Po śmierci Kamila stawiane są pytania, co należy zrobić, żeby do takich tragedii nie dochodziło. Trzeba poprawić, chociaż nie tylko, system wsparcia dzieci w rodzinie.
– Wzmocnić już istniejące instytucje, zarówno w aspekcie dostępności i jakości zatrudnienia kadr, jak i kompetencji ich działania. Rodziny niewydolne powinny być np. objęte obowiązkowo wsparciem asystenta rodziny. Należy też upowszechnić w skali kraju ośrodki interwencji kryzysowej i zapewnić tam odpowiednie wsparcie specjalistyczne dla osób szukających pomocy – wylicza dr Rafał Bakalarczyk, badacz polityki społecznej z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Jego zdaniem część problemów leży na styku różnych instytucji. Tam gdzie odpowiedzialność jest rozproszona, a brakuje wystarczającej koordynacji i współpracy, łatwo o przeoczenia. Działania nie są dość zdecydowane i konsekwentnie prowadzone.
Eksperci powtarzają też, że z każdej tragedii należy wyciągać wnioski. I nie chodzi tu o zaostrzenie kar dla sprawców przemocy. Ich zdaniem należy wrócić do projektu ustawy o analizie śmiertelnych przypadków krzywdzenia dzieci.
– Po każdym wypadku lotniczym szczegółowo badane są przyczyny i aktualizowane procedury. Tak samo powinno być po każdym kolejnym przypadku śmierci dziecka w rodzinie – podkreśla Agnieszka Lisak, radca prawny. I dodaje, że procedury są niezbędne. Powinny wskazać pracownikom pomocy społecznej, jak się mają zachować w konkretnej sytuacji, co dokładnie mają robić.
Siniaki łatwo rozpoznać
Na podobnym stanowisku stoją lekarze.
– Ślady przemocy na ciele dziecka różnią się od siniaków nabytych podczas zabawy. Jeśli dziecko przebywa w szpitalu, sprawa zgłaszana jest do pracownika socjalnego. Jeśli zaś lekarz podczas wizyty w przychodni nabiera podejrzeń, że stosowana była przemoc, sam zawiadamia MOPS. Wciąż przechodzimy szkolenia, jak reagować na przemoc. To niestety element pracy pediatry. Czasem po prostu nie dociera do naszej świadomości, że dorosły może tak się zachować w stosunku do dziecka. Z każdym nagłośnionym przypadkiem jesteśmy jednak coraz bardziej czujni – mówi Łukasz Szmygel z Naczelnej Izby Lekarskiej.
– Ważny jest też skoordynowany przepływ informacji między instytucjami z różnych gmin i powiatów, gdy rodzina – jak w tym wypadku – zmienia miejsce pobytu – podkreśla Bakalarczyk.
Na wypadek kryzysu
Praca z rodziną jest niezbędna, gdy ma w niej miejsce poważny kryzys zagrażający dziecku. Prowadzona jest głównie w formie usług asystenta. A tych jest coraz mniej.
Tak wynika z kolejnych corocznych sprawozdań Rady Ministrów. Przybywa natomiast rodzin objętych tą formą pomocy. W 2021 r. w porównaniu z 2020 r. wzrost był ponad trzyprocentowy. Zdaniem ekspertów wsparciem asystentów rodziny powinny być obejmowane znacznie częściej. Inaczej tragedie będą się powtarzać.
Paweł Maczyński, wiceprzewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej
Niewątpliwie należy wrócić do projektu ustawy o badaniu przypadków śmiertelnych, zapowiadanej przez prezydenta. Przy zmianach prawa należy słuchać ekspertów. Obecnie prawodawcy są głusi na uwagi.
Na przykład ustawa o przeciwdziałaniu przemocy, która ma zacząć obowiązywać w czerwcu, niepotrzebnie wydłuży udzielania wsparcia. Pomoc rodzinie jest sprowadzana właściwie do pomocy społecznej i policji. Znika współpraca z systemem ochrony zdrowia i systemem oświaty. Zgodnie z nowelizacją pojawi się obowiązek przesłania niebieskiej karty, jeśli rodzina się przeprowadzi. To będzie martwy przepis. Pracownicy socjalni powinni mieć bowiem dostęp do narzędzi, które pozwolą ustalić adres, nawet gdy przemocowi rodzice nie informują, dokąd wyjeżdżają.
Należy wprowadzić zmiany na styku pomocy społecznej i sądów rodzinnych. Po złożeniu wniosku do sądu o natychmiastowe zabezpieczenie dziecka pracownicy socjalni często nawet nie są wzywani, a nie wszystko da się ująć w dokumentach. Sąd wzywa natomiast rodziców, którzy, jak łatwo można się domyślić, nie są skorzy przyznawać się do stosowania przemocy. Sąd nie przesyła też do gminy informacji, jaką decyzję podjął. Zarówno informacja zwrotna, jak i wezwanie pracownika socjalnego przez sąd rodzinny powinny być obligatoryjne. Nawet najlepszy system nie będzie działał bez ludzi. A tych brakuje. Obecnie średnio 70 rodzin jest pod opieką jednego pracownika socjalnego. Zgodnie z przepisami powinno być ich 50. Zdarzają się gminy, w których jeden pracownik socjalny ma pod opieką 100 rodzin. Niewątpliwie brakuje kadr. Nic dziwnego – w części gmin nawet 80 proc. pracowników socjalnych otrzymuje pensję minimalną. Za wyższe wynagrodzenie można znaleźć mniej obciążającą pracę, której nie będzie się zabierać do domu i której wykonywanie nie naraża na odpowiedzialność karną.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →