;
- Wyraziła zgodę na doręczanie pism za pomocą tych środków i wskazała sądowi adres elektroniczny.
Adres elektroniczny
Mając na uwadze zaistniały w sprawie stan faktyczny, a także przywołane powyżej regulacje dotyczące zarówno procedury sądowoadministracyjnej, jak i doręczeń elektronicznych, NSA uznał za zasadne odniesienie się do kwestii prawidłowego rozumienia pojęcia „adres elektroniczny strony” i wskazał, że wobec braku definicji legalnej w dotychczasowym orzecznictwie podjęto próbę zdefiniowania ww. pojęcia. Przez „adres elektroniczny strony”, zgodnie ze stanowiskiem prezentowanym dotychczas przez NSA, rozumieć adres konta na platformie ePUAP. Adres mailowy nie jest adresem elektronicznym użytkownika w systemie ePUAP, a wysyłane na adres mailowy zawiadomienia o wpływie korespondencji na adres platformy ePUAP nie mają mocy wiążącej (m.in.: postanowienie NSA z 15.11.2022 r., I GZ 399/22, Legalis, i postanowienie NSA z 25.11.2022 r., II GZ 430/22, Legalis). NSA niejednokrotnie zwracał już uwagę na różnice w pojęciu „adres e-mail do powiadomień”, który jest jedynie narzędziem nieobowiązkowym, dodatkowym, wspomagającym osobę, która używa tej formy korespondencji, jednak powiadomienia te nie są zawiadomieniami z art. 74a § 3 i 4 PostAdmU. Takie powiadomienia są wysyłane automatycznie przez system ePUAP na podany przez skarżącego adres mailowy, który nie jest adresem elektronicznym użytkownika w systemie ePUAP i, w przeciwieństwie do zawiadomień doręczanych na skrzynkę ePUAP, nie mają mocy wiążącej.
W tym kontekście NSA wskazał, że wbrew twierdzeniom Skarżącego, sformułowanym w przedmiotowym zażaleniu, systemowa wykładnia przepisów regulujących informatyzację podmiotów publicznych, w tym przepisów PostAdmU mających zastosowanie do postępowania sądowoadministracyjnego, prowadzi do wniosku, że adres elektroniczny to adres na platformie ePUAP, a nie adres poczty elektronicznej – e-mail. Jak podkreślił NSA to zaufany system ePUAP jest tym, za pośrednictwem którego doręczane i odbierane są przesyłki w formie elektronicznej. Adres e-mail ma w tym przypadku jedynie charakter subsydiarny i służy do otrzymywania przez stronę powiadomień z systemu ePUAP o dostępnej tam korespondencji. Adres ten może wskazać strona bezpośrednio w systemie ePUAP, natomiast nie jest on wykorzystywany przez sąd do bezpośredniej korespondencji ze stroną.
Zdaniem NSA jedynie ubocznie należało zauważyć, że wszystkie pisma kierowane do WSA w Bydgoszczy przesyłane były przez Skarżącego za pośrednictwem operatora pocztowego.
Rozstrzygnięcie NSA
W ocenie NSA w tych okolicznościach prawnych i faktycznych WSA w Bydgoszczy prawidłowo orzekł, że Skarżący, pomimo skutecznego wezwania, nie uzupełnił braku formalnego (nie podał bowiem adresu elektronicznego platformy ePUAP), co doprowadzało do wydania niezaskarżalnego zarządzenia o skierowaniu sprawy do rozpoznania na posiedzeniu niejawnym, i w związku z tym WSA w Bydgoszczy prawidłowo odrzucił zażalenie na to zarządzenie, tym samym należało oddalić rozpoznawane zażalenie jako niezasadne. NSA orzekł na podstawie art. 197 § 1 i 2 PostAdmU w zw. z art. 184 PostAdmU. Zażalenie na postanowienie WSA w Bydgoszczy z 6.9.2022 r. o odrzuceniu zażalenia w sprawie ze skargi na decyzję SKO w Bydgoszczy z 22.3.2021 r. w przedmiocie opłaty za pobyt w domu pomocy społecznej zostało rozpoznane przez NSA na posiedzeniu niejawnym.
