Pozycja konsumentów ma być lepsza
Propozycja nowelizacji, którą w czwartek zajął się Sejm, zakłada liczne korzystne dla konsumentów zmiany. Dotyczą problemów, z którymi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów starał się sobie radzić już wcześniej na podstawie ogólnych przepisów o ochronie konsumentów i nieuczciwych praktykach rynkowych. Nowe prawo ma ułatwić to zadanie, wprowadzając np. możliwości zwrotu niewykorzystanych środków pre-paid.
Dotychczas zasady zwrotu nie były precyzyjnie uregulowane. W trakcie prac zabiegaliśmy, aby zwrot był dla konsumentów jak najłatwiejszy, co się udało – ocenia biuro prasowe UOKiK. Projekt przewiduje możliwość podania numeru konta bankowego już przy rejestracji numeru.
Wcześniej konsumenci opierali się na decyzjach prezesa UOKiK wydanych dla czterech największych operatorów jeszcze z 2020 r. Nakazał w nich zwrot konsumentom tych pieniędzy.
W ostatnich latach mierzyliśmy się z wieloma nieprawidłowościami na rynku – informuje UOKiK. Konsumenci skarżyli się na obciążanie ich kosztami aktywacji usług, których nigdy nie włączali, i trudności w odzyskaniu pieniędzy w drodze reklamacji. Tego dotyczyła decyzja prezesa UOKiK ws. Orange z 2021 r.
Przeciw podwyżkom
Projekt ogranicza koszty rozwiązania umowy. Dziś są ogromne, nieraz wielokrotnie przewyższają wartość umowy. Po wejściu w życie PKE będą mogły wynieść połowę wartości umowy. Przedsiębiorcy nie będą mieli dowolności przy zmienianiu umów, a sytuacje , w których można będzie to zrobić, mają być opisane w tzw. klauzuli modyfikacyjnej w samej umowie.
Prezes UOKiK wielokrotnie prowadził postępowania związane z nieuprawnionymi zmianami warunków umowy – najczęściej chodziło tu o podwyżkę cen. Urząd kwestionuje też podwyższanie kosztów zakończenia umowy – przykładem jest wydana w 2022 r. decyzja wobec UPC.
W art. 393 projektowanej ustawy ustawodawca próbuje połączyć znane regulacje art. 172 prawa telekomunikacyjnego i art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. To rozwiązanie od lat postulowane przez prawników.
Zgody marketingowe
Zaproponowana konstrukcja nie rozstrzyga, czy na pewno nie będzie trzeba na jej podstawie oddzielnie prosić o zgodę na komunikację marketingową z wykorzystaniem różnych środków komunikacji (np. e-maila lub numeru telefonu) – tłumaczy Jakub Wezgraj, radca prawny specjalizujący się w prawie ochrony danych osobowych. – Będziemy musieli dawać odbiorcy możliwość wybrania formy komunikacji. – Odbierając zgodę na komunikację marketingową, będziemy precyzować, jakiej formy kontaktu ona dotyczy – dodaje.
A zatem pojedyncza zgoda nie oznacza, że przedsiębiorca może wysyłać treści marketingowe za pomocą dowolnych środków (telefonu, e-maila, komunikatorów), nawet gdy ma takie dane kontaktowe.
Niepokoi mnie niepotrzebna kazuistyka związana z wprowadzaniem dodatkowych wymagań w zakresie bezpieczeństwa przetwarzania danych osobowych wobec np. dostawców usług komunikacji elektronicznej – wskazuje Jakub Wezgraj. – Mają charakter sztywny, to znaczy każdy dostawca musi je spełnić niezależnie od poziomu oceny ryzyka, które powinien przecież przeprowadzać na gruncie przepisów RODO. Przeczy to podstawowym założeniom RODO, w tym obowiązkowi dostosowywania środków bezpieczeństwa w oparciu o przeprowadzaną i na bieżąco aktualizowaną ocenę ryzyka – dodaje.
Etap legislacyjny: po I czytaniu w Sejmie.
Grzegorz Leśniewski adwokat, partner zarządzający w Leśniewski Borkiewicz Kostka & Partners
Dla konsumentów najważniejsze są zwykle kwestie dotyczące bezpośrednio ich finansów. Dlatego szczególnie istotne wydaje się uregulowanie obowiązku zwrotu abonentom niewykorzystanych środków przedpłaconych (tzw. karty pre-paid). Dotąd środki niewykorzystane w okresie ich ważności przypadały operatorom. Teraz konsument będzie mógł wnosić o ich zwrot, gdy np. wygaśnie ważność konta albo przeniesie numer do innego operatora. Ustawodawca wyraźnie nie dąży do dostosowania polskich przepisów do prawa Unii Europejskiej i orzecznictwa TSUE w kontekście zasad i okresów retencji (przechowywania) danych telekomunikacyjnych. Już dotychczas obowiązująca ustawa była dość powszechnie uznawana za niezgodną z unijnym prawem, a projekt rozszerza obowiązek zatrzymywania danych na wszystkie usługi i wszystkich dostawców usług komunikacji elektronicznej.
Przedterminowe wygaśnięcie umowy kredytu
Stan faktyczny
Francuska instytucja bankowa C. udzieliła Q.E. kredytu na zakup nieruchomości, podlegającego zwrotowi w ciągu 20 lat. Ogólne warunki umowy kredytu przewidywały, że C. może stwierdzić przedterminowe wygaśnięcie umowy kredytu, powodujące natychmiastową wymagalność należnych kwot, bez formalności ani wezwania do zapłaty w przypadku opóźnienia przekraczającego 30 dni w zapłacie raty kapitału, odsetek lub kosztów dodatkowych. Ponadto zgodnie z umową Q.E. mógł zwrócić się o zmianę terminów płatności rat, która umożliwiłaby mu zapobiegnięcie ryzyku powstania zaległości. Ponieważ dwie raty nie zostały zapłacone, C. bez wcześniejszego wezwania do zapłaty stwierdziła przedterminowe wygaśnięcie umowy kredytu i dokonała zajęcia mienia Q.E. Twierdził on, że warunek tej umowy przewidujący zwolnienie z wymogu wezwania do zapłaty stanowi nieuczciwy warunek umowy w świetle kryteriów określonych w wyroku TSUE z 26.1.2017 r. w sprawie Banco Primus, C-421/14, Legalis.
Wątpliwości Sądu odsyłającego dotyczyły kwestii, czy zgodnie z dyrektywą Rady 93/13/EWG z 5.4.1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (Dz.Urz. UE L z 1993 r. Nr 95, s. 29) umowa kredytu może przewidywać zwolnienie z obowiązku wystosowania wezwania do zapłaty przed stwierdzeniem przedterminowego wygaśnięcia umowy kredytu, ponadto czy warunek umowy przewidujący jej automatyczne przedterminowe wygaśnięcie w przypadku opóźnienia w płatności raty przekraczającego 30 dni ma nieuczciwy charakter, w szczególności w świetle kryteriów określonych w wyroku w sprawie Banco Primus.
Kryteria oceny nieuczciwego charakteru warunku umownego
Zgodnie z art. 3 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG warunki umowy, które nie były indywidualnie negocjowane, uznaje się za nieuczciwe, jeśli stojąc w sprzeczności z wymogami dobrej wiary, powodują znaczącą nierównowagę wynikających z umowy praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta. W pkt 66 wyroku w sprawie Banco Primus Trybunał stwierdził, że w celu ustalenia, czy dany warunek umowny powoduje znaczącą nierównowagę ze szkodą dla konsumenta w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG, sąd krajowy powinien zbadać w szczególności:
- Czy przysługujące przedsiębiorcy uprawnienie do uznania całego kredytu za wymagalny jest uzależnione od niewywiązania się przez konsumenta ze zobowiązania o znaczeniu zasadniczym dla danego stosunku umownego;
- Czy uprawnienie przysługuje w przypadkach, w których takie niewywiązanie się ma charakter wystarczająco poważny w stosunku do kwoty kredytu i okresu, na który go udzielono;
- Czy uprawnienie to stanowi odstępstwo od mających zastosowanie w tym zakresie przepisów prawa powszechnego na wypadek braku szczególnych postanowień umownych;
- Czy prawo krajowe przewiduje odpowiednie i skuteczne środki umożliwiające konsumentowi, w odniesieniu do którego stosowany jest taki warunek, podjęcie działań zaradzających skutkom tej wymagalności kredytu.
