Za brak bileciku parkingowego nie zapłacisz VAT
Zgodnie z art. 8 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU) przez świadczenie usług rozumie się każde świadczenie na rzecz osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, które nie stanowi dostawy towarów, w tym m.in. przeniesienie praw do wartości niematerialnych i prawnych, bez względu na formę, w jakiej dokonano czynności prawnej, czy np. świadczenie usług zgodnie z nakazem organu władzy publicznej lub podmiotu działającego w jego imieniu lub nakazem wynikającym z mocy prawa.
Definicja świadczenia usług jest w swojej istocie bardzo szeroka. Żeby doszło do świadczenia usług, niezbędne jest wykonywanie przez jedną stronę (usługodawcę) świadczenia na rzecz innego podmiotu (usługobiorcy). Ten drugi podmiot musi zyskiwać coś w zamian, a więc przysporzenie (korzyść), w związku z którą jest skłonny zapłacić swojemu usługodawcy stosowne wynagrodzenie. Między jednym a drugim powinien dodatkowo istnieć odpowiednio ścisły związek przyczynowo-skutkowy, czyli sytuacja win-win, jak zwykło się mówić. Świadczenie usług to korzyści dla obydwu stron, przynajmniej w teorii, bo wiele zależy oczywiście od jakości wyświadczonej usługi i ekwiwalentności świadczenia, ale to są już czynniki ekonomiczne i biznesowe, wymykające się sztywnym ramom VAT.
Ze świadczeniem usług nie mamy do czynienia, gdy jedna ze stron płaci drugiej, ale nie dostaje nic w zamian. Dotyczy to często różnego rodzaju kar umownych lub odszkodowań. Naprawienie szkody nie jest przysporzeniem korzyści. Znanym od lat zagadnieniem jest jednak właściwe zaklasyfikowanie danego rozliczenia do kategorii „usługa” albo „kara umowna/odszkodowanie”. Nie zależy to od nomenklatury, jaką posługuje się podatnik, ale od charakteru danego rozliczenia. Praktyka podatkowa bywa w tej materii zróżnicowana i czasem kontestowana przez orzecznictwo sądowe.
Czego dotyczyła sprawa?
Podatnik zarządza ogólnodostępnymi parkingami. Są one wynajmowane od podmiotów trzecich, wówczas podmioty te pobierają od podatnika czynsz dzierżawny z tytułu korzystania z parkingów i pobierania pożytków w postaci opłat parkingowych. Niektóre parkingi są zarządzane przez podatnika na rzecz właścicieli. Wówczas podmioty trzecie płacą podatnikowi wynagrodzenie za zarządzanie parkingiem, utrzymywanie czystości, czytelne oznakowanie parkingu, usuwanie nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów, oraz zapewnianie odpowiedniej rotacji pojazdów na parkingach poprzez pobieranie opłat parkingowych, itp.
Niezależnie od formuły współpracy zdarza się, że podatnik wykrywa naruszenie określonych postanowień regulaminu danego parkingu. Wówczas właściciel pojazdu zostaje obciążony karą umowną, zwaną również opłatą dodatkową. Chodzi np. o stwierdzenie parkowania pojazdu innego rodzaju niż dopuszczony na terenie danego parkingu, niezamieszczenie ważnego biletu parkingowego za szybą pojazdu, parkowanie poza wyznaczonymi miejscami, palenie tytoniu, zanieczyszczanie parkingu, itp. Wniesienie opłaty dodatkowej nie zwalnia użytkownika parkingu z uiszczenia opłaty za parkowanie, w kwocie wynikającej z cennika obowiązującego na terenie danego parkingu. W tym kontekście podatnik postanowił potwierdzić, czy opłaty dodatkowe stanowią wynagrodzenie z tytułu wykonywania czynności podlegających opodatkowaniu podatkiem VAT.
Stanowisko organu
Dyrektor KIS rozstrzygnął sprawę, wydając interpretację indywidualną z 5.1.2023 r., 0113-KDIPT1-2.4012.812.2022.1.JSZ, Legalis. Organ zauważył, że zastrzeżenie kary umownej można traktować jako formę uproszczoną redakcji warunków umowy, która pozwala na przyjęcie przez strony, że wypadki niewykonania lub nienależytego wykonania umowy stanowią jednocześnie podstawę do domagania się zapłaty kary umownej. Kara umowna ma ze swojej natury charakter czynności jednostronnej i nie wiąże się z otrzymaniem jakiegokolwiek świadczenia wzajemnego. Zapłata tej kary nie jest też związana ze zobowiązaniem się otrzymującego daną kwotę do wykonania czynności, powstrzymania się od dokonania czynności lub do tolerowania czynności lub sytuacji.
W konsekwencji kara umowna w postaci opłaty dodatkowej, nakładana w przypadku stwierdzenia parkowania pojazdu innego rodzaju niż dopuszczony na terenie danego parkingu, niezamieszczenia ważnego biletu parkingowego za szybą pojazdu, parkowania poza miejscami wyznaczonymi, palenia lub używania otwartego ognia, lub też zanieczyszczania parkingu, nie stanowi wynagrodzenia za świadczenie usług lub dostawę towarów, lecz swoistego rodzaju odszkodowanie – karę umowną określoną zgodnie z regulaminem korzystania z parkingu. Otrzymana kara umowna nie jest związana z opłatą za korzystanie z miejsca parkingowego, lecz z niewywiązaniem się klienta z obowiązków przewidzianych w regulaminie. Zatem kara umowna nie stanowi wynagrodzenia za dostawę towaru bądź świadczenie usług, o których mowa w art. 7 ust. 1 i art. 8 ust. 1 VATU. W konsekwencji nie powinno się jej dokumentować fakturą VAT (paragonem fiskalnym).
Komentarz
Rozstrzygnięcie nie budzi kontrowersji, bo charakter omawianych kar umownych jest niewątpliwie odszkodowawczy. Ciekawy wątek to kara za brak wniesienia opłaty parkingowej (czyli brak umieszczenia bileciku za szybą). Dzieli ona los innych kar, ale też jej wniesienie nie zwalnia użytkownika parkingu z uiszczenia opłaty za parkowanie (najem miejsca parkingowego) w kwocie wynikającej z cennika obowiązującego na terenie danego parkingu. W takim przypadku użytkownik parkingu płaci dwa razy: za usługę (z VAT) i za brak bileciku (bez VAT).
To ważne rozróżnienie. WSA w Krakowie w wyroku z 23.6.2017 r., I SA/Kr 376/17, Legalis, ale także NSA w wyroku z 31.7.2020 r., I FSK 1799/17, Legalis, rozstrzygały kwestię kar umownych związanych z wynajmem samochodów. Wynajmujący określił kary umowne z tytułu naruszenia danych warunków umowy. Kara umowna dotyczyła np. tzw. nadprzebiegu oraz zwrotu auta po terminie. W tych przypadkach jednak nie mamy do czynienia z odszkodowaniem, lecz zwykłym ekwiwalentnym świadczeniem. Trzeba płacić wówczas VAT. Część kar umownych miało jednak charakter prewencyjny i dotyczyło m.in. palenia tytoniu w pojeździe, zaniechania zawarcia umowy ubezpieczenia, niewykonania przeglądu okresowego, przewożenia zwierząt czy niezgłoszenia szkody komunikacyjnej. Organ podatkowy doszukiwał się w nich VAT. Dopiero wspomniane wyżej sądy uznały, że opłaty tego rodzaju to czysta prewencja, a ona nie podlega VAT.
W analizowanej interpretacji Dyrektor KIS zdaje się podążać tą samą drogą. I dobrze – widać wpływ orzecznictwa sądowego na praktykę interpretacyjną. Bez znaczenia pozostaje więc (co podnosił podatnik ewidentnie chcąc podkreślić odszkodowawczy charakter), że ściągane opłaty dodatkowe stanowią rekompensatę ponoszonych przez podatnika kosztów wynagrodzeń personelu kontrolującego przestrzeganie postanowień regulaminów, jak również kosztów zatrudniania personelu ustalającego tożsamość właścicieli pojazdów, usuwania zanieczyszczeń powstałych na terenie parkingów i innego rodzaju naprawiania szkód. Najważniejsze, że funkcją opłat dodatkowych jest motywowanie użytkowników parkingów do unikania zachowania zagrażającego bezpieczeństwu i porządkowi, tudzież możliwie komfortowemu korzystaniu z parkingów przez innych kierowców. Choć chodzi tu raczej nie o motywację, lecz prewencję.
Kryteria doboru do zwolnienia pracownika
Opis okoliczności faktycznych
Pozwany wypowiedział powodowi umowę o pracę, wskazując jako przyczynę „przewidywane ograniczenie miejsc pracy w internacie placówki, związane ze zmniejszeniem liczby oddziałów w internacie i/lub powrotem do realizacji obowiązków służbowych pracowników z dłuższym stażem pracy”. Powód wniósł odwołanie. Strony zawarły jednak ugodę, na mocy której pozwany cofnął oświadczenie woli o wypowiedzeniu umowy o pracę, a powód wycofał powództwo. Po kilku miesiącach powodowi ponownie wręczono wypowiedzenie. Przyczyną było między innymi to, że zmieniała się dyrekcja Ośrodka i nie było wiadomo, kto obejmie stanowiska kierownicze. Decyzję o wypowiedzeniu podjęto przy uwzględnieniu następujących kryteriów doboru do zwolnienia: staż pracy, stopień awansu zawodowego i doświadczenie zawodowe. Wskazano, że powód miał najkrótszy staż i najniższy stopień awansu zawodowego, a także najmniejsze doświadczenie zawodowe spośród pozostałych pracowników.
Stanowisko SR i SO
SR oddalił powództwo D.A. przeciwko O. w J. o przywrócenie do pracy na poprzednich warunkach i zasądzenie wynagrodzenia za okres pozostawania bez pracy. Według SR w pozwanym Ośrodku miała miejsce zmiana organizacji pracy, wynikająca ze zbyt małej liczby wychowanków, powodująca zmniejszenie liczby ich grup. Tym samym u podstaw decyzji o zakończeniu współpracy z powodem leżały okoliczności niezależne od pracodawcy, co jest kluczowe w sprawie. Ponadto za słuszne, obiektywnie zasadne i sprawiedliwe SR uznał kryteria doboru pracowników do zwolnienia. SO oddalił apelację, podzielając stanowisko Sądu I instancji.
Stanowisko SN
SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Trafny był zarzut skarżącego, dotyczący uchybienia przez SO art. 378 § 1 KPC, który nakłada na sąd II instancji obowiązek ponownego rozpoznania sprawy w granicach apelacji, co oznacza zarówno zakaz wykraczania przez sąd II instancji poza te granice, jak i nakaz wzięcia pod uwagę wszystkich podniesionych w apelacji zarzutów i wniosków. Granice apelacji wyznaczają ramy, w których sąd II instancji powinien rozpoznać sprawę na skutek jej wniesienia. Ponadto sąd II instancji w ramach ustalonego stanu faktycznego stosuje z urzędu właściwe prawo materialne. Dlatego rozpoznając apelację, powinien odnieść się do wszystkich tych zdarzeń i zarzutów zgłoszonych w postępowaniu apelacyjnym, które mogły spowodować skutki materialnoprawne. Sąd II instancji orzeka na podstawie materiału zebranego (i ocenionego) nie tylko w postępowaniu w I instancji, lecz także w postępowaniu apelacyjnym. Z tej przyczyny podłożem wyroku Sądu II instancji były dokonane przezeń ustalenia faktyczne, czego nie zmienia możliwość posłużenia się przez Sąd odwoławczy całym dorobkiem Sądu I instancji i uznania jego ustaleń za własne. Sąd odwoławczy dokonuje własnych ustaleń faktycznych, prowadząc lub ponawiając dowody, albo poprzestając na materiale zebranym w I instancji. Reasumując, obowiązek sądu II instancji oznacza w szczególności nakaz wzięcia pod uwagę i rozważenia wszystkich podniesionych w apelacji zarzutów i wniosków, w tym wniosków dowodowych, których sąd ten nie musi uwzględnić, ale ma obowiązek się do nich odnieść w uzasadnieniu orzeczenia.
Uzasadniając zarzut obrazy art. 378 § 1 KPC, skarżący podniósł, że SO nie mógł uznać za bezsporną okoliczność, iż w pozwanym Ośrodku wystąpiły zmiany organizacyjne, skoro w apelacji wykazywano, że jest to okoliczność sporna. W sporządzonej osobiście apelacji skarżący zarzucił błędne ustalenie stanu faktycznego sprawy przez danie wiary dowodom rzekomo wskazującym na negatywną ocenę jego pracy w pozwanym Ośrodku, jak również przez uznanie, że pracodawca zastosował prawidłowe i obiektywne kryteria doboru pracowników do zwolnienia. Należy wskazać, iż już na samym początku uzasadnienia zarzutów apelacji skarżący podważył, że doszło do zmian organizacyjnych, które uzasadniałyby rozwiązanie z nim stosunku pracy. SO nie tylko nie rozpoznał tego zarzutu apelacji, ale błędnie przyjął, że „okoliczność zmian organizacyjnych u pozwanego jest okolicznością niesporną w sprawie”. Uznając powyższą okoliczność za niezakwestionowaną w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, w dalszej kolejności stwierdził, że istotą sporu powstałego między skarżącym a pozwanym była jedynie „ocena kryteriów wyboru powoda jako nauczyciela do zwolnienia, czy zastosowane kryteria nie są dowolne, nie naruszają zasady równego traktowania, czy też nie są przejawem dyskryminacji”, które jednym zdaniem uznał za „równowartościowe i obiektywnie sprawdzalne”. W żaden sposób nie odniósł się więc do zarzutów apelacji, że przyjęte przez pozwanego kryteria nie uzasadniają rozwiązania stosunku pracy.
Koniecznym warunkiem uzasadniającym rozwiązanie z nauczycielem stosunku pracy na podstawie art. 20 ust. 1 pkt. 2 ustawy z 26.1.1982 r. Karta Nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1762; dalej: KartaNauczU) są rzeczywiste zmiany organizacyjne polegające na częściowej likwidacji szkoły albo faktycznym zmniejszeniu liczby oddziałów w szkole bądź zmianie planu nauczania, które uniemożliwiają dalsze zatrudnienie nauczyciela w pełnym wymiarze zajęć. W razie odwołania się pracownika od rozwiązania stosunku pracy spowodowanego tak określoną przyczyną wypowiedzenia, poza kognicją sądu rozstrzygającego spór pozostaje badanie celowości i zasadności samych zmian w planie nauczania, implikujących zmniejszenie liczby zajęć z danego przedmiotu. W przypadku rozwiązania stosunku pracy z przyczyn organizacyjnych leżących po stronie pracodawcy, skutkujących zmniejszeniem stanu zatrudnienia, przyjmuje się, że podanie w złożonym pracownikowi pisemnym oświadczeniu woli pracodawcy – jako przyczyny wypowiedzenia – tychże zmian i wykazanie w postępowaniu dowodowym przed sądem pracy zaistnienia tego faktu, nie zawsze oznacza jednak dopełnienie przez pracodawcę wymogu formalnego z art. 30 § 4 KP i zasadność samego wypowiedzenia w rozumieniu art. 45 § 1 KP. Jeśli bowiem likwidacja dotyczy tylko części spośród większej liczby takich samych lub podobnych stanowisk pracy, co miało miejsce w rozpoznawanej sprawie, to tak określona przyczyna wypowiedzenia tłumaczy wprawdzie konieczność wdrożenia procedury zwolnień, ale nie wyjaśnia, dlaczego rozwiązano stosunek pracy z konkretnym pracownikiem, a pozostawiono w zatrudnieniu inne osoby zajmujące stanowiska objęte redukcją. Odpowiedź na to ostanie pytanie powinna zatem tkwić w przyjętych przez pracodawcę kryteriach doboru pracowników do zwolnienia. Dopiero wskazanie owych kryteriów, jako uzupełnienie ogólnie określonej przyczyny rozwiązania stosunku pracy w postaci zmian organizacyjnych implikujących zmniejszenie stanu zatrudnienia, uwidacznia cały kontekst sytuacyjny, w jakim doszło do zwolnienia konkretnej osoby, i pozwala pracownikowi zorientować się, dlaczego to jemu złożono oświadczenie woli tej treści, oraz podjąć próbę podważenia zasadności wypowiedzenia dokonanego przez pracodawcę.
Kryteria doboru pracowników do zwolnienia nie są wprawdzie skatalogowane w żadnym powszechnie obowiązującym przepisie prawa pracy, a sąd rozpoznający odwołanie pracownika od wypowiedzenia dokonanego w ramach redukcji etatów nie może krępować pracodawcy w prowadzeniu polityki kadrowej, jednakże typowanie osób, z którymi ma nastąpić rozwiązanie stosunku pracy, nie może mieć arbitralnego i dowolnego charakteru. W rozpoznawanej sprawie SO odwołał się do kryteriów wyboru nauczyciela do zwolnienia, jednak rozważania w tym zakresie, o czym już wspomniano powyżej, ograniczył do stwierdzenia, iż podziela stanowisko pozwanego, że kryteria doboru były równowartościowe i obiektywnie sprawdzalne, mimo iż skarżący zarzucił w apelacji szereg okoliczności związanych z nieprawidłowym doborem kryteriów do zwolnienia.
Komentarz
Przyczyna wypowiedzenia umowy o pracę musi zostać wskazana w sposób umożliwiający identyfikację konkretnej, rzeczywistej podstawy decyzji pracodawcy. Wskazanie np. na „zmiany organizacyjne” jest w sposób oczywisty nazbyt ogólnikowe, a przez to wadliwe pod względem prawnym, bo jak słusznie się wskazuje, takie ułomne sformułowanie wymusza na skarżącym pracowniku wszczęcie sądowej procedury odwoławczej w celu poznania konkretnej i rzeczywistej przyczyny potencjalnie uzasadniającej dokonanie wypowiedzenia. Również gdy pracodawca, który przy dokonywaniu redukcji zatrudnienia z przyczyn organizacyjnych stosuje określone kryteria doboru pracowników do zwolnienia z pracy, powinien w odniesieniu do wskazanej przyczyny wypowiedzenia nawiązać do zastosowanego kryterium; Sąd zaś musi zweryfikować jego zasadność, zwłaszcza gdy pracownik podważa realność danej przyczyny w piśmie procesowym.
Procesy cywilne czekają duże zmiany
Ponad 100 zmian w KPC, stosowanego do 80% wszystkich spraw w sądach, ma usunąć niedostatki dużej noweli z 2019 r. Zajmuje się nimi Sejm na trwającym posiedzeniu. Rządowy projekt już został przez posłów skorygowany, choćby w kwestii zasad prowadzenia procesów frankowych.
Dopiero po pierwszym czytaniu dodano w podkomisji przepisy (popiera je Ministerstwo Sprawiedliwości, autor projektu), aby na pięć lat skierować sprawy frankowe wytaczane przez konsumentów do sądów właściwych dla miejsca zamieszkania powodów. Zmiana zasad miałaby odciążyć działający od półtora roku w stolicy tzw. sąd frankowy, który z powodu przeciążenia pracą wyznacza rozprawy dopiero za dwa lata. Nowe rygory dotyczyć mają tylko nowych spraw, ale jeśli konsument sprzeda swoje roszczenie, np. firmie windykacyjnej, to ją też będzie obowiązywać to ograniczenie.
– Pomysł ma zalety i wady – ocenia Szymon Kowalczyk, adwokat z kancelarii Sobota Jachira. – Zaletą jest zaangażowanie do tych spraw większej liczby sędziów. Wątpliwości budzi to, czy takie rozwiązanie jest zgodne z dyrektywą Rady 93/13/EWG z 5.4.1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (Dz.Urz. UE L z 1993 r. Nr 95, s. 29), gdyż ogranicza ono konsumentom, w stosunku do innych poszkodowanych, prawo wyboru sądu – tłumaczy prawnik.
Dla ogółu konsumentów przewidziano natomiast odrębne postępowanie, w którym przedsiębiorca będzie miał obowiązek powołania wszystkich twierdzeń i dowodów już w pozwie, a gdy będzie pozwany – w odpowiedzi na pozew, w terminie wyznaczonym przez sędziego.
Z kolei występujący z pozwem nakazowym przeciwko konsumentowi będzie musiał przedłożyć nie tyko weksel, ale i umowę zabezpieczoną wekslem, bez której sąd nie wyda nakazu. Jeżeli przedsiębiorca przed wytoczeniem sprawy zaniecha próby dobrowolnego rozwiązania sporu i przyczyni się do zbędnego wytoczenia powództwa, sąd będzie mógł obciążyć go w całości kosztami, a nawet je podwyższyć.
Adwokat Przemysław Wierzbicki z kancelarii KKLW ocenia, że nowa procedura utrudni przedsiębiorcom prowadzenie procesu. Głównie przez niesprawiedliwe rozwiązanie, gdyż popełnienie formalnego błędu prawnika prowadzić będzie do przegranej firmy.
– Regulacja ta zagraża zwłaszcza mikro- i małym przedsiębiorcom. Konsument, np. prawnik, będzie w procesie lepiej traktowany niż pozwany przez niego elektryk prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą – dodaje mec. Wierzbicki.
Usprawnienia…
Aby przyśpieszyć drobniejsze sprawy, zwłaszcza tzw. bagatelne (do 4 tys. zł), uzasadnienie wyroku ograniczać się będzie mogło (ale nie musiało – sąd będzie tu miał swobodę) do wyjaśnienia podstawy prawnej z przytoczeniem przepisów. Ma też zostać podniesiony próg kwotowy spraw należących do właściwości sądu okręgowego, z 75 tys. zł do 100 tys. zł, co nieco odciąży ten szczebel sądownictwa.
Z kolei posiedzenie przygotowawcze do rozprawy (instytucja ta pojawiła się wraz z poprzednią nowelizacją) będzie można przeprowadzić na odległość. Pojawi się też możliwość podania w piśmie procesowym numeru telefonu czy adresu poczty elektronicznej, co usprawni komunikację z sądem. Odbiór przesyłki sądowej na poczcie ma umożliwić pełnomocnictwo notarialne.
Ponadto pismo wnoszone przez adwokata (lub radcę) ma zawierać wyraźnie wyodrębnione oświadczenia, twierdzenia oraz wnioski, w tym dowodowe, a niedochowanie tego rygoru na skutkować ich pominięciem.
Jak wskazuje dr Sławomir Cieślak w opinii dla Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych, rozwiązanie to może pogorszyć sytuację strony reprezentowanej przez pełnomocnika i obniżyć zaufanie do zawodu radcy lub adwokata.
…i pouczenia
Nastąpi też rozdzielenie pouczeń udzielanych stronom przez sędziego na pierwszym etapie sprawy od pouczeń, które wymagane są w jej trakcie. Sędzia będzie mógł wskazać stronie fakty, które na danym etapie sprawy można uznać za bezsporne lub dostatecznie wykazane. Aby uchronić go przed zarzutem stronniczości, dodano przepis, że takie pouczenie nie może być uznawane za jej przejaw.
Prawnicy są co do tej zmiany podzieleni. Mariusz Korpalski, radca prawny, popiera ją, oceniając, że wprowadzone wcześniej pouczenie o prawdopodobnym wyniku sprawy w art. 1561 KPC było przełomem w komunikacji sądu ze stronami. Dzięki niemu strona wie, w którą stronę zmierza sprawa i może uzupełnić stanowisko.
Etap legislacyjny: przed trzecim czytaniem
Ryzyko niekonstytucyjnego ograniczenia biznesu
Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) opublikował 20.12.2022 r. długo oczekiwaną dokumentację aukcyjną i projekty decyzji ws. rezerwacji częstotliwości, niezbędne do przeprowadzenia aukcji na rozdysponowanie częstotliwości 5G. Ogłosił też rozpoczęcie postępowania konsultacyjnego, które potrwa do końca stycznia. To dobry moment na kilka uwag o uwarunkowaniach prawnych, w jakich odbywa się aukcja, i o zawartości przygotowanej dokumentacji aukcyjnej i projektów decyzji rezerwacyjnych.
Po pierwszym czytaniu
Konsultacje toczą się w oparciu o obowiązującą ustawę z 16.7.2004 r. Prawo telekomunikacyjne (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1648; dalej: PrTelekom). Tymczasem 12.1.2023 r. odbyło się pierwsze czytanie nowej ustawy – Prawo komunikacji elektronicznej (Druk nr 2861; dalej: PKE), która wdraża dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/1972 z 11.12.2018 r. ustanawiającą Europejski kodeks łączności elektronicznej (Dz.Urz. UE L z 2018 r. Nr 321, s. 36) i ma zastąpić PrTelekom. Decyzje rezerwacyjne będą wykonywane pod rządami PKE, a może nawet rezerwacje częstotliwości po aukcji będą się odbywać po uchwaleniu PKE. Wprawdzie art. 78 projektu ustawy wprowadzającej PKE stanowi, że do aukcji ogłoszonych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie PKE i do postępowania ws. dokonania rezerwacji częstotliwości po przeprowadzeniu aukcji ogłoszonych przed dniem wejścia w życie PKE, stosuje się przepisy PrTelekom, co do rozdysponowania częstotliwości PKE wprowadza nowe rozwiązania. Implementacja dyrektywy 2018/1972/UE istotnie wpływa na rozdysponowanie i korzystanie z przyznanych częstotliwości.
Są bowiem różnice między przepisami PrTelekom a PKE co do gospodarowania i rozdysponowania częstotliwości. Przykładowo okres rezerwacji w PrTelekom to maksymalnie 15 lat (art. 114 ust. 5 PrTelekom), a w PKE – nawet 20 lat. Zgodnie z art. 80 ust. 1 PKE w przypadku rezerwacji częstotliwości zharmonizowanych dla systemów szerokopasmowych rezerwacji można dokonać na czas do 20 lat. To wdrożenie art. 49 ust. 1 dyrektywy 2018/1972/UE. PKE wprowadza także (art. 49 ust. 2 dyrektywy 2018/1972/UE) nową instytucję przedłużenia praw dla częstotliwości zharmonizowanych (zob. art. 92 PKE). Warto zauważyć, że dziś odnowienie rezerwacji jest w zasadzie automatyczne, a w PKE nie ma już takiego automatyzmu (zob. art. 93 PKE).
Te uregulowania znajdują odzwierciedlenie w uprawnieniach do wykorzystywania częstotliwości. Wpływa to na wycenę wartości częstotliwości, bo dotyczą okresu i sposobu ich wykorzystywania.
Mamy nową dyrektywę
16.1.2023 r. weszła w życie dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2555 z 14.12.2022 r. w sprawie środków na rzecz wysokiego wspólnego poziomu cyberbezpieczeństwa na terytorium Unii, zmieniająca rozporządzenie (UE) nr 910/2014 i dyrektywę (UE) 2018/1972 oraz uchylająca dyrektywę (UE) 2016/1148 (dyrektywa NIS 2) (Dz.Urz. UE L z 2022 r. Nr 333, s. 80). NIS2 musi być wdrożona do polskiego porządku prawnego. Niektóre państwa, np. Finlandia, powołały już w tym celu zespoły złożone nie tylko z przedstawicieli rządu, ale też środowiska gospodarczego. Powstają pytania o zasadność prowadzenia dalszych prac nad obecną nowelą ustawy z 5.7.2018 r. o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1863; dalej: CyberbezpU), w sytuacji, gdy opiera ona się na nieobowiązującej dyrektywie NIS (uchyliła ją dyrektywa NIS2) i należy niezwłocznie rozpocząć implementację nowej. Trudno racjonalnie uzasadnić wprowadzanie do decyzji rezerwacyjnych rozwiązań, które wynikają jedynie z projektowanych przepisów nowelizacji CyberbezpU. Co więcej, sama nowelizacja dotyczy CyberbezpU, stanowiącego implementację prawa unijnego (NIS), które przestało właśnie obowiązywać. Dojdzie do trudnej do akceptacji pod względem prawnym sytuacji, że decyzja administracyjna (rezerwacja częstotliwości) będzie regulować obowiązki bez podstawy prawnej lub sprzeczne z obowiązującymi przepisami.
W projektowanych decyzjach nieprecyzyjnie określa się obowiązki. Ocenę ich realizacji uzależniono od przyszłych i nieokreślonych kryteriów. Przykład: zobowiązania jakościowe w zakresie transmisji danych, o których mówi punkt 7 projektów decyzji rezerwacyjnych. Weryfikacja nastąpić ma zgodnie z założeniami ws. pomiarów parametrów sygnału i przepustowości w sieciach 4G/5G, które będą publikowane w BIP UKE.
Kolejny przykład wadliwej konstrukcji obowiązków to projektowane postanowienia określające wymagania w zakresie bezpieczeństwa. Podstawą większości obowiązków z pkt. 1–11 załącznika nr 3 do projektów decyzji rezerwacyjnych pt. „Wymagania dot. bezpieczeństwa i integralności infrastruktury telekomunikacyjnej i usług” są przepisy działu VIIA pt. „Bezpieczeństwo i integralność sieci i usług telekomunikacyjnych” (art. 175–175e PrTelekom). Niektóre z postanowień załącznika nr 3 nie mają jednak oparcia w obowiązujących przepisach. Np. treść pkt. 11. Mimo wskazania w dokumentacji aukcyjnej, że aukcja będzie przeprowadzona na podstawie rozporządzenia ministra cyfryzacji ws. przetargu, aukcji i konkursu na rezerwację częstotliwości lub zasobów orbitalnych oraz z uwzględnieniem planów zagospodarowania częstotliwości, brak w tych aktach przepisów, które mogłyby być podstawą do nałożenia obowiązków sformułowanych we wskazanym punkcie. Niestety, brak ich też w innych przepisach powszechnie obowiązujących.
Przygotowując dokumentację aukcyjną i projekty decyzji rezerwacyjnych, prezes UKE nie może dowolnie i bez ustawowej podstawy ustalać nowych wymagań (obowiązków) lub modyfikować istniejących. Warunki lub wymagania, o ile nie wynikają z przepisów powszechnie obowiązujących, będą nałożone bez podstawy prawnej. To szczególnie ważne, bo proponowane wymagania ograniczają swobodę działalności gospodarczej. Prowadzić to może do naruszenia zasady wolności gospodarczej z art. 22 Konstytucji RP, co jest możliwe tylko ustawą i tylko ze względu na ważny interes publiczny.
Istnieją także wątpliwości, czy prawidłowo zrealizowano nowe obowiązki z art. 115 ust. 1 pkt. 10 p.t. w zw. z art. 65 ust. 1 pkt. 1a CyberbezpU. Chodzi o wymóg uzyskania przez prezesa UKE opinii kolegium ds. cyberbezpieczństwa (Kolegium) ws. zawartych w projektach decyzji rezerwacyjnych wymagań co do bezpieczeństwa. Przedłożone przez prezesa UKE wymagania bezpieczeństwa i zaopiniowane przez Kolegium powinny dotyczyć aktualnego stanu prawnego i faktycznego. Tymczasem z oficjalnych wypowiedzi prezesa UKE wynika, że obecne wymagania Kolegium zaopiniowało w grudniu 2020 r., czyli ponad dwa lata temu.
Zastrzeżenia wywołuje też zawarta na końcu załącznika nr 3 do decyzji rezerwacyjnych swoista klauzula, że „Wymagania” mają zastosowanie, o ile obowiązujące przepisy prawa nie stanowią inaczej. Wprowadzanie do decyzji sformułowań, iż wykona się ją pod warunkiem, że nałożone w niej obowiązki nie są sprzeczne z innymi przepisami, albo że inne przepisy nie stanowią inaczej, jest niezrozumiałe i nieuzasadnione prawnie. To wydający decyzję powinien zapewnić, że jego decyzja nie jest niegodna z innymi przepisami prawa, a nie operator wykonujący decyzję.
Co mówił NSA
Podniesione kwestie i zastrzeżenia mają istotny wpływ na prawidłowy przebieg postępowania aukcyjnego i ocenę zgodności z przepisami prawa wydawanych decyzji rezerwacyjnych. Szczególnie dotyczy to nakładania obowiązków bez właściwej podstawy prawnej z uwagi na możliwość uznania tego rodzaju czynności jako rażące naruszenia prawa (por. wyrok SN z 18.11.1993 r., III ARN 56/93, Legalis; wyrok NSA z 8.6.2011 r., II GSK 451/10, Legalis; wyrok NSA z 8.6.2011 r., II GSK 451/10, Legalis). Ważne jest więc wyeliminowanie wskazanych ryzyk i przeprowadzenie aukcji oraz postępowania rezerwacyjnego w sposób zapewniający stabilność prawną decyzji przyznających rezerwacje częstotliwości dla świadczenia usług 5G. Przypomnieć warto, że dotychczas w Polsce nie przeprowadzono większego postępowania selekcyjnego, którego wyniki nie byłyby zaskarżone. Istnieje więc znaczne prawdopodobieństwo, że podobnie będzie także w przypadku tej aukcji. Ważne jest więc, aby decyzje rezerwacyjne prezesa UKE przeszły pomyślną weryfikację sądową.
Autor jest radcą prawnym i prof. na Uczelni Łazarskiego.
SLIM VAT 3: Kilka ułatwień dla firm
Mniej formalności, prostsze fakturowanie, ograniczenie obowiązków – tak Ministerstwo Finansów reklamuje przyjęty właśnie przez rząd SLIM VAT 3, czyli pakiet podatkowych zmian. Zapewnia, że dzięki niemu rozliczenie VAT będzie dużo łatwiejsze i mniej czasochłonne.
– Faktycznie, jest kilka ułatwień, które powinny uprościć życie przedsiębiorcom. Nie będzie to jednak jakaś wielka rewolucja. Niektóre zmiany są wymuszone przez orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE, niektóre rozwiązania już funkcjonują w praktyce – mówi Piotr Stryjewski, adwokat i doradca podatkowy w Kancelarii Paczuski Taudul.
Większe szanse na metodę kasową
Ekspert podkreśla, że wiele firm powinno się ucieszyć z podniesienia limitu obrotów dla małych podatników. Od wielu lat wynosi 1,2 mln euro brutto rocznie, ma być zwiększony do 2 mln euro. Dzięki temu nie tylko najmniejsi przedsiębiorcy, ale także więksi mogą płacić podatek i składać deklaracje co kwartał oraz korzystać z kasowej metody rozliczeń (obowiązek podatkowy, ale też prawo do odliczenia, powstaje dopiero po zapłacie).
Natalia Pielka, starszy konsultant w Andersen Tax & Legal, wskazuje, że ważną zmianą, zwłaszcza dla księgowych, jest uregulowanie zasad korygowania faktur wystawionych w walucie obcej.
– Zarówno przy korekcie zmniejszającej, jak i na plus stosowany będzie kurs z faktury pierwotnej – tłumaczy ekspertka. Dodaje, że inaczej ma być przy fakturach zbiorczych.
– Przedsiębiorca będzie mógł zastosować jeden przelicznik do wszystkich korygowanych transakcji. Ma być to kurs średni danej waluty ogłoszony przez NBP na ostatni dzień roboczy poprzedzający dzień wystawienia faktury korygującej (odpowiednio może zastosować kurs średni EBC). Nie musi więc przyjmować pierwotnego kursu w odniesieniu do każdej z korygowanych transakcji – wyjaśnia Natalia Pielka.
– Generalnie takie zasady są już stosowane w praktyce, dobrze jednak, że ustawodawca potwierdza je w przepisach – dodaje Piotr Stryjewski.
– Dla przedsiębiorców handlujących z zagranicznymi kontrahentami istotna jest też rezygnacja z wymogu otrzymania faktury dokumentującej wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów (WNT) w ciągu trzech miesięcy. Teraz, jeśli nie dostaniemy faktury, musimy skorygować odliczenie podatku naliczonego z tytułu tej transakcji. Termin liczy się od upływu miesiąca, w którym w odniesieniu do nabytych towarów powstał obowiązek podatkowy. Po zmianie podatek naliczony i należny z tytułu WNT będzie rozliczany w tym samym okresie (miesiącu lub kwartale), bez konieczności spełnienia dodatkowych warunków – tłumaczy Natalia Pielka.
Fiskus podejdzie indywidualnie
Piotr Stryjewski podkreśla, że nowe przepisy w sprawie WNT to efekt orzeczenia TSUE. Podobnie jak zmiana zasad wymierzania VAT-owskich sankcji.
W kwietniu 2021 r. Trybunał wytknął, że polskie regulacje naruszają unijne prawo. Sankcja za zaniżenie zobowiązania (bądź zawyżenie zwrotu) jest bowiem stosowana automatycznie. Fiskus nie może jej zindywidualizować i dostosować do konkretnych okoliczności danej sprawy.
Z projektu wynika, że automatu już nie będzie. Skarbówka podejdzie indywidualnie do każdego podatnika. Będzie też miała możliwość manewru przy ustalaniu wysokości dodatkowego zobowiązania.
– Nowe przepisy o sankcjach poprawiają sytuację przedsiębiorców. Trudno je jednak uznać za ułatwienie, to po prostu naprawienie tego, co zostało źle napisane w polskiej ustawie – podkreśla Piotr Stryjewski.
Większość zmian ma wejść w życie 1.1.2023 r.
Etap legislacyjny: trafi do Sejmu
Zmiana formy wniosków o uprawnienia rodzicielskie
Zmiana przepisów Kodeksu pracy
Do Sejmu 11.1.2023 r. wpłynął długo wyczekiwany rządowy projekt ustawy o zmianie Kodeksu pracy oraz niektórych innych ustaw (druk nr 2932, dalej: projekt). Stanowi on wdrożenie do polskiego porządku prawnego postanowień dwóch dyrektyw unijnych, w tym m. in. dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1158 z 20.6.2019 r. w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów oraz uchylająca dyrektywę Rady 2010/18/ (Dz.Urz. UE. L. Nr 188, s. 79, dalej: dyrektywa 2019/1158/UE). Przy okazji implementacji unijnych przepisów wprowadzone zostaną do Kodeksu pracy inne konieczne zmiany wykraczające poza wdrożenie dyrektywy 2019/1158/UE. Jedna z nich będzie polegać na wprowadzeniu możliwości składania wniosków w postaci papierowej lub elektronicznej dla pracowników wnioskujących o uprawnienia rodzicielskie, o których mowa w dziale VIII KP, a także o urlop opiekuńczy.
Zmiana postaci wniosków o uprawnienia rodzicielskie
Dział VIII KP przewiduje wiele uprawnień pracowniczych, które są związane z pełnieniem przez pracowników funkcji rodzicielskich. Jednym z warunków skorzystania z takich praw jest złożenie w odpowiednim terminie stosownego wniosku do pracodawcy. Wydane na podstawie art. 1868a KP rozporządzenie Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z 8.12.2015 r. w sprawie wniosków dotyczących uprawnień pracowników związanych z rodzicielstwem oraz dokumentów dołączanych do takich wniosków (Dz.U. z 2015 r. poz. 2243, dalej: WnioskUprRodzicielR) określa m.in. treść wniosków oraz dokumenty, które muszą być do nich dołączane. Natomiast KP reguluje formę składania wniosku. Obecnie w stosunku do wniosków o uprawnienia rodzicielskie KP przewidywał formę pisemną. W projekcie przewidziano możliwość składania wniosków w postaci papierowej lub elektronicznej. Zmiana ma na celu ułatwienie składania wniosków, odformalizowanie formy ich składania i będzie dotyczyła następujących wniosków i oświadczeń:
- wniosku o rezygnację z korzystania z części urlopu macierzyńskiego przez pracownicę (zmieniony art. 180 § 8 KP);
- wniosku o udzielenie części urlopu macierzyńskiego pracownikowi ‒ ojcu albo prawnikowi innemu członkowi najbliższej rodziny (zmieniony art. 180 § 9 i 16 KP);
- wniosku o udzielenie urlopu rodzicielskiego (zmieniony art. 1821d § 1 KP);
- wniosku o łączenie urlopu rodzicielskiego z wykonywaniem pracy (zmieniony art. 1821e § 2 KP);
- wniosku o udzielenie urlopu ojcowskiego (zmieniony art. 1823 § 2 KP);
- wniosku o udzielenie urlopu na warunkach urlopu macierzyńskiego (zmieniony art. 183 § 6 KP);
- wniosku o udzielenie wniosku o urlop wychowawczy (zmieniony art. 186 § 7 KP);
- oświadczenia o wycofanie wniosku o udzielenie urlopu wychowawczego (zmieniony art. 186 § 7 KP);
- wniosku o obniżenie wymiaru etatu pracownika, który ma prawo do urlopu wychowawczego (zmieniony art. 1867 § 1 KP);
- wniosku o udzielenie zwolnienia od pracy dla pracowników wychowujących dziecko do 14 lat (zmieniony art. 188 § 2 KP).
Inne zmiany we wnioskach o uprawnienia rodzicielskie
Oprócz zmiany w formie składania wniosków o uprawnienia rodzicielskie, modyfikacji ulegną przepisy KP regulujące inne kwestie związane z wnioskami. Są to zmiany porządkowe, które likwidują obciążenia biurokratyczne. Po pierwsze w projekcie proponuje się skreślenie zdania drugiego w art. 1821e § 2 KP, który obecnie wskazuje, że do wniosku o łączenie urlopu rodzicielskiego z wykonywaniem pracy u pracodawcy udzielającego takiego urlopu dołącza się dokumenty określone w WnioskUprRodzicielR. Zmiana ma charakter typowo porządkowy, bowiem oprócz wniosku o łączenie korzystania z urlopu rodzicielskiego z wykonywaniem pracy nie składa się obecnie innych dokumentów. W związku z tym przepis ten jest bezprzedmiotowy. Drugą zmianą, którą przewiduje projekt jest zmiana również w art. 1821e § 2 KP. Zgodnie z nią o przyczynie odmowy uwzględnienia wniosku pracownika o łączenie urlopu rodzicielskiego z wykonywaniem pracy pracodawca będzie informował pracownika w postaci papierowej lub elektronicznej w ciągu 7 dni od otrzymania wniosku. Obecnie o przyczynie odmowy pracodawca informuje pracownika na piśmie i nie ma wskazanego terminu przekazania tej informacji. Zmieniono więc formę odmowy oraz wskazano termin na jej dokonanie.
Wniosek o urlop opiekuńczy i elastyczną organizację pracy
Wdrożenie dyrektywy 2019/1158/UE spowoduje, że pracownicy uzyskają nowe uprawnienia związane z faktem posiadania dzieci lub wynikające z funkcji opiekuńczych jakie pełnią. Zgodnie z projektem do działu VII KP po rozdziale I dodany zostanie rozdział Ia dotyczący urlopu opiekuńczego. W myśl proponowanej zmiany pracownikowi przysługiwać będzie urlop opiekuńczy w wymiarze do 5 dni w roku kalendarzowym w celu zapewnienia osobistej opieki lub wsparcia osobie będącej członkiem rodziny lub zamieszkującej w tym samym gospodarstwie domowym, która wymagać będzie znacznej opieki lub znacznego wsparcia z poważnych względów medycznych. W celu uzyskania takiego urlopu pracownik będzie musiał złożyć do pracodawcy wniosek w postaci papierowej lub elektronicznej (dodany art. 1731 § 4 KP). Ponadto w myśl dodanego do KP art. 1881 pracownik wychowujący dziecko, do ukończenia przez nie 8 roku życia, będzie mógł złożyć wniosek o zastosowanie do niego elastycznej organizacji pracy. Co oznacza że dla tego nowego urlopu – urlop opiekuńczego oraz dla wnioskowania o elastyczną organizację pracy przewidziano również dwie formy składania wniosku: papierową oraz elektroniczną.
Wymóg zachowania zasady pisemności podczas składania wyjaśnień w postępowaniu
- art. 224 ust. 6 PrZamPubl poprzez zaniechanie odrzucenia oferty wykonawcy w sytuacji udzielenia przez tego wykonawcę wyjaśnień, które nie uzasadniają podanej w ofercie ceny;
- art. 224 ust. 1 PrZamPubl poprzez skierowanie do wykonawcy kolejnego wezwania do wyjaśnień, w którym zamawiający wzywał do udzielenia wyjaśnień w zakresie dotyczącym tych aspektów wyliczenia ceny ofertowej, które były już uprzednio przedmiotem wezwania;
-
art. 224 ust. 6 PrZamPubl poprzez zaniechanie odrzucenia oferty wykonawcy z tego powodu, że ten nie udzielił wyjaśnień w wyznaczonym terminie, określonym przez zamawiającego w wezwaniu z 23.6.2022 r., czym zamawiający naruszył także przepis art. 16 PrZamPubl.
Zbyt niskie kwoty za błąd lekarski
Czy procedowany właśnie w Sejmie projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta ma szanse poprawić jakość i bezpieczeństwo?
Szansa oczywiście jest, bo każdy krok w kierunku poprawy jakości i bezpieczeństwa jest dobry. Ale można to zrobić lepiej.
Poszkodowany pacjent będzie miał wybór: dochodzić odszkodowania za błąd medyczny w sądzie albo uzyskać świadczenie kompensacyjne. Wysokość tego świadczenia będzie ustalał rzecznik praw pacjenta. Czy zaproponowany system kompensacji rzeczywiście usprawni wypłatę odszkodowań poszkodowanym pacjentom?
Będzie to na pewno jakieś alternatywne rozwiązanie dla pacjentów. Wiele uwag zgłoszonych podczas konsultacji zostało uwzględnionych w projekcie. System wciąż ma jednak braki. Nadal nie rozumiem, dlaczego ma się ograniczać tylko do kompensacji szkód powstałych w szpitalu. Działalność wojewódzkich komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, które obecnie zajmują się takimi sprawami, także jest ograniczona do szpitalnych błędów. Przy wprowadzaniu komisji argumentowano, że to rozwiązanie tymczasowe. Miało zostać rozszerzone. Tak minęło 11 lat. A przecież w leczeniu ambulatoryjnym również może dojść do zdarzeń niepożądanych.
Zaletą systemu jest przyjęcie, że cała procedura ma się zakończyć w trzy miesiące. Dziś na wyznaczenie terminu rozprawy w Sądzie Okręgowym w Warszawie czeka się często półtora roku, a co dopiero na wyrok. Projekt zakłada zaś – dość idealistycznie – że w ciągu dwóch miesięcy od złożenia kompletnego wniosku ma powstać opinia medyczna, a w trzy miesiące ma zostać wydana decyzja rzecznika. Takie tempo byłoby bardzo korzystne dla pacjenta.
Tylko czy taki termin jest realny?
Właśnie. Wojewódzkie komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych miały wydawać orzeczenia w nieco dłuższym terminie, bo czteromiesięcznym. Ale i to okazało się niemożliwe do dotrzymania. Przypomnijmy, że komisje te bazują na opiniach biegłych, których listę i sprawność działania ma gwarantować rzecznik praw pacjenta. Przez 11 lat okazało się, że biegli nie są skorzy do pracy na rzecz komisji. W rezultacie na opinię czekało się czasem ponad rok. Po wprowadzeniu zmian przewidzianych w ustawie o jakości będziemy w podobnej sytuacji. Dziewięcioosobowy zespół biegłych, utworzony przy rzeczniku, ma wydawać opinie w terminie dwóch miesięcy.
Środowisko lekarskie krytykuje też wymagania stawiane jego członkom. One są bazowe. Oczywiście, wszystko zależy od doświadczenia danej osoby. Ufam, że rzecznik utworzy fachowy i sprawny zespół. Natomiast uważam, że dziewięciu biegłych to zdecydowanie za mało. Nie wystarczy na obsłużenie wniosków z całej Polski.
A czy zaproponowane kwoty odszkodowań nie budzą wątpliwości?
Oczywiście, że budzą. Wynoszą maksymalnie 100tys. zł dla każdego członka rodziny za śmierć pacjenta i do 200 tys. zł za szkody na zdrowiu. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że to ścieżka uproszczona, to kwoty rażąco niskie. W wojewódzkich komisjach można było uzyskać więcej. Nawet 300 tys. zł w przypadku śmierci pacjenta. A te kwoty ustalono 11 lat temu. Teraz zostały de facto obniżone. Szokujące jest np. zaproponowanie 100 tys. zł jako bazowego świadczenia za doprowadzenie do stanu wegetatywnego. Świadczenia powinny pozostawać w jakiejś relacji do przeciętnych kwot zasądzanych przez sądy. A te i tak nie należą do wysokich na tle innych krajów UE.
Rzecznik praw pacjenta zapewniał mnie, że kwoty te zostały ustalone po analizie tysięcy orzeczeń.
Sądy za doprowadzenie do stanu wegetatywnego czy do stanu minimalnej świadomości zasądzają od 1 mln do 1,2 mln zł samego zadośćuczynienia, a do tego dochodzi odszkodowanie i kilkunastotysięczna miesięczna renta. Kwota zaproponowana w postępowaniu pozasądowym powinna sięgać przynajmniej połowy tej zasądzanej przez sądy. Tabela z projektu rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie zakresu i warunków ustalania świadczenia kompensacyjnego jest bardzo uproszczona, budzi moje duże zastrzeżenia. Są tam pozycje, które są niezwykłą rzadkością, nie słyszałam na przykład, by konsekwencją nieprawidłowego leczenia była amputacja skrzydełka nosa albo utrata sutka. Finalne niektóre kwoty mogą też się okazać zwyczajnie niesprawiedliwe, kiedy porówna się sytuację poszkodowanych pacjentów. Czy 20-letnia matka, u której na skutek zawinionych błędów w postępowaniu okołoporodowym przeprowadzono usunięcie macicy, rzeczywiście powinna otrzymać świadczenie kompensacyjne w takiej samej kwocie – 40 tys. zł – co 60-letnia kobieta? Czy sprawiedliwe jest, że rekompensata za utratę możliwości posiadania dzieci wyniesie dla kobiety w wieku 39 lat 25 tys. zł, a w wieku 40 lat – 8 tys. zł, dodatkowo niezależnie od tego, czy mają już dzieci? Czy za doprowadzenie pacjenta do stanu wegetatywnego powinno być przyznane świadczenie tylko o 15 tys. zł wyższe niż za utratę wzroku w obu oczach, i to niezależnie od wieku poszkodowanego pacjenta?!
Czy tabela jest w jakimkolwiek miejscu korzystna dla pacjentów?
Tak, znalazłam jeden przykład korzystnego dla pacjentów rozwiązania. Jeśli projekt wejdzie w życie, to ułatwi uzyskanie rekompensaty i oszczędzi bólu przechodzenia przez procedury sądowe tym rodzicom, którzy doświadczyli tragedii martwego urodzenia. Chodzi o sytuację, gdy do śmierci dziecka doszło wewnątrzmacicznie, bezpośrednio przed porodem albo w jego trakcie. Płód bowiem jest pacjentem. Pacjentem jest każdy korzystający ze świadczeń udzielanych przez podmiot medyczny. Co prawda na wizyty u ginekologa chodzi kobieta będąca w ciąży, i to na jej nazwisko zakładana jest dokumentacja medyczna. Podobnie sytuacja wygląda podczas porodu. Nie ulega jednak wątpliwości, że także płód korzysta ze świadczeń medycznych udzielanych przez personel medyczny w okresie prenatalnym czy podczas porodu. Niektóre badania, takie jak KTG czy USG płodu, są przecież jednoznacznie ukierunkowane na ocenę stanu płodu.
Jeśli zatem doszło do śmierci płodu, której można było uniknąć, postępując zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, to zgodnie z projektowanymi przepisami jego rodzicom przysługiwać ma świadczenie kompensacyjne.
Z projektu rozporządzenia i tabeli, która określa kwoty należne bliskim zmarłego pacjenta, wynika, że jeśli zmarłe dziecko miało mniej niż 18 lat, czyli dotyczy to także dziecka martwo urodzonego, to każdy z jego rodziców otrzyma świadczenie kompensacyjne w kwocie 100 tys. zł.
Muszę przyznać, że w tym akurat przypadku proponowane kwoty świadczenia kompensacyjnego są zbliżone do tych, jakie aktualnie są zasądzane w wyrokach sądowych. Po przeprowadzonym procesie sądowym można uzyskać kwoty rzędu 150 tys. zł dla każdego z rodziców, choć oczywiście są też sprawy, gdzie wymiar krzywdy osób bliskich i okoliczności sprawy powodują, że zadośćuczynienie sięga nawet 250 tys. zł dla rodzica.
Słyszałam, że problemem jest nie tylko wysokość odszkodowań, ale też kwestia ich waloryzacji.
Tak, świadczenie kompensacyjne ma być waloryzowane co pięć lat. Ale już wysokość opłaty, którą wnosi pacjent za postępowanie – co rok. Tak samo wynagrodzenia członków zespołu rzecznika. Są one pochodną przeciętnych wynagrodzeń w IV kwartale poprzedniego roku. Sądzę więc, że i kwoty świadczeń dla pacjentów powinny być waloryzowane z taką samą częstotliwością.
Chciałabym zwrócić też uwagę na inny aspekt. Rozwiązanie promuje zakłady ubezpieczeń. Jeżeli pacjenci będą uzyskiwać świadczenia ze środków Skarbu Państwa, a konkretnie z odpisu z naszej składki zdrowotnej, to mniej roszczeń wpłynie do podmiotów leczniczych. Czyli ubezpieczyciele wypłacą mniej rekompensat. Obawiam się jednak, że ceny polis obowiązkowego OC pozostaną na tym samym poziomie. Należałoby więc znaleźć powiązanie między wypłatą świadczeń kompensacyjnych a odpowiedzialnością finansową podmiotu leczniczego i jego ubezpieczyciela. Podmiot powinien odczuć konsekwencje nieprawidłowo udzielonych świadczeń. Ale w zaproponowanym kształcie systemu może być to trudne. Podmiot leczniczy w ogóle nie uczestniczy w procedurze przed rzecznikiem. Ma tylko przedstawić dokumenty i udzielić wyjaśnień na jego żądanie. Procedura nie opiera się też na ustalaniu winy. Nie ma więc przełożenia na ubezpieczenie OC.
To może powinno być tak, że te podmioty, w których częściej występują zdarzenia niepożądane, powinny wpłacać jakąś składkę do funduszu kompensacyjnego?
Tak, uważam, że powinno stworzyć się mechanizm partycypowania szpitali i ich ubezpieczycieli w finansowaniu funduszu.
Projekt przewiduje przeróżne procedury, które mają służyć poprawie jakości udzielanych świadczeń. Podmioty lecznicze mają podlegać i autoryzacji, iakredytacji. Będą też wdrażać wewnętrzne systemy zarządzania jakością i bezpieczeństwem. Czy nie skończy się na papierologii?
Może się tak skończyć. Wszystkie te działania odbywają się z udziałem NFZ, czyli płatnika. Może się więc okazać, że sprowadzi się to do wypełnienia formalnych wymogów. Projekt ustawy nakłada na podmiot leczniczy bardzo drobiazgowe obowiązki. Rzetelne ich wykonanie będzie pracochłonne i kosztowne. Obawiam się, że w dużej części też niewykonalne. Na przykład w zakresie wewnętrznego systemu zarządzania jakością i bezpieczeństwem nałożono obowiązek przesłania do rejestru zdarzeń niepożądanych informacji o zdarzeniu nie później niż 72 godziny od zaistnienia zdarzenia. A zdarza się, że lekarz lub pielęgniarka dowiadują się, że doszło do zdarzenia, dużo później, więc trzeba by przewidzieć taką sytuację. Z drugiej jednak strony ten krótki czas jest dobry, bo zmniejsza pole do spekulacji, jak to można inaczej załatwić. Utrudni zamiatanie spraw pod dywan. Bardziej opłacalne będzie zgłoszenie zdarzenia niepożądanego.
Za niezgłoszenie będzie kara do 10 tys. zł.
Tak, ale nie dla lekarza czy pielęgniarki. To kara dla podmiotu leczniczego. Dla personelu nie będzie kija, ale będzie marchewka. Będzie możliwość złagodzenia odpowiedzialności karnej i ochrona przed działaniami represyjnymi ze strony pracodawcy. Celem analizy nie będzie wskazanie winnych i odpowiedzialności konkretnych osób. Analiza ma ustalić przede wszystkim przyczyny systemowe zdarzenia. Podmiot leczniczy nie będzie mógł też dochodzić zwrotu odszkodowania wypłaconego za błąd medyczny. Teraz większość lekarzy jest współpracownikami kontraktowymi i podmiot leczniczy może zwrócić się do nich z roszczeniem regresowym, jeśli popełnili błąd. Szkoda jednak, że projektodawca zatrzymał się na tym etapie. Jeżeli podmiot ma tak daleko idące obowiązki, tak dogłębnie analizuje przyczyny błędów, kwalifikuje ryzyka i ma wdrażać procedury naprawcze, to na tym nie należy poprzestawać. Minister zdrowia powinien dzielić się gromadzonymi w Rejestrze Zdarzeń Niepożądanych zanonimizowanymi informacjami. Tymczasem, zgodnie z projektem, w rocznych raportach będą prezentowane same wnioski z analiz. Minister będzie udostępniał dane jedynie rzecznikowi praw pacjenta i prezesowi NFZ. Dane będą wykorzystywane w działaniach edukacyjnych rzecznika i w związku z czynnościami kontrolnymi NFZ, ale podmioty lecznicze nie będą mogły korzystać z doświadczeń innych podmiotów.
Czyli będzie można uczyć się jedynie na własnych błędach, ale nie na cudzych?
Właśnie. Również pacjenci nie będą mieli dostępu do informacji o charakterze zdarzeń niepożądanych i o tym, jak często do nich dochodzi. Będą publikowane tylko bardzo ogólne dane liczbowe.
Czyli pacjent nie dowie się, że w danym szpitalu częściej dochodzi do błędów przy operacji serca, ale dobrze wszczepiają endoprotezy biodra?
Niestety nie. Będzie jedynie wiadomo, że na przykład doszło do określonej liczby zdarzeń ciężkich. To dla pacjenta bezwartościowe.
Warto zwrócić uwagę na definicję zdarzenia niepożądanego. Jest bardzo szeroka. Nie stanowi zdarzenia medycznego zdarzenie, którego skutek jest przewidywanym skutkiem prawidłowo udzielonego świadczenia opieki zdrowotnej. Jest oczywiste, że powikłania są wpisane w ryzyko świadczeń. Ale coś, co jest rzadkim powikłaniem w jednym podmiocie leczniczym, może być dużo częstsze w innym podmiocie z uwagi na nieprawidłową organizację świadczeń. Ten podmiot może je nadal uznawać za przewidywany skutek. To już wymyka się systemowi.
Ale może znaleźć odzwierciedlenie w ankietach wypełnianych przez pacjentów.
Rzeczywiście – jakość ma być mierzona różnymi czynnikami, między innymi poprzez ankiety na temat opinii i doświadczeń pacjentów i liczbę składanych przez nich skarg do NFZ. Nie będą natomiast brane pod uwagę skargi do rzecznika – a tych jest mnóstwo – ani świadczenia kompensacyjne wypłacane pacjentom za zdarzenia medyczne. Badania ankietowe będą przeprowadzane po wypisie lub w jego dniu.
Pacjent może być wtedy jeszcze oszołomiony.
Tak. Może czuć się też związany fałszywym poczuciem lojalności, bo przecież zaraz do szpitala wróci.
Chociażby na kontrolę do przychodni przyszpitalnej.
Chociażby. Ankieta ma być anonimowa, ale w dzisiejszych realiach pacjent, który chce negatywnie ocenić szpital, może być nieufny.
Jolanta Budzowska, radca prawny specjalizująca się w sprawach o błędy medyczne, wspólnik w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni, członek zarządu PEOPIL – międzynarodowej organizacji prawników zajmujących się tzw. szkodami na osobie.
Podstawa prawna orzeczenia nieważności umowy frankowej
Stan faktyczny
W 2006 r. T.D. i S.D. zawarli z mBankiem S.A. umowę kredytu hipotecznego na okres 360 miesięcy w kwocie 160.000 zł, indeksowanego do wartości franka szwajcarskiego i udzielonego z zastosowaniem zmiennej stopy oprocentowania. W 2020 r. T.D. i S.D. zwrócili się do mBanku o usunięcie niektórych postanowień umownych, które uznali za nieuczciwe, i podnieśli, że umowa kredytu jest sprzeczna z prawem, a w konsekwencji nieważna. Bank odrzucił to żądanie. Stwierdził, że umowa kredytu jest zgodna z prawem i nie zawiera nieuczciwych warunków. Następnie T.D. i S.D. wnieśli do Sądu odsyłającego pozew, w którym utrzymywali, że klauzule przeliczeniowe oraz klauzula zmiennego oprocentowania, zawarte w ich umowie kredytu, są nieuczciwe, oraz że ta umowa jest sprzeczna z prawem, a tym samym nieważna.
T.D. i S.D. oświadczyli na piśmie, że w całości zrozumieli i zaakceptowali konsekwencje nieważności umowy kredytowej. Dodatkowo zostali oni osobiście pouczeni przez Sąd o skutkach nieważności na rozprawie i podtrzymali swoje pisemne oświadczenie.
Sąd odsyłający podkreślał, że zgodnie ze stanowiskiem przeważającym w polskim orzecznictwie, klauzule przeliczeniowe są niezgodne z prawem na podstawie art. 3851 § 1 KC. Obecność takich warunków, sprawiających, że wykonanie umowy stało się niemożliwe, powoduje jej nieważność w całości. Co do zasady polskie sądy uważają, iż umowy zawierające warunki przewidujące zmienną stopę procentową, uznane za nieuczciwe, są dotknięte nieważnością. Natomiast między tymi sądami istnieją rozbieżności co do tego, czy taka nieważność jest bezwzględna, jak przewiduje art. 58 § 1 i 3 KC, czy też wynika ona z usunięcia tego nieuczciwego warunku zgodnie z art. 3851 § 1 KC. Sąd odsyłający podkreślał, że w obu przypadkach nieważność całej rozpatrywanej umowy następuje ze skutkiem ex tunc, lecz jej skutki różnią się w zależności od tego, czy została orzeczona na podstawie art. 58 § 1 i 3 KC, czy art. 3851 § 1 KC. Zdaniem tego Sądu znaczna część sądów krajowych uważa, zgodnie z orzecznictwem polskiego SN, że postanowienie umowne sprzeczne z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa w rozumieniu art. 58 § 1 KC nie może być uznane za niezgodne z prawem na podstawie art. 3851 § 1 KC.
Wobec powyższego Sąd odsyłający powziął wątpliwości co do zgodności tego orzecznictwa z dyrektywą Rady 93/13/EWG z 5.4.1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (Dz.Urz. UE L z 1993 r. Nr 95, s. 29), biorąc pod uwagę prawo konsumentów do niepowoływania się na dyrektywę 93/13/EWG oraz mniej korzystne terminy przedawnienia – zarówno dla konsumentów, jak i dla przedsiębiorców, w odniesieniu do powództw opartych na art. 58 § 1 KC. W tym względzie Sąd uważał, że przepisy dyrektywy 93/13/EWG nie stoją na przeszkodzie temu, aby bezwzględna nieważność umowy została orzeczona na podstawie art. 58 § 1 KC, wyłączając tym samym zastosowanie art. 3851 § 1 KC. Sąd ten uważał jednak za konieczne zwrócenie się do Trybunału z pytaniem w celu zbadania tej oceny i ustalenia, czy konsumentowi można pozostawić wybór podstawy prawnej nieważności.
Stanowisko TSUE
Zgodnie z art. 53 § 2 regulaminu postępowania przed Trybunałem, jeżeli jest on oczywiście niewłaściwy do rozpoznania sprawy, po zapoznaniu się ze stanowiskiem rzecznika generalnego, może on w każdej chwili wydać postanowienie z uzasadnieniem, bez dalszych czynności procesowych. Zdaniem TSUE przepis ten należy zastosować w niniejszej sprawie.
Zgodnie z jednolitym stanowiskiem TSUE wprawdzie pytania dotyczące wykładni prawa Unii, z którymi zwrócił się Sąd krajowy w ramach stanu prawnego i faktycznego, za którego ustalenie jest on odpowiedzialny, i którego ustalenie nie podlega ocenie Trybunału, korzystają z domniemania, iż mają one znaczenie dla sprawy. Niemniej procedura ustanowiona w art. 267 TFUE stanowi instrument współpracy między Trybunałem a sądami krajowymi, dzięki któremu TSUE dostarcza sądom krajowym elementy tego prawa, niezbędne do rozstrzygnięcia sporów, które mają one rozstrzygnąć. Odesłanie prejudycjalne nie służy wydawaniu opinii doradczych w przedmiocie kwestii ogólnych lub hipotetycznych, lecz ma być podyktowane rzeczywistą potrzebą skutecznego rozstrzygnięcia sporu. Jak wynika z treści art. 267 TFUE, orzeczenie w trybie prejudycjalnym musi być niezbędne, aby umożliwić sądowi odsyłającemu wydanie wyroku w zawisłej przed nim sprawie (postanowienie TSUE z 7.4.2022 r., J.P., C‑521/20, pkt 17). W ramach procedury ustanowionej w art. 267 TFUE Trybunał nie jest właściwy do orzekania ani w przedmiocie wykładni krajowych przepisów ustawowych lub wykonawczych, ani w przedmiocie zgodności takich przepisów z prawem UE. Z utrwalonego orzecznictwa TSUE wynika bowiem, że w ramach odesłania prejudycjalnego na podstawie art. 267 TFUE Trybunał może jedynie dokonywać wykładni prawa Unii w granicach przyznanych mu kompetencji (postanowienie TSUE z 10.1.2022 r., Anatecor, C‑400/21, pkt 13).
Trybunał przyznał, że w przypadku pytań sformułowanych w sposób nieodpowiedni lub wykraczający poza ramy zadań powierzonych mu na mocy art. 267 TFUE, do niego należy wyprowadzenie z całości informacji przedstawionych przez sąd krajowy, a w szczególności z uzasadnienia postanowienia odsyłającego, elementów prawa Unii, które wymagają wykładni w świetle przedmiotu sporu (C‑400/21, pkt 15). Niemniej jednak, zważywszy, że wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym dotyczy wyboru istniejącej w prawie krajowym podstawy prawnej nieważności umów, TSUE stwierdził, że postanowienie odsyłające nie zawiera informacji pozwalających uznać, że rozstrzygnięcie sporu w postępowaniu głównym wymaga wykładni przepisu prawa Unii.
W konsekwencji TSUE orzekł, że jest on oczywiście niewłaściwy do udzielenia odpowiedzi na pytanie zadane przez SR dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie.
Komentarz
Polskie sądy w ostatnich latach przedstawiły liczne wnioski prejudycjalne dotyczące tzw. spraw frankowych. Niewątpliwe wypływa na to brak oczekiwanej uchwały SN w sprawie III CZP 11/21, która miała rozstrzygnąć istniejące wątpliwości odnośnie do skutków stwierdzenia niedozwolonego charakteru postanowień dotyczących przeliczeń walutowych zamieszczonych w umowach o kredyt powiązany z kursem waluty obcej (denominowany i indeksowany). Oczywiście, w związku z postanowieniem z 2.9.2021 r., w którym to SN zwrócił się z trzema pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi problematyki powoływania sędziów w RP – jeszcze długo nie należy spodziewać się przedmiotowej uchwały SN.
W niniejszej sprawie pytanie prejudycjalne Sądu odsyłającego dotyczyło ustalenia, czy w przypadku dwóch podstaw prawnych w polskim prawie, a mianowicie art. 58 § 1 i §3 KC oraz art. 3851 § 1 KC, pozwalających na stwierdzenie nieważności umów tzw. kredytu frankowego, jest on zobowiązany przyznać pierwszeństwo jednej z nich. TSUE trafnie uznał, że w prezentowanej sprawie poprzez pytanie prejudycjalne Sąd odsyłający nie zmierzał do uzyskania wykładni przepisów prawa Unii, lecz dążył wyłącznie do rozstrzygnięcia konfliktu normatywnego, który zdaniem tego Sądu stawia przeciwko sobie dwie normy prawa krajowego. Zgodnie zaś z jednolitym orzecznictwem TSUE, do Trybunału nie należy orzekanie w takich kwestiach.
Obowiązkowy KSeF: Rozliczanie faktur korygujących
Zgodnie z art. 2 pkt. 32a ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 931; dalej: VATU) faktura ustrukturyzowana to taka wystawiona przy użyciu Krajowego Systemu e-Faktur (KSeF) wraz z przydzielonym numerem identyfikującym ją w tym systemie. Art. 106nd ust. 2 VATU określa zaś, do czego owy system informatyczny służy.
Jednym z najważniejszych praktycznych i pozytywnych skutków wejścia w życie obowiązkowego systemu KSeF będzie z pewnością znormalizowanie zasad rozliczania faktur korygujących in minus. Przypomnijmy, że na mocy ustawy z 27.11.2020 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2020 r. poz. 2419; dalej: ZmVATU20) zostały wprowadzone nowe zasady rozliczania takich faktur korygujących, lecz nie spotkały się one z entuzjazmem podatników. Wątpliwości praktyczne budzi już sama siatka pojęciowa („uzgodnienie”, „spełnienie warunków korekty”). Zasady te nie są uniwersalne i rodzą ryzyko zwłaszcza po stronie nabywców, zmuszonych niejednokrotnie do korygowania podatku naliczonego bez posiadania faktury korygującej. Obowiązkowy KSeF sprawi jednak, że w tej materii może do nas wrócić swego rodzaju normalność.
Faktury korygujące in minus – po nowemu dla wystawcy, powrót do korzeni dla nabywcy
Przypomnijmy, że dziś korekta podatku należnego zgodnie z art. 29a ust. 13 VATU ma miejsce w okresie rozliczeniowym, w którym podatnik wystawił fakturę korygującą, pod warunkiem, że z posiadanej przez tego podatnika dokumentacji wynika, że uzgodnił on warunki obniżenia podstawy opodatkowania dla dostawy towarów lub świadczenia usług, określone w fakturze korygującej, oraz warunki te zostały spełnione, a faktura ta jest zgodna z posiadaną dokumentacją. Zasady te pozostaną w użyciu w przypadku wąskiego wycinka transakcji, dla których faktury ustrukturyzowane nie będą obowiązkowe. Dla pozostałych transakcji wystawca faktury korygującej dokona obniżenia podstawy opodatkowania za okres rozliczeniowy, w którym podatnik wystawił fakturę ustrukturyzowaną.
Podobna zasada ma dotyczyć nabywców. Dzisiejsze reguły zostaną zarezerwowane dla tych, którzy nie muszą wystawiać (odbierać) faktur ustrukturyzowanych. Pozostali będą obowiązani do zmniejszenia kwoty podatku naliczonego w rozliczeniu za okres, w którym otrzymali oni fakturę ustrukturyzowaną. A jeżeli podatnik nie obniżył kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego określonego na fakturze, której korekta dotyczy, a prawo do takiego obniżenia mu przysługuje, zmniejszenie kwoty podatku naliczonego uwzględnia się w rozliczeniu za okres, w którym podatnik dokonuje tego obniżenia.
Komentarz
Opisywana propozycja nie dziwi i nie budzi kontrowersji. Skoro organy podatkowe będą miały w czasie rzeczywistym wgląd w wystawiane przez podatników faktury (i faktury korygujące), nie ma powodu stosowania systemu opartego o uzgodnienie i spełnienie warunków korekty – zwłaszcza, że to system zawodny i niejednoznaczny. W tym kontekście nieco niepokoi jednak motywacja Ministerstwa Finansów, wskazana w uzasadnieniu do projektu przepisów KSeF. Zgodnie z wyrażonym tam poglądem podatnicy wystawiający faktury korygujące nie będą obowiązani do posiadania dokumentacji potwierdzającej uzgodnienie z nabywcą towaru lub usługobiorcą warunków obniżenia podstawy opodatkowania dla dostawy towarów lub świadczenia usług określonych w tej fakturze oraz potwierdzającej, że warunki te zostały spełnione. Można jednak odnieść wrażenie, że organy podatkowe nadal mogą badać samo uzgodnienie i spełnienie warunku korekty. Taka interpretacja jest jednak w sprzeczności z przedstawioną propozycją przepisów. Skoro system VAT jest neutralny, to nie ma potrzeby opierania korekt o inne przesłanki niż samo ich wystawienie.
Przyjęte rozwiązanie to z perspektywy nabywców powrót do zasady obowiązującej przez SLIM VAT. Wówczas bowiem korekta podatku naliczonego odbywała się właśnie w miesiącu otrzymania takiej faktury. Z perspektywy wystawców faktur korygujących in minus szykuje się już trzeci system. Po potwierdzeniach odbioru faktur korygujących oraz uzgodnieniach i spełnieniu warunków wreszcie sam fakt wystawienia takiej faktury będzie decydujący. Trzeba uczciwie powiedzieć, że wcześniej nie było jednak narzędzi, aby aż tak bardzo uprościć te zasady.
Można mówić, że system KSeF to tak naprawdę jedynie narzędzie do przesyłania faktur. Niemniej okazuje się, że wpływa ono także na niektóre specyficzne rozwiązania rozliczeniowe. Co ciekawe system KSeF nie wpłynie (przynajmniej bazując na obecnie znanych założeniach) na sposób rozliczeń faktur korygujących in plus. Tu nadal (jak się wydaje) z perspektywy dostawcy decydować będzie przyczyna wystawienia takiej faktury.