Właściciel lokalu chroniony jak konsument

Stan faktyczny

E. jest właścicielką lokalu mieszkalnego stanowiącego część budynku należącego do wspólnoty mieszkaniowej w Bułgarii. Na podstawie umowy dotyczącej utrzymania części wspólnych tego budynku mieszkalnego, wyznaczającej spółkę S. jako „zarządcę nieruchomości” i podpisanej przez E., została ona zobowiązana jako współwłaścicielka do zapłaty na rzecz tej spółki rocznych opłat w wysokości 6 euro za metr kwadratowy, bez podatku VAT, za zarząd i utrzymanie części wspólnych nieruchomości. Zgodnie z tą umową w przypadku zwłoki w zapłacie S. miała prawo zastosować do należnej kwoty odsetki w wysokości 0,1% za każdy dzień zwłoki.

W związku z nieuiszczaniem tych opłat S. wniosła powództwo o zasądzenie od E. zapłaty na jej rzecz kwoty 1112.40 euro (wysokość zaległych opłat rocznych) oraz kwoty 717.87 euro (odsetki za zwłokę). E. podniosła w szczególności, że ww. umowa zawiera nieuczciwe warunki, które zobowiązują konsumenta do zapłaty nadmiernie wysokich odsetek za zwłokę, i które nie zostały wyrażone prostym i zrozumiałym językiem. E. uważał, że posiada status „konsumenta” i podkreśla, że przy zawieraniu tej umowy nie doszło do indywidualnych negocjacji między stronami.

Sąd powziął wątpliwości, czy właściciel lokalu mieszkalnego w budynku należącym do wspólnoty mieszkaniowej posiada status „konsumenta” w rozumieniu dyrektywy Rady 93/13/EWG z 5.4.1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (Dz.Urz. UE L z 1993 r. Nr 95, s. 29), zważywszy, że niektóre elementy stosunków umownych dotyczących zarządu części wspólnych takiej nieruchomości są bezpośrednio regulowane na mocy bułgarskiego prawa.

Szkolenia z zakresu KC i KPC – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Stanowisko TSUE

Jak przewiduje motyw dziesiąty dyrektywy 93/13/EWG, jednolite normy prawne dotyczące nieuczciwych warunków umownych powinny, z zastrzeżeniem wyjątków wymienionych w tym motywie, odnosić się do „wszelkich umów” zawieranych pomiędzy przedsiębiorcami a konsumentami, zgodnie z definicjami zawartymi w art. 2 lit. b) i art. 2 lit. c) dyrektywy 93/13/EWG. Przepis art. 2 lit. b) dyrektywy 93/13/EWG stanowi, że pojęcie „konsument” oznacza każdą osobę fizyczną, która w umowach objętych niniejszą dyrektywą działa w celach, jakie nie wchodzą w zakres jej działalności gospodarczej lub zawodowej. Zgodnie z art. 2 lit. c) dyrektywy 93/13/EWG pojęcie „przedsiębiorca” oznacza każdą osobę fizyczną lub prawną, która w tych umowach działa w celach dotyczących własnej działalności gospodarczej lub zawodowej, bez względu na to, czy należy do sektora publicznego, czy prywatnego.

Dyrektywa 93/13/EWG określa umowy, do jakich ma zastosowanie poprzez odniesienie do statusu kontrahentów, w zależności od tego, czy działają oni w ramach własnej działalności gospodarczej lub zawodowej, czy też nie (wyrok TSUE z 21.3.2019 r., Pouvin i Dijoux, C-590/17, Legalis, pkt 23).

Z jednolitego stanowiska TSUE wynika, że pojęcie „konsumenta” w rozumieniu art. 2 lit. b) dyrektywy 93/13/EWG ma charakter obiektywny. Pojęcie to należy oceniać w świetle kryterium funkcjonalnego, polegającego na ocenie, czy dany stosunek umowny wpisuje się w ramy działalności niezwiązanej z wykonywaniem zawodu (postanowienie TSUE z 14.9.2016 r., Dumitraș, C-534/15, Legalis, pkt 32).

Trybunał wskazał, że do sądu krajowego rozpoznającego spór dotyczący umowy mogącej wchodzić w zakres stosowania dyrektywy 93/13/EWG należy sprawdzenie, z uwzględnieniem wszystkich okoliczności sprawy i dowodów, czy danego kontrahenta można zakwalifikować jako „konsumenta” w rozumieniu tej dyrektywy (C-534/15, pkt 33).

W niniejszej sprawie E. jest osobą fizyczną, a przedmiotem spornej umowy jest zarząd i utrzymanie części wspólnych nieruchomości będącej współwłasnością, w której E. jest właścicielką lokalu mieszkalnego. W związku z tym TSUE uznał, że w sytuacji, gdy dana osoba jest stroną umowy, i o ile nie używa ona tego lokalu mieszkalnego w celach związanych wyłącznie z jej działalnością gospodarczą lub zawodową, należy co do zasady uznać, że ta osoba występuje w tej umowie w charakterze „konsumenta” w rozumieniu art. 2 lit. b) dyrektywy 93/13/EWG.

Bezsporne jest to, że stosunek umowny będący przedmiotem rozpatrywanej sprawy wpisuje się w ramy czynności, których S. jako zarządca nieruchomości podejmuje się w ramach działalności gospodarczej lub zawodowej. Część działalności z zakresu zarządu i utrzymania części wspólnych budynku należącego do wspólnoty, której dotyczy ta sprawa, oraz opłaty roczne pobierane z tego tytułu przez zarządcę nieruchomości, wynikają z konieczności przestrzegania szczególnych wymogów w zakresie bezpieczeństwa i zagospodarowania przestrzennego, przewidzianych w ustawie krajowej. Jednakże TSUE podzielił stanowisko Komisji Europejskiej, że jedynie ze względu na powyższe nie można wyłączyć tej działalności z zakresu stosowania art. 2 lit. c) dyrektywy 93/13/EWG, a w konsekwencji ww. umowy – z zakresu stosowania tej dyrektywy. Chociaż zgodnie z art. 1 ust. 2 dyrektywy 93/13/EWG warunki umowne, które odzwierciedlają bezwzględnie obowiązujące przepisy ustawowe, są wyłączone z zakresu stosowania tej dyrektywy, to zdaniem TSUE wyłączenie takie nie oznacza jednak, że sąd krajowy nie może ocenić w świetle tej dyrektywy ważności innych warunków umownych znajdujących się w tej samej umowie i nieodnoszących się do przywołanych przypisów (wyrok TSUE z 21.12.2021 r., Trapeza Peiraios, C-243/20, Legalis, pkt 39).

W przypadku gdy umowa w sprawie zarządu i utrzymania części wspólnych budynku należącego do wspólnoty została zawarta między zarządcą nieruchomości a walnym zgromadzeniem wspólnoty mieszkaniowej lub stowarzyszeniem właścicieli tej nieruchomości, właściciel lokalu mieszkalnego stanowiącego część tej nieruchomości jest uznawany za „konsumenta” w rozumieniu art. 2 lit. b) dyrektywy 93/13/EWG. Warunkiem jest to, że ten właściciel: po pierwsze, może zostać uznany za „stronę” tej umowy, po drugie, jest osobą fizyczną i po trzecie, nie używa tego lokalu mieszkalnego wyłącznie do celów związanych ze swoją działalnością gospodarczą lub zawodową.

Trybunał zaznaczył, że art. 1 ust. 1 i art. 2 lit. b) dyrektywy 93/13/EWG nie stoją na przeszkodzie orzecznictwu krajowemu, które dokonuje wykładni ustawy transponującej tę dyrektywę do prawa krajowego w taki sposób, iż zawarte w niej przepisy o ochronie konsumentów mają zastosowanie również do umowy zawartej przez podmiot prawa, taki jak wspólnota mieszkaniowa pozbawiona w prawie krajowym osobowości prawnej odrębnej od osobowości prawnej składającej się na nią osób fizycznych, nawet jeśli taki podmiot prawa nie jest objęty zakresem stosowania tej dyrektywy (wyrok TSUE z 2.4.2020 r., Condominio di Milano, via Meda, C-329/19, Legalis, pkt 18, 38).

Black Week: System Legalis 30% taniej! Kup online dowolną konfigurację w specjalnej cenie. Sprawdź

Reasumując, TSUE orzekł, że art. 1 ust. 1, art. 2 lit. b) i art. 2 lit. c) dyrektywy 93/13/EWG należy interpretować w ten sposób, że:

W dotychczasowych wyrokach TSUE rozstrzygał wątpliwości dotyczące interpretacji dyrektywy 93/13/EWG przede wszystkim odnośnie umów pomiędzy konsumentem a instytucją finansową. Natomiast zakres stosowania tej dyrektywy jest oczywiście znacznie szerszy, czego przykładem jest przedstawiony wyrok.

W niniejszym wyroku TSUE wyjaśnił kryteria, po spełnieniu których właściciel lokalu mieszkalnego jest uznawany za „konsumenta” w rozumieniu art. 2 lit. b) dyrektywy 93/13/EWG (por. art. 221 KC), a tym samym podlega ochronie wynikającej z tej dyrektywy (zob. art. 3851 KC). Co więcej TSUE nie wykluczył, że status konsumenta posiada również osoba fizyczna, która używa lokalu mieszkalnego, stanowiącego jej osobiste miejsce zamieszkania, również w celach działalności gospodarczej lub zawodowej, takich jak praca świadczona z domu w ramach stosunku pracy lub w ramach wykonywania wolnego zawodu. Trybunał dopuścił w tym zakresie ewentualne stosowanie korzystniejszych dla konsumentów przepisów krajowych.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Kwestionowanie WIBOR nie wystarczy, by mieć kredyt za darmo

Katowicki sąd wydał na czas procesu zabezpieczenie. Zawiesił pobieranie przez bank odsetek opartych o wskaźnik WIBOR. Rata kredytu zmalała kilkakrotnie. Na postanowienie służy wprawdzie zażalenie, ale jest ono natychmiast wykonalne. Jak je pan ocenia?

To precedensowe postanowienie jest niebezpieczne z punktu widzenia stabilności systemu finansowego. Banki przez ostatnie 12 lat udzielały kredytów złotówkowych opartych właśnie o wskaźnik WIBOR. Tak długo, jak raty kredytów hipotecznych malały, nikomu nie przychodziło do głowy, że jego umowa jest zawarta na nieuczciwych zasadach albo że nie był wystarczająco poinformowany o zasadach funkcjonowania wskaźnika. Wątpliwości na temat transparentności kredytobiorcy powzięli dopiero wtedy, gdy stopy procentowe, a wraz z nimi WIBOR, zaczęły rosnąć. To klasyczny przykład moralności Kalego – wysuwanie powództw przeciwko bankom uważam w tej sytuacji za nadużywanie, a nie korzystanie z prawa.

Sądzi pan, że bank zaskarży postanowienie?

Z pewnością od strony prawnej postanowienie zostanie przez bank zaskarżone i w moim przekonaniu istnieją poważne przesłanki do jego uchylenia. Po pierwsze, wskaźnik WIBOR jest wskaźnikiem zewnętrznym. To nie ten, czy inny bank określa jego wysokość. Zawierając umowę kredytu hipotecznego, klient dobrowolnie zgodził się, że wysokość raty będzie wyliczana przy uwzględnieniu stałej i niezmiennej marży banku oraz wysokości WIBOR-u, na którego żadna ze stron umowy wpływu nie ma. Tu dochodzimy do właściwego rozeznania klienta. Oczywiste jest, że nie muszę znać zasad budowy silnika, by nabyć i użytkować samochód. Zasadnym będzie więc pytanie, czy bank musi informować klienta o wszystkich technikaliach, które większości klientów zwyczajnie nie interesują, czy wystarczy objaśnienie, że wysokość raty może się zmieniać.

Inną kwestią jest postawa samego klienta. Wydaje się, że zaciągając kredyt na 20 czy 30 lat, należy wymagać od niego, aby postępował uważnie i rozsądnie. Jeżeli nie rozumiał, jak wyliczana jest rata albo jak działa wskaźnik WIBOR, to mógł przed zawarciem umowy swoją wiedzę uzupełnić. Twierdzenia, że skoro jestem konsumentem, nie muszę nic wiedzieć i niczym się interesować, są nie do utrzymania, zwłaszcza w sytuacji, gdy przy niskich ratach klientom bardzo podobał się ten wskaźnik.

Upadłość i restrukturyzacja – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Czy konsumenci będą teraz chętniej pozywać banki?

Zapewne tak będzie. Jaskółki widać po rejestracji domen internetowych zorientowanych na złotówkowiczów czy aktywności w mediach społecznościowych kancelarii prawnych, ale również firm odszkodowawczych i innych naganiaczy.

Dodatkowo czynnikiem zwiększającym prawdopodobieństwo wystąpienia znacznej skali pozwów jest niski próg wejścia – opłata sądowa wynosi w sprawach bankowych tysiąc złotych. To tanio jak za szanse na zmniejszenie raty kredytu o kilka tysięcy złotych, a w perspektywie najbliższych lat nawet kilkaset tysięcy złotych oszczędności.

A mają szanse na wygraną? Pozew trzeba na czymś oprzeć.

Osobiście nie widzę przesłanek do powtórzenia scenariusza kredytów frankowych. Wskaźnik WIBOR jest wskaźnikiem referencyjnym w rozumieniu przepisów krajowych i europejskich. Jak dotychczas ani KNF, ani ESMA, ani żaden inny organ zajmujący się zawodowo rynkiem finansowym nie stwierdził jego niezgodności z prawem. To, że zdaniem Kowalskiego sposób jego liczenia jest nie taki, to za mało, by dostać kredyt za darmo.

Nie przekonuje mnie również argumentacja o niewłaściwym informowaniu klientów. Czy naprawdę oczekujemy tego, że zakup samochodu będą poprzedzały wykłady z mechaniki, a zaciągnięcie kredytu lekcja ekonomii? W ramach ćwiczenia intelektualnego można przewrotnie zapytać, jak zareagowaliby klienci banków, gdyby te dwa lata temu zaczęły ich informować, że wskaźnik WIBOR jest nietransparentny i w związku z tym rata kredytu nie będzie niższa, a zostanie utrzymana na takim samym poziomie jak wtedy, kiedy kredyt był zaciągany, czyli np. dziesięć lat temu.

Black Week: System Legalis 30% taniej! Kup online dowolną konfigurację w specjalnej cenie. Sprawdź

Nad bankami zbierają się czarne chmury. Ciekawe, czy tak, jak w przypadku kredytów frankowych, będą składać pozwy przeciwko konsumentom o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału.

Banki to nie instytucje charytatywne. Oczywiste jest, że bank zarabia na udzielaniu kredytów, jednak pożycza pieniądze, które inni klienci zdeponują. Dzisiaj kredyty są drogie, ale depozyty również są wysoko oprocentowane. Jak dotychczas nikt nie wymyślił banku, który za lokaty płaci 8 proc., a kredytów udziela za 4 proc.

Owszem, banki zarabiają na wysokich stopach procentowych, ale nie aż tyle, jak niektórzy sądzą. To, że bankowi należy się wynagrodzenie za pożyczenie pieniędzy, jest dla mnie oczywiste. Natomiast kwestia, czy banki będą występowały przeciwko złotówkowiczom o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, jest aktualnie zbyt odległa.

Niektórzy ekonomiści twierdzą, że trzeba zapobiegać masowemu wykorzystywaniu kruczków prawnych przez konsumentów przeciwko bankom. Ale nie krzyczeli równie głośno, gdy banki udzielały kredytów na „bandyckich” warunkach. Skąd więc teraz to oburzenie?