Komentarz
Mając na uwadze stan faktyczny ustalony w rozpatrywanej sprawie, NSA dokonał analizy procedury doręczania korespondencji w postępowaniu sądowoadministracyjnym za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej, w tym w szczególności pojęcia „adres elektroniczny strony”, i w konsekwencji powyższego wskazał, że jest to adres ePUAP, nie zaś adres e-mail. Powyższe rozróżnienie ma szczególnie istotne znaczenie praktyczne. Wskazanie bowiem prawidłowego „adresu elektronicznego strony” po pierwsze warunkuje doręczanie pism przez sąd drogą elektroniczną, a po drugie – umożliwia zapoznanie się z nimi i terminowe ustosunkowanie się do nich. Ma więc decydujące znaczenie, gdy chodzi o możliwość aktywnego udziału strony w prowadzonym wobec niej postępowaniu. Skuteczne korzystanie z nowoczesnych form komunikacji, także w postępowaniach (tu: sądowoadministracyjnych), może być dużym ułatwieniem i usprawnieniem, zwłaszcza w nadzwyczajnych życiowych sytuacjach, takich jak choćby choroba strony postępowania lub stan globalnej pandemii. Nie jest ono jednak możliwe bez znajomości aktualnie obowiązujących regulacji. Na takim też stanowisku stoi NSA, który wskazuje, że po stronie skarżącego, który powinien być świadomy konsekwencji, jakie wiążą się z doręczeniem pism w formie elektronicznej, stoi obowiązek dochowania należytej staranności. Dbając o swoje interesy, powinien on zapewnić regularny nadzór nad nadchodzącą korespondencją, a podnoszona we wniosku argumentacja wskazująca na błąd we wpisaniu adresu e-mail, na który skarżący otrzymuje powiadomienia z profilu e-PUAP, stanowi niezachowanie należytej staranności przez osobę, której strona powierzyła stosowne obowiązki (postanowienie NSA z 15.11.2022 r., I GZ 399/22, Legalis). W podobnej sytuacji znalazła się strona postępowania w sprawie rozpatrywanej przez NSA, która z uwagi na brak dokładnej znajomości swoich praw i prawidłowego sposobu ich realizacji nie mogła z nich skorzystać.
Małoletnich należy chronić jak dane
Apelują państwo do wszystkich partii politycznych, by uwzględniły w swoich programach przepisy wzmacniające ochronę dzieci. Czy macie państwo już gotowy projekt?
Na razie mamy założenia, ale jeśli żadna partia ani grupa posłów nie zdecyduje się opracować projektu ustawy o bezpieczeństwie dzieci (jak ją roboczo nazywamy) to niewykluczone, że napiszemy go sami. Mamy też konkretne postulaty, a nie ogólne hasła w stylu „dzieci mają być bezpieczniejsze”. Pierwszym jest sprawdzanie karalności potencjalnego pracownika instytucji pracujących z dziećmi za wszelkie przestępstwa umyślne przeciw małoletnim (dziś robią tak już niektóre organizacje pozarządowe). Mamy bowiem w tym względzie systemową niespójność – w przypadku nauczyciela lub wychowawcy kolonijnego istnieje wymóg niekaralności, ale w całej masie innych zawodów związanych z pracą z dziećmi – już nie. Jest też rejestr przestępców seksualnych, który trzeba sprawdzać, ale to wciąż ograniczenie tylko do pewnej kategorii nadużyć. A co jeśli z dziećmi pracuje osoba skazana wcześniej za dawanie małoletnim narkotyków albo znęcanie się nad własnym potomstwem? Czy to odpowiednia osoba do takiej pracy i czy szanuje prawa dziecka?
Jakie są inne postulaty?
Ujednolicenie przepisów tak, by każda osoba, wobec której wszczęto postępowanie o umyślne przestępstwo wobec dziecka, była zawieszona w obowiązkach do czasu jego prawomocnego zakończenia. Dziś też bywa z tym różnie – nauczyciel jest w takich sytuacjach odsunięty od pracy z dziećmi, ale pracownik żłobka już niekoniecznie. Kolejny postulat przypomina trochę zasadę w przepisach o ochronie danych osobowych. I wymaga podobnej prawnej dojrzałości od organizacji. Chcemy nałożenia na każdy podmiot pracujący z dziećmi obowiązku posiadania „polityk ochrony dzieci”. Pierwsze naciski na wprowadzenie kodeksów etyki w tym zakresie, m.in. w związkach sportowych, pojawiły się po grudniowej aferze w Polskim Związku Tenisowym.
Ale przecież kodeksy etyki to raczej „miękkie” regulacje.
My chcemy, żeby stały się „twarde”, czyli żeby obowiązek ich posiadania został określony wprost w ustawie. Dotyczyłby wszystkich podmiotów, w których dzieci przebywają bez rodziców lub opiekunów. Chodzi o te m.in. zajmujące się edukacją, rozwijaniem zainteresowań, sportem, opieką medyczną czy takie instytucje, jak harcerstwo, chóry (nie tylko kościelne). Taka „polityka ochrony” musiałaby zawierać co najmniej dwa elementy – w jaki sposób dzieci są w danej organizacji narażone na skrzywdzenie (identyfikacja ryzyka) oraz co robić, gdy do skrzywdzenia dojdzie. Tu też trzeba wyróżnić trzy przypadki – krzywdzenie przez pracownika lub też wolontariusza danego podmiotu, przez rodziców/opiekunów, ujawnione w tej jednostce (np. w szkole przed nauczycielem), oraz przemoc rówieśniczą. Na każdą z tych form trzeba przygotować adekwatną reakcję. Bo o ile np. szkoły mają prawo wszczęcia procedury wyrobienia niebieskiej karty, o tyle już NGO-sy mogą jedynie przekazać sprawę właściwym służbom. Nikt jednak nie wymaga, by pracownik klubu sportowego szedł do domu małoletniego i rozmawiał z jego rodzicami o ich sytuacji rodzinnej – od tego są kompetentne organy, które trzeba jak najszybciej zawiadomić. Kolejny aspekt, który winien się znaleźć w tej polityce, to „zasady bezpiecznego kontaktu z dziećmi”.
Czego mają one dotyczyć?
Ma to być drogowskaz dla pracowników/wolontariuszy, jakie zachowania są dozwolone i akceptowalne, a w jakich przypadkach powinno się zareagować. Każda instytucja będzie musiała je sama określić, ale oczywistymi przykładami tych niedopuszczalnych są: wyzywanie, zły dotyk czy żarty o charakterze seksualnym, ale także zamykanie się z dzieckiem w odosobnieniu. Nie każdy oczywiście będzie próbował wykorzystać taką sytuację w niewłaściwy sposób, ale otwiera ona pole do nadużyć – bo osoba dorosła jest dla dziecka autorytetem, czasem może też mieć wpływ na spełnienie jego marzeń – np. o dalszej karierze w jakimś sporcie. Innym przykładem niepożądanego zachowania jest komunikacja z dzieckiem za pomocą prywatnych kanałów, np. przez własne media społecznościowe. Zakaz ten ma eliminować niebezpieczeństwo uwiedzenia nieletniego (grooming).
Jakie sankcje miałyby grozić za niespełnienie tych obowiązków?
Brak odpowiedniej polityki ochrony skutkowałby brakiem dostępu do funduszy publicznych. Grantobiorcy musieliby zatem przedstawić taki dokument już na etapie konkursu. A w przypadku zlecenia zadania publicznego takiemu podmiotowi kontrola jego realizacji połączona byłaby z kontrolą przestrzegania tej polityki. Próbowaliśmy przekonać władze jednego z miast wojewódzkich, by wprowadziły takie rozwiązania w konkursach miejskich, ale zarzucono nam, że nie ma do tego podstaw prawnych. Przez to ofertodawca mógłby uznać to za kryterium dyskryminacyjne, odwołać się i najpewniej wygrać. W obecnym stanie prawnym nie jest to więc możliwe. Oprócz powiązania realizacji polityki ochrony dzieci z finansowaniem publicznym podmioty te miałyby obowiązek edukowania swoich pracowników z zakresu tej polityki.
Katarzyna Katana jest radcą prawnym.
Do kogo skierować nakaz rozbiórki?
Stan faktyczny
NSA oddalił skargę kasacyjną od wyroku WSA w Olsztynie z 8.10.2019 r., II SA/Ol 569/19, Legalis, w sprawie ze skargi na decyzję Warmińsko-Mazurskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w przedmiocie rozbiórki obiektu.
Wcześniej WSA także oddalił skargę. W sprawie tej PINB w Mrągowie wydał decyzję na podstawie art. 48 ust. 1 i 2 ustawy z 7.7.1994 r. Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 2351; dalej: PrBud), którą nakazał Skarżącemu i Państwowemu Gospodarstwu Wodnemu Wody Polskie rozbiórkę (usunięcie) obiektu kontenerowego o wymiarach zewnętrznych 5 m x 11 m wraz z tarasem drewnianym o nieregularnym kształcie oraz basenem zewnętrznym, pełniącego funkcję rekreacyjną, wybudowanego bez pozwolenia na budowę na działce X oraz na działce Y (jezioro).
W sprawie ustalono, że ww. obiekt budowlany (nawet jeżeli jest to przyczepa kempingowa lub kontener) powstał samowolnie w części na działce należącej do Skarżącego, i w części na działce stanowiącej własność Skarbu Państwa, oraz będącej w zarządzie Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej Białystok. Organ stwierdził, że nie może wdrożyć postępowania legalizacyjnego, o którym mowa w art. 48 ust. 3 PrBud, gdyż jedynie jego rozbiórka doprowadzi do stanu zgodnego z prawem. Przedmiotowa inwestycja została zrealizowana przez inwestora, który nie posiada żadnego tytułu prawnego do gruntu; zaś to właściciel nieruchomości brał czynny udział w postępowaniu (współpracował z Organem w celu legalizacji samowoli budowlanej), dlatego postanowiono o nałożeniu obowiązków na właścicieli działek, na których zlokalizowany jest obiekt. Wskazano, że dalsze próby ustalania inwestora wiązałyby się z jeszcze większą przewlekłością postępowania.
Skarżący złożył odwołanie od ww. decyzji, a Warmińsko-Mazurki WINB utrzymał decyzję w mocy.
Sprawa trafiła ze skargą do WSA. Oddalając skargę, Sąd wskazał m.in., że możliwość przemieszczenia obiektu nie przesądza o tym, że nie może być on uznany za obiekt budowlany, w szczególności po ustawieniu go na gruncie, a nawet pomimo braku trwałego związania z gruntem. Podstawowym celem przedmiotowego obiektu nie jest bowiem poruszanie się po drogach, ale pełnienie funkcji mieszkalnej w jednym miejscu (por. wyrok NSA z 28.2.2017 r., II OSK 1543/15, Legalis).
Odnośnie adresata nakazu rozbiórki Sąd I instancji stwierdził, że zasadnie Organ powołał się na treść art. 52 PrBud. Nakaz rozbiórki może być skierowany do inwestora, właściciela i zarządcy nieruchomości, zaś kryterium wyboru adresata decyzji spośród tych trzech podmiotów jest posiadanie tytułu prawnego umożliwiającego wykonanie decyzji. Wymieniony wyżej przepis należy interpretować w taki sposób, aby doprowadzić do wydania wykonalnego nakazu rozbiórki, tj. aby nakaz rozbiórki został skierowany do takiej osoby, która ma realną możliwość jego wykonania.
W przedmiotowej sprawie skarżący w żaden sposób nie wykazał, aby to inny podmiot dopuścił się przedmiotowej samowoli budowlanej, i to bez jego wiedzy i zgody. Nie wykazał także, aby to inny podmiot miał tytuł prawny do jego nieruchomości, uprawniający do wykonania nakazu rozbiórki.
W skardze kasacyjnej wskazano m.in. na nieustalenie w toku postępowania podmiotu, któremu przysługuje prawo własności obiektu kontenerowego, ustawionego na przedmiotowych nieruchomościach, i w konsekwencji nałożenie obowiązku dokonania rozbiórki ww. obiektu na niewłaściwą osobę.
Stanowisko NSA
Przede wszystkim Sąd II instancji wskazał, że podjęcie legalnych działań przez określony podmiot na podstawie przepisów PrBud, w tym w zakresie wykonania rozbiórki obiektu budowlanego, nie jest wyłącznie związane z prawem własności, lecz także z tym, czy dany podmiot dysponuje nieruchomością na cele budowlane, co wynika chociażby z treści art. 52 PrBud, w którym mowa o inwestorze, właścicielu i zarządcy. Z reguły prawo do dysponowania nieruchomością na cele budowlane wynika z prawa własności, ale może też wynikać ze stosunków zobowiązaniowych (w tym umowy dzierżawy). Od tego zależy np. czy inwestor, który nie jest właścicielem nieruchomości, może podjąć legalnie działania zmierzające do rozbiórki obiektu budowlanego także objętego nakazem rozbiórki.
Adresatami decyzji, o których mowa w art. 52 PrBud, mogą być: inwestor, właściciel lub zarządca obiektu budowlanego, co nie oznacza, że wszystkie te podmioty jednocześnie są adresatami jednej decyzji. Nie można oczywiście wykluczyć, że w niektórych przypadkach obowiązek np. rozbiórki obiektu budowlanego zostanie nałożony na wszystkie te podmioty solidarnie.
Nie zawsze adresatem decyzji o nakazie rozbiórki będzie inwestor, który jednocześnie nie jest właścicielem nieruchomości. Nie zawsze też powołanie się na umowę dzierżawy będzie skuteczne, a w takiej sytuacji to właściciel nieruchomości powinien ponosić odpowiedzialność za stan nieruchomości, w tym co do samowoli budowlanej i jej skutków, bądź wyraźnie wskazać osobę, która dokonała samowoli budowlanej, i że to ta osoba jest uprawniona do działań inwestycyjnych na nieruchomości danego właściciela. Wynika to z tego, że właściciel ma najszersze prawo do nieruchomości, i to od niego zależy, czy prawo do dysponowania nieruchomością na cele budowlane w drodze umowy przekaże innemu podmiotowi, w jakim zakresie i na jaki czas. To właściciel ponosi odpowiedzialność za stan nieruchomości i za to, co się na niej wykonuje, chyba że następuje to bez jego zgody, co dla odmiany może stanowić podstawę stosownego powództwa cywilnego, w tym o odszkodowanie (obciążenie inwestora kosztami rozbiórki wynikłej z podjęcia działań inwestycyjnych bez zgody właściciela). Tak więc zasada, że adresatem decyzji, o których mowa w art. 52 PrBud, w pierwszej kolejności powinien być inwestor, jest słuszna, ale tylko w tych przypadkach, kiedy inwestor jest jednocześnie właścicielem nieruchomości. W innym wypadku nakaz rozbiórki powinien zostać nałożony na właściciela nieruchomości. Dlatego w okolicznościach niniejszej sprawy Sąd I instancji niewadliwie wskazał, że w pierwszej kolejności to inwestor samowoli budowlanej powinien być obciążony nakazem rozbiórki. Natomiast w sytuacji gdy inwestor nie posiada tytułu prawnego (utracił go), umożliwiającego wykonanie decyzji rozbiórkowej, albo jeżeli dane inwestora samowoli nie mogą zostać ustalone, to zgodnie z ustawową kolejnością określania podmiotów zobowiązanych do usuwania skutków samowoli budowlanych właściwe organy mają obowiązek obciążenia obowiązkiem wykonania nakazu rozbiórki aktualnego właściciela nieruchomości, na której posadowiony jest nielegalny obiekt budowlany lub jego część.
W skardze kasacyjnej wskazano na umowę dzierżawy, która z jednej strony uprawniała spółkę do działań inwestycyjnych na działce skarżącego; z drugiej zaś – miałaby uwolnić właściciela nieruchomości od odpowiedzialności za nielegalny stan zagospodarowania (zabudowy) jego nieruchomości. Kwestionując ocenę Organów w zakresie oznaczenia adresata decyzji o nakazie rozbiórki, skarżący powinien wykazać najpóźniej w skardze kasacyjnej, jaka jest treść tej umowy, tak aby możliwym było stwierdzenie, czy rzeczywiście w sprawie doszło do błędnego zastosowania art. 52 PrBud. W tym zakresie wskazywanie wyłącznie na sam fakt zawarcia umowy dzierżawy, czy też, że „nieruchomość została oddana dzierżawcy do używania i pobierania z niej pożytków” nie niweczy skuteczności oceny dokonanej przez Organy nadzoru budowlanego. Umowa dzierżawy daje prawo do dysponowania nieruchomością na cele budowlane tylko wówczas, gdy takie prawo wyraźnie wynika z zawartej umowy. Z istoty samej umowy dzierżawy nie wynika prawo do zabudowy dzierżawionego gruntu.
Komentarz
NSA wskazał w niniejszym orzeczeniu na wykładnię i istotę stosowania art. 52 PrBud. Stosowanie tego przepisu musi być efektywne i w tym wymiarze, by adresatem decyzji był podmiot, który jest w stanie wykonać decyzję o nakazie rozbiórki.
W okolicznościach sprawy istniały prawne podstawy do skierowania nakazu rozbiórki do właściciela nieruchomości na podstawie art. 52 PrBud. W przedmiotowej sprawie skarżący w żaden sposób nie wykazał, aby to inny podmiot dopuścił się przedmiotowej samowoli budowlanej, i to bez jego wiedzy i zgody. Nie wykazał także, aby to inny podmiot miał tytuł prawny do jego nieruchomości, uprawniający do wykonania nakazu rozbiórki. Ciężar dowodu spoczywa na tym, kto z określonego faktu wyprowadza skutki prawne, dlatego na stronie spoczywa ciężar wskazania konkretnych faktów i zdarzeń, z których wywodzi ona dla siebie określone skutki prawne.