Zmiany w prawie pracy w 2024 r.
W 2024 r. eksperci spodziewają się przyjęcia, a przynajmniej podjęcia prac nad kilkoma ważnymi aktami z prawa pracy i ubezpieczeń społecznych.
Regulacje pracowe
– Prawdopodobnie w tym roku na poziomie europejskim dojdzie do uchwalenia tzw. dyrektywy o pracy platformowej. Ma ona uregulować status osób, które zarobkują za pośrednictwem takich podmiotów jak Uber, Glovo czy Pyszne.pl. Unijne przepisy mają bowiem przewidywać domniemanie etatu dla osób, które zarabiają dzięki tym aplikacjom. Państwa członkowskie będą mieć dwa lata na przyjęcie odpowiednich przepisów krajowych, jednak może rząd jeszcze w tym roku zacznie przymierzać się do tych zmian – komentuje prof. Grażyna Spytek-Bandurska z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Ekspertka zwraca uwagę na szerszy problem.
– Na gruncie polskich przepisów nie można jednak wykluczyć, że ostatecznie domniemanie etatu obejmie nie tylko kierowców korzystających z aplikacji, ale także zleceniobiorców lub samozatrudnionych, którzy wykonują usługi jak pracownicy – podkreśla.
Jak tłumaczy, coraz więcej firm wykorzystuje narzędzia online do swoich zadań, więc podmiotów, które obejmie domniemanie etatu, może być znacznie więcej niż zakładano.
Wyjaśnia również, że praca platformowa to forma wypełniania obowiązków cechująca się różnorodnością podmiotów, które ją wykonują.
– Wśród nich można wyróżnić grupę, która pracuje tak na stałe. W ich przypadku powinien funkcjonować stosunek pracy. Druga grupa to ci, którzy działają dorywczo. Dlatego w regulacjach trzeba mieć na uwadze różne potrzeby oraz wybór tych osób – dodaje.
W jej ocenie projektowana dyrektywa stanowi też głęboką ingerencję w zasadę swobody umów oraz równości wobec prawa, co może zostać uznane za niezgodne z konstytucją.
– Najważniejsza jest precyzyjność i klarowność wprowadzanych przepisów. W przeciwnym razie możemy obawiać się skutków domniemania stosunku pracy. Ponadto niejasne przepisy mogą zahamować wykorzystywanie technologii w usługach – zauważa.
Zdaniem prof. Spytek-Bandurskiej w pierwszej kolejności należy jednak uporządkować krajowy rynek pracy.
– Z wieloma problemami borykamy się od lat, takimi jak szara strefa czy niewłaściwe wykorzystanie umów cywilnoprawnych. To są realne zagrożenia, które wymagają rozstrzygnięcia. Bez likwidacji dotychczasowych patologii trudno będzie o właściwe stosowanie nowych przepisów – komentuje.
Ekspertka przyznaje, że oczywiście nie można konkurować poprzez brak odpowiedniej ochrony dla zatrudnionych.
– Nowe rozwiązania powinny być natomiast racjonalne i dostosowane do specyfiki tej formy pracy – zastrzega.
To nie jedyne regulacje wymuszone przez unijne przepisy, których możemy się w tym roku spodziewać.
– Nie można wykluczyć, że nowy rząd rozpocznie prace nad implementacją dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2023/970, która ma zagwarantować transparentność wynagrodzeń i zlikwidować różnicę w zarobkach kobiet i mężczyzn – wyjaśnia prof. Spytek-Bandurska.
Jak wskazuje, co prawda jest na to czas do 7.6.2026 r., ale przepisy krajowe również wymagają szerokich konsultacji.
– Kolejne regulacje do wdrożenia to te dotyczące sygnalistów. Tutaj akurat czas nas goni, bo już dawno powinniśmy takie gwarancje wdrożyć – dodaje.
Z kolei Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan wskazuje na potrzebę modyfikacji przepisów o wypłacie wynagrodzenia za czas przebywania na L4. Takie zapowiedzi padły zresztą z ust rządzących. Chodzi o wynagrodzenie chorobowe, które płacą wszyscy pracodawcy.
Ubezpieczenia
– Jeżeli koszty wprowadzania takiego rozwiązania dla wszystkich podmiotów byłyby zbyt duże, warto ograniczyć je do najmniejszych firm ewentualnie do kobiet w ciąży, ponieważ są bardziej narażone na dyskryminację na rynku pracy – wskazuje.
Podkreśla też konieczność zmian w składce zdrowotnej, o której wspominali rządzący. Z kolei dr Tomasz Lasocki z WPiA UW wskazuje m.in. na wymóg wykonania wyroku TK w sprawie tzw. czerwcowych emerytów. Dodaje, że po uchwale Sądu Najwyższego, III UZP 3/23, powrócił również temat tzw. przedsiębiorczych matek w kontekście swobody deklarowania podstawy wymiaru składek.
Dane coraz bardziej dostępne dla obywateli i firm
W KPP można znaleźć informacje o podmiotach świadczących usługi publiczne, zarówno państwowych i samorządowych, jak i tych z sektora prywatnego, które jednak korzystają ze środków publicznych.
Z jednej strony jest on połączony z systemem REGON, co umożliwia aktualizację bazy danych, z drugiej obejmuje także podmioty publiczne nieposiadające tego numeru. Jest też zintegrowany z portalami biznes.gov oraz dane.gov., co dodatkowo ma ułatwić korzystanie z niego.
– Jest to dość przejrzysta, choć wizualnie surowa baza danych, która pozwala przedsiębiorcom skrócić poszukiwania danych kontaktowych do różnych instytucji – mówi Piotr Wolejko, ekspert ds. społeczno-gospodarczych Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Często, gdy chcemy się dowiedzieć, gdzie wysłać pismo lub do kogo zadzwonić, musimy przeklikać się przez kilka podstron danego urzędu. Nie jest to też ujednolicone – czasem informacje kontaktowe są w oddzielnej zakładce, czasem w stopce, czasem trzeba przejść do BIP (Biuletyn Informacji Publicznej). W KPP wszystko jest uproszczone i obejmuje wiele podmiotów – starostwa, szkoły, biblioteki, siedziby ZUS itp. – dodaje.
W Katalogu Podmiotów Publicznych będzie można znaleźć nie tylko dane do doręczeń tradycyjnych (pocztowych), ale także tych przez ePUAP czy eDoręczeń (wciąż są w trakcie wdrażania). Według początkowych planów jeszcze z 2019 r. KPP miał zostać uruchomiony we wrześniu 2020 r., potem termin ten przesunięto na maj 2021 r.
– Szkoda, że było to wdrożone z opóźnieniem, ale projekty polegające na tworzeniu baz danych okazują się zaskakująco skomplikowane, dlatego ta cyfryzacja się opóźnia, a współpraca między różnymi organami administracji bywa trudna – komentuje Piotr Wolejko. I dodaje, że publiczna dostępność tych danych daje pewną przestrzeń przedsiębiorcom.
– Coraz częściej też biznes robi się na zbieraniu, porządkowaniu i przetwarzaniu danych, a następnie podawaniu w sposób łatwy w odbiorze dla użytkownika – tłumaczy. – Jest więc potencjał przedstawienia tych danych np. w mniej surowej formie, z uwzględnieniem większej liczby kategorii wyszukiwania, albo w wersji odpowiedniej dla urządzeń mobilnych, z których dziś większość z nas korzysta – dodaje.
Katalog Podmiotów Publicznych to część szerszego projektu Katalogów Administracji Publicznej. Ma on ułatwić pracę administracji publicznej, a obywatelom i przedsiębiorcom – załatwianie spraw. Dzięki KAP będą mieli lepszy dostęp do informacji m.in. o wymaganych dokumentach, opłatach czy właściwości urzędu. System ten ma też ograniczyć różnice w interpretacji przepisów między poszczególnymi urzędami, a co za tym idzie – ujednolicić sposób załatwiania spraw.
Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon wskazuje, że KPP nie rodzi wyzwań ani zagrożeń dla prywatności, ponieważ obejmuje dane, które i tak są informacją publiczną. –Takie projekty jak ten porządkują przestrzeń funkcjonowania administracji publicznej oraz wydatkowania przez nich środków finansowych i sprzyjają transparentności życia publicznego – tłumaczy ekspert.
Złóż PIT-2, możesz dostać więcej na rękę
PIT-2 to formularz obejmujący oświadczenia i wnioski składane płatnikowi (np. pracodawcy bądź zleceniodawcy).
– Początek roku to dobra okazja, żeby go zaktualizować. Mogło przecież coś się zmienić w naszych rozliczeniach, np. mamy prawo do wyższych kosztów uzyskania przychodów bądź zwolnienia z PIT. Jeśli poinformujemy o tym płatnika i zastosuje preferencję, dostaniemy więcej na rękę – tłumaczy Jarosław Sekita, doradca podatkowy w kancelarii Meritum.
W PIT-2 można przede wszystkim wskazać, że płatnik jest uprawniony do pomniejszenia zaliczki o 1/12 (300 zł), 1/24 (150 zł) albo 1/36 (100 zł) kwoty zmniejszającej podatek. Od 1 stycznia 2023 r. można ją stosować nie tylko przy miesięcznym rozliczaniu wynagrodzeń z etatu, ale także ze zleceń, umów o dzieło czy kontraktów menedżerskich. Dzięki temu wypłata może być wyższa nawet o 300 zł. Pamiętajmy jednak, że nie wolno w każdej firmie, w której zarabiamy, wnioskować o stosowanie pełnej kwoty zmniejszającej podatek. Miesięczny limit to 300 zł. Jeśli go przekroczymy, zaliczki na PIT zostaną zaniżone i w zeznaniu rocznym trzeba będzie dopłacić fiskusowi.
Co wtedy, gdy nie składamy PIT-2 i nie korzystamy z kwoty zmniejszającej podatek bądź innych preferencji w rozliczeniach miesięcznych? Finalnie nic nie stracimy, bo ulgi odzyskamy w zeznaniu rocznym. Generalnie jednak większość woli dostać więcej na rękę teraz niż zwrot nadpłaty za półtora roku.