Nie uważam, aby banki udzielały kredytów na bandyckich warunkach. Pamiętam kampanię informacyjną KNF, która ostrzegała klientów przed ryzykiem stóp procentowych, kiedy były one rekordowo niskie. Przekaz kampanii sprowadzał się do hasła: dziś jest tanio, ale jutro może być drogo – pomyśl zawczasu. Pamiętam również liczne wypowiedzi ekonomistów na temat ryzyka stóp procentowych i rozważnego podejmowania decyzji kredytowych – co w szczególności dotyczyło tych kredytobiorców, którzy zadłużali się „pod korek”.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Zachowania wypełniające znamiona czynu zabronionego

Opis stanu faktycznego

Postanowieniem z 10.12.2020r. w sprawie IV KO 15/20, Legalis, SO w Ł. na podstawie art. 161 KPK i art. 165 § 1 KPK odtworzył częściowo akta Sądu Wojewódzkiego dla miasta Ł., dotyczące S.W.

Aktem oskarżenia S.W. zarzucono udział w związku pod nazwą „Świadkowie Jehowy”, w okresie od 7.1950 r. do 18.8.1953 r., to jest o przestępstwo z art. 23 § 1 i art. 36 dekretu z 13.6.1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa (Dz.U. z 1946 r. poz. 192; dalej MKK).

Sąd Wojewódzki dla m. Ł. skazał S.W. za czyny objęte aktem oskarżenia na karę łączną pięciu lat więzienia. Od przedmiotowego wyroku rewizję do SN złożył obrońca S.W., wnosząc o uniewinnienie.

Po rozpoznaniu złożonej rewizji SN wyrokiem z 25.8.1954 r. utrzymał zaskarżony wyrok w mocy.

Kasację od wyroku SN na korzyść skazanego wywiódł RPO, zarzucając rażące i mające istotny wpływ na jego treść naruszenie prawa materialnego, to jest art. 36 i art. 23 § 1 MKK.

Po rozpoznaniu kasacji wniesionej przez RPO na korzyść skazanego SN uchylił zaskarżone wyroki i uniewinnił S.W. od popełnienia zarzucanych mu czynów.

Aktualne komentarze do Kodeksu karnego i Kodeksu postępowania karnego. Skonfiguruj Twój System Legalis! Sprawdź

Uzasadnienie SN

Zdaniem SN częściowe odtworzenie akt Sądu Wojewódzkiego dla m. Ł. umożliwiało rozpoznanie nadzwyczajnego środka zaskarżenia i wydanie orzeczenia. Akta sprawy odtworzono bowiem w zasadniczym, a jednocześnie niezbędnym zakresie, pozwalającym na zindywidualizowanie istoty czynów przypisanych S.W.

Wniesiona kasacja okazała się natomiast zasadna. Autor środka zaskarżenia słusznie zarzucił, że wyrok SN zapadł z rażącym i mającym istotny wpływ na jego treść naruszeniem przepisów prawa. Należało uznać, opierając się na dostępnym materiale dowodowym, że działanie S.W. nie wypełniało znamion przypisanych mu czynów. W konsekwencji wyrok SN oraz utrzymany nim w mocy wyrok Sądu Wojewódzkiego dla m. Ł. musiały zostać uchylone, a S.W. uniewinniony od przypisanych mu przestępstw.

Należało zaakcentować, że na podstawie art. 23 § 1 MKK penalizowane było zachowanie polegające na rozpowszechnianiu, lub w tymże celu sporządzanie, przechowywanie oraz przewożenie pism, druków lub wizerunków nawołujących do popełnienia zbrodni lub pochwalających zbrodnię, lub których treść miała pozostawać tajemnicą wobec władzy państwowej, albo które zawierały fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego bądź obniżyć powagę jego naczelnych organów. Tym samym rozpowszechnianie czy przechowywanie wydawnictw, których treść nie charakteryzuje się żadną z cech określonych w dyspozycji art. 23 § 1 MKK, nie mogło być podstawą do wydania wyroku skazującego. Pisma służące członkom wspólnoty religijnej „Świadkowie Jehowy” nie zawierały natomiast treści o takich cechach, z założenia nie miała też ona „pozostawać tajemnicą wobec władzy państwowej”. W przypadku S.W. aktem oskarżenia objęto broszury pt. „Strażnica” i „Ewolucje przeciw nowemu światu” oraz inne, aczkolwiek powiązane z wyznaniem Świadków Jehowy. Już od ponad dwudziestu lat wielokrotnie natomiast wskazywano w orzecznictwie SN, iż treść tych pism nie wykraczała poza ramy wyznaczone potrzebą refleksji religijnej. Nie zawierały zatem „wiadomości”, a więc informacji o konkretnych faktach i wydarzeniach. Były tam zawarte jedynie poglądy, rozmaite oceny oraz interpretacje stanowiące wypowiedzi, które jednoznacznie wykluczały ich weryfikację w pryzmacie „prawda – fałsz”. Nie sposób też uznać, że treść ww. pism miała stanowić tajemnicę względem władzy państwowej. Członkowie tej wspólnoty, wedle zasad wyznania, propagowali wszakże określone treści religijne. Prowadzona działalność religijna, mająca na celu uprawianie wyznawanego kultu i szerzenie zasad własnej wiary (bowiem w taki sposób należy postrzegać przechowywanie ww. broszur i ich rozpowszechnienie), nie wyczerpywała znamion określonych w przepisach art. 23 § 1 MKK. Okoliczności te zostały zignorowane przez b. Sąd Wojewódzki dla m. Ł., a w ślad za nim także przez SN, co stanowiło naruszenie jednej z naczelnych zasad postępowania karnego – zasady obiektywizmu. Gromadzenie publikacji religijnych, które zawierają prezentację czy interpretację zasad wyznawanej wiary, stanowi wszakże jeden z elementów składających się na wolność sumienia i wyznania, która formalnie była zagwarantowana nawet w ówczesnym stanie prawnym. Gwarancje te zlokalizowane były w Konstytucji PRL oraz innych aktach prawnych, jak choćby w dekrecie z 5.8.1949 r. o ochronie wolności sumienia i wyznania (Dz.U. z 1949 r. poz. 334). Stanowisko powyżej przedstawione jest konsekwentnie prezentowane w dorobku orzeczniczym SN (por. np. wyroki SN z 7.11.2000r., V KKN 90/00, Legalis; z 18.10.2001r., III KKN 327/00, Legalis; z 9.11.2004 r., V KK 24/04, Legalis; z 27.1.2011r., II KK 142/10, Legalis; z 4.4.2022 r., IV KK 192/21, Legalis).

W oparciu o art. 36 MKK karalne było zachowanie polegające na braniu udziału w związku, którego istnienie, ustrój albo cel miał pozostawać tajemnicą wobec władzy państwowej. Nie było jednak dopuszczalne uznanie za związek w rozumieniu treści tego przepisu wspólnoty religijnej „Świadkowie Jehowy”. Charakteryzowała się ona wyłącznie więzami natury religijnej, a nie innymi, w szczególności organizacyjnymi. Wypada podzielić stanowisko, że funkcjonowanie tej wspólnoty oraz jej cele nie były skrywane przed organami państwowymi. Wspólnota działała na podstawie rozporządzenia Prezydenta RP z 27.10.1932 r. – Prawo o stowarzyszeniach (Dz.U. z 1932 r. poz. 808), a następnie została zdelegalizowana na podstawie decyzji Urzędu do Spraw Wyznań z 2.7.1950 r., którą odmówiono jej rejestracji. Zarówno przed delegalizacją, jak i po tym fakcie, Wspólnota cały czas funkcjonowała, ponieważ nie zaprzestała wykonywania kultu religijnego. Przez członków tej wspólnoty podejmowane były także działania zmierzające do uzyskania rejestracji, a tym samym odpowiedniego unormowania sytuacji prawnej. Skazanie S.W. na podstawie art. 36 MKK w tym pryzmacie należy uznać za przykład niedozwolonej wykładni znamion wymienionych w tym przepisie.