Trybunał stwierdził, że zwrot „w szczególności”, zawarty w pkt 66 wyroku w sprawie Banco Primus, sugeruje, że ww. kryteria nie są wyczerpujące. W pkt 67 tiret pierwsze wyroku w sprawie Banco Primus Trybunał orzekł, że art. 3 ust. 1 i art. 4 dyrektywy 93/13/EWG należy interpretować w ten sposób, iż badanie, czy warunek umowy zawartej pomiędzy przedsiębiorcą a konsumentem ma nieuczciwy charakter, które wymaga ustalenia, czy ten warunek powoduje znaczącą nierównowagę praw i obowiązków stron umowy ze szkodą dla konsumenta, należy przeprowadzić w szczególności w świetle wszystkich okoliczności towarzyszących zawarciu tej umowy. W ocenie TSUE uznanie kryteriów określonych w pkt 66 wyroku w sprawie Banco Primus za kumulatywne bądź alternatywne byłoby równoznaczne z ograniczeniem tego badania przez sąd krajowy.
Trybunał wskazał, że w art. 4 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG zdefiniowano w sposób szczególnie szeroki kryteria pozwalające na przeprowadzenie takiego badania, obejmując wyraźnie „wszelkie okoliczności” związane z zawarciem danej umowy, zatem te, o których przedsiębiorca mógł wiedzieć w chwili zawarcia danej umowy, i które mogły wpłynąć na jej późniejsze wykonanie, gdyż warunek umowny może wprowadzać nierównowagę między stronami pojawiającą się dopiero w czasie wykonywania umowy (wyrok TSUE z 20.9.2017 r., Andriciuc i in., C-186/16, Legalis, pkt 54).
Trybunał orzekł, że wyrok w sprawie Banco Primus należy interpretować w ten sposób, iż kryteria, które wyrok ten formułuje dla oceny nieuczciwego charakteru warunku umownego w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG, w szczególności kryterium znaczącej nierównowagi między prawami i obowiązkami stron umowy, jaką warunek taki powoduje ze szkodą dla konsumenta, nie mogą być rozumiane ani jako kumulatywne, ani jako alternatywne, lecz muszą być rozumiane jako część ogółu okoliczności związanych z zawarciem danej umowy, które sąd krajowy powinien zbadać w celu dokonania oceny nieuczciwego charakteru warunku umownego w rozumieniu art. 3 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG.
Wystarczająco poważne niewykonanie umowy kredytu
Jak wynika z pkt 66 wyroku w sprawie Banco Primus, co się tyczy stwierdzenia przez sąd krajowy ewentualnego nieuczciwego charakteru warunku dotyczącego przedterminowego wygaśnięcia ze względu na uchybienie przez dłużnika jego zobowiązaniom przez określony czas, do tego sądu należy zbadanie w szczególności, czy w stosunku do kwoty kredytu i okresu, na który go udzielono, zarzucane dłużnikowi uchybienie jest tak poważne, że uzasadnia ono możliwość stwierdzenia przedterminowego wygaśnięcia kredytu, powodującego, że należne kwoty stają się natychmiast wymagalne. W ocenie TSUE nie jest zatem wykluczone, że sąd krajowy może uznać, iż ponad 30 dni opóźnienia w zapłacie tylko jednej raty kapitału, odsetek lub kosztów dodatkowych stanowi wystarczająco poważne niewykonanie umowy.
Automatyczne przedterminowe wygaśnięcie umowy
Trybunał przypomniał, że warunek umowy zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem nie był indywidualnie negocjowany, a to pozwala sądowi krajowemu, do którego wniesiono powództwo w tym zakresie, na przeprowadzenie badania nieuczciwego charakteru takiego warunku, zgodnie z obowiązkami, które ciążą na tym sądzie na mocy przepisów dyrektywy 93/13/EWG (postanowienie TSUE z 2.7.2020 r., STING Reality, C‑853/19, Legalis, pkt 54).
W celu ustalenia, czy warunek, który przewiduje pozostawioną przedsiębiorcy możliwość uznania całości kredytu za wymagalną, powoduje „znaczącą nierównowagę” wynikających z umowy praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta, TSUE stwierdził, że sąd krajowy powinien zbadać ogół okoliczności związanych z zawarciem danej umowy – zwłaszcza, czy to uprawnienie stanowi odstępstwo od przepisów prawa powszechnego, mających zastosowanie w tej dziedzinie w braku szczególnych postanowień umownych. Zdaniem TSUE przeprowadzając taką analizę porównawczą, sąd krajowy będzie w stanie ocenić, czy – i w jakim zakresie – ta umowa stawia konsumenta w sytuacji gorszej niż sytuacja przewidziana w obowiązujących przepisach krajowych (wyrok Banco Primus, pkt 59).
Trybunał orzekł, że art. 3 ust. 1 i art. 4 dyrektywy 93/13/EWG należy interpretować w ten sposób, iż – z zastrzeżeniem możliwości zastosowania art. 4 ust. 2 dyrektywy 93/13/EWG – sprzeciwiają się one temu, aby strony umowy kredytu umieściły w niej warunek, który przewiduje w sposób wyraźny i jednoznaczny, że przedterminowe wygaśnięcie tej umowy może nastąpić automatycznie w przypadku opóźnienia płatności raty przekraczającego pewien okres, jeżeli warunek ten nie był przedmiotem indywidualnych negocjacji i powoduje znaczącą nierównowagę praw i obowiązków stron wynikających z umowy ze szkodą dla konsumenta.
Komentarz
W niniejszym wyroku Trybunał przyznał, że nie przesądził w pkt 66 wyroku w sprawie Banco Primus, czy kryteria oceny nieuczciwego charakteru warunku umownego (zob. art. 3851 KC), dotyczącego przedterminowego wygaśnięcia ze względu na uchybienie przez dłużnika jego zobowiązaniom przez określony czas, mają charakter kumulatywny, czy też alternatywny. W prezentowanym wyroku Trybunał doprecyzował, że powinny być one rozumiane jako część ogółu okoliczności związanych z zawarciem danej umowy, które sąd krajowy powinien zbadać w celu dokonania ww. oceny, ponieważ owe kryteria przedstawione w wyroku w sprawie Banco Primus nie mają charakteru wyczerpującego.
Z niniejszego wyroku wynika również, że to na sądzie krajowym ciąży obowiązek zbadania i jednocześnie oceny, czy w stosunku do kwoty kredytu i okresu, na który go udzielono, zarzucane dłużnikowi uchybienie jest tak poważne, że uzasadnia ono możliwość stwierdzenia przedterminowego wygaśnięcia kredytu, powodującego, że należne kwoty stają się natychmiast wymagalne.
W kontekście prezentowanej sprawy należy podkreślić, że na gruncie spraw związanych z abuzywnością umów kredytu, znaczące jest stanowisko przedstawione już w 2013 r, a mianowicie w wyroku TSUE Z 14.3.2013 R., Aziz, C-415/11, Legalis, pkt 69. Zgodnie z tym stanowiskiem – które powinny brać pod uwagę polskie sądy rozstrzygające m.in. tzw. sprawy frankowe – sąd krajowy powinien również zbadać, czy przedsiębiorca traktujący konsumenta w sposób sprawiedliwy i uczciwy mógłby racjonalnie spodziewać się, iż konsument ten zaakceptowałby taki warunek w drodze negocjacji indywidualnych.
Obowiązkowy KSeF: Zmiany w MPP i białej liście
Zgodnie z art. 2 pkt. 32a ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU), faktura ustrukturyzowana to taka wystawiona przy użyciu Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF) wraz z przydzielonym jej numerem identyfikującym. Z kolei z art. 106nd ust. 2 VATU definiuje KSeF.
System KSeF będzie dla podatników wyzwaniem technicznym i technologicznym. Podobne obawy towarzyszyły wejściu w życie przepisów o białej liście podatników VAT oraz o mechanizmie podzielonej płatności. To właśnie te dwie instytucje wytyczyły w ostatnim czasie szlak rozwiązań uszczelniających system VAT z pogranicza sfery podatkowej oraz IT (i dodatkowo ze sfery bankowości). One też wraz z wejściem w życie obowiązkowego KSeF ulegną pewnym modyfikacjom.
KSeF a zmiany w MPP
Ustawodawca zdecydował się na dostosowanie płatności realizowanych w mechanizmie podzielonej płatności do wdrażanego obowiązku fakturowania w sposób ustrukturyzowany. Stąd też pojawiła się propozycja wprowadzenia do komunikatu przelewu MPP dodatkowej informacji. Chodzi o numer identyfikujący fakturę ustrukturyzowaną w KSeF. Obowiązek zamieszczania tej informacji będzie dotyczył wyłącznie sytuacji, w której dostawca lub usługodawca jest obowiązany do wystawiania e-faktur w KSeF. Przypominamy, że chodzi o numer inny niż sam numer faktury – choć ten rzecz jasna nadal będzie wskazywany w takim komunikacie przelewu.
Dodatkowo proponuje się wprowadzenie zmian w przepisach regulujących dokonywanie płatności w mechanizmie podzielonej płatności odnośnie płatności zbiorczych, a więc takich, gdy zapłata dotyczy więcej niż jednej faktury. Oto zatem gdy płatność będzie dotyczyć faktur ustrukturyzowanych, nabywca będzie mógł dokonać płatności za kilka wybranych faktur, a nie jak dziś – za wszystkie faktury wystawione dla niego przez jednego dostawcę lub usługodawcę w danym okresie. W takim przypadku w komunikacie przelewu podatnik zamiast wpisywania okresu, za który dokonywana jest płatność, będzie podawał identyfikator zbiorczy generowany przez KSeF.
KSeF a zmiany w białej liście
Zmiany nie ominą także białej listy. Zgodnie z założeniami wykaz podmiotów prowadzony przez Szefa Krajowej Administracji Skarbowej w postaci elektronicznej będzie zawierał dodatkową informację o obowiązku podmiotu wystawiania faktur przy użyciu Krajowego Systemu e-Faktur albo o braku takiego obowiązku. Innymi słowy podatnicy będą mogli sprawdzić, czy ich kontrahent jest zobligowany do wystawiania faktur ustrukturyzowanych, a tym samym do otrzymywania tych faktur przy zastosowaniu tego systemu. Ministerstwo Finansów wierzy, że dzięki temu podatnicy będą mieć pewność, że e-faktura dotrze do kontrahenta bez konieczności jej przekazywania w inny sposób.
Komentarz
Propozycja Ministerstwa Finansów w zakresie zamieszczania w białej liście informacji o stosowaniu obowiązkowego KSeF – o ile wejdzie w życie – może mieć istotne znaczenie praktyczne. Przypomnijmy, że obowiązkowym KSeF nie będą (w założeniu) objęci podatnicy nieposiadający siedziby działalności gospodarczej lub stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju. O ile kwestia siedziby jest jednak dość „zerojedynkowa”, to interpretowanie pojęcia stałego miejsca jest od lat kontrowersyjne w naszej praktyce podatkowej.
Przypomnijmy, że zgodnie z art. 11 ust. 1 rozporządzenia wykonawczego Rady (UE) nr 282/2011 z 15.3.2011 r. ustanawiającego środki wykonawcze do dyrektywy 2006/112/WE w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej (Dz.Urz. UE L z 2011 r. Nr 77, s. 1) stałe miejsce prowadzenia działalności to dowolne miejsce, inne niż miejsce siedziby działalności gospodarczej podatnika, które charakteryzuje się wystarczającą stałością oraz odpowiednią strukturą w zakresie zaplecza personalnego i technicznego, tak by umożliwić mu odbiór i wykorzystywanie usług świadczonych do własnych potrzeb tego stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Kwestia ma znaczenie dla zasad opodatkowania VAT świadczenia usług. Zgodnie z art. 28b ust. 2 VATU, w przypadku gdy usługi są świadczone dla stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej podatnika, które znajduje się w innym miejscu niż jego siedziba działalności gospodarczej, miejscem świadczenia tych usług jest to stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej. Praktyka podatkowa definiująca ww. pojęcie jest zmienna, na co wpływ ma m.in. dynamika orzecznicza TSUE (wystarczy porównać np. wyrok TSUE z 7.5.2020 r., Dong Yang Electronics, C-547/18, Legalis, i wyrok TSUE z 16.10.2014 r., Welmory, C-605/12, Legalis.
Jeśli proponowane rozwiązanie wejdzie w życie, o istnieniu lub nieistnieniu stałego miejsca prowadzenia działalności na terenie kraju (pośrednio) będzie informować podatników biała lista – np. o braku obowiązku wystawiania przez podmiot zagraniczny faktur ustrukturyzowanych, co będzie równoznaczne z brakiem tzw. FE w Polsce. Od razu nasuwa się pytanie, na ile sama tylko informacja z białej listy będzie w tej materii wystarczająca i rozstrzygająca. Obawiam się, że w ogóle nie będzie, a to rodzi pytanie o sens rozwiązania, czy wniesie ono jakąkolwiek wartość do poczucia pewności prawa.
Ograniczona ochrona sygnalistów
Taka zmiana znalazła się w najnowszej wersji projektu ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa. Ma on dostosować krajowe regulacje do unijnej dyrektywy z 23 października 2019 r., która zobowiązała państwa członkowskie do wdrożenia przepisów chroniących sygnalistów. Pod koniec ub.r. resort rodziny opublikował kolejną już wersję projektu w tej sprawie. Wydawało się, że tym razem ostateczną.
Nieoczekiwana zmiana
Okazuje się jednak, że to nie koniec modyfikacji. Właśnie ukazała się bowiem nowa odsłona przepisów (datowana na 5 stycznia br.), która zdaniem ekspertów może wysadzić w powietrze całą ideę ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa.
Chodzi o nowe brzmienie art. 6 projektu. Zgodnie z nim zgłaszający podlega ochronie pod warunkiem, że miał uzasadnione podstawy sądzić, że będąca przedmiotem zgłoszenia (lub ujawnienia publicznego) informacja dotyczy interesu publicznego. W czym problem?
– Wprowadzona zmiana ogranicza ochronę tylko do osób, które dokonują zgłoszeń dotyczących wyłącznie interesu publicznego. Jest to istotna modyfikacja podająca w wątpliwość sens wprowadzenia przepisów chroniących sygnalistów. Oceniam ją negatywnie. Może w wielu przypadkach mieć efekt mrożący i być przyczyną nieskuteczności systemów zgłaszania nieprawidłowości – mówi radca prawny Łukasz Kuczkowski, partner w kancelarii Raczkowski.
Podobnie uważa dr hab. Beata Baran-Wesołowska, radca prawny w kancelarii BKB Baran Książek Bigaj. Zdaniem ekspertki zaproponowana zmiana sprawia, że objęcie ochroną sygnalistów może być trudniejsze.
– Konieczne będzie zbadanie każdej zgłaszanej sprawy z perspektywy nie tylko tego, czy stanowi ona naruszenie prawa, ale także czy dotyczy interesu publicznego. W ten sposób może zostać wyeliminowana duża część zgłoszeń z uwagi właśnie na brak spełnienia tej przesłanki. Tym samym część sygnalistów, mimo iż poinformuje o nieprawidłowościach, nie będzie podlegała ochronie ustawowej. Oznacza to, że mogą oni zostać narażeni na rozmaite retorsje i szykany – wskazuje.
Zdaniem Łukasza Kuczkowskiego już teraz można zakładać, że zdecydowana większość zgłoszeń nie będzie dotyczyła interesu publicznego, ale spraw wewnętrznych danego przedsiębiorstwa.
– Trudno jednak uznać, że informacje dotyczące nieprawidłowego przetwarzania danych osobowych konkretnego pracownika będą spełniały to kryterium. Interes publiczny odwołuje się bowiem do wartości, które są wspólne i ważne dla całego społeczeństwa. Może to być wolność, bezpieczeństwo, zdrowie publiczne, ochrona konsumentów czy ochrona środowiska naturalnego. W efekcie, sygnalista nie będzie we wskazanym przypadku chroniony przed działaniami odwetowymi, co będzie zniechęcało do dokonywania zgłoszeń – ocenia mecenas.
Niepewna ocena
Łukasz Kuczkowski zwraca jednocześnie uwagę, że ustawodawca wprowadza w tym wypadku element mocno ocenny, który jest trudny do weryfikacji zarówno dla samego zgłaszającego, jak i podmiotu, który taki sygnał otrzymał.
– A przecież jest to istotne z punktu widzenia działań, które przyjmujący zgłoszenie może podejmować – dodaje.
Na tę samą kwestię zwraca uwagę mec. Beata Baran-Wesołowska. – Interes publiczny jest pojęciem nieostrym, które nie zostało też zdefiniowane w samym projekcie nowej regulacji ani w dyrektywie o ochronie sygnalistów. Jest to klauzula, która stanowi przedmiot skrajnych ocen i refleksji, zarówno w orzecznictwie, jak i doktrynie. Zastosowanie tego pojęcia w kwestii ochrony sygnalistów sprawia, że pozostawiony zostaje szeroki zakres swobody po stronie podmiotu stosującego prawo. W efekcie sama instytucja ochrony zgłaszających może być dysfunkcyjna – ocenia ekspertka.
Etap legislacyjny: skierowano na Komitet Stały RM
Wiedza specjalistyczna organów służby geodezyjno-kartograficznej
Stan faktyczny
NSA rozpoznał skargę kasacyjną od wyroku WSA w Rzeszowie z 15.1.2019 r., II SA/Rz 654/18, Legalis, w sprawie ze skargi na decyzję Podkarpackiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego w Rzeszowie w przedmiocie odmowy dokonania zmian w operacie ewidencji gruntów i budynków i oddalił tę skargę.
W niniejszej sprawie WSA także oddalił skargę.
W skardze kasacyjnej Sądowi I instancji zarzucono naruszenie przepisów postępowania, mogące mieć istotny wpływ na wynik sprawy, tj. m.in. art. 7 KPA w zw. z art. 77 KPA w zw. z art. 8 KPA w zw. z art. 84 KPA, polegające na tym, że Sąd I instancji w wyniku niewłaściwej kontroli działalności administracji publicznej nie zastosował środka określonego w ustawie: art. 145 § 1 pkt. 1 lit. c) ustawy z 30.8.2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 329; dalej: PostAdmU) w sytuacji, gdy organ administracyjny nie przeprowadził z urzędu dowodu z opinii biegłego z zakresu geodezji celem wyjaśnienia rozbieżności w dokumentacji geodezyjnej, skutkującej zmianą w ewidencji gruntów powierzchni nieruchomości należącej do skarżącego i ustalenia, czy doszło do zmiany przebiegu granicy pomiędzy działkami w wyniku modernizacji. Oparł się jedynie na kwestionowanej przez skarżącego dokumentacji geodezyjnej zalegającej w aktach, w tym na operacie pomiarowym dokumentacji z analizy przebiegu granicy z 28.6.2012 r., sporządzonym przez geodetę, który uprzednio sporządził protokół wznowienia przebiegu granic nieruchomości na zlecenie i koszt władającego nieruchomością, co może budzić wątpliwość w zakresie działania Organu administracyjnego zgodnie z zasadą działania organu w sposób bezstronny.
W uzasadnieniu skargi kasacyjnej wskazano, że Organ administracyjny w ramach podejmowanych działań zmierzających do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz do załatwienia sprawy, mając na uwadze interes społeczny i słuszny interes obywateli, powinien na podstawie art. 7 KPA z dopuścić z urzędu dowód z opinii biegłego z zakresu geodezji na okoliczność ustalenia, czy doszło do zmiany przebiegu granicy pomiędzy przedmiotowymi działkami, oraz z jakiego powodu doszło do zmiany w ewidencji gruntów powierzchni działki, która należy do skarżącego. Skarżący od początku trwania postępowania konsekwentnie kwestionował dokumentację geodezyjną, wskazując, że nie odzwierciedla ona rzeczywistego stanu prawnego nieruchomości.
Stanowisko NSA
Uznając, że skarga kasacyjna nie jest zasadna, NSA zwrócił uwagę na dwie kwestie.
Po pierwsze, jakkolwiek postępowanie administracyjne dotyczyło sprawy poddanej regulacji ustawy z 17.5.1989 r. Prawo geodezyjne i kartograficzne (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1990; dalej: PrGeodKart), przepisy tej ustawy nie zostały objęte zarzutami skargi kasacyjnej.
Po drugie, zarzutem zostało objętych łącznie kilka przepisów.
NSA wskazał, że za przypadek objęcia zarzutem kilku przepisów uznaje również wskazanie w skardze kasacyjnej jako naruszonego artykułu ustawy, który ma złożoną strukturę, składa się z kilku jednostek redakcyjnych zawierających w konsekwencji więcej niż jeden przepis. Sytuacja taka dotyczy art. 8, art. 77 i art. 84 KPA, wymienionych w skardze kasacyjnej.
Obowiązek wskazania w skardze kasacyjnej naruszonych przepisów oczywiście nie wyłącza możliwości objęcia jednym zarzutem kilku przepisów. Takie wyliczenie musi jednak być połączone w wykazaniem, że wymienione przepisy tworzą pewną normę zachowania, której naruszenie jest zarzucane. Przyjmowane w doktrynie i orzecznictwie rozróżnienie między przepisem i normą prawną każe uznać taką praktykę za dopuszczalną. Wymienione przepisy muszą jednak pozostawać ze sobą właśnie w takim związku normatywnym, a jego wykazanie obciąża sporządzającego skargę kasacyjną, który powinien przedstawić treść naruszonej normy, czyli wskazać, jaka reguła zachowania ustanowiona tymi przepisami została naruszona. Zarzut pozbawiony takiego sprecyzowania poddaje się rozpoznaniu wyłącznie w zakresie, w jakim naruszona norma została zidentyfikowana w skardze kasacyjnej. Zarzut podniesiony w skardze kasacyjnej dotyczy zaniechania przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego z zakresu geodezji dla wyjaśnienia zmian w ewidencji, dotyczących powierzchni działki i przebiegu granicy między działkami, przyjętych w wyniku modernizacji operatu. Zarzut ten nie może odnieść skutku.
Skarga kasacyjna pomija fakt, że w sprawie został wydany wyrok zawierający wiążące zalecenia dla organów. Na okoliczność tę zwrócił natomiast uwagę Sąd I instancji, powołując się na związanie wynikające z art. 153 PostAdmU. Zakres koniecznych do poczynienia ustaleń faktycznych został określony przez Sąd administracyjny w prawomocnym wyroku WSA w Rzeszowie z 26.5.2010 r., II SA/Rz 958/09, Legalis. W wyroku tym Sąd zaakceptował stanowisko, że sprawa dotyczy rozpoznania wniosku o zamianę w ewidencji gruntów, ponieważ w toku postępowania doszło do zmiany stanu prawnego przez dodanie art. 24a PrGeodKart. Informacja starosty, o której mowa w art. 24a ust. 8 PrGeodKart, została ogłoszona w sposób przewidziany w tym przepisie. Dane objęte modernizacją, zawarte w projekcie operatu, stały się danymi ewidencji gruntów i budynków, a skarżący w terminie 30 dni nie zgłosili do nich zarzutów.
Podnoszony w skardze kasacyjnej zarzut, że Organ naruszył w tym zakresie art. 8 i 9 KPA przez zaniechanie obowiązku informacyjnego nie jest trafny, ponieważ pomija regulację szczególną art. 24a PrGeodKart. Przepis ten określa obowiązki organu i uprawnienia stron, nie nakładając jednocześnie na niego indywidualnego zawiadamiania stron o skutkach poszczególnych czynności czy zamiarze ich dokonania, jak też obowiązku pouczania stron o ich uprawnieniach wynikających bezpośrednio z ustawy. Nie jest to procedura regulowana przepisami KPA. Przepisy kodeksu znajdują dopiero zastosowanie w przypadku zgłoszenia zarzutów, ponieważ o ich uwzględnieniu lub odrzuceniu orzeka się w drodze decyzji. Co istotne w sprawie, opisana wyżej procedura nie wchodzi w zakres postępowania objętego decyzjami zaskarżonymi do Sądu I instancji, dotyczyły one bowiem wniosku o zmianę danych w ewidencji.
W powołanym wyroku Sąd wskazał, że należy ustalić, czy granica pomiędzy działkami przebiegała tak samo zarówno przed przeprowadzeniem modernizacji ewidencji gruntów i budynków, jak i po jej przeprowadzeniu.
W zaskarżonym wyroku Sąd I instancji ocenił, że zalecenie to zostało wykonane, a skarga kasacyjna nie zawiera zarzutu naruszenia art. 153 PostAdmU. Nie jest też trafna próba podważenia sporządzonego w sprawie materiału dotyczącego przebiegu tej granicy ze wskazaniem na potrzebę powołania biegłego. Skarga kasacyjna pomija w całości fakt, że postępowanie było prowadzone przed organami służby geodezyjno-kartograficznej, a zatem organami przedmiotowo wyspecjalizowanymi w sprawach geodezji i kartografii, dysponującymi wiadomościami specjalnymi w tym zakresie i uprawnionymi do oceny opracowań geodezyjnych. Przepisy PrGeodKart regulują też zasady sporządzania prac geodezyjnych i kartograficznych oraz wskazują osoby do tego uprawnione. Oparcie się na dokumentacji geodezyjnej sporządzonej przez uprawnionego geodetę i przyjętej do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego było zatem uprawnione, a dokonanie oceny tej dokumentacji nie wymagało powołania biegłego, ponieważ wymaganymi wiadomościami specjalnymi w tym zakresie dysponują organy służby geodezyjno-kartograficznej. Merytoryczne zarzuty pod adresem tej oceny nie zostały zgłoszone w skardze kasacyjnej. Nie wskazano także podstawy prawnej, na jakiej miałoby w sprawie dojść do obowiązku wyłączenia organu od rozpoznania sprawy lub wyłączenia uprawnionego geodety od sporządzenia opracowania geodezyjnego.
Komentarz
W omawianym orzeczeniu, na gruncie przepisów PrGeodKart, NSA zwrócił uwagę kilka istotnych kwestii procesowych, m.in. wskazał, że jeżeli w sprawie sądowoadministracyjnej już wcześniej wypowiadał się sąd administracyjny, to z mocy art. 153 PostAdmU wykładnia przepisów prawa, które mają zastosowanie w sprawie, jest wiążąca dla organów i sądów, które później orzekają w sprawie. Stąd w zarzutach skargi kasacyjnej nie można wracać do już rozstrzygniętego zagadnienia.
Co do meritum sprawy, NSA wskazał, że dokumentacja geodezyjna złożona do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego jest opracowaniem, do której oceny nie jest konieczne powołanie opinii biegłego. Organy administracji przyjmujące taką dokumentację posiadają wiedzę specjalistyczną i są w stanie dokonać oceny jej prawidłowości.
Prawo fiskusa nie jest nieograniczone
W środę Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił skargę kasacyjną podatnika, od którego fiskus zażądał informacji dotyczących kontrahenta.
Chodziło o specjalne uprawnienie z art. 45 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Mówiąc najprościej, pozwala on na zbieranie danych od osób innych niż podatnik, które mogą mieć wpływ na rozliczenia podatkowe. Sprawa dotyczyła zaś właściciela jednego z warszawskich centrów handlowych. W postanowieniu z 2019 r. fiskus zażądał od niego informacji o wynajmie jednego z lokali, m.in. warunków i kopii umowy najmu z kontrahentem.
Spółka odmówiła i poskarżyła się do sądu, ale warszawski WSA oddalił jej skargę. Rację przyznał jej dopiero NSA. Zgodził się co prawda, że sporny art. 45 ustawy o KAS jest potrzebny fiskusowi do wykonywania, podkreślił, że w jego stosowaniu musi być zachowana zasada proporcjonalności. I choć fiskus ma określone uprawnienia, to może z nich korzystać w granicach ściśle wskazanych prawem. Każdą zaś wątpliwość należy interpretować na korzyść osób, które zostają zobowiązane do wypełnienia powinności.
NSA zauważył, że w spornym przypadku chodzi m.in. o dane przetworzone. Tymczasem, jak tłumaczyła sędzia NSA Aleksandra Wrzesińska-Nowacka, przetwarzać dane może fiskus, który nie ma uprawnienia do żądania przetworzonej informacji od strony. A za taką w spornej sprawie NSA uznał przedstawienie stworzonego na potrzeby fiskusa dokumentu w postaci zanimizowanej umowy najmu.
Sąd wytknął też fiskusowi, że nie ma prawa żądać w spornym trybie informacji, które może sam uzyskać np. od kontrolowanego. Ponadto, jeżeli toczy się jakaś kontrola podatkowa, nie wiadomo wobec kogo, to rację ma skarżąca, pytając, dlaczego fiskus nie mógł uzyskać żądanych dokumentów od kontrolowanego. Z kolei, jeśli rzeczywiście nie mógł, to powinien uzasadnić dlaczego. Wyrok jest prawomocny.
Sygnatura akt: II FSK 1243/22
Ocena postanowień umownych przez pryzmat zasady uprzywilejowania pracownika
Przykładowe nieważne postanowienia umowne
W orzecznictwie przez pryzmat zasady uprzywilejowania pracownika oceniano różne sytuacje, przyjmując m.in., że nie jest dopuszczalne zamieszczanie w klauzulach umownych postanowień, które mogłyby zanegować charakter danego stosunku jako stosunku pracy, np. klauzuli przerzucającej ryzyko pracy na podmiot zatrudniony (zob. wyrok SN z 23.1.2020 r., II PK 228/18, Legalis). Stwierdzono też, że strony umowy o pracę nie mogą zawrzeć porozumienia, na mocy którego pracownik zostanie pozbawiony przysługującej mu na podstawie postanowień zakładowego układu zbiorowego pracy odprawy emerytalnej, przewyższającej wysokość odprawy, uregulowanej w art. 921 KP (zob. wyrok SN z 16.3.2017 r., I PK 110/16, Legalis). W drodze wprowadzenia stosownych postanowień w umowie o pracę czy regulaminie premiowania pracownika nie można pozbawić premii jako powiązanej z wykonaniem konkretnych zadań, gdyż takie świadczenie należy traktować jako część wynagrodzenia za pracę. Nie można jednak uznać, że reguła ta znajduje zastosowanie do świadczenia, które nie było premią, lecz nagrodą (zob. wyrok SA w Warszawie z 30.10.2014 r., III APa 33/13, Legalis). SN stwierdził, że pracodawcom w żadnym razie nie mogą przysługiwać dwa odrębne tytuły dochodzenia roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej przez pracownika: jeden na podstawie przepisów KP o odpowiedzialności materialnej pracowników, a drugi na podstawie samodzielnego i abstrakcyjnego weksla, który „odrywa się” od pracowniczego stosunku podstawowego. Przepisy i zasady prawa pracy, w szczególności te zawarte w Dziale V KP, wykluczają wystawienie weksla gwarancyjnego jako środka zabezpieczenia roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej przez pracownika w mieniu pracodawcy, co oznacza, że taki weksel jest nieważny z mocy prawa – art. 18 § 2 KP w zw. z art. 114-127 KP oraz a contrario art. 300 KP (zob. wyrok SN z 26.1.2011 r., II PK 159/10, Legalis). Również ugoda pozasądowa zobowiązująca pracownika ponoszącego odpowiedzialność materialną na podstawie art. 114 KP do zapłaty odszkodowania w wysokości przewyższającej limit wynikający z art. 119 KP jest nieważna (zob. wyrok SN z 21.2.2018 r., III PK 14/17, Legalis).
W orzecznictwie za nieważne jako mniej korzystne dla pracownika niż przepisy powszechnie obowiązujące uznano postanowienia umowne: dopuszczające rozwiązanie umowy o pracę w sposób przewidziany dla rozwiązania stosunku pracy z powołania (zob. wyrok SN z 7.12.2000 r., I PKN 62/00, Legalis); wyłączające obowiązek zapłaty przez pracodawcę odszkodowania w przypadku rozwiązania umowy o pracę w określonym trybie (zob. wyrok SA w Poznaniu z 8.7.2010 r., III APa 14/10, Legalis); zawierające bezwarunkową zgodę pracownika na czasową zmianę miejsca pracy w przypadkach uzasadnionych potrzebami pracodawcy, czyli bez określenia miejscowości, w której praca miałaby być świadczona, jak również okresu, którego te zmiany dotyczą (zob. wyrok SN z 16.12.2008 r., I PK 96/08, Legalis). Zakwestionowano także postanowienie regulaminu pracy, zobowiązujące byłego pracownika do świadczenia pracy i wykonywania poleceń dotychczasowego pracodawcy również w terminie 30 dni od dnia ustania stosunku pracy, a więc w okresie, w którym strony nie łączył już stosunek pracy (zob. wyrok SN z 23.1.2020 r., II PK 228/18, Legalis).
Rażąco wysokie wynagrodzenie za pracę
W prawie pracy obowiązuje zasada swobodnego kształtowania postanowień umownych, lecz nie jest też sporne, że wolność kontraktowa realizuje się tylko w takim zakresie, w jakim przewiduje to obowiązujące prawo. Z punktu widzenia art. 18 § 1 KP możliwe jest umowne przyznanie świadczeń nieprzewidzianych w prawie pracy lub świadczeń w wyższej wysokości, w tym umówienie się na wyższe od najniższego wynagrodzenie, jednak takie postanowienia umowne podlegają weryfikacji sądu pracy, który może uznać, że są one nieważne lub miarkować wysokość świadczenia (zob. wyrok SN z 20.6.2012 r., I PK 13/12, Legalis). Ustalenie w umowie o pracę rażąco wysokiego wynagrodzenia za pracę może być w konkretnych okolicznościach uznane za nieważne jako dokonane z naruszeniem zasad współżycia społecznego, polegającym na świadomym osiąganiu nieuzasadnionych korzyści z systemu ubezpieczeń społecznych kosztem innych uczestników tego systemu – art. 58 § 3 KC w zw. z art. 300 KP (zob. wyrok SA w Poznaniu z 11.10.2016 r., III AUa 2468/15, Legalis; wyrok SN z 14.9.2010 r., II PK 67/10, Legalis). Autonomia stron umowy w kształtowaniu jej postanowień podlega ochronie jedynie w ramach wartości uznawanych i realizowanych przez system prawa, a strony obowiązuje nie tylko respektowanie interesu jednostkowego, lecz także wzgląd na interes publiczny (zob. wyrok SA w Szczecinie z 18.2.2021 r., III AUa 445/20, Legalis). W szczególności w publicznych zakładach pracy ustalenie w umowie rażąco wysokiego wynagrodzenia stanowi naruszenie art. 13 KP przez przekroczenie granicy godziwości (zob. wyrok SN z 7.8.2001 r., I PKN 563/00, Legalis). Pracodawcę będącego podmiotem finansowanym ze środków publicznych obowiązują większe rygory prawne oraz ograniczenia w swobodzie dysponowania majątkiem i finansami przez wzgląd na racjonalność, gospodarność i społeczne uzasadnienie podejmowanych działań (zob. wyrok SN z 11.4.2006 r., I PK 162/05, Legalis). Sytuacja prawna pracodawców prywatnych jest inna niż pracodawców sfery publicznej, dlatego umowa stron stosunku pracy, przewidująca dla pracownika wysokie odszkodowanie na wypadek rozwiązania przez pracodawcę stosunku pracy za wypowiedzeniem przed upływem uzgodnionego przez strony terminu dotyczącego zatrudnienia, może być uznana za zgodną z prawem (zob. wyrok SN z 9.2.2007 r., I PK 222/06, Legalis). Pracodawca sektora „prywatnego”, może zobowiązać się względem pracownika np. do pokrycia w całości kosztów wynikających z uczęszczania przez dziecko pracownika do szkoły zagranicznej w okresie zagranicznego pobytu służbowego pracownika wraz z rodziną (zob. wyrok SN z 18.3.2015 r., III PK 110/14, Legalis).
Kwestionowanie oświadczeń woli przyznających dodatkowe prawa
Istotą regulacji art. 18 § 1 i 2 KP jest zagwarantowanie nienaruszania umową o pracę standardów wynikających z przepisów prawa pracy, przy równoczesnej swobodzie stron w kształtowaniu w umowie warunków zatrudnienia w sposób korzystniejszy dla pracownika. Na zasadzie art. 18 KP można wprowadzać do treści stosunku pracy świadczenia korzystniejsze niż te zawarte w przepisach prawa pracy; można też wprowadzać do treści stosunku pracy świadczenia nieprzewidziane w powszechnie obowiązujących przepisach prawa pracy; można wreszcie gwarantować dodatkowe składniki wynagrodzenia (zob. wyrok SN z 5.10.2016 r., II PK 205/15, Legalis; wyrok SA w Krakowie z 12.9.2012 r., III APa 18/12, Legalis). Oświadczenia woli przyznające dodatkowe prawa mogą być zawsze negowane na podstawie ogólnych przesłanek ważności czynności prawnej (art. 58 KC w zw. z art. 300 KP) lub wad oświadczenia woli (art. 82-88 KC w zw. z art. 300 KP), skoro sankcja nieważności jest dopuszczona do prawa stosunku pracy (zob. wyrok SN z 21.7.2009 r., II PK 21/09, Legalis).
Trzeba wiedzieć, jak grać fair
Nowelizacja ustawy o prawie autorskim, która wciąż jest w konsultacjach publicznych, przewiduje przyznanie wydawcom prasowym praw pokrewnych do utworów, o co zabiegali od lat. Kto dokładnie zyska na zmianie przepisów?
Bezpośrednimi beneficjentami nowego prawa do publikacji prasowych są wydawcy prasowi, którzy będą się jednak dzielić uzyskanymi przychodami z autorami publikowanych treści. Prawami pokrewnymi objęte zostaną wszystkie publikacje prasowe danego wydawcy, czyli zarówno dzienniki, tygodniki i miesięczniki, jak i przykładowo internetowe serwisy informacyjne czy serwisy agencji prasowej. Treści będą chronione przez dwa lata, licząc od początku następnego roku po ich publikacji. Ochrona prawna nie będzie natomiast stosowana do czasopism naukowych lub akademickich ani też np. prywatnych blogów, na których rozpowszechnianie treści nie odbywa się w ramach działalności gospodarczej lub statutowej i na odpowiedzialność podmiotów zamieszczających je w internecie.
Celem projektu jest dostosowanie krajowych przepisów do treści dwóch europejskich dyrektyw, czyli SatCab i DSM. Jaka intencja przyświecała unijnemu prawodawcy?
Prawodawca unijny dostrzegł problemy, z jakimi zmagają się wydawcy prasowi w związku z masowym korzystaniem z ich publikacji przez różnego rodzaju portale, agregatory treści, wyszukiwarki internetowe i tym podobne, które – same nie ponosząc nakładów na tworzenie materiałów prasowych – przejmują istotną część przychodów reklamowych wydawców. Nadto często, negując nabycie przez poszczególnych wydawców praw autorskich do wykorzystywanych materiałów, odmawiają zawarcia stosownej umowy licencyjnej i ponoszenia opłat za wykorzystane treści, pozbawiając ich także tego źródła przychodów. W dyrektywie DSM podkreśla się znaczenie wolnej i pluralistycznej prasy, zapewniającej wysokiej jakości dziennikarstwo i dostęp obywateli do informacji jako jednego z gwarantów prawidłowego funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa. Doceniając zatem organizacyjny i finansowy wkład, jaki wnoszą w produkcję publikacji prasowych wydawcy, poprzez nowe prawo prawodawca unijny chce stworzyć dla nich istotne ułatwienia, aby zapewnić stabilność branży wydawniczej. W nowej regulacji chodzi zatem o ochronę wydawców ponoszących koszt tworzenia materiałów prasowych – wspieranie tych podmiotów, którzy przekazują rzetelne informacje na wysokim poziomie dziennikarskim, choć oczywiście chronione będą wszystkie, nie tylko te szczególnie wartościowe materiały prasowe. Wydawcy muszą utrzymywać redakcje, płacić wynagrodzenia dziennikarzom, redaktorom, grafikom, ilustratorom i fotografom, ponosić wiele kosztów stałych. Żeby nakłady miały szanse się zwrócić, potrzebna jest im pomoc.
A jakie korzyści z wprowadzanych zmian odczują dziennikarze, którzy przecież tworzą treści, o których własność toczy się ten spór?
Zarówno przepisy unijne, jak i projekt polskiej ustawy wprowadzają regułę, że wydawcy będą dzielili się uzyskanymi przychodami z nowego prawa pokrewnego z autorami treści zawartych w publikacjach prasowych. Regulacja europejska nie określa, jakiej wielkości udział w przychodach wydawców ma przypadać autorom, stąd w poszczególnych krajach członkowskich będą występować różnice. W Polsce samo środowisko wydawców zrzeszonych w Izbie Wydawców Prasy – jak czytamy w uzasadnieniu do projektu ustawy implementującej dyrektywę DSM – zaproponowało aż 50% udział w przychodach z prawa pokrewnego do podziału dla autorów treści. Z kolei np. regulacja niemiecka określa ten udział jako stanowiący co najmniej jedną trzecią dochodów wydawcy prasowego z tytułu korzystania z jego praw.
Większość z nas poszukuje informacji w internecie, trudno sobie zatem wyobrazić, że wszystkie treści będą mogły być chronione w taki sposób. Czy to prawo będzie w jakikolwiek sposób egzekwowalne?
Należy zaznaczyć, że nowe prawo wydawców do zwielokrotniania i publicznego komunikowania online publikacji prasowych nie dotyczy korzystania przez osoby prywatne na ich własne niekomercyjne potrzeby, nie ma ono też zastosowania do tzw. czynności linkowania. Prawo to odnosi się natomiast do profesjonalnych podmiotów świadczących usługi online, w ramach których udostępniają oni publikacje prasowe. Prawo to ma stanowić narzędzie i ułatwienie dla wydawców, którzy dotąd przy każdym zgłoszeniu nadużycia musieli wykazywać, że nabyli prawa do konkretnego utworu wchodzącego w skład ich publikacji, w drodze zawarcia z autorem umowy, na mocy której doszło do przeniesienia praw autorskich lub uzyskania licencji wyłącznej. Przyznanie praw pokrewnych zmieni tę sytuację, gdyż nabycie nowego prawa następować będzie bezpośrednio na rzecz wydawcy z chwilą publikacji danego materiału prasowego, a zatem nie w drodze nabycia pochodnego od twórców. Konsekwencje naruszenia nowego prawa wydawcy będą równie surowe, jak za naruszenia majątkowe praw autorskich – w projekcie nowelizacji zawarto bowiem odesłanie do odpowiedniego stosowania art. 79 i 80 prawa autorskiego. Przepis ten reguluje sankcje za naruszenie tych praw, w tym m.in. przewiduje możliwość dochodzenia roszczeń pieniężnych w wysokości dwukrotności stosownego wynagrodzenia. Na podstawie art. 80 będzie można występować do sądu, i to nawet jeszcze przed formalnym wszczęciem postępowania w sprawie o naruszenie praw, by sąd wezwał naruszyciela do udzielenia informacji, które będą niezbędne do określenia kwot roszczenia.
Z jakimi problemami wydawcy borykali się dotąd najczęściej?
Jak pokazują doświadczenia z innych krajów, niestety, samo wprowadzenie prawa pokrewnego nie gwarantuje jego poszanowania. W praktyce bowiem występuje wiele trudności w skutecznym negocjowaniu odpowiednich umów pomiędzy wydawcami a podmiotami obowiązanymi do uzyskania zezwoleń na korzystanie z tych praw. Istotną trudnością jest choćby duża liczba wydawców, z których praw korzystają usługodawcy online, więc indywidualne uzyskiwanie zezwoleń od każdego z takich podmiotów jest de facto niewykonalne. W konsekwencji bez wprowadzenia skutecznego mechanizmu zawierania umów licencyjnych dotyczących praw wielu wydawców jedynie kilku dużych wydawców miałoby jakiekolwiek szanse na czerpanie korzyści z nowego prawa pokrewnego. Żeby zaradzić powyższym problemom, w projekcie ustawy wprowadza się możliwość działania organizacji zbiorowego zarządzania w tym obszarze. Reprezentatywna organizacja zbiorowego zarządzania prawami pokrewnymi do publikacji prasowych uzyska prawo do udzielania tzw. rozszerzonych licencji zbiorowych użytkownikom na korzystanie z praw pokrewnych wszystkich wydawców, którzy nie wyłączyli swoich publikacji prasowych z takiego zarządzania na terytorium Polski. Obecnie w naszym kraju działa jedna organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi wydawców prasowych – Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców Repropol, która według mojej wiedzy zamierza ubiegać się o udzielenie jej przez ministra kultury zezwolenia na opisywane zarządzanie także prawami pokrewnymi wydawców. Jeśli uzyska ona takie zezwolenie, to jako przedstawiciel całego środowiska wydawców publikacji prasowych stanie się mocnym partnerem do negocjacji z dużymi użytkownikami tych praw.
Rozumiem, że bez powstania takiego podmiotu największe serwisy i platformy będą umiarkowanie obawiały się konsekwencji wprowadzenia nowego prawa?
Jego egzekucja będzie trudna. W praktyce, gdy np. duże portale odmówią zawarcia umów z wydawcami i będą bezumownie korzystać z tych praw, trzeba będzie zwracać się do sądów własności intelektualnej, które już teraz są mocno obłożone innymi rozpatrywanymi sprawami. To może oznaczać wieloletnie, kosztowne spory sądowe. Kluczem jest zatem znalezienie odpowiedniego mechanizmu pozwalającego na negocjowanie i zawieranie umów na partnerskich warunkach, z poszanowaniem interesów wszystkich stron. Tak aby nowe prawo faktycznie spełniło swoją funkcję i zapewniło dalsze trwanie i rozwój wszystkim wydawcom publikacji prasowych, których materiały są eksploatowane przez dostawców usług dla społeczeństwa informacyjnego.
Czy któryś kraj europejski znalazł rozwiązanie, by zasady tej gry były bardziej fair?
W najlepszej sytuacji jest Francja, gdzie w sprawę zaangażował się urząd ochrony konsumentów. Z kolei w Niemczech, gdzie przepisy w tej materii obowiązywały już przed uchwaleniem unijnych dyrektyw, i które były prekursorem wprowadzenia tego prawa, do dziś nie zostały zawarte umowy między wszystkimi wydawcami a największymi graczami na rynku.
Agnieszka Schoen jest adwokatem, partnerem w kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy, odpowiada za zespół prawa autorskiego w ramach Praktyki Prawa Własności Intelektualnej.
Niewiadoma frankowiczów
Chodzi o to, czy bank może zatrzymać wypłatę dla konsumenta przy rozliczeniu nieważnej umowy przed zwrotem jego należności. Zapowiadane na połowę stycznia posiedzenie Sądu Najwyższego zostało przesunięte na luty.
Pytania czekają
Jak się dowiadujemy, poszło m.in. o wyłączenie sędziego referenta, na co inny skład się nie zgodził, oraz rozważania, czy połączyć sprawę pytania zadanego przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku z podobnym wcześniejszym pytaniem rzecznika finansowego, co z kolei sędzia referent uznał za niewskazane ze względu na pewne różnice spraw.
SA w osobie sędziego Przemysława Banasika pyta SN, czy kredyt frankowy ma charakter umowy wzajemnej w świetle art. 497 KC w zw. z art. 496 KC. A w przypadku twierdzącej odpowiedzi, czy skuteczne będzie złożenie zarzutu zatrzymania na wypadek stwierdzenia nieważności umowy.
W tej sprawie sąd okręgowy uwzględnił żądania frankowiczki. Ustalił, że umowa kredytu jest nieważna, i zasądził na jej rzecz od banku 82 tys. zł i 26 tys. CHF. Bank odwołał się i oświadczył, że w razie utrzymania tego wyroku wnosi o zatrzymanie swego świadczenia na jej rzecz na podstawie art. 496 w zw. z art 497 KC, określających tzw. prawo zatrzymania do czasu zaoferowania bankowi zwrotu 230 tys. zł wypłaconego powódce kredytu, albo zabezpieczenia roszczenia o zwrot.
SA opowiada się za tym, że oprocentowany kredyt frankowy ma charakter umowy wzajemnej, więc takie zatrzymanie jest dopuszczalne (III CZP 89/22).
Podobne pytanie z szerokim uzasadnieniem złożył krakowski SO (sędzia Anna Nowak, III CZP 152/22).
Wcześniej o rozstrzygnięcie tej kwestii wystąpił rzecznik finansowy, według którego umowa kredytu bankowego ma charakter dwustronnie zobowiązujący, ale nie jest wzajemną, a co za tym idzie, do kredytu bankowego nie można stosować prawa zatrzymania wskazanego w art. 496 KC w razie unieważnienia umowy, z powodu uznania postanowień umownych za sprzeczne z dobrymi obyczajami lub znacząco naruszające interesy konsumenta.
Podobne pytanie, tyle że prejudycjalne, skierował warszawski sąd w styczniu 2022 r. do TSUE.
Podsumowując: uwzględnienie w sprawie kredytu walutowego zarzutu zatrzymania zgłoszonego przez bank oznacza, że kredytobiorca będzie musiał rozliczyć kapitał, zanim uzyska zaspokojenie swoich roszczeń.
Czas, stres i koszty
– Uważam, że ten mechanizm też powinien mieć zastosowanie do przysługującego bankowi roszczenia o zwrot kosztu kapitału. Wówczas uwzględnienie zarzutu (prawa) zatrzymania powinno skłonić kredytobiorców do zawierania porozumień całościowo rozliczających wzajemne roszczenia będące następstwem udzielenia kredytu i wytoczenia powództwa przez kredytobiorcę. To generuje czas, stres i spore koszty. Najlepszym rozwiązaniem jest w mojej ocenie zawarcie z bankiem ugody – mówi adwokat Wojciech Wandzel z Kancelarii Kubas, Kos, Gałkowski.
Marcin Szymański adwokat
Spodziewam się, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej kwestię prawa zatrzymania rozstrzygnie korzystnie dla konsumentów i zapewni skuteczność dyrektywy 93/13 w Polsce. Orzekanie w tej sprawie przez SN bez oczekiwania na prejudycjalny wyrok TSUE uważam za niecelowe. Warto też zauważyć, że wzajemny charakter umowy nie jest wystarczającą przesłanką stosowania prawa zatrzymania z art. 496 kodeksu cywilnego. Konieczne jest, aby świadczenia podlegające zatrzymaniu pozostawały w stosunku wzajemności (jedno stanowiło zapłatę za drugie). Jest oczywiste, że wypłata kapitału i zwrot kapitału w takim stosunku nie pozostają.
Prawo do bycia zapomnianym
Stan faktyczny
Członkowie zarządu grupy spółek żądali od Google LLC usunięcia z listy wyników wyszukiwania dokonywanego za pomocą jej wyszukiwarki określonych linków, które prowadzą do artykułów opublikowanych w Internecie przez osobę trzecią, identyfikujących powodów, oraz zaprzestania wyświetlania zdjęć, którymi jest ilustrowany jeden z tych artykułów, w postaci tzw. miniatur (thumbnails).
Pytania prejudycjalne niemieckiego Sądu dotyczyły wykładni przepisów rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.4.2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) (Dz.Urz. UE L z 2016 r. Nr 119, s. 1; dalej: RODO), a także dyrektywy 95/46/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 24.10.1995 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych i swobodnego przepływu tych danych (Dz.Urz. UE L z 1995 r. Nr 281, s. 31), w świetle Karty praw podstawowych Unii Europejskiej (Dz.Urz. UE C z 2016 r. Nr 202, s. 389; dalej: KPP).