Podatnicy mogą składać PIT-2 zarówno pisemnie, jak i elektronicznie. Nie muszą korzystać z oficjalnego wzoru. Mogą wypełnić go w formie opracowanej w danej firmie, np. w systemie kadrowo-płacowym.
Czy płatnik powinien zastosować się do PIT-2? – Tak, ale z przepisów wynika, że nie musi tego zrobić od razu w miesiącu, w którym został złożony (chociaż może). Obowiązek uwzględnienia oświadczenia podatnika powstaje dopiero w miesiącu następnym – mówi Jarosław Sekita. Ekspert wskazuje, że jeśli nic się w naszych rozliczeniach nie zmieniło, nie musimy ponownie składać PIT-2 w nowym roku.
– Z przepisów wynika wyjątek od tej zasady. Otóż jeśli przewidujemy, że nasze dochody nie przekroczą rocznie 30 tys. zł, czyli tzw. kwoty wolnej, i chcemy, aby płatnik nie pobierał zaliczek na podatek, musimy o to zawnioskować w danym roku. Wprawdzie Ministerstwo Finansów twierdzi, że nie ma takiego obowiązku (oświadczenie z poprzednich lat dotyczy także kolejnych), ale na wszelki wypadek warto złożyć PIT-2 w tej sprawie – mówi Jarosław Sekita. Podkreśla, że aktualizacja PIT-2 jest obowiązkowa, jeśli straciliśmy prawo do jakiejś ulgi, np. zwolnienia z podatku dla seniorów.
Obowiązkowy KSeF a import usług
Zgodnie z art. 2 pkt 9 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1570; dalej: VATU), przez import usług rozumie się świadczenie usług, z tytułu wykonania których podatnikiem jest usługobiorca, o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 VATU. Dojdzie do takiej sytuacji gdy usługodawcą jest podatnik nieposiadający siedziby działalności gospodarczej oraz stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju, a w przypadku usług związanych z nieruchomością dodatkowo podatnik ten nie jest zarejestrowany na VAT. Usługobiorcą z kolei powinien być podatnik zarejestrowany lub obowiązany do zarejestrowania, czasem dodatkowo posiadający siedzibę działalności gospodarczej lub stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju. Rozliczenie importu usług związanego z wykonywaniem czynności opodatkowanych polega więc na jednoczesnym naliczeniu podatku należnego i odliczeniu podatku naliczonego (odwrotnym obciążeniem) przez podatnika VAT.
Zgodnie z art. 106ga ust. 2 VATU, obowiązek wystawiania faktur ustrukturyzowanych nie dotyczy wystawiania faktur przez podatnika nieposiadającego siedziby ani stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju. Albo też posiadającego takie stałe miejsce prowadzenia działalności, przy czym nie uczestniczy ono w dostawie towarów lub świadczeniu usług, dla których wystawiono fakturę. Z oczywistych względów, tym bardziej podmioty w ogóle niezarejestrowane do celów VAT w Polsce nie mają obowiązku (ale też podstaw nawet, gdyby chcieli) do wystawiania faktury ustrukturyzowanej przy pomocy KSeF. Nie oznacza to jednak, że import usług jest tym rodzajem transakcji, który można w kontekście obowiązkowego KSeF całkowicie zignorować.
Usługa od podmiotu zagranicznego
W przypadku najprostszego przypadku importu usług sprawa nie jest skomplikowana. Wyobraźmy sobie polskiego podatnika nabywającego usługi doradztwa technologicznego od podmiotu z siedzibą w Niemczech. Niemiecki kontrahent nie ma żadnych związków z Polską poza tym, że ma polskiego kontrahenta. Po 1.7.2024 r. wystawi on fakturę dokumentującą swe usługi w sposób dotychczasowy. Polski nabywca odbierze tę fakturę również tak jak do tej pory i po prostu rozliczy import usług. Inna sprawa, że zgodnie z art. 86 ust. 10b pkt 3 VATU, faktura dokumentująca import usług nie jest podatnikowi specjalnie potrzebna ani do rozliczenia podatku należnego, ani naliczonego. Co ważne (a co wielu może wciąż dziwić), polski podatnik nie musi faktury od kontrahenta zagranicznego w żaden sposób „ewidencjonować” w KSeF. Nie wysyła więc tej faktury tamże. W tej kwestii sposób obiegu dokumentacji nie ulega zmianie.
Może być nieco trudniej. Wyobraźmy sobie polskiego podatnika świadczącego usługi na majątku powierzonym swojej włoskiej spółce-matce, zarejestrowanej na VAT w Polsce (aby sprzedawać towary do innych krajów UE). Również i spółka-matka świadczy na rzecz polskiej spółki-córki usługi wsparcia i udzielenia licencji. Mamy tu do czynienia ze świadczeniem usług przez zagraniczny podmiot zarejestrowany do celów VAT w Polsce (nie są to usługi związane z nieruchomością). Faktura KSeF czy nie KSeF? Odpowiedź na te pytanie będzie pochodną ustalenia, czy włoski podmiot ma w Polsce stałe miejsce prowadzenia działalności. Jeśli tak, transakcja nie stanowi już importu usług gdyż to usługodawca a nie usługobiorca ma obowiązek rozliczenia VAT należnego. A skoro usługodawca ma stałe miejsce prowadzenia działalności, powinien też wystawić fakturę ustrukturyzowaną (z polskiego numeru VAT). Jeśli jednak włoski podmiot stałego miejsca nie ma, nie wystawi faktury z polskiego numeru VAT i przez to nie będzie to faktura ustrukturyzowana (transakcja będzie importem usług).
Wreszcie, jeszcze trudniejsza sytuacja. Polski podatnik świadczy w Polsce jako lider usługi budowlane w ramach zakresowego konsorcjum z holenderskim partnerem. Podmiot holenderski świadczy więc usługi związane z nieruchomością na rzecz polskiego kooperanta. Holenderski podmiot nie musi się rejestrować do celów VAT w Polsce tym bardziej jeśli uzna, że z tytułu wykonywanych prac nie posiada w Polsce stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Jeśli się jednak zarejestruje (np. po to aby odliczać VAT od zakupów) to transakcja nie będzie już importem usług. To holenderski podmiot działając już jako polski podatnik VAT rozliczy podatek należny. A jaką fakturę wystawi? Zgodnie z art. 106ga ust. 2 VATU, nie będzie to musiała być faktura ustrukturyzowana. Inna sprawa, że organ podatkowy może w takich przypadkach doszukiwać się jednak istnienia stałego miejsca prowadzenia działalności. Będzie to bowiem dość osobliwa sytuacja, w której polski podatnik wystawia innemu polskiemu podatnikowi fakturę VAT za usługi opodatkowane w Polsce… poza KSeF.
Komentarz
Definicję stałego miejsca prowadzenia działalności odnaleźć można w rozporządzeniu wykonawczym Rady (UE) nr 282/2011/UE z 15.3.2011 r. ustanawiającym środki wykonawcze do dyrektywy 2006/112/WE w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej (Dz.Urz. UE L z 2011 r. Nr 77, s. 1; dalej: WykVATDyrR). Zgodnie z art. 11 WykVATDyrR, na potrzeby określania miejsca świadczenia usług, „stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej” to dowolne miejsce charakteryzujące się wystarczającą stałością oraz odpowiednią strukturą w zakresie zaplecza personalnego i technicznego, by umożliwić nabywcy odbiór i wykorzystywanie usług świadczonych do własnych potrzeb tego stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Z kolei na potrzeby określania zasad opodatkowania odwrotnym obciążeniem, stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej to dowolne miejsce które charakteryzuje się wystarczającą stałością oraz odpowiednią strukturą w zakresie zaplecza personalnego i technicznego, by umożliwić mu świadczenie usług, które wykonuje. Jak wiadomo, to trudna definicja a praktyka podatkowa wokół interpretacji tego pojęcia jest bardzo obszerna (i niejednolita). Definicja ta jest ważna w kontekście identyfikacji transakcji jako import usług lub świadczenie usług na terenie kraju. Ma to również znaczenie dla konieczności (lub nie) wypełniania obowiązków KSeF.
Import usług jest transakcją, która nie podlega rygorom obowiązkowego KSeF. To ważne także dlatego, że obieg dokumentów związanych z tą transakcją pozostanie niezmieniony. Podatnicy przygotowujący się do obowiązkowego KSeF muszą pamiętać o tym, że jednak nie wszystkie faktury zakupowe będą otrzymywać w ustrukturyzowany sposób.
Produkcja prawa w 2023 r. w naszym kraju bliska rekordu
W 2023 roku w Dzienniku Ustaw ukazały się 2824 pozycje. Był to trzeci wynik w historii, niewiele mniejszy od rekordu z 2004 r., gdy ukazało się 2889 pozycji (w 2022 r. było ich 2868). Jednak w 2004 r. polski system prawny przechodził rewolucję związaną z wejściem do Unii Europejskiej.
Samych aktów prawnych (tj. ustaw, rozporządzeń i umów międzynarodowych) ukazało się w 2023 r. nieco mniej, bo 1944. W Dzienniku Ustaw są publikowane bowiem nie tylko nowe akty prawne, ale też ich teksty jednolite, a także wyroki Trybunału Konstytucyjnego.
Ubiegły rok prawdopodobnie był rekordowy pod względem objętościowej „produkcji” prawa. Od wielu lat monitoruje to audytorsko-doradcza firma Grant Thornton (GT). Według jej obliczeń od początku stycznia do końca września 2023 r. ogłoszone akty prawne zajęły 25 888 stron maszynopisu.
Oznacza to wzrost liczby stron o 19 proc. (4046 stron) w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku i o 80 proc. (11 509 stron) w porównaniu z takim okresem w 2021 r.
Wprawdzie GT nie policzyła jeszcze wyników za cały 2023 r. ale jak przewiduje Tomasz Wróblewski, partner zarządzający, będzie to prawdopodobnie największy przyrost prawa w historii.
– Liczba stron nowych przepisów sięgnie w 2023 r. około 37–38 tys. wobec 32 tys. w 2022 r. i około 15–20 tys. w poprzednich pięciu latach – szacuje Wróblewski.
Na tak znaczną objętość w znacznej mierze zapracowały rozporządzenia ministra klimatu i środowiska, dotyczące ochrony siedlisk. W 2022 r. zajęły one 14,9 tys. stron maszynopisu, czyli około połowy objętości wszystkich aktów prawnych publikowanych w Dzienniku Ustaw.
Ukazywały się także w 2023 r. Na przykład rozporządzenie z 9 października dotyczące Bieszczadów (poz. 2342) zajęło aż 168 stron. Wykaz chronionych gatunków roślin i zwierząt zajmuje w nim tylko dwie strony, a resztę – głównie lista współrzędnych geograficznych określających granicę chronionego obszaru.
Zdarza się, że nowe wersje aktów prawnych dotyczących tej samej materii są znacznie obszerniejsze niż poprzednie. Na przykład wydane 12.12.2023 r. rozporządzenie określające umundurowanie leśników (poz. 2779) liczy 58 stron. Poprzednie rozporządzenie w tej samej sprawie, wydane w 2017 r., zmieściło się na 31 stronach. W tym najnowszym dodano m.in. paradne wersje mundurów.
Bywają też sążniste rozporządzenia dotyczące różnych detali życia publicznego, znanych tylko wąskim grupom społeczeństwa.
Dla przykładu rozporządzenie z 22.12.2023 r. (poz. 2799) na 86 stronach ustala zmiany nazw miejscowości i ich części. Wynika z niego m.in., że od 1.1.2024 r. przysiółek słynnej małopolskiej wsi Pcim, zwany dotychczas Godawówką, nosi nową nazwę Godawy.
– Gdyby wprowadzane w tak dużej objętości prawo było dobrej jakości, było rzetelnie przedyskutowane z ekspertami i partnerami oraz celnie trafiało w problemy i je rozwiązywało, ta rosnąca liczba przepisów nie byłaby aż takim kłopotem. Tymczasem z jakością procesu legislacyjnego mamy poważne problemy od wielu lat, czego bolesnym symbolem były doświadczenia związane z wdrażaniem Polskiego Ładu – komentuje Tomasz Wróblewski.
Wyższe sankcje dla kierowców w 2024 r.
Taryfikator mandatów pozostaje bez zmian. Wyższe będą kary grzywny dla kierowcy, który łamie przepisy niezawarte w taryfikatorze. Od stycznia 2024 r. jej górna granica rośnie – i w sumie wyniesie od 424,20 zł do 21 210 zł.
Będzie więc wyższa niż do tej pory. Chodzi o kary za wykroczenia drogowe nieujęte w taryfikatorze. Czyli m.in. za jazdę po spożyciu alkoholu czy w stanie nietrzeźwości, spowodowanie niebezpieczeństwa na drodze, np. zatrzymanie auta na pasie autostrady lub drogi ekspresowej. O ostatecznej kwocie zdecyduje sąd orzekający w konkretnej sprawie. Może się zdarzyć, że policjant, który zatrzyma kierowcę na drodze, zaproponuje mandat w konkretnej wysokości. Jeśli kierowca odmówi przyjęcia mandatu musi się liczyć z grzywną orzeczoną w sądzie.
– Do negatywnych skutków podwyższenia minimalnego wynagrodzenia za pracę należy zaliczyć wzrost kar grzywny przy wykroczeniach drogowych i przestępstwach skarbowych – wskazuje w rozmowie dr Piotr Pałka, radca prawny.
Od 1.1.2024 r. minimalne wynagrodzenie za pracę wynosi 4242 zł, i to jest podstawa do wymierzenia grzywny za wykroczenia, również te na drodze.
Wymierzając karę grzywny, sąd określa liczbę stawek oraz wysokość jednej stawki dziennej; jeżeli kodeks nie stanowi inaczej, najniższa liczba stawek wynosi 10, najwyższa – 720. Ustalając stawkę dzienną, sąd bierze pod uwagę dochody sprawcy, jego warunki osobiste, rodzinne, stosunki majątkowe i możliwości zarobkowe, przy czym stawka dzienna nie może być niższa od jednej trzydziestej części minimalnego wynagrodzenia ani też przekraczać jej czterystukrotności – podkreśla mecenas Pałka.
– Kara grzywny za wykroczenie może być natomiast wymierzona w granicach od jednej dziesiątej do dwudziestokrotnej wysokości minimalnego wynagrodzenia, chyba że kodeks stanowi inaczej – wyjaśnia prawnik. Mandatem karnym można nałożyć karę grzywny w granicach nieprzekraczających pięciokrotnej wysokości minimalnego wynagrodzenia, a wyrokiem nakazowym można wymierzyć karę grzywny w granicach nieprzekraczających dziesięciokrotnej wysokości minimalnego wynagrodzenia.
W 2024 r. wyższe składki, ale też pensje
Podwyżka składek na ubezpieczenia społeczne dla przedsiębiorców stała się tematem politycznych przepychanek.
W górę składki…
PiS wypomina rządowi, że obiecał przed wyborami dobrowolny ZUS, a zamiast tego prowadzący działalność będą musieli opłacać wyższe należności składkowe. Dla osoby niekorzystającej z żadnej z ulg wyniosą one przynajmniej 1600,32 zł (bez składki zdrowotnej i z dobrowolnym ubezpieczeniem chorobowym).
W 2024 r. ich wysokość będzie oscylować w granicach:
- emerytalna 916,35 zł (obecnie 812,23 zł),
- rentowa 375,55 zł (obecnie 332,88 zł),
- wypadkowa 78,40 zł (teraz 69,49 zł),
- na Fundusz Pracy/Solidarnościowy 115,01 zł (obecnie 101,94 zł),
- dobrowolna chorobowa 115,01 zł (obecnie 101,94 zł).
To więcej niż teraz o 181,52 zł. Przedsiębiorcy dziś płacą bowiem 1418,48 zł (plus składka zdrowotna, która jest zależna od formy opodatkowania).
Jaka w tym „zasługa” rządu?
– Żadna – wskazuje dr Tomasz Lasocki z WPiA UW.
Jak tłumaczy, składki wzrastają co roku automatycznie, bo rośnie przeciętne miesięczne wynagrodzenie. Z kolei 60 proc. tej kwoty jest podstawą wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne płaconych przez przedsiębiorców niekorzystających z żadnych preferencji.
– Na takim poziomie prognozowane przeciętne miesięczne wynagrodzenie ustalił zresztą poprzedni rząd w projekcie ustawy budżetowej na 2024 r. i taką kwotę wskazał w obwieszczeniu z 4 grudnia właściwy minister rządu Mateusza Morawieckiego – przypomina ekspert.
Zwraca jednocześnie uwagę, że chociaż należności do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych będą od Nowego Roku wyższe, to tylko o 10 proc. od należnych za pracownika otrzymującego wynagrodzenie minimalne.
– Przypominam też, że będą je opłacać osoby po ponad pięciu latach prowadzenia biznesu, bo wcześniej mogły korzystać z ulg i preferencji (tj. ulgi na start, małego ZUS i małego ZUS+) – komentuje.
Tomasz Lasocki podkreśla jednocześnie, że gdyby rządzący uznali taki system za niewłaściwy, to można by go oczywiście zmienić. W jaki sposób?
– Wówczas przedsiębiorca mógłby płacić składki np. od części dochodu, z wyjątkiem tych osób, które świadczą usługi osobiście i nikogo nie zatrudniają. Oni akurat powinni uiszczać należności do ZUS od przychodu, tak jak większość innych ubezpieczonych – dodaje.
…i płaca minimalna
Od 1.1.2024 r. wzrosła też najniższa pensja.
I tak, od 1.1.2024 r. wynosi ona 4242 zł, a od lipca 4300 zł. Z kolei minimalna stawka godzinowa od 1.1.2024 r. wzrosła do 27,70 zł, a od 1 lipca – 28,10 zł.
Wraz z najniższą pensją rosną też inne świadczenia. Maksymalna odprawa pieniężna z tytułu rozwiązania stosunku pracy z przyczyn niedotyczących pracownika od stycznia do czerwca wyniesienie 63 630 zł, a od lipca do grudnia – 64 500 zł. Ponadto pracownik, który doznał mobbingu lub w wyniku takich działań rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania nie niższego niż minimalne wynagrodzenie za pracę (czyli 4242 zł lub 4300 zł).
Od wspomnianych kwot jest też uzależniony dodatek za pracę w porze nocnej. Wynosi on 20 proc. stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia za każdą godzinę pracy w porze nocnej.
– Skala podwyżki płacy minimalnej wynika co prawda z przepisów, ale nie zmienia to faktu, iż jest ona znacząca. Wymaga na pewno działań dostosowawczych po stronie firm – mówi Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Ekspert wskazuje, że na pewno znajdzie to swoje odzwierciedlenie w cenach usług, częściowo to bowiem konsumenci pokrywają tę podwyżkę.
– Wpłynie też na strukturę wynagrodzeń w przedsiębiorstwach. Pracownicy z niższymi wynagrodzeniami dostaną bowiem wyższe podwyżki aniżeli ci, co zarabiają powyżej płacy minimalnej. W efekcie w wielu zakładach może dojść do kompresji struktury płacowej – wyjaśnia ekspert.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego wzrost płacy minimalnej nie przełoży się natomiast na większe bezrobocie.
– Popyt na pracę jest cały czas bardzo duży, dlatego nie spodziewam się takiego efektu – dodaje.
Minimalne wynagrodzenie determinuje też wysokość preferencyjnych składek na ubezpieczenia społeczne.
W efekcie należności do ZUS płacone przez przedsiębiorców przez 24 miesiące od podstawy wymiaru w wysokości 30 proc. pensji minimalnej wyniosą w pierwszym półroczu 2024 r. 401,9 zł, a w drugim półroczu 408,14 zł.
Ponadto od 1.1.2024 r. dodatki, które przysługują pracownikom z powodu wykonywania pracy: w warunkach szczególnie uciążliwych lub szkodliwych dla zdrowia, związanej z dużym wysiłkiem fizycznym lub umysłowym oraz szczególnie niebezpiecznej, nie będą już składnikiem minimalnego wynagrodzenia. Dzięki temu zwiększy się pensja takich osób.
Podstawa prawna: Dz.U. z 2023 r. poz. 1893 ; M.P. z 2023 r. poz. 1342; Dz.U. z 2023 r. poz. 1667
Szybka amortyzacja w pięć lat
Tak wynika z wchodzącej w życie 1.1.2024 r. nowelizacji ustaw o PIT i o CIT. Pozwala ona rozliczać nieruchomości niemieszkalne w podatkowych kosztach już nawet w ciągu pięciu lat.
Przypomnijmy, że nieruchomości niemieszkalne trzeba amortyzować, co do zasady, aż 40 lat. Dzięki nowym przepisom niektórzy przedsiębiorcy (mikro, mali i średni) rozliczą koszty szybciej.
Z preferencji skorzystają firmy, które wytworzą we własnym zakresie (czyli wybudują) nieruchomości zaliczane do grupy 1 i 2 Klasyfikacji Środków Trwałych. Chodzi głównie o budynki i lokale niemieszkalne. Są jednak dwa warunki ulgi. Pierwszy – nieruchomość musi znajdować się na obszarze gminy zlokalizowanej w powiecie, w którym przeciętna stopa bezrobocia wynosi co najmniej 120 proc. stopy bezrobocia w kraju. Drugi – wskaźnik dochodów podatkowych na mieszkańca gminy jest niższy niż 100 proc. dochodów dla wszystkich gmin.
Wymienione kryteria muszą być spełnione w miesiącu, w którym uprawomocniła się decyzja o pozwoleniu na budowę, upłynął termin na wniesienie sprzeciwu wobec zgłoszenia budowy albo wydano zaświadczenie o braku podstaw do wniesienia takiego sprzeciwu. W innych sytuacjach warunki powinny być spełnione w miesiącu, w którym nieruchomość zostanie wprowadzona do ewidencji środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych.
W jakim czasie będzie można zamortyzować nieruchomość? Jeśli znajduje się w powiecie, w którym przeciętna stopa bezrobocia wynosi od 120 do 170 proc. stopy bezrobocia w kraju, przez przynajmniej dziesięć lat. Powyżej 170 proc. minimalny okres amortyzacji wynosi pięć lat.
Podstawa prawna: ustawa z 17.8.2023 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (Dz.U. z 2023 r. poz. 1787).
Kierowcy zapłacą więcej w 2024 r.
Od 1.1.2024 r. nie wystarczy zawiadomienie o zakupie auta. Każdy nowy właściciel auta używanego ma bezwzględny obowiązek jego rejestracji w terminie 30 dni od zakupu. Trzeba też będzie poinformować o zbyciu pojazdu.
Jakie kary czekają za niedopełnienie obowiązku rejestracji? Wysokie, bo 500 zł zapłaci osoba prywatna za nieprzerejestrowanie auta w terminie 30 dni od zakupu.
Dwa razy tyle, bo 1 tys. zł, kosztować będzie osobę prywatną nieprzerejestrowanie auta w ciągu 180 dni od zakupu. Przedsiębiorcy zapłacą więcej: 1 tys. zł kary przewidziano dla przedsiębiorcy zajmującego się obrotem aut za nieprzerejestrowanie pojazdu w terminie 90 dni od zakupu, a 2 tys. zł wyłoży, jeżeli nie przerejestruje pojazdu w terminie 180 dni od zakupu.
Od 1.1.2024 r. wzrasta też kara za brak ciągłości ubezpieczenia OC. Może wynieść niemal 9 tys. zł dla właścicieli samochodów osobowych. Wysokość kar jest powiązana z minimalnym wynagrodzeniem, a te są rewaloryzowane dwukrotnie – 1 stycznia i 1 lipca. Od 1.1.2024 r. minimalne wynagrodzenie wynosi 4242 zł brutto.
Najwyższe kary czekają jednak właścicieli pojazdów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej wyższej niż 3,5 tony, ciągników i autobusów. W tym przypadku najwyższa możliwa kara to trzykrotność minimalnej płacy.
Zgodnie z ustawą najwyższa opłata karna za brak polisy OC dotknie właścicieli pojazdów, którzy nie posiadali ochrony ubezpieczeniowej dłużej niż 14 dni. Osoby, które miały przerwę w ubezpieczeniu od 4 do 14 dni, zapłacą 50 proc. maksymalnej kary, a zapominalscy niemający wykupionego OC do 3 dni – 20 proc. podstawowej stawki.
Oznacza to, że dla pojazdów osobowych kara może osiągnąć 8490 zł. Od 1.1.2024 r. za okres od 1 do 3 dni kara wynosi 1700 zł, za okres od 3 do 14 dni 4250 zł, a powyżej 14 dni 8490 zł. O powód podwyżki pytamy w Polskiej Izbie Ubezpieczeń.
– OC komunikacyjne to polisa, która chroni poszkodowanych, ale i kierowców przed skutkami finansowymi wypadku. Naprawa auta po stłuczce to kilka, kilkanaście tysięcy złotych. W tej chwili średnia szkoda z OC wynosi 9,5 tys. zł. Gdy dojdzie do wypadku i są ranni – to kilkaset tysięcy złotych, a czasami nawet więcej – wyjaśnia „Rz” Agnieszka Durska, rzecznik Polskiej Izby Ubezpieczeń. I dodaje, że średnia składka za OC komunikacyjne (po trzech kwartałach 2023 r.) to 510 zł.
Ministerstwo Finansów ogłosiło nowe, wyższe stawki za odholowanie pojazdu z drogi i przetrzymanie go na specjalnym parkingu. Za samochody osobowe maksymalna opłata wzrośnie z obecnych 606 zł do 697 zł. Ostateczna decyzja w sprawie ostatecznej opłaty będzie jednak należeć do rad miast i gmin.
Podstawa prawna: zmiany z lipca Dz.U. z 2023 r. poz. 1394; obwieszczenie MF z 2.8.2023 r., M.P. z 2023 r. poz. 805.
W sądach cywilnych widać poprawę
Sprawy cywilne stanowią cztery piąte wszystkich trafiających do sądów i są one najbliższe obywatelom.
Franki i przeprosiny
W kwietniu 2023 r. weszła w życie część noweli kodeksu postępowania cywilnego, nakazująca frankowiczom kierowanie przez najbliższych pięć lat ich pozwów przeciwko bankom do sądów właściwych dla ich miejsca zamieszkania. To przesunięcie wymusiła trudna sytuacja działającego zaledwie dwa lata w Warszawie specjalnego sądu frankowego z powodu przeciążenia go tymi sprawami.
Na razie jednak liczba spraw w tym sądzie nie spada, jest ich tam teraz 44 tys., ale jak mówi sędzia Tomasz Niewiadomski, szef tego sądu, wzrasta jego wydajność – w listopadzie pobił kolejny rekord, rozpatrując 700 spraw. Ma to być skutek lepszej organizacji i coraz większego doświadczenia sędziów i wreszcie pełniejszego orzecznictwa frankowego.
Weszła też wtedy kontrowersyjna część noweli KPC zwana lex Kaczyński, która pozwala uniknąć kosztownej publikacji zasądzonych przez sąd przeprosin w mediach. Zobowiązana do nich osoba może odmówić publikacji przeprosin, sąd wtedy wymierza jej 15 tys. zł grzywny i nakazuje zamieszczenie przeprosin w Monitorze Sądowym, co będzie dla niej znacznie niższym wydatkiem. Życie pokaże, jak się sprawdzi ta regulacja, ważna przecież także dla debaty publicznej. Chodzi bowiem o to, aby zbyt kosztowne przeprosiny nie stwarzały tzw. mrożącego efektu.
Hybrydowe i jednoosobowe sądy
W wrześniu br. weszły w życie przepisy k.p.c. zostawiające na stałe wprowadzone na czas epidemii zdalne rozprawy i jednoosobowe składy sędziowskie w sprawach cywilnych w II instancji, z istotnymi wyjątkami. Wygasiły one zamieszanie wywołane uchwałą siedmiu sędziów Izby Pracy SN z 26.4.2023 r., która zakwestionowała jednoosobowe sądy po ustąpieniu epidemii. A te wyjątki to rozpatrywanie przez trzech sędziów sporów o więcej niż milion zł i wtedy, kiedy na większy skład zgodzi się prezes sądu.
– Wydaję takie zgody, polegając na wnioskach sędziego referenta lub przewodniczących wydziału – zapewnia Wojciech Łukowski, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, dodając, że nowela usunęła obawy wywołane uchwałą SN.
Co się tyczy zdalnych rozpraw, to w praktyce są to rozprawy hybrydowe, czyli są jawne z tym, że sąd i protokolant przebywają na sali rozpraw, a pozostali uczestnicy mogą być na tej sali lub poza nią. Wtedy zapis obrazu i dźwięku z rozprawy przekazywany będzie do miejsca ich przebywania, jeśli zgłoszą zamiar udziału w posiedzeniu sądu w zdalnej formie.
Odrzucanie spadków
W listopadzie mijającego roku weszła z kolei w życie nowela rozwiązująca przynajmniej w części narastający od lat problem wielu spadkobierców zadłużonych spadków np. kredytami. Nie wystarczyło, że spadek odrzucą np. po ojcu dzieci, bo wtedy przypada on ich dzieciom, często małoletnim. Za nich spadek mogą odrzucić rodzice, ale przed odrzuceniem muszą uzyskać zgodę sądu rodzinnego. Zmiana polega na tym, że jeżeli rodzic lub rodzice wcześniej sami odrzucili spadek, to mogą teraz bez zgody sądu odrzucić ten spadek za swoje dziecko.
Zmian prawa naturalnie było więcej w mijającym roku, z częścią z nich śpieszono się przed zakończeniem kadencji parlamentu. Być może teraz sędziowie i inny prawnicy wymiaru sprawiedliwości nieco odetchną, by móc się z nimi lepiej zapoznać.