Nękają i skarżą

Poseł Paweł Szramka, który pisze interpelację do ministra sprawiedliwości, twierdzi, że działalność przestępców wyłudzających środki od mikroprzedsiębiorców jest możliwa dzięki e-sądowi w Lublinie. Wyłudzenia te mają działać zgodnie z pewnym schematem.

– Fundusze sekurytyzacyjne wchodzą w posiadanie danych osobowych mikroprzedsiębiorców w dowolny sposób, np. skupują przedawnione długi czy błędnie zaksięgowane umowy z operatorami albo zaksięgowane dane z banków, np. poprzez dokument o zamknięciu kredytu, który z jakiegoś powodu w rejestrze bankowym nie został do końca zamknięty – wyjaśnia poseł.

Firmy te zdaniem poszkodowanych m.in. wyłudzają dane osobowe (PESEL), wysyłają listy, straszą wizytą w pracy i w domu czy komornikiem. Po takim uporczywym nękaniu idą do e-sądu.

Komentarze do ustaw antykryzysowych. Moduł COVID-19 bezpłatnie w każdej konfiguracji. Sprawdź

Na czym polega tam rozpatrywanie sprawy?

– Referendarz dostaje od firm windykacyjnych setki kart z rekordami: kto, od kogo, ile i jakie dokumenty. E-sąd nie analizuje treści tych „dowodów-dokumentów” – pisze poseł w interpelacji. I twierdzi, że referendarz tylko na podstawie tytułów stwierdza, czy to starczy do tego, by wystawić pozwanemu nakaz zapłaty.

Referendarz ma trzy możliwości: zatwierdzić całość pozwu, odrzucić całość, poprosić o uzupełnienie braków pozwu. Zazwyczaj zatwierdza całość. Wtedy e-sąd w Lublinie automatycznie wysyła wyroki do pozwanych.

W sądzie tradycyjnym postępowanie wygląda zupełnie inaczej. Sądowi są potrzebne: historia zadłużenia, potwierdzenie przelewu, historia cesji, wszystkie dokumenty cesji z całości historii handlu tym niby-długiem i co najważniejsze, własnoręcznie podpisana przez przedsiębiorcę umowa. Gdy wychodzi na jaw, że firmy windykacyjne tego nie posiadają, takie sprawy są wygrywane przez rzekomych dłużników, ale tylko nieliczni do tego etapu dochodzą.

Poseł pyta zatem Ministerstwo Sprawiedliwości o dwie sprawy.

Po pierwsze: czy MS prowadzi jakikolwiek nadzór na działalnością e-sądu?

Po drugie, czy możliwa jest zmiana przepisów prawa, tak by zobowiązać każdy sąd w Polsce, w tym e-sąd, do żądania od powodów przedstawienia wiarygodnych dowodów (tj. umowy, cesji, przelewów), na podstawie których może być wydany wyrok.

Anna Dalkowska, wiceminister sprawiedliwości, przesądza: zmian nie będzie.

Dowody po staremu

– Wprowadzenie obowiązku wykazywania przez powoda swoich twierdzeń poprzez dołączenie do pozwu wskazanych w nim dowodów sprawiłoby, że elektroniczne postępowanie upominawcze nie różniłoby się w zasadzie od postępowania upominawczego uregulowanego w dziale V księgi drugiej kodeksu postępowania cywilnego – odpowiada interweniującemu posłowi wiceminister.

Jej zdaniem obowiązek taki, jeżeli ma znaczenie dla oceny zasadności roszczenia w przypadku prowadzenia akt sprawy w sposób tradycyjny (papierowy), to przy prowadzeniu sprawy z użyciem tylko systemu teleinformatycznego nie mógłby wywoływać należytych skutków prawnych z nim związanych.

– Niemożność oceny, czy przedłożone kopie dokumentów sporządzonych w formie pisemnej odzwierciedlają ich faktyczną treść, wpływałaby bowiem znacząco na ich moc dowodową – pisze wiceminister Dalkowska.

Zapytaliśmy ekspertów, czy można sobie z tym problemem jakoś poradzić.

– Ten, kto składa pozew do e-sądu, opisuje dowody i one dla nas, sędziów, istnieją i są wiążące. Nie możemy domagać się od powodów przesłania oryginałów dowodów. Nie możemy zakładać, że powód manipuluje faktami. To pozbawiłoby sensu działanie e-sądu. Każdy, kto ma zastrzeżenia do decyzji e-sądu, może się odwołać. Takich odwołań od nakazów jest jednak niewiele – ok. 10 proc. – a to oznacza, że reszta godzi się z jego rozstrzygnięciami – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” sędzia Piotr Telusiewicz z Sądu Okręgowego w Lublinie, który sprawuje nadzór nad e-sądem.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Przetestuj. Sprawdź