Zmiany w procesach reorganizacyjnych spółek
Dotychczasowy stan prawny
Zgodnie z obecnie obowiązującym kodeksem spółek handlowych, zharmonizowane przepisy w ramach Unii Europejskiej dotyczą jedynie transgranicznych połączeń. Natomiast w ramach krajowych procesów brak jest możliwości szerokiego uczestnictwa w procesach przez spółkę komandytową akcyjną a podział spółek może być dokonany jedynie:
- przez przeniesienie całego majątku spółki dzielonej na inne spółki za udziały lub akcje spółki przejmującej, które obejmują wspólnicy spółki dzielonej (podział przez przejęcie);
- przez zawiązanie nowych spółek, na które przechodzi cały majątek spółki dzielonej za udziały lub akcje nowych spółek (podział przez zawiązanie nowych spółek);
- przez przeniesienie całego majątku spółki dzielonej na istniejącą i na nowo zawiązaną spółkę lub spółki (podział przez przejęcie i zawiązanie nowej spółki);
- przez przeniesienie części majątku spółki dzielonej na istniejącą spółkę lub na spółkę nowo zawiązaną (podział przez wydzielenie). W ramach podziału przez wydzielenie akcje lub udziały spółki przejmującej lub nowo zawiązanej obejmują wspólnicy lub akcjonariusze spółki dzielonej.
Nowelizacja KSH 2022 – Sprawdź aktualny harmonogram Sprawdź
Projektowane zmiany
Zgodnie z projektowaną nowelizacją przepisów, do polskiego porządku prawnego, zarówno w przypadku podziału transgranicznego jak i krajowego wprowadzony zostanie nowy podział zwany przez ustawodawcę podziałem przez wyodrębnienie. Zasadnicza różnica pomiędzy istniejącym dotychczas podziałem przez wydzielenie a nowym podziałem przez wyodrębnienie sprowadza się do tego, że umożliwione zostanie przeniesienie części majątku spółki dzielonej na spółkę przejmującą, która już istnieje albo zostanie zawiązana w wyniku wyodrębnienia za udziały lub akcje tej spółki, które obejmuje spółka dzielona, a nie jak to ma miejsce dotychczas wspólnicy spółki dzielonej.
Kolejną zmianą jest umożliwienie spółce komandytowo-akcyjnej uczestnictwa w procesach transformacyjnych jako spółka przejmująca lub nowo zawiązana w przypadku połączenia oraz w przypadku podziału jako spółka dzielona. Dotychczas przepisy nie zezwalały spółce komandytowo-akcyjnej na uczestnictwo w procesach połączenia i podziału na szerszą skalę. Dodano także możliwość wyłączenia z opinii biegłego informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa lub innych prawnie chronionych informacji.
Projekt zakłada także wprowadzenie nowego typu połączenia spółek. Przepisy zakładają połączenie o charakterze uproszczonym, które miałoby zostać przeprowadzone bez przyznawania udziałów lub akcji spółki przejmującej, w sytuacji w gdy jeden wspólnik posiada wszystkie udziały lub akcje łączących się spółek (zarówno w sposób bezpośredni jak i pośredni) albo wszyscy wspólnicy łączących się spółek posiadają udziały lub akcje w tej samej proporcji we wszystkich łączących się spółkach.
W zakresie transgranicznych operacji, projekt przewiduje wprowadzenie do polskiego ustawodawstwa nowych typów operacji transgranicznych:
- podziały transgraniczne (przez zawiązanie nowych spółek, przez przejęcie i zawiązanie nowej spółki oraz przez wydzielenie);
- przekształcenia transgraniczne spółki kapitałowej oraz spółki komandytowo-akcyjnej w spółkę podlegającą prawu państwa członkowskiego UE lub państwa-strony umowy o EOG.
Projekt przewiduje także szerszą ochronę wierzycieli, wspólników i pracowników przy transgranicznych transformacjach spółek. Wierzyciele spółki mogą w terminie miesiąca od ujawnienia lub udostępnienia jej planu połączenia/podziału/przekształcenia transgranicznego zwrócić się o ustanowienie zabezpieczenia, jeśli z powodu takiej operacji zaspokojenie jej roszczeń jest zagrożone lub nie uzyskali zabezpieczenia od spółki. Ustawodawca nie zdecydował się jednak na wprowadzenie możliwości żądania od spółki złożenia oświadczenia o wypłacalności, choć dyrektywa takie rozwiązanie wskazuje jako jedną z możliwości. Natomiast kwestia ochrony pracowników w tym procesie zostanie uregulowana w odrębnej ustawie.
Projekt przewiduje także zwiększenie transparentności operacji transgranicznych m.in. poprzez wymóg przedstawienia harmonogramu operacji transgranicznej czy konieczność uzyskania odpowiedniego zaświadczenia nie tylko z KRS (jak to miało miejsce dotychczas), ale i od organu podatkowego.
Ocena regulacji
Dotychczas w prawodawstwie Unii Europejskiej zharmonizowane były jedynie przepisy dotyczące połączeń transgranicznych. Brak wspólnych przepisów dotyczących przekształceń i podziałów powodował sytuacje w której prawodawstwa państw członkowskich niekiedy wzajemnie się wykluczały, co utrudniało konkurencyjność przedsiębiorców oraz możliwości wejścia na rynek innego państwa członkowskiego. Wprowadzenie zmian ma na celu realizację swobody przedsiębiorczości. Proces reorganizacji przedsiębiorstw w wymiarze transgranicznym może jednak ulec wydłużeniu z uwagi na konieczność uzyskania zaświadczeń nie tylko od KRS, ale i od organów podatkowych.
W przypadku zmian dotyczących krajowych procesów, zdecydowanie należy pozytywnie ocenić wprowadzenie podziału przez wyodrębnienie, który pozwoli spółkom na reorganizację swojej krajowej działalności z uwzględnieniem sukcesji generalnej składników przedsiębiorstwa, co nie jest możliwe np. w przypadku aportu części przedsiębiorstwa.
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji kodeksu spółek handlowych został skierowany do konsultacji publicznych. Większość przepisów ma wejść w życie 31.1.2023 r. Jest to ostateczny termin na wdrożenie dyrektywy 2019/2121.
Zgoda na zwolnienie radnego nie jest dowolną decyzją rady
Stan faktyczny
WSA w Gdańsku rozpoznał sprawę ze skargi Burmistrza na uchwałę Rady w przedmiocie odmowy wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym i stwierdził nieważność zaskarżonej uchwały.
W sprawie tej Burmistrz zwrócił się do Rady Powiatu o wyrażenie zgody na rozwiązanie stosunku pracy z A.B., pracownikiem Urzędu Miejskiego, radnym Rady Powiatu, wskazując na ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, uzasadnione podejrzenie możliwości popełnienia przez A.B. szeregu przestępstw, jak również naruszenie przepisów ustawy z 21.8.1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1110; dalej: OgrDziałGospU) oraz ustawy z 21.11.2008 r. o pracownikach samorządowych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 530). W ocenie wnioskodawcy zaszły okoliczności uzasadniające rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia w trybie art. 52 § 1 ust. 1 KP.
Wskazano, że na zlecenie Burmistrza przeprowadzono postępowanie wyjaśniające, które ujawniło m.in. to, że od 1.9.2017 r. do 30.6.2019 r. A.B. pobierał od Gminnych Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. wynagrodzenie w kwocie 4 tys. zł brutto miesięcznie (łącznie: 100 tys. zł brutto) z tytułu pełnienia funkcji Pełnomocnika ds. Realizacji Projektu „Modernizacja systemu ściekowego na terenie Gminy” mimo braku jakichkolwiek podstaw do pobierania tego wynagrodzenia i braku uzgodnienia tego z Burmistrzem. Do pełnienia funkcji pełnomocnika A.B. został powołany uchwałą Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników Spółki. Uchwała w żaden sposób nie przewidywała, że funkcja pełnomocnika będzie wiązała się z jakimkolwiek wynagrodzeniem. Burmistrz uzyskał wiedzę o przyznaniu wynagrodzenia z tytułu pełnienia funkcji pełnomocnika dopiero podczas postępowania wyjaśniającego.
W ramach swoich obowiązków A.B. wykonywał szereg czynności związanych z działalnością podległych Burmistrzowi placówek oświatowych, w tym Szkoły Podstawowej. Ujawniono, że w tym zakresie mogło dojść do popełnienia przez niego przestępstwa, o którym mowa w art. 231 § 2 KK, to jest nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej. Wywierał on naciski na dyrektorkę szkoły, a także innych jej pracowników, zmierzające do ustalania konkretnej obsady kadrą nauczycielską planu lekcji wybranych klas, a także mające na celu umieszczanie uczniów w konkretnych klasach, co nie leżało w jego kompetencjach służbowych.
Wnioskodawca wskazał również, że w toku rozmów przeprowadzonych z pracownicami Urzędu Miejskiego i jednostek podległych doszło do ujawnienia informacji o czynach zabronionych o charakterze seksualnym, popełnianych przez A.B. wobec podległych mu pracownic. W toku postępowania ujawniono ponadto, że A.B. w godzinach pracy wykorzystywał służbowy komputer do celów prywatnych, między innymi do prowadzenia w imieniu żony działalności gospodarczej.
Co więcej A.B. nie złożył oświadczania, o którym mowa w art. 8 OgrDziałGospU, mimo że jego małżonka prowadzi działalność gospodarczą i prowadziła ją w momencie powołania go na stanowisko w Gminie.
Działając na podstawie art. 22 ust. 2 ustawy z 5.6.1998 r. o samorządzie powiatowym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1526; dalej: SamPowiatU), Rada Powiatu odmówiła wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym A.B.
W uzasadnieniu uchwały Organ wskazał, że rozwiązanie stosunku pracy z A.B. ma związek z pełnieniem przez niego funkcji radnego. Z wyjaśnień złożonych przez radnego wynika, że pracodawca przed skierowaniem wniosku do Rady Powiatu domagał się od radnego zrzeczenia się mandatu. W związku z tym Rada Powiatu uznała, że skierowany do niej wniosek ma związek z pełnieniem przez niego mandatu radnego Rady Powiatu.
Burmistrz zaskarżył ww. uchwałę do WSA w Gdańsku.
Stanowisko WSA
Sąd uznał, że skarga zasługiwała na uwzględnienie.
Zgodnie z art. 22 ust. 2 SamPowiatU rozwiązanie z radnym stosunku pracy wymaga uprzedniej zgody rady powiatu, której radny jest członkiem. Rada powiatu odmówi zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, jeżeli podstawą rozwiązania tego stosunku są zdarzenia związane z wykonywaniem przez radnego mandatu.