Stanowisko TSUE
Przepis art. 17 RODO dotyczy w szczególności „prawa do usunięcia danych” (prawa do bycia zapomnianym). W jego ust. 1 przewidziano, że osoba, której dane dotyczą, jeżeli zachodzi jedna z wymienionych w tym przepisie okoliczności, ma co do zasady prawo uzyskania od administratora usunięcia dotyczących jej danych osobowych. Jednakże w art. 17 ust. 3 RODO uściślono, że na to prawo nie można się powoływać, jeżeli przetwarzanie jest niezbędne ze względu na jeden z wymienionych w nim powodów, do których należy korzystanie z prawa do wolności wypowiedzi i informacji. Zatem operator wyszukiwarki, do którego skierowano żądanie usunięcia linków, musi sprawdzić, czy umieszczenie linku do danej strony internetowej na wyświetlanej liście wyników wyszukiwania, mającego za punkt wyjścia imię i nazwisko osoby, której dane dotyczą, jest niezbędne do skorzystania przez internautów – potencjalnie zainteresowanych uzyskaniem dzięki takiemu wyszukiwaniu dostępu do danej strony internetowej – z prawa do wolności informacji (art. 11 KPP).
Trybunał przypomniał, że w art. 17 ust. 3 lit. a) RODO został wyraźnie ustanowiony wymóg dokonania wyważenia między prawami podstawowymi do poszanowania życia prywatnego i do ochrony danych osobowych, usankcjonowanymi w art. 7 i 8 KPP, a prawem podstawowym do wolności informacji, zagwarantowanym w art. 11 KPP.
Zdaniem TSUE kwestia prawdziwości treści, do której odsyłają linki (bądź jej nieprawdziwości), również stanowi istotny element, który należy wziąć pod uwagę w ramach oceny przewidzianych w art. 17 ust. 3 lit. a) RODO przesłanek stosowania tego przepisu, a to w celu ustalenia, czy prawo internautów do informacji i wolność wypowiedzi dostawcy treści mogą mieć pierwszeństwo przed prawami podmiotu żądającego usunięcia linków.
Trybunał uznał, że do osoby, która żąda usunięcia linków z uwagi na nieprawdziwość treści, do której te linki odsyłają, należy wykazanie oczywistej nieprawdziwości informacji zawartych w tej treści lub co najmniej tej części tych informacji, która nie ma nikłego znaczenia dla całokształtu tej treści. W ocenie TSUE ustanowienie takiego obowiązku wobec tej osoby na etapie przedsądowym spowodowałoby nałożenie na nią nieracjonalnego obciążenia.
Co się tyczy obowiązków i odpowiedzialności operatora wyszukiwarki, TSUE przyznał, że aby sprawdzić, czy po ustosunkowaniu się przezeń do żądania usunięcia linków, dana treść może się nadal znajdować na liście wyników wyszukiwania przeprowadzonego za pomocą jego wyszukiwarki, musi on wziąć pod uwagę wszystkie wchodzące w grę prawa i interesy, jak również całokształt okoliczności danego przypadku. Niemniej jednak w ramach oceny przesłanek zastosowania tego przepisu, przewidzianych w art. 17 ust. 3 lit. a) RODO, zdaniem TSUE ten operator nie może zostać zobowiązany celem ustalenia zasadności tego żądania usunięcia linków do odgrywania aktywnej roli w przeprowadzaniu dowodów opierających się na okolicznościach faktycznych, które nie znajdują poparcia w tym żądaniu.
Trybunał uznał, że w przypadku gdy osoba, która zażądała usunięcia linków, przedstawi istotne i wystarczające dowody, odpowiednie do poparcia sformułowanego przez nią żądania i świadczące o jawnie nieprawdziwym charakterze informacji zawartych w treści, do której odsyłają linki, lub co najmniej tej części tych informacji, która nie ma nikłego znaczenia dla całokształtu tej treści, operator wyszukiwarki jest zobowiązany do uwzględnienia tego żądania usunięcia linków.
Trybunał orzekł, że art. 17 ust. 3 lit. a) RODO należy interpretować w ten sposób, iż w ramach dokonywania wyważenia między prawami, o których mowa z jednej strony w art. 7 i 8 KPP, i z drugiej strony w art. 11 KPP, którego to wyważenia należy dokonać w celu przeanalizowania skierowanego do operatora wyszukiwarki żądania usunięcia z listy wyników wyszukiwania linku prowadzącego do treści zawierającej twierdzenia, które zdaniem osoby podnoszącej to żądanie są nieprawdziwe, owo usunięcie linków nie jest uzależnione od tego, czy kwestia prawdziwości treści, do której odesłano, została przynajmniej tymczasowo rozstrzygnięta w ramach postępowania sądowego wszczętego przez tę osobę przeciwko dostawcy tej treści.
Thumbnails
W ocenie TSUE art. 12 lit. b) i art. 14 lit. a) dyrektywy 95/46 oraz art. 17 ust. 3 lit. a) RODO należy interpretować w ten sposób, iż w ramach dokonywania wyważenia między prawami, o których mowa z jednej strony w art. 7 i 8 KPP i z drugiej strony w art. 11 KPP, którego to wyważenia należy dokonać w celu przeanalizowania skierowanego do operatora wyszukiwarki żądania usunięcia z listy wyników wyszukiwania grafiki mającego za punkt wyjścia imię i nazwisko osoby fizycznej, przedstawiających tę osobę zdjęć wyświetlanych w postaci miniatur, wartość informacyjna tych zdjęć powinna być uwzględniana niezależnie od kontekstu ich publikacji na stronie internetowej, z której pochodzą, niemniej z uwzględnieniem wszystkich treści, które bezpośrednio towarzyszą wyświetlaniu tych zdjęć w wynikach wyszukiwania, i które mogą stanowić wyjaśnienie wartości informacyjnej tych zdjęć.
W niniejszym wyroku Trybunał po raz pierwszy rozpatrywał sytuację, w której członek zarządu, którego dane dotyczą, kwestionuje prawdziwość przetwarzanych danych i żąda z tego powodu usunięcia z listy wyników wyszukiwania linków prowadzących do treści opublikowanych przez osoby trzecie, w których te dane się pojawiają. Analizując niniejszą kwestię, TSUE miał na uwadze szczególny charakter funkcji pełnionej przez wyszukiwarki takiej jak Google, czyli swoistego „gatekeepera” treści tworzonych w Internecie.
Zgodnie z RODO prawo do bycia zapomnianym nie ma charakteru absolutnego i jest wyłączone, w sytuacji gdy przetwarzanie danych jest niezbędne do skorzystania z prawa do wolności informacji (w tym dostępu do danej informacji istniejącego po stronie potencjalnie zainteresowanych internautów). W tym kontekście w niniejszym wyroku TSUE przedstawił relacje pomiędzy wskazanym prawem podstawowym a prawem do poszanowania życia prywatnego i prawem do ochrony tych danych osobowych.
W bardzo obszernym uzasadnieniu prezentowanego wyroku TSUE szczegółowo wyjaśnił, jakie obowiązki ciążą na osobie, która żąda usunięcia linków ze względu na nieprawdziwość danej treści, oraz zakres obowiązków i odpowiedzialności, który spoczywa w takiej sytuacji na operatorze wyszukiwarki. Z niniejszego wyroku wynika, że w przypadku gdy osoba, która zażądała usunięcia linków, przedstawi istotne i wystarczające dowody (np. orzeczenie sądowe), odpowiednie do poparcia sformułowanego przez nią żądania i świadczące o oczywiście nieprawdziwym charakterze informacji zawartych w treści, do której odsyłają linki, operator wyszukiwarki jest zobowiązany do uwzględnienia tego żądania.
Na uwagę zasługują również zawarte w niniejszym wyroku rozważania Trybunału dotyczące wyświetlania zdjęć w postaci miniatur (thumbnails). Trybunał podkreślił, że wyświetlanie, po przeprowadzeniu wyszukiwania mającego za punkt wyjścia imię i nazwisko danej osoby, przedstawiających tę osobę zdjęć w postaci miniatur, może stanowić szczególnie poważną ingerencję w prawa do poszanowania życia prywatnego i do ochrony danych osobowych. W ocenie TSUE należy przeprowadzić osobną ocenę prowadzonej przez operatora wyszukiwarki działalności polegającej na wyświetlaniu wyników wyszukiwania grafiki w postaci miniatur. Wynikające z takiej działalności dodatkowe naruszenie praw podstawowych może być szczególnie intensywne z powodu łączenia w jedną całość wszystkich informacji dotyczących osoby, której dane znajdują się w Internecie.
Niniejszy wyrok ma istotne znacznie dla polskiej praktyki.