Black Week: System Legalis 30% taniej! Kup online dowolną konfigurację specjalnej cenie. Sprawdź

Komentarz

Przedstawione wyżej argumenty bezsprzecznie prowadzą do wniosku, że skazanie oskarżonego za czyny kwalifikowane z art. 36 i 23 § 1 MKK, których znamiona nie zostały wyczerpane, rażąco naruszało prawo karne materialne, a zarazem stanowiło wynik naruszenia szeregu przepisów regulujących ówczesną procedurę karną. Wedle art. 385 KPK z 1928 r. Sąd rewizyjny, niezależnie od zarzutów przytoczonych w rewizji, był zobligowany do uchylenia wyroku w całości lub w części na korzyść strony, która złożyła rewizję, jeśli utrzymanie w mocy zaskarżonego wyroku było oczywiście niesprawiedliwe. Przesłanka ta, tzn. oczywista niesprawiedliwość wyroku, mogła być natomiast konsekwencją któregokolwiek z uchybień wymienionych w treści art. 371 KPK z 1928 r., a więc obrazy przepisów prawa materialnego, uchybień o randze bezwzględnych przyczyn odwoławczych, obrazy przepisów prawa procesowego, jeżeli mogła mieć wpływ na treść wyroku, błędnej oceny okoliczności faktycznych przyjętych za podstawę wyroku oraz rażącej niewspółmierności kary w stosunku do przypisanego czynu albo nieodpowiedniego zastosowania lub niezastosowania środka zabezpieczającego lub wychowawczego. W niniejszym przypadku podstawę uchylenia wyroku z uwagi na jego oczywistą niesprawiedliwość powinna stanowić przesłanka określona w art. 378 § 1 lit. a in fine w zw. z art. 3 lit. a KPK z 1928 r. – brak znamion przestępstwa.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Doprecyzowanie zasad korzystania z urlopu wychowawczego

Projekt zmiany Kodeksu pracy

Ustawę z 26.6.1974 r. Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1320, dalej: KP) czekają zmiany w zakresie uprawnień pracowników związanych z rodzicielstwem. Część zmian dotyczy urlopu wychowawczego oraz korzystania z obniżonego wymiaru czasu pracy przez pracownika, któremu przysługuje urlop wychowawczy. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przygotowało projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw (druk nr UC118, dalej: projekt), który ma na celu implementację dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1158 z 20.6.2019 r. w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów oraz uchylająca dyrektywę Rady 2010/18/UE (Dz.Urz. UE L z 2019 r. Nr 188, s. 79, dalej dyrektywa 2019/1158/UE).

Black Week: System Legalis 30% taniej! Kup online dowolną konfigurację w specjalnej cenie. Sprawdź

Korzystanie z urlopu wychowawczego i obniżonego wymiaru etatu

Prawo do urlopu wychowawczego jest jednym z uprawnień pracowniczych wynikających ze sprawowania przez pracowników funkcji rodzicielskich. Po okresie urlopu macierzyńskiego oraz rodzicielskiego pracownik, który chce nadal opiekować się dzieckiem, może skorzystać z urlopu wychowawczego. Zgodnie z art. 186 § 1 KP pracownik zatrudniony co najmniej 6 miesięcy ma prawo do urlopu wychowawczego w celu sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem. Do sześciomiesięcznego okresu zatrudnienia wlicza się poprzednie okresy zatrudnienia. Wymiar urlopu wychowawczego wynosi do 36 miesięcy. Urlop udzielany jest na okres nie dłuższy niż do zakończenia roku kalendarzowego, w którym dziecko kończy 6 rok życia.

Projekt zakłada doprecyzowanie przepisu dotyczącego korzystania z obniżonego wymiaru etatu. Obecnie zgodnie z art. 1867 KP pracownik uprawniony do urlopu wychowawczego może złożyć pracodawcy pisemny wniosek o obniżenie jego wymiaru czasu pracy do wymiaru nie niższego niż połowa pełnego wymiaru czasu pracy w okresie, w którym mógłby korzystać z urlopu wychowawczego. Co istotne pracodawca ma obowiązek uwzględnić wniosek pracownika. Wniosek o obniżony wymiar etatu pracownik składa na 21 dni przed rozpoczęciem wykonywania pracy w obniżonym wymiarze czasu pracy. Taka możliwość jest dla pracownika bardzo korzystna, pracodawca bowiem nie może wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę w okresie od dnia złożenia przez pracownika uprawnionego do urlopu wychowawczego wniosku o obniżenie wymiaru czasu pracy – do dnia powrotu do nieobniżonego wymiaru czasu pracy, nie dłużej jednak niż przez łączny okres 12 miesięcy.

Zgodnie z projektem do art. 1867 KP dodano zostaną § 3 i 4. Na ich podstawie, w przypadku skorzystania przez pracownika z części urlopu wychowawczego pracownik będzie mógł korzystać z obniżonego wymiaru czasu pracy przez okres odpowiadający pozostałemu do wykorzystania wymiarowi urlopu wychowawczego. Co oznacza, że w przypadku skorzystania najpierw z urlopu wychowawczego, pracownik będzie uprawniony do obniżenia etatu przez okres odpowiadający pozostałemu do wykorzystania wymiarowi urlopu wychowawczego. Celem tego przepisu jest umożliwienie pracownikowi korzystania z obniżonego wymiaru czasu pracy przez okres, w którym mógłby korzystać z urlopu wychowawczego. Ponadto zgodnie z założeniami projektu korzystanie z obniżonego wymiaru czasu pracy nie będzie obniżać wymiaru urlopu wychowawczego. Pracownik, który najpierw skorzysta z obniżenia wymiaru czasu pracy będzie mógł również skorzystać z pełnego wymiaru urlopu wychowawczego. Jak wskazano w uzasadnieniu do projektu, proponowane zmiany są związane z pojawiającymi się licznymi wątpliwościami dotyczącymi okresu, w którym pracownik może korzystać z urlopu wychowawczego, jeżeli okres ten był poprzedzony korzystaniem z prawa do wykonywania pracy w obniżonym wymiarze czasu. Wprowadzona zmiana przepisu ma charakter doprecyzowujący.

Prawo pracy – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Zmiana formy składania wniosków związanych z urlopem wychowawczym

Modyfikacji ulegnie również forma w jakiej pracownik będzie mógł składać wnioski związane z urlopem wychowawczym. Po pierwsze urlop wychowawczy będzie udzielany na wniosek pracownika składany w postaci papierowej lub elektronicznej w terminie nie krótszym niż 21 dni przed rozpoczęciem korzystania z urlopu. W obecnym stanie prawnym wniosek może być złożony wyłącznie pisemnie. Po drugie pracownik będzie mógł wycofać wniosek o udzielenie urlopu wychowawczego nie później niż na 7 dni przed rozpoczęciem tego urlopu, składając pracodawcy, w postaci papierowej lub elektronicznej, oświadczenie w tej sprawie. W chwili obecnej możliwe jest jedynie złożenie pisemnego oświadczenia. Po trzecie w projekcie zaproponowano zmianę polegającą na tym, że pracownik uprawniony do urlopu wychowawczego będzie mógł złożyć pracodawcy wniosek o obniżenie jego wymiaru czasu pracy do wymiaru nie niższego niż połowa pełnego wymiaru czasu pracy w okresie, w którym mógłby korzystać z takiego urlopu ‒ w postaci papierowej lub elektronicznej. Obecnie może być złożony tylko pisemny wniosek.

Wszystkie ww. zmiany dotyczące formy składania wniosku mają na celu zmniejszenie obciążania biurokratycznego i jak wskazano w uzasadnieniu do projektu wykraczają poza wdrożenie dyrektywy 2019/1158/UE. Po zmianie obok formy papierowej dla wniosków związanych z urlopem wychowawczym będzie obowiązywała również forma elektroniczna.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

SN: Po rozwodzie długi mieszkaniowe na pół

Wątpliwości natury prawnej pojawiły się w trakcie rozpatrywania przez Sąd Okręgowy w Lublinie sprawy dotyczącej spłaty długów, związanych z zaległościami w czynszu. Chodziło o lokal z wyodrębnioną własnością, który należał do jednego z małżeństw. Wspólnota mieszkaniowa domagała się zapłaty w wysokości ponad 7 tys. zł, co wynikało z zalegania przez właścicieli z płatnościami za okres od początku 2015 r. do lipca 2019 r.

Najpierw sprawa trafiła do Sądu Rejonowego, a ten zasądził nakaz zapłaty. Kiedy do tego doszło kobieta (była już małżonka) wniosła sprzeciw. Argumentowała, że już 5 lat zanim zaczęły pojawiać się zaległości w opłatach rozwiodła się z mężem, z którym porozumiała się co do tego, że to on będzie ponosił koszty związane z utrzymaniem lokalu. Kobieta wyprowadziła się z mieszkania i nie poczuwała się do odpowiedzialności za powstałe długi. Jednak pomimo takiej argumentacji Sąd Rejonowy stwierdził, że małżonkowie powinni po równo zapłacić zaległość. Powołał się przy tym na art. 17 ustawy z 24.6.1994 r. o własności lokali (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1048, dalej: WłLokU), zgodnie z którym za zobowiązania dotyczące nieruchomości wspólnej odpowiada wspólnota mieszkaniowa bez ograniczeń, a każdy właściciel lokalu – w części odpowiadającej jego udziałowi w tej nieruchomości, a także na art. 43 § 1 ustaw z 25.2.1964 r. – Kodeks rodzinny i opiekuńczy (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1359, dalej: KRO), w myśl którego to oboje małżonkowie mają równe udziały w majątku wspólnym.

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Lublinie, a ten zadał Sądowi Najwyższemu następujące pytanie prawne: „Czy po ustaniu wspólności majątkowej małżeńskiej na skutek rozwodu odpowiedzialność małżonków będących współwłaścicielami lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość, który wchodził w skład majątku wspólnego, za zobowiązania wobec wspólnoty mieszkaniowej z tytułu wydatków i ciężarów związanych z utrzymaniem nieruchomości wspólnej w części nieznajdującej pokrycia w pożytkach i innych przychodach, powstałe po ustaniu wspólności majątkowej małżeńskiej, jest odpowiedzialnością proporcjonalną w stosunku do udziałów we współwłasności lokalu, czy też każdy z małżonków ponosi odpowiedzialność za całość zobowiązania z tego tytułu, a zaspokojenie wspólnoty mieszkaniowej przez któregokolwiek z małżonków zwalnia drugiego?”.

Sąd Najwyższy w uchwale z 20.10.2022 r., III CZP 111/22, Legalis stwierdził, że odpowiedzialność, o której była mowa w zadanym pytaniu jest odrębną odpowiedzialnością każdego z małżonków w zakresie odpowiadającym ich udziałom w nieruchomości wspólnej, ustalonym zgodnie z art. 3 ust. 3a WłLokU.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Reforma planowania przestrzennego w 2023 r.

Polityka przestrzenna w gminach napotyka na liczne problemy. Zgodnie z wynikami kontroli NIK z lat 2010-2016 dotyczą one trzech obszarów: decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Następstwami suburbanizacji są z jednej strony upublicznienie kosztów urbanizacyjnych, a z drugiej prywatyzacja korzyści. Koszty niemal w całości ponoszone są przez samorządy, zaś korzyści przypadają prywatnym inwestorom. Wadliwe funkcjonowanie systemu prawnego związane jest głównie z nieprawidłową interpretacją zasady dobrego sąsiedztwa oraz brakiem wymogu spójności zagospodarowania terenu na obszarach nieposiadających planu miejscowego. Nowi inwestorzy cieszą się znacznie większym zakresem praw niż właściciele istniejących nieruchomości. Opisane powyżej aspekty prowadzą do chaosu przestrzennego – ten zaś z kolei mnoży koszty gospodarcze, społeczne oraz środowiskowe.

Plan ogólny gminy

Plan ogólny gminy to nowy instrument planistyczny o zasięgu gminnym i charakterze obligatoryjnym, za pomocą którego ma wzrosnąć władztwo planistyczne gmin w tworzeniu polityki przestrzennej. Zgodnie z art. 13a ust. 1 projektu plan ogólny będzie sporządzany obowiązkowo dla całego obszaru gminy, jednak z wyłączeniem terenów zamkniętych innych niż ustalane przez ministra właściwego do spraw transportu, które są wyłączone z władztwa planistycznego gminy. Uchwalany będzie w randze aktu prawa miejscowego. Zawarte w nim ustalenia będą wiążące dla planów miejscowych oraz decyzji o warunkach zabudowy. Nowelizacja uchyli przepisy dotyczące studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. To plan ogólny określi zasady realizacji polityki przestrzennej. Dokument będzie charakteryzował się nie wielką liczbą ustaleń i zwięzłą formą, dzięki czemu ułatwi możliwość porównywania go z innymi, analogicznymi aktami przyjętymi w innych gminach.

Decyzje o warunkach zabudowy

Dotychczasowe regulacje dotyczące warunków zabudowy powodowały niekontrolowane powstawanie nieruchomości w miejscach znacznie oddalonych od infrastruktury, co mnożyło wydatki związane z infrastrukturą i komunikacją. Rozwiązania, które miały być wykorzystywane w niewielkim stopniu, stały się powszechnym zjawiskiem i doprowadziły do utraty kontroli nad ładem przestrzennym. Wraz z nowelizacją wydanie decyzji o warunkach zabudowy zostanie powiązane z istnieniem uzupełnienia zabudowy w planie ogólnym gminy, a także koniecznością zgodności wskaźników urbanistycznych z planem ogólnym.

Decyzje o warunkach zabudowy, które zostały już wydane, będą obowiązywały przez 5 lat od dnia wejścia w życie ustawy, zaś nowe decyzje będą ważne przez 5 lat od daty ich uprawomocnienia.

Szkolenia z zakresu prawa budowlanego i nieruchomości – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Zintegrowany plan inwestycyjny

Zintegrowany plan inwestycyjny (dalej: ZPI) to nowe narzędzie planistyczne, które zmodyfikuje założenia przyjęte w specustawie mieszkaniowej, zastępując plany miejscowe gminy. Dzięki niemu samorządy zyskają możliwość swobodnego wyboru lokalizacji inwestycji, jednak w zgodzie z planem ogólnym oraz z udziałem mieszkańców w procesie decyzyjnym.

Zgodnie z art. 37ea nowelizacji rada gminy uchwala ZPI na wniosek inwestora złożony za pośrednictwem wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. ZPI obejmuje obszar inwestycji głównej, może także obejmować obszar inwestycji uzupełniającej. Jest on szczególną formą planu miejscowego. Zobowiązania gminy i inwestora zostaną ujęte w umowę urbanistyczną, która ma zapewnić ich pełną przejrzystość.

Rejestr Urbanistyczny

Nowo wprowadzony rozdział 5b powołuje instytucję – Rejestr Urbanistyczny, który będzie cennym źródłem danych i informacji przestrzennych o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, w systemie teleinformatycznym. Art. 67f zawiera zasady dotyczące udostępniania danych w Rejestrze. Wszystkie dane, z wyłączeniem danych osobowych, będą jawne i bezpłatne, co umożliwi szybki dostęp do danych planistycznych.

Rejestr Urbanistyczny dostarczy informacji m.in. o aktach planowania przestrzennego, gminnych programach rewitalizacji, rozstrzygnięciach organów nadzoru, raportów z konsultacji społecznych czy decyzji administracyjnych związanych z planowaniem przestrzennym.

Przepisy rozdziału 5b zaczną obowiązywać od 2026 r., by urzędy gmin miały odpowiedni czas na przygotowanie się do wprowadzenia Rejestru.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Kancelarie odszkodowawcze trzeba uregulować

Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek wystąpił z apelem do Zbigniewa Ziobry o przyjęcie regulacji dotyczących działalności tzw. kancelarii odszkodowawczych. Do rzecznika wpływają bowiem liczne skargi obywateli, którzy mieli kontakt z tymi instytucjami. Chodzi przede wszystkim o ważność umowy z nimi zawartej, często w stanie uniemożliwiającym świadome podjęcie decyzji, np. tuż po wypadku albo w szpitalu. Wynikają z tego problemy z rozliczeniem – zbyt wysokie wynagrodzenie dla takiej kancelarii, wypłacanie klientowi uzyskanych pieniędzy z opóźnieniem (trafiają one na konto kancelarii), obawy, że nie otrzyma ich w ogóle.

MS przygotował już odpowiedni projekt ustawy, który uzyskał wstępną akceptację Rządowego Centrum Analiz i czeka na publikację w wykazie prac legislacyjnych, co umożliwi dalsze prace nad nim.

– Projekt przewiduje wprowadzenie podwyższonych standardów dla wykonywania tej działalności, w tym wymóg posiadania wyższego wykształcenia prawniczego oraz niekaralności – mówi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. – Wprowadzi także ograniczenia w zakresie reklamy oraz akwizycji klientów, w szczególności nie będzie mogło odbywać się to na terenie szpitali. Zawiera ponadto rozwiązania ograniczające prowizyjne wynagrodzenie kancelarii – dodaje.

Samorządy radców i adwokatów od dawna zabiegają o uregulowanie tej kwestii.

– Regulacja działania firm odszkodowawczych sprowadza się do uregulowania świadczenia pomocy prawnej w ogóle – mówi adw. Dorota Kulińska, dyrektor Instytutu Legislacji i Prac Parlamentarnych Adwokatury. – Już we wrześniu skierowaliśmy petycję do prezydenta, Rady Ministrów, Sejmu i Senatu w tej sprawie – dodaje.

– Istota problemu sprowadza się do wyraźnego rozdzielania pomocy prawnej zawodów regulowanych i regulowanej działalności brokerskiej od nieregulowanej działalności w zakresie doradztwa ubezpieczeniowego przy uwzględnieniu interesu publicznego i klientów – stwierdza Włodzimierz Chróścik, prezes KIRP.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Bezczynność organu administracji a przewlekłość postępowania

Postępowanie administracyjne

W 2020 r. S.D. wniósł o przeprowadzenie kontroli trzystanowiskowego garażu znajdującego się na działce położonej obok jego nieruchomości. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w W. (dalej jako: PINB w W.) umorzył postępowanie administracyjne, jednak Organ II instancji uchylił tę decyzję. Przez ponad 2 miesiące po zwrocie akt z Organu odwoławczego PINB w W. nie wydał rozstrzygnięcia. Organ ponownie umorzył postępowanie administracyjne dopiero po wniesieniu przez S.D. skargi na przewlekłe prowadzenie postępowania.

Czas na załatwienie sprawy administracyjnej

WSA w Warszawie stwierdził przewlekłe prowadzenie postępowania przez PINB w W., które nie miało miejsca z rażącym naruszeniem prawa, oraz oddalił skargę w pozostałym zakresie. Jak wyjaśniono, zgodnie z art. 35 KPA organy administracji publicznej obowiązane są załatwiać sprawy bez zbędnej zwłoki. Te, które mogą być rozpatrzone w oparciu o dowody przedstawione przez stronę łącznie z żądaniem wszczęcia postępowania lub w oparciu o fakty i dowody powszechnie znane albo znane z urzędu organowi, przed którym toczy się postępowanie, bądź możliwe do ustalenia na podstawie danych, którymi rozporządza ten organ, powinny być załatwiane niezwłocznie. Natomiast załatwienie sprawy wymagającej postępowania wyjaśniającego powinno nastąpić nie później niż w ciągu miesiąca od dnia wszczęcia postępowania, a sprawy szczególnie skomplikowanej – nie później niż w ciągu 2 miesięcy od tego dnia. Do terminów tych nie wlicza się terminów przewidzianych w przepisach prawa dla dokonania określonych czynności, okresów zawieszenia postępowania oraz okresów opóźnień spowodowanych z winy strony albo z przyczyn niezależnych od organu. Co istotne na mocy art. 36 KPA o każdym przypadku niezałatwienia sprawy w terminie organ administracji publicznej jest obowiązany zawiadomić strony, podając przyczyny zwłoki, wskazując nowy termin załatwienia sprawy oraz pouczając o prawie do wniesienia ponaglenia, nawet jeśli przyczyna zwłoki jest niezależna od organu.

W uzasadnieniu wyroku stwierdzono, że sprawa nie została załatwiona w żadnym z terminów wskazanych w art. 35 KPA. Decyzja merytoryczna została wydana z przekroczeniem miesięcznego terminu o 36 dni, a nawet gdyby uznać, że sprawa była szczególnie skomplikowana, to termin dwumiesięczny również został przekroczony o 6 dni. Sąd podkreślił, że Organ nie poinformował S.D. o przedłużeniu terminu na załatwienie sprawy, co uzasadnia stwierdzenie, że dopuścił się przewlekłego prowadzenia postępowania.

Sektor publiczny – Sprawdź aktualną listę szkoleń Sprawdź

Zarzuty skargi kasacyjnej

S.D. zaskarżył wyrok w punkcie, w którym oddalono jego skargę w pozostałym zakresie. Twierdził bowiem, że oprócz przewlekłości postępowania Sąd powinien stwierdzić również bezczynność Organu administracji. S.D. zaznaczył, że choć zatytułował swój środek zaskarżenia jako skarga na przewlekłe prowadzenie postępowania, to w treści tego pisma powołał się na okoliczności, które świadczą także o bezczynności organu. Wskazał, że samodzielnie sporządził skargę, choć nie jest prawnikiem, więc Sąd powinien kierować się treścią pisma, a nie tylko jego tytułem. Skarżący podkreślił, że stara się o uzyskanie ochrony prawnej w związku z tym, że w garażu położonym na działce obok jego nieruchomości jest prowadzony zakład blacharsko-lakierniczy, czyli działalność o dużej uciążliwości. W rezultacie bezczynność organu skutkuje licznymi niedogodnościami w codziennym życiu S.D.

Bezczynność czy przewlekłość?

NSA oddalił skargę kasacyjną. Od 1.6.2017 r. zmieniono KPA m.in. w ten sposób, że w art. 37 § 1 KPA zdefiniowano pojęcia bezczynności i przewlekłości. Bezczynność jest związana z naruszeniem terminów załatwienia sprawy, zarówno określonych w ustawach, jak i wskazanych przez organ administracji na podstawie art. 36 § 1 KPA. Natomiast przewlekłość nie łączy się z przekroczeniem żadnych terminów. NSA wyjaśnił, że bezczynność zachodzi wówczas, gdy terminy ustawowe oraz wskazane przez organ administracji na podstawie art. 36 § 1 KPA upłynęły, a sprawa nie została załatwiona, zaś przewlekłość występuje wtedy, gdy terminy ustawowe oraz wskazane na podstawie art. 36 § 1 KPA jeszcze nie upłynęły, a sprawa nie została załatwiona, mimo że z uwagi na swój charakter mogła być już załatwiona (zob. uchwała NSA z 22.6.2020 r., II OPS 5/19, Legalis). Z definicji kodeksowych wynika, że bezczynność i przewlekłość są pojęciami rozłącznymi, zatem wbrew twierdzeniom skarżącego w jednej sprawie nie może występować zarówno bezczynność, jak i przewlekłość. Sąd I instancji powinien był, niezależnie od sposobu sformułowania skargi i tego, czy domagano się w niej stwierdzenia bezczynności, czy przewlekłości postępowania, ustalić, jakiego uchybienia dopuścił się Organ. Wojewódzki sąd administracyjny rozstrzyga bowiem w granicach danej sprawy, nie będąc jednak związany zarzutami i wnioskami skargi oraz powołaną podstawą prawną.

W ocenie NSA w rozpoznawanej sprawie miała miejsce bezczynność, a nie przewlekłe prowadzenie postępowania. Jednak wyrok Sądu I instancji uprawomocnił się w punkcie, w którym stwierdzono, że Organ administracji dopuścił się przewlekłego prowadzenia postępowania, ponieważ S.D. nie zaskarżył tej części orzeczenia. W konsekwencji NSA nie mógł zastosować art. 188 ustawy z 30.8.2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 329; dalej: PostAdmU) w celu doprowadzenia do tego, aby zaskarżony wyrok, zgodnie z ustaleniami poczynionymi przez Sąd I instancji i ich prawidłową prawną kwalifikacją, odnosił się do bezczynności, a nie przewlekłości.

Kodeks postępowania administracyjnego. Komentarz. Skonfiguruj Twój System Legalis! Sprawdź

Tożsame konsekwencje prawne stwierdzenia bezczynności i przewlekłości

Decydując się na takie rozstrzygnięcie, NSA stwierdził, że pomimo rozróżnienia przez ustawodawcę instytucji bezczynności i przewlekłości z art. 149 PostAdmU jasno wynika, że niezależnie od tego, czy w sprawie zachodzi bezczynność, czy przewlekłość, sąd administracyjny stosuje te same środki prawne. Również z art. 37 i art. 38 KPA wynika, że na gruncie postępowania administracyjnego konsekwencje prawne stwierdzenia bezczynności i przewlekłości są takie same. W ocenie NSA, pomimo błędu Sądu I instancji, istota sprawy została rozpoznania. Chodziło o stwierdzenie jednej z przewidzianych przez prawo form zwłoki organu administracji i ustalenie jej prawnych konsekwencji, a te nie byłyby inne w razie stwierdzenia drugiej z form zwłoki organu.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Odszkodowanie w przypadku dużego opóźnienia lotu łączonego

Stan faktyczny

W celu odbycia podróży ze Stuttgartu do Kansas City, B (pasażerka) zawarła z biurem podróży umowę pośrednictwa w postaci jednego biletu elektronicznego, wystawionego na lot ze Stuttgartu do Zurychu obsługiwany przez Swiss International Air Lines AG oraz na dwa loty, z Zurychu do Filadelfii i z Filadelfii do Kansas City, obsługiwane przez American Airlines Inc. (dalej jako: AA). Numer tego biletu znajdował się na kartach pokładowych dotyczących tych lotów. Ponadto, bilet wskazywał AA jako usługodawcę i zawierał jednolity numer rezerwacji (Filekey) dotyczący całej trasy. Biuro podróży wystawiło fakturę wskazującą jedną „cenę użytkownika” za całość trasy, a także za powrót z Kansas City do Stuttgartu przez Chicago i Londyn. Loty ze Stuttgartu do Zurychu oraz z Zurychu z Filadelfii odbyły się zgodnie z planem, natomiast przylot lotu z Filadelfii do Kansas City opóźnił się o ponad cztery godziny. Przed niemieckimi sądami flightright GmbH (spółka świadcząca pomoc prawną pasażerom linii lotniczych), na którą przeniesiono prawa wynikające z tego opóźnienia, domaga się od AA zapłaty odszkodowania w wysokości 600 EUR na podstawie art. 7 ust. 1 lit. c) rozporządzenia (WE) Nr 261/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z 11.2.2004 r. ustanawiającego wspólne zasady odszkodowania i pomocy dla pasażerów w przypadku odmowy przyjęcia na pokład albo odwołania lub dużego opóźnienia lotów, uchylającego rozporządzenie (EWG) Nr 295/91 (Dz.Urz. UE L z 2004 r. Nr 46, s. 1).

Pytanie prejudycjalne

Czy art. 2 lit. h) rozporządzenia 261/2004 należy interpretować w ten sposób, że pojęcie „lotu łączonego” obejmuje operację transportową składającą się z kilku lotów wykonywanych przez różnych obsługujących przewoźników lotniczych, którzy nie są związani żadnym szczególnym stosunkiem prawnym, jeżeli te loty zostały połączone przez biuro podróży, które wystawiło na tę operację fakturę na łączną cenę oraz jeden bilet, w związku z czym pasażer odlatujący z lotniska znajdującego się na terytorium państwa członkowskiego, który dotarł do miejsca docelowego ostatniego lotu z dużym opóźnieniem, może powołać się na prawo do odszkodowania na podstawie art. 7 rozporządzenia 261/2004?

Szkolenia z zakresu KC i KPC – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź

Stanowisko TS

W art. 2 lit. h) rozporządzenia 261/2004 zdefiniowano pojęcie „miejsce docelowe” jako miejsce lądowania określone na bilecie przedstawionym na stanowisku kontrolnym lub, w przypadku lotów łączonych, miejsce lądowania ostatniego lotu danego pasażera (wyrok TS z 26.2.2013 r., C-11/11, Folkerts, EU:C:2013:106, pkt 34, 35). W rozumieniu tego przepisu pojęcie „lot łączony” odnosi się do dwóch lub większej liczby lotów, które stanowią jedną całość dla celów prawa pasażerów do odszkodowania przewidzianego w rozporządzeniu 261/2004. Jest tak w przypadku, gdy dwa loty lub ich większa liczba są przedmiotem jednej rezerwacji (wyrok TS z 31.5.2018 r., C-537/17, Legalis, Wegener, EU:C:2018:361, pkt 18, 19).

Natomiast pojęcie „rezerwacja” zostało zdefiniowane w art. 2 lit. g) rozporządzenia 261/2004 jako „fakt posiadania przez pasażera biletu lub innego dowodu potwierdzającego, że rezerwacja została przyjęta i zarejestrowana”. Przyjęcia i rejestracji rezerwacji może dokonać zarówno przewoźnik lotniczy, jak i organizator wycieczek w rozumieniu lit. d) tego artykułu.

Termin „bilet” w rozumieniu art. 2 lit. f) tego rozporządzenia obejmuje każdy materialny lub niematerialny dowód uprawniający do przewozu (postanowienie TS z 11.10.2021 r., C‑686/20, Vueling Airlines, EU:C:2021:859, pkt 28), wydany lub autoryzowany przez przewoźnika lotniczego albo przez jego autoryzowanego przedstawiciela. Z orzecznictwa TS wynika, że te pojęcia, w interesie wysokiego poziomu ochrony pasażerów, należy interpretować szeroko (wyrok TS z 4.10.2012 r., C-22/11, Legalis, Finnair, EU:C:2012:604, pkt 23).

Zdaniem TS w odniesieniu do lotu łączonego, w rozumieniu art. 2 lit. h), stosowanie rozporządzenia 261/2004 należy oceniać w świetle pierwszego miejsca odlotu i miejsca docelowego tego lotu. Ponieważ to rozporządzenie ma zgodnie z art. 3 ust. 1 lit. a) w szczególności zastosowanie do pasażerów odlatujących z lotniska znajdującego się na terytorium państwa członkowskiego, lot łączony z wylotem z takiego portu lotniczego jest objęty zakresem stosowania tego rozporządzenia (wyrok TS z 11.7.019 r., C-502/18, Legalis, České aerolinie, EU:C:2019:604, pkt 16, 18).

W niniejszej sprawie jest bezsporne, że opóźnienie przekraczające cztery godziny w chwili przylotu dotyczyło wyłącznie ostatniego lotu, który odbywał się w całości poza terytorium Unii.

Trybunał przyjął, że B posiadała bilet w rozumieniu art. 2 lit. f) rozporządzenia 261/2004, stanowiący dowód na to, że rezerwacja na całość trasy ze Stuttgartu do Kansas City została zaakceptowana i zarejestrowana przez organizatora wycieczek. Jednakże TS zaznaczył, że weryfikacji w tym zakresie powinien dokonać sąd odsyłający. W ocenie TS, z powyższym zastrzeżeniem, podstawę takiej operacji transportowej stanowi jedna rezerwacja, a zatem jest to „lot łączony”.

Sąd odsyłający wskazywał, iż loty składające się na operację transportową rozpatrywaną w postępowaniu głównym miały różnych obsługujących przewoźników lotniczych, przy czym nie istniał między nimi żaden szczególny stosunek prawny. Jednakże TS podkreślił, że żaden przepis rozporządzenia 261/2004 nie uzależnia kwalifikacji lotu łączonego od istnienia szczególnego stosunku prawnego pomiędzy przewoźnikami lotniczymi obsługującymi w danym przypadku składające się nań loty (wyrok Wegener, pkt 22). Ponadto, taki dodatkowy warunek byłby sprzeczny z realizowanym przez to rozporządzenie celem polegającym na zapewnieniu wysokiego poziomu ochrony pasażerów, o którym mowa w motywie 1, ponieważ mógłby on ograniczyć przyznane pasażerom przez to rozporządzenie prawa, w tym w szczególności prawo do odszkodowania przysługujące im na podstawie art. 7 rozporządzenia 261/2004, jeżeli w chwili przylotu ich lot będzie miał duże, czyli wynoszące co najmniej trzy godziny opóźnienie (wyrok TS z 23.10.2012 r., C-581/10 i C-629/10, Legalis, Nelson i in., EU:C:2012:657, pkt 34, 40). Trybunał przypomniał również, że zgodnie z art. 13 rozporządzenia 261/2004 obsługujący przewoźnik lotniczy, który wykonywał loty składające się na dany lot łączony, może dochodzić odszkodowania od organizatora wycieczek lub innej osoby, z którą zawarł umowę, zgodnie z właściwym prawem krajowym. Tym samym rozporządzenie to nie stoi na przeszkodzie temu, by obsługujący przewoźnik lotniczy, który musiał wypłacić odszkodowanie przewidziane w omawianym rozporządzeniu, mógł dochodzić rekompensaty za to obciążenie finansowe, w szczególności od osoby, za której pośrednictwem bilety zostały wystawione, w przypadku uchybienia zobowiązaniom ciążącym na tej ostatniej (wyrok TS z 21.12.2021 r., C-146/20, Legalis, C‑188/20, C‑196/20 i C‑270/20, Azurair i in., EU:C:2021:1038, pkt 61).

Reasumując TS orzekł, że art. 2 lit. h) rozporządzenia 261/2004 należy interpretować w ten sposób, iż pojęcie „lot łączony” obejmuje operację transportową składającą się z kilku lotów wykonywanych przez różnych obsługujących przewoźników lotniczych, którzy nie są związani żadnym szczególnym stosunkiem prawnym, jeżeli te loty zostały połączone przez biuro podróży, które wystawiło na tę operację fakturę na łączną cenę oraz jeden bilet. W związku z tym pasażer odlatujący z lotniska znajdującego się na terytorium państwa członkowskiego, który dotarł do miejsca docelowego ostatniego lotu z dużym opóźnieniem, może powołać się na prawo do odszkodowania na podstawie art. 7 tego rozporządzenia.

W niniejszym wyroku Trybunał po raz kolejny doprecyzował reguły otrzymania przez pasażera odszkodowania przysługującego na podstawie art. 7 rozporządzenia 261/2004, w związku z co najmniej trzy godzinnym opóźnieniem lotu. I po raz kolejny Trybunał przyjął pro pasażerską interpretację przepisów tego rozporządzenia.

Trybunał uznał bowiem w niniejszym wyroku, że dla uznania, iż chodzi o jedną rezerwację, wystarczy, że biuro podróży połączy loty obsługiwane przez różnych przewoźników lotniczych w jedną operację transportową i wystawi za nią pasażerowi fakturę na łączną sumę oraz jeden bilet elektroniczny. Co istotne, nie jest wymagany przy tym szczególny stosunek prawny pomiędzy tymi przewoźnikami lotniczymi. Tym samym pasażer jest uprawniony do otrzymania odszkodowania od obsługującego przewoźnika lotniczego, nawet jeżeli ten przewoźnik, nie uczestnicząc w rezerwacji lub jej potwierdzeniu, pozwala, aby pośrednik lub organizator wycieczek przyjął oraz zarejestrował taką rezerwację.

Ponadto z niniejszego wyroku wynika, że pasażerowi przysługuje prawo do ww. odszkodowania, nawet jeśli opóźnienie miało miejsce wyłącznie podczas ostatniego lotu, który odbywał się w całości poza terytorium UE. Istotne jest, aby miejsce wylotu znajdowało się na terytorium państwa członkowskiego.

Wszystkie aktualności n.ius® po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź

Coraz krótsze vacatio legis

W zeszłym roku, odkąd nowe prawo pojawiało się w dzienniku urzędowym do dnia jego wejścia w życie mijało średnio 33 dni dla ustaw, a 7,2 dnia dla rozporządzeń. Mowa o aktach regulujących prowadzenie biznesu. Dla porównania, dekadę wcześniej było to odpowiednio 53,2 oraz 19,8.

Mniej i mniej

Tendencja spadkowa trwa: między styczniem a wrześniem czas vacatio legis regulacji gospodarczych skrócił się jeszcze do 31,9 (ustawy) i 6,9 (rozporządzenia) dnia. Polska nie najlepiej wypada pod tym względem w porównaniu z innymi: np. w Szwecji czas ten wynosi w obu przypadkach ok. 75–76 dni, a w Czechach ponad 98 dni dla ustaw i 42,2 dla odpowiedników rozporządzeń.

To podstawowe wnioski z raportu opracowanego przez firmę Grant Thornton „Zwolnij, szkoda firm”. Ich „Barometr prawa” dotyczy liczby stron przyjmowanych w Polsce regulacji prawnych. Przybywa ich, co przekłada się na spadek jakości legislacji. Tym razem skupiono się na okresie, w którym przedsiębiorcy mogą przygotować się na wejście w życie nowych przepisów.

– Tworzenie prawa gospodarczego jest w Polsce jak gra w łapki. Nigdy nie wiesz, kiedy zmiana wejdzie w życie. Jak nie masz refleksu, możesz ponieść karę – mówił, prezentując raport, Tomasz Wróblewski, partner zarządzający w GT.

Ponaddwukrotnie w ciągu dekady wzrosła liczba aktów prawnych, których vacatio legis wynosi 14 lub mniej dni. W 2011 r. problem ten dotyczył 21 proc. ustaw i 23 proc. rozporządzeń, w 2021 r. odpowiednio 56 i 50 proc. Raport zwraca uwagę, że najwięcej nowych przepisów wchodzi w życie w styczniu (szczególnie w Nowy Rok) lub lipcu (ponad 15 proc.). Niestety, jak wskazał Tomasz Wróblewski, dużej ich części nie publikuje się z odpowiednim wyprzedzeniem, ale dopycha kolanem, by zdążyć na nowy rok lub półrocze, co znów przekłada się na jakość regulacji.

– Prawodawca powinien dać przedsiębiorcom rozsądny czas na wprowadzenie koniecznych zmian, skoro liczy na wpływy podatkowe od firm czy utrzymanie miejsc pracy – mówi Grzegorz Maślanko, radca prawny i partner w Grant Thornton. – Dlatego promujemy – jako zasadę – półroczne vacatio legis dla aktów prawnych wprowadzających regulacje ingerujące w działalność przedsiębiorców – dodaje.

Autorzy raportu postulują wydłużenie tego okresu do roku po zmianach szczególnie istotnych (które wymagają poważnych przygotowań). Krótsze niż sześć miesięcy vacatio legis mogłoby dotyczyć jedynie zmian na korzyść przedsiębiorców oraz koniecznych do bezzwłocznego wprowadzenia z punktu widzenia interesów państwa. Przy spełnieniu tych warunków można by zachować 1 stycznia jako moment wejścia w życie większości regulacji gospodarczych.

Iuscase - zarządzanie kancelarią prawną w jakości C.H.Beck. Wypróbuj bezpłatnie! Sprawdź

Najgorzej rolnikom

Z raportu wynika, że najkrótsze przeciętne vacatio mają ustawy dotyczące rolnictwa i przetwórstwa żywności (20,5 dnia). Na drugim miejscu są ustawy podatkowe (22,6 ), a na trzecim te o pracy i ubezpieczeniach społecznych (26,9). Kolejność rozporządzeń jest odwrócona: najpierw praca i ubezpieczenia (3,8 dnia), potem rolnictwo i przetwórstwo (6,7), a na końcu podatki (7,6 dnia).

– Niestabilne środowisko podatkowe wzbudza wątpliwości, jak planować kolejne inwestycje, bo te wiążą się zazwyczaj z dodatkowymi utrudnieniami, a przecież tylko one zapewniają dalszy rozwój – komentuje Jan Koliński, prezes Colian-Biznes.

Najdłuższe vacatio legis (ponad 100 dni) miały ustawy ws. nieruchomości i budowlane.

Więcej treści z Rzeczpospolitej po zalogowaniu. Nie posiadasz dostępu? Kup online, korzystaj od razu! Sprawdź