Sąd w składzie orzekającym w niniejszej sprawie w pełni podzielił pogląd wyrażony przez NSA w wyrokach z 30.7.2019 r., II OSK 1714/18, Legalis, oraz z 24.10.2018 r., II OSK 2532/17, Legalis, gdzie wyjaśniono, że przepis art. 22 ust. 2 SamPowiatU powinien być wykładany w ten sposób, że rada powiatu nie może odmówić zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, jeżeli podstawą rozwiązania tego stosunku nie są zdarzenia związane z wykonywaniem przez radnego mandatu.
W uzasadnieniu wyroku wskazano, że NSA odrzuca obecnie taką interpretację przepisu art. 22 ust. 2 zd. drugie SamPowiatU, która prowadziłaby do wniosku, że rada ma obowiązek odmówić zgody na rozwiązanie stosunku pracy, zaś w innych przypadkach jest to pozostawione jej uznaniu. Prowadziłoby to bowiem do nieuzasadnionego uprzywilejowania radnych kosztem ich pracodawców, gdyż rada gminy mogłaby odmówić zgody na rozwiązanie z radnym stosunku pracy także wtedy, gdy rozwiązanie to nie miałoby żadnego związku z wykonywaniem przez pracownika mandatu radnego. Uprzywilejowanie radnych w zakresie możliwości rozwiązania z nimi stosunku pracy jest uzasadnione jedynie wtedy, gdy to rozwiązanie ma związek ze sprawowaniem mandatu radnego. W związku z tym art. 22 ust. 2 zd. drugie SamPowiatU należy odczytywać jako wskazanie wyłącznej cechy okoliczności uzasadniających odmowę wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, a mianowicie ich związek z wykonywaniem mandatu radnego. Taka wykładnia uwzględnia też to, iż radny, jak każdy inny pracownik, będzie mógł wykazywać przed sądem pracy, że powody rozwiązania z nim stosunku pracy, niezwiązane z wykonywanym mandatem radnego, są niezgodne z prawem i nieuzasadnione. Tym samym nie ma żadnych powodów, aby rada wkraczała w kompetencje sądu pracy i oceniała zasadność przyczyn rozwiązania stosunku pracy z radnym, z wyłączeniem sytuacji, gdy ma to związek z oceną, czy rzeczywista przyczyna rozwiązania stosunku pracy nie jest jednak związana z wykonywaniem mandatu radnego.
Argumenty pracodawcy zamierzającego rozwiązać stosunek pracy z radnym muszą być badane przez radę w kontekście tego, czy wiążą się one z wykonywaniem mandatu radnego, ponieważ od tych ustaleń zależy, czy wyrazi zgodę na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, czy też odmówi takiej zgody, kierując się okolicznościami konkretnego przypadku, związanymi z wykonywaniem mandatu radnego.
Nie można więc podjąć uchwały w sposób arbitralny, abstrahując od motywów podanych przez pracodawcę oraz tych wskazywanych przez samego radnego (por. wyrok NSA z 15.12.2005 r., II OSK 1124/05, Legalis).
W rozpoznawanej sprawie uzasadnienia zaskarżonej uchwały nie sposób uznać za wystarczające dla odmowy wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym. Uzasadnienie to nie odnosi się w żaden sposób do licznych, poważnych zarzutów w stosunku do osoby radnego A.B., powołanych we wniosku Burmistrza. Zarzuty te mają bardzo poważny charakter, a niektóre z nich wyczerpują znamiona czynów zabronionych i stanowią niewątpliwie przesłanki rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia w trybie art. 52 KP.
Omawiane orzeczenie to jedno z wielu odnoszących się do problematyki uchwał zezwalających na zwolnienie radnego (powiatowego, gminnego). Wyrok WSA w Gdańsku wpisuje się w nurt racjonalnej wykładni przepisów, które należy wykładać ściśle co do związku zwolnienia radnego z pracy z pełnieniem przez niego mandatu radnego. Instytucja zgody rady na zwolnienie radnego nie może być postrzegana jako instrument szczególnej ochrony stosunku pracy radnego, gdy stawiane zarzuty nie są związane ze sprawowaniem mandatu – zwłaszcza w sprawie, w której chodzi o poważne zarzuty względem pracownika, uzasadniające zwolnienie dyscyplinarne.
WSA wskazało także na ważną rolę uzasadnienia takiej uchwały. Skoro bowiem uchwała rady powiatu w przedmiocie wyrażenia zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym podlega kontroli sądowej, to jedynym źródłem wiedzy na temat przyczyn odmowy wyrażenia takiej zgody, pozwalającym na dokonanie tej kontroli, może być jej uzasadnienie.
Orzeczenie ma także znaczenie dla uchwał dotyczących radnych gminnych.
Zasady na drogach muszą być jasne
17.9.2022 r. weszły w życie kolejne zmiany zaostrzające kary dla kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego (rozporządzenie z taryfikatorem punktów karnych ukazało się dzień przed wejściem w życie). I mnożą się pytania kierowców, którzy już popadli w konflikt z prawem. Wątpliwości jest wiele, a prawo nie jest jednoznaczne. Najwięcej pytań czytelników budzą zasady kasowania punktów karnych oraz recydywa przy wykroczeniach. Co ustawodawca miał na myśli? – pytamy ekspertów.
Pierwsi popłynęli
Pierwsi kierowcy już ponieśli surowsze kary. Przykłady? W Staszowie BMW w obszarze zabudowanym, na przejściu dla pieszych wyprzedzało kilka samochodów. Jechało 121 km/h na ograniczeniu do 50 km/h. Zebrało 55 punktów i mandat 8,2 tys. zł. Albo 53-latek, który zjeżdżał na sąsiedni pas ruchu, bo rozmawiał przez telefon. Kara: 500 zł i 12 pkt karnych. Kolejny przykład: 33-latek, który jechał z prędkością 106 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje 50 km/h. Policjanci zabrali mu prawo jazdy na trzy miesiące. Dostał mandat 1,5 tys. zł i 13 punktów karnych.
Jak będzie wyglądało kasowanie punktów na nowych zasadach u kierowców, którzy zebrali 24 punkty lub przekroczyli limit? To pytania, które napływają do redakcji. Sprawdziliśmy u ekspertów.
– Sprawa jest jasna w przypadku doświadczonych kierowców (prawo jazdy powyżej dwa lata), którzy uzbierali 23 pkt na nowych zasadach. Zostaną im one skasowane po dwóch latach od uprawomocnienia lub od uiszczenia mandatu, który przy okazji punktów karnych dostali za wykroczenie – wyjaśnia Tomasz Matuszewski, wicedyrektor WORD w Warszawie. A co z tymi, którzy zdążyli nazbierać już 30 czy 55 pkt? Czy po dwóch latach skasują im się wszystkie punkty czy tylko 24? – pyta zdesperowany czytelnik.
Jak ustaliliśmy w policyjnej drogówce, taki kierowca nie powinien myśleć o kasowaniu punktów, bo on już nie ma prawa jazdy i czeka go skierowanie na egzamin. Jeśli zda, odzyska prawo jazdy wcześniej niż przed upływem dwóch lat.
– Czy to sprawiedliwe, że ten, kto zebrał 23 pkt, jeździ przez dwa lata w poczuciu, że każde jego zachowanie – czasem niezawinione – spowoduje kolejne sankcje, a ten, kto znacznie przekroczył limit, wprawdzie traci dokument, ale jak zda egzamin, to dużo szybciej odzyska zerowe konto punktowe? – pyta Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska. Przypomina on, że punkty nie są karą, a jedynie wskazują wagę popełnionych naruszeń. I mają w teorii działać prewencyjnie. Kierowca, który uzyskał pewną ich liczbę, w swoim dobrze pojętym interesie powinien znacznie bardziej przyłożyć się do przestrzegania przepisów ruchu drogowego.
Punkty – w dużym uproszczeniu – są usuwane po dwóch latach, licząc od dnia, w którym kierowca poniósł konsekwencje swojego czynu, np. zapłacił mandat karny. Wtedy odzyskuje czyste konto. To samo dotyczy kierowcy, który został skierowany na egzamin sprawdzający kwalifikacje, złożył go z wynikiem pozytywnym i odzyskał prawo jazdy. On także będzie miał czyste konto. Często nawet szybciej niż osoba, która popełnia mniej naruszeń. Pamiętajmy, że prawa trzeba przestrzegać i samo posiadanie punktów w liczbie nieprzekraczającej 24 nie może być traktowane jak kara, bo nic nam nie grozi, o ile dalej jeździmy zgodnie z przepisami – zauważa.
Dwa razy tyle
Problemem jest także, jak traktować recydywę (podwójny mandat) dla kierowców popełniających wykroczenia z tej samej „puli”, np. przekroczenie prędkości, np. o ponad 30 km /h. Pierwsze takie wykroczenie jest rozliczane na podstawie zwykłego taryfikatora. Jeśli w ciągu dwóch lat kierowca popełni tego rodzaju wykroczenie, np. przekroczenie prędkości o 30 i więcej, zapłaci już podwójnie i zostanie ono potraktowane jako recydywa. W dodatku każde kolejne takie samo wykroczenie u danego kierowcy będzie traktowane również jako recydywa (czyli podwójna kwota lub sąd, który orzec może grzywnę nawet do 30 tys. zł).
Jak jeździmy po zmianach? Robert Opas z KGP mówi, że od 17 do 22.9.2021 r. liczba zatrzymań prawa jazdy za jazdę szybszą o 50 km/h wyniosła 656; w 2022 r. w tym samym czasie było 377 takich spraw.
Zasady reprezentacji spółki akcyjnej przez zarząd jednoosobowy
Konsekwencje upływu terminu na dokonanie czynności procesowej spółki
Rozstrzygnięcie NSA
Naczelny Sąd Administracyjny 7.6.2022 r. po rozpatrzeniu zażalenia [A.] Sp. j. w S. (dalej: Skarżąca) na postanowienie WSA w Łodzi z 28.3.2022 r., III SA/Łd 97/22, Legalis w zakresie odrzucenia zażalenia oraz zwrotu wpisu sądowego od zażalenia na postanowienie WSA w Łodzi z 25.2.2022 r., III SA/Łd 97/22, Legalis o odrzuceniu skargi w sprawie ze skargi Skarżącej na decyzję Głównego Inspektora Transportu Drogowego (dalej: Główny Inspektor) z (…) listopada 2021 r. w przedmiocie kary pieniężnej za naruszenie przepisów o transporcie drogowym, oddalił zażalenie.
Z uzasadnienia WSA w Łodzi
WSA w Łodzi postanowieniem z 28.3.2022 r. odrzucił zażalenie Skarżącej oraz zwrócił uiszczony wpis sądowy od zażalenia na postanowienie WSA w Łodzi z 25.2.2022 r. o odrzuceniu skargi Skarżącej na decyzję Głównego Inspektora z powodu nieuzupełnienia braku formalnego w postaci dokumentu wykazującego umocowanie do wniesienia skargi i reprezentowania Skarżącej przez F.M., tj. odpisu z Krajowego Rejestru Sądowego (dalej: KRS). W związku z zażaleniem, które Skarżąca wniosła na postanowienie z 25.2.2022 r., Zastępca Przewodniczącego Wydziału III WSA w Łodzi zarządzeniem z 11.3.2022 r. wezwał Skarżącą do uzupełnienia braków formalnych i fiskalnych zażalenia poprzez:
- uiszczenie wpisu sądowego,
- podpisanie zażalenia bądź nadesłanie egzemplarza zażalenia podpisanego przez osobę uprawnioną do reprezentowania Skarżącej,
- złożenie odpisu zażalenia czytelnie podpisanego lub poświadczonego za zgodność z oryginałem,
- złożenie dokumentu wykazującego umocowanie do wniesienia skargi i określającego sposób reprezentacji Skarżącej,
Zgodnie z art. 29 ustawy z 30.8.2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 329, dalej: PostAdmU), w terminie 7 dni od daty doręczenia wezwania pod rygorem odrzucenia zażalenia.
W odpowiedzi Skarżąca poinformowała, że w załączeniu przesyła dowód uiszczenia wpisu sądowego od zażalenia, zażalenie podpisane przez osobę uprawnioną do jej reprezentowania, podpisany czytelnie odpis zażalenia oraz dokument określający umocowanie do wniesienia skargi i sposób reprezentacji strony (KRS). Jak natomiast wynika z adnotacji Kierownika Sekretariatu Wydziału III WSA w Łodzi, sporządzonej na piśmie Skarżącej, stwierdzono brak załącznika w postaci odpisu z KRS.
Wyjaśniając motywy podjętego rozstrzygnięcia WSA w Łodzi wskazał, że zgodnie z art. 28 § 1 PostAdmU, osoba prawna dokonuje czynności w postępowaniu sadowym przez organy albo osoby uprawnione do działania w ich imieniu. Podmioty te, stosownie do art. 29 PostAdmU, mają obowiązek wykazać swoje umocowanie dokumentem przy pierwszej czynności w postępowaniu, aby możliwe było ustalenie osób uprawnionych do reprezentowania jednostek organizacyjnych i ich bytu prawnego. Zażalenie Skarżącej obarczone było brakami w powyższym zakresie, których ta – mimo skutecznego wezwania – nie uzupełniła w zakreślonym terminie, tj. nie nadesłała dokumentu potwierdzającego umocowanie dla F.M. do jej reprezentacji, dlatego stosownie do art. 194 § 3 PostAdmU i art. 197 § 2 PostAdmU w związku z art. 178 PostAdmU i art. 29 PostAdmU WSA w Łodzi odrzucił zażalenie, a na podstawie art. 232 § 1 pkt 1 i § 2 PostAdmU postanowił o zwrocie uiszczonego od zażalenia wpisu.
Stanowisko Skarżącej
Zażalenie na to postanowienie wniosła Skarżąca, wnosząc jednocześnie o przywrócenie terminu do uzupełnienia braków formalnych. W uzasadnieniu wskazała, że z powodu nieobecności w pracy osoby odpowiedzialnej za prowadzenie korespondencji, w tym wysyłanie pism, nie został przesłany do WSA w Łodzi w terminie wymagany dokument.
Z uzasadnienia rozstrzygnięcia NSA
NSA uznał, że przedmiotowe zażalenie jest zasadne.
Uzasadniając zajęte stanowisko NSA w pierwszej kolejności wskazał na relewantny stan prawny i zauważył, że zgodnie z art. 178 PostAdmU wojewódzki sąd administracyjny odrzuci na posiedzeniu niejawnym skargę kasacyjną wniesioną po upływie terminu lub z innych przyczyn niedopuszczalną, jak również skargę kasacyjną, której braków strona nie uzupełniła w wyznaczonym terminie. Z kolei w myśl art. 197 § 2 PostAdmU do postępowania toczącego się na skutek zażalenia stosuje się odpowiednio przepisy o skardze kasacyjnej.
Przenosząc powyższej przytoczone regulacje na grunt rozpatrywanej sprawy NSA wskazał, że zarządzeniem z 11.3.2022 r. WSA w Łodzi wezwał Skarżącą do uzupełnienia ww. braków formalnych i fiskalnych zażalenia i pouczył, że procesową konsekwencją jego niewykonania, w zakreślonym terminie, będzie odrzucenie zażalenia.
W tym kontekście NSA wskazał, że zarządzenie zostało doręczone Skarżącej 16.3.2022 r., zatem siedmiodniowy termin do uzupełnienia braku formalnego upływał 23.3.2022 r.
Następnie NSA zauważył, że w odpowiedzi na wezwanie Skarżąca, pismem z 23.3.2022 r., poinformowała o uzupełnieniu braków zażalenia, nie załączając jednak załącznika nr 4 w postaci odpisu z KRS.
W tych okolicznościach – w ocenie NSA – prawidłowo, z uwagi na to, że Skarżąca – pomimo skutecznie doręczonego wezwania – nie uzupełniła braku formalnego zażalenia w wyznaczonym terminie, WSA w Łodzi na podstawie art. 178 PostAdmU w zw. z art. 197 § 2 PostAdmU odrzucił zażalenie. Konsekwencją tego rozstrzygnięcia było postanowienie o zwrocie uiszczonego od zażalenia wpisu na podstawie art. 232 § 1 pkt 1 i § 2 PostAdmU.
Dodatkowo NSA zauważył, że w zażaleniu Skarżąca nie czyni WSA w Łodzi zarzutu naruszenia art. 178 PostAdmU w zw. z art. 197 § 2 PostAdmU, będących podstawą odrzucenia zażalenia na postanowienie z 25.2.2022 r., a w uzasadnieniu wywodzi jedynie, że powodem niewykonania wezwania WSA w Łodzi była nieobecność w pracy osoby odpowiedzialnej za prowadzenie korespondencji, w tym wysyłanie pism, co spowodowało, że wymagany dokument nie został przesłany do WSA w Łodzi w terminie. Powyższa argumentacja nie mogła jednak – zdaniem NSA – odnieść oczekiwanego przez Skarżącą rezultatu. NSA podkreślił bowiem, że upływ terminu jest okolicznością obiektywną w tym sensie, że jest niezależny od winy w uchybieniu terminowi. Przy jego obliczaniu nie bierze się zatem pod uwagę okoliczności faktycznych związanych z przyczynami uchybienia terminowi do dokonania określonej czynności procesowej. Dlatego motywy zażalenia, w których Skarżąca podaje przyczyny uchybienia terminowi do uzupełnienia braku formalnego, nie mogły zostać uwzględnione przez WSA w Łodzi. W sytuacji bezskutecznego upływu terminu do uzupełnienia braków formalnych wniesionego zażalenia, podlegało ono odrzuceniu.
Zagadnieniem, które poddał analizie NSA, na gruncie rozpatrywanej sprawy, były konsekwencje nieuzupełnienia przez stronę braków formalnych zażalenia, a w szczególności nieuzupełnienie przez stronę braku zażalenia w zakresie wykazania umocowania, tj. braku dokumentu stwierdzającego umocowanie do reprezentacji strony. Jak jednoznacznie wskazuje się w orzecznictwie, w postępowaniu sądowo-administracyjnym strona powinna stosować się do wezwań sądu, a tym samym przesłać wszystkie żądane od niej dokumenty oraz uzupełnić wszystkie braki, którymi dotknięte jest złożone przez nią pismo procesowe. Przy czym nieuzupełnieniem braków skargi jest nie tylko niewykonanie wezwania, ale także jego nieprawidłowe czy niepełne wykonanie (postanowienie WSA w Warszawie z 18.6.2020 r., VII SA/Wa 191/20, Legalis).
Jednocześnie, w świetle art. 28 § 1 PostAdmU w zw. z art. 29 PostAdmU, osoby uprawnione do działania w imieniu osób prawnych powinny wykazać to prawo stosownym dokumentem przy pierwszej czynności w postępowaniu. Dokumentem tym w przypadku spółki prawa handlowego jest co do zasady odpis z rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego. Zaniechanie w tym zakresie stanowi brak formalny skargi, podlegający uzupełnieniu w trybie art. 49 § 1 PostAdmU, a w sytuacji, gdy strona nie uczyni zadość wezwaniu w tym zakresie, sąd zobowiązany jest do odrzucenia skargi (na podstawie art. 58 § 1 pkt 3 PostAdmU).
Obowiązku tego nie niwelują przepisy ustawy o KRS, ogłoszenie dokonanego wpisu w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, ani ujawnienie danej osoby jako uprawnionej do reprezentacji spółki w Centralnej Informacji (postanowienie NSA z 29.7.2021 r., II FZ 77/21, Legalis).
Rozwiązanie umowy sprzedaży pojazdu
Stan faktyczny
Konsument, który kupił samochód marki Volkswagen wyposażony w oprogramowanie zmniejszające recyrkulację gazów zanieczyszczających pojazdu, zwłaszcza w zależności od wykrytej temperatury, żądał unieważnienia umowy sprzedaży, zawartej w 2013 r. Zgodnie ze spornym oprogramowaniem recyrkulacja spalin byłaby jednak w pełni skuteczna tylko wtedy, gdyby temperatura zewnętrzna wynosiła od 15 do 33 °C (dalej: okno termiczne). To okno jest wynikiem dokonanej przez Volkswagena aktualizacji oprogramowania przedmiotowych pojazdów w celu zastąpienia oprogramowania zakazanego w świetle prawa Unii.
Homologacja
Artykuł 2 ust. 1 dyrektywy 1999/44/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 25.5.1999 r. w sprawie niektórych aspektów sprzedaży towarów i gwarancji (Dz.Urz. UE L z 1999 r. Nr 171, s. 12) nakłada na sprzedawcę obowiązek dostarczenia konsumentowi towaru zgodnego z umową sprzedaży. Zgodnie z art. 2 ust. 2 lit. d) dyrektywy 1999/44/WE domniemywa się, że towar konsumpcyjny jest zgodny z umową, jeżeli wykazuje jakość i wykonanie, które są normalne dla towarów tego samego rodzaju, i jakich konsument może racjonalnie oczekiwać. Trybunał stwierdził, że z przepisów dyrektywy 2007/46 oraz rozporządzenia (WE) Nr 715/2007 Parlamentu Europejskiego i Rady z 20.6.2007 r. w sprawie homologacji typu pojazdów silnikowych w odniesieniu do emisji zanieczyszczeń pochodzących z lekkich pojazdów pasażerskich i użytkowych (Euro 5 i Euro 6) oraz w sprawie dostępu do informacji dotyczących naprawy i utrzymania pojazdów (Dz.Urz. UE L z 2007 r. Nr 171, s. 1) wynika, iż pojazdy objęte zakresem stosowania dyrektywy 2007/46/WE powinny być przedmiotem homologacji typu WE, a ponadto, że ta homologacja może zostać przyznana tylko wtedy, gdy dany typ pojazdu spełnia wymogi przepisów rozporządzenia 715/2007/WE.
Z akt sprawy wynika, że sporny pojazd został pierwotnie homologowany przez niemiecki urząd ds. ruchu pojazdów silnikowych bez ujawnienia obecności układu przełączającego. Ponadto z decyzji tej wynika, że gdyby urząd wiedział o tym systemie, nie dokonałby homologacji WE tego typu pojazdu.
Trybunał orzekł, że art. 2 ust. 2 lit. d) dyrektywy 1999/44/WE należy interpretować w ten sposób, że pojazd silnikowy objęty zakresem stosowania rozporządzenia 715/2007/WE nie wykazuje jakości, która jest właściwa dla towarów tego samego rodzaju, jakiej konsument może racjonalnie oczekiwać, jeżeli – mimo że pojazd jest objęty obowiązującą homologacją typu WE i w konsekwencji może być używany na drodze – jest wyposażony w urządzenie ograniczające skuteczność działania, którego stosowanie jest zabronione na mocy art. 5 ust. 2 rozporządzenia 715/2007/WE.
Zakaz
Zgodnie z art. 5 ust. 2 rozporządzenia 715/2007/WE stosowanie urządzeń ograniczających skuteczność działania układów kontroli emisji zanieczyszczeń jest zabronione. Niemniej od zakazu tego istnieją trzy wyjątki, w tym wymieniony w art. 5 ust. 2 lit. a) rozporządzenia 715/2007/WE, a mianowicie gdy „urządzenie jest niezbędne dla zabezpieczenia silnika przed uszkodzeniem lub awarią, lub ze względu na bezpieczeństwo użytkowania pojazdu”.
Co się tyczy pojęć „awarii” i „uszkodzenia”, zawartych w art. 5 ust. 2 lit. a) rozporządzenia 715/2007/WE, TSUE stwierdził, że aby urządzenie ograniczające skuteczność działania układu kontroli emisji zanieczyszczeń mogło być uzasadnione zgodnie z tym przepisem, powinno ono pozwolić na ochronę silnika przed nagłymi i wyjątkowymi szkodami – wyrok TSUE z 17.12.2020 r., CLCV i in. (Urządzenie ograniczające skuteczność działania w silniku wysokoprężnym), C-693/18, pkt 109, Legalis. W ocenie TSUE zanieczyszczania i starzenia się silnika nie można zatem uznać za „awarię” lub „uszkodzenie” w rozumieniu tego przepisu, ponieważ zdarzenia te są co do zasady przewidywalne i nieodłącznie związane z normalnym działaniem pojazdu.
Zdaniem TSUE sporne urządzenie ograniczające skuteczność działania może być uzasadnione na podstawie wyjątku wskazanego w art. 5 ust. 2 lit. a) rozporządzenia 715/2007/WE wyłącznie w zakresie, w jakim zostanie ustalone, że to urządzenie odpowiada ściśle potrzebie uniknięcia bezpośredniego ryzyka uszkodzenia lub awarii silnika, spowodowanej wadliwym działaniem elementu układu recyrkulacji spalin o takiej wadze, że powodują konkretne zagrożenie w trakcie prowadzenia pojazdu wyposażonego w to urządzenie. Przy czym taka weryfikacja podlega w niniejszym sporze ocenie stanu faktycznego, która należy wyłącznie do sądu odsyłającego.
Trybunał orzekł, że art. 5 ust. 2 lit. a) rozporządzenia 715/2007/WE należy interpretować w ten sposób, że urządzenie ograniczające skuteczność działania, które gwarantuje przestrzeganie dopuszczalnych wartości emisji przewidzianych w tym rozporządzeniu wyłącznie w oknie termicznym, może być uzasadniona na mocy tego przepisu jedynie pod warunkiem, że zostanie wykazane, iż to urządzenie odpowiada ściśle potrzebie uniknięcia bezpośredniego ryzyka uszkodzenia lub awarii silnika. Ich powodem jest na tyle poważne nieprawidłowe działanie części układu recyrkulacji spalin, że wywołuje konkretne niebezpieczeństwo podczas prowadzenia pojazdu wyposażonego w to właśnie urządzenie. W każdym razie urządzenie ograniczające skuteczność działania, które w normalnych warunkach ruchu powinno funkcjonować przez większą część roku w celu ochrony silnika przed uszkodzeniem lub awarią oraz w celu zapewnienia bezpieczeństwa pojazdu, nie może wchodzić w zakres wyjątku przewidzianego w art. 5 ust. 2 lit. a) rozporządzenia 715/2007/WE.
Pojęcie „braku zgodności o nikłym znaczeniu”
W dyrektywie 1999/44/WE nie zdefiniowano sformułowania „mający nikłe znaczenie”, dlatego TSUE uznał, że należy je określić zgodnie ze zwykłym znaczeniem w języku potocznym, przy jednoczesnym uwzględnieniu kontekstu, w którym jest ono używane, i celów uregulowania, którego jest częścią (wyrok TSUE z 3.6.2021, Węgry/Parlament, C-650/18, pkt 83, Legalis).
W niniejszej sprawie, jeśli chodzi o obecność urządzenia ograniczającego skuteczność działania, którego używanie jest zabronione na mocy art. 5 ust. 2 rozporządzenia 715/2007/WE, nie można homologować typu pojazdu zawierającego takie urządzenie. Ponadto taki pojazd nie jest w stanie przestrzegać dopuszczalnych wartości emisji przewidzianych w załączniku I do rozporządzenia 715/2007/WE. Tymczasem motywy 1 i 4–6 tego rozporządzenia podkreślają znaczenie ochrony środowiska naturalnego i konieczność zmniejszenia emisji tlenków azotu (NOx) w pojazdach z silnikami wysokoprężnymi w celu poprawy jakości powietrza i przestrzegania dopuszczalnych wartości emisji zanieczyszczeń. Wobec tego TSUE uznał, że obecność w pojeździe urządzenia ograniczającego skuteczność działania, którego używanie jest zabronione mocą art. 5 ust. 2 rozporządzenia 715/2007/WE, nie może zostać uznana za brak zgodności o nikłym znaczeniu w rozumieniu art. 3 ust. 6 dyrektywy 1999/44/WE.
Trybunał orzekł, że art. 3 ust. 6 dyrektywy 1999/44/WE należy interpretować w ten sposób, że brak zgodności polegający na obecności w pojeździe urządzenia ograniczającego skuteczność działania, którego używanie jest zabronione na mocy art. 5 ust. 2 rozporządzenia 715/2007/WE, nie może zostać uznany za „mający nikłe znaczenie”, nawet jeśli – przy założeniu, że konsument wiedział o istnieniu i funkcjonowaniu tego urządzenia – ten konsument dokonałby jednak zakupu tego pojazdu.
W mniejszym wyroku TSUE rozpoznał kolejne pytania prejudycjalne austriackiego sądu, dotyczące konsekwencji tzw. afery Dieselgate.
W uzasadnieniu niniejszego wyroku TSUE bardzo szczegółowo wyjaśnił, jak należy rozumieć wyjątek od zakazu stosowania urządzeń ograniczających skuteczność działania układów kontroli emisji zanieczyszczeń, wskazany w art. 5 ust. 2 lit. a) rozporządzenia 715/2007/WE, tj. gdy „urządzenie jest niezbędne dla zabezpieczenia silnika przed uszkodzeniem lub awarią, lub ze względu na bezpieczeństwo użytkowania pojazdu”.
Warto również zwrócić uwagę na stanowisko TSUE co do zgodności spornego pojazdu z umową. Przede wszystkim TSUE wyjaśnił, że charakter „mający nikłe znaczenie” lub brak zgodności w rozumieniu art. 3 ust. 6 dyrektywy 1999/44/WE, od którego zależy kwestia, czy konsument jest uprawniony do żądania rozwiązania umowy, nie jest uzależniony od elementu subiektywnego. W konsekwencji okoliczność, że po zakupie towaru konsument przyznaje, iż kupiłby ten towar, nawet gdyby wiedział o takim braku zgodności, nie ma znaczenia dla ustalenia, czy brak zgodności należy uznać za „mający nikłe znaczenie”. Ponadto żądanie rozwiązania umowy, które stanowi najdalej idący środek zaradczy, jakim dysponuje konsument, może być przedstawione jedynie w przypadku, gdy brak zgodności ma wystarczające znaczenie. W niniejszej sprawie Trybunał uznał, że sporne oprogramowanie nie może zostać uznane za „mające nikłe znaczenie”, a zatem TSUE nie wykluczył, iż konsument może żądać rozwiązania umowy.
Powyższa interpretacja TSUE będzie miała zastosowanie również w przypadku sprzedaży innych towarów dla konsumentów.
Wciąż brak przepisów chroniących sygnalistów
Chodziło o ujawnienie warunków panujących w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych oraz czasu służby policjantów. Informowała o tym cała grupa sygnalistów – finalnie problemy te udało się częściowo naprawić.
Interes publiczny
Funkcjonariusz został zwolniony z policji z powołaniem się na „ważny interes służby”. Ponieważ w sprawach o rozwiązanie stosunku służbowego właściwe są sądy administracyjne, sprawa ostatecznie trafiła przed NSA. W środę RPO poinformował o przystąpieniu do sprawy, wskazując, że zwolnienie było w istocie odwetem za skargi i wnioski zgłaszane w interesie publicznym. Uwagę rzecznika zwróciło to, że przy zwolnieniu policjantowi zarzucono uchybienia przez cały okres służby, choć przełożeni nie reagowali na nie wtedy, gdy miały się wydarzyć, a funkcjonariusz był pozytywnie oceniany. Problemy z dyscypliną służby pojawiły się w aktach po ujawnieniu nieprawidłowości.
– Rzecznik chce zwrócić uwagę sądu, by rozstrzygając sprawę z punktu widzenia zasady prawdy obiektywnej, uwzględnił „interes publiczny” związany ze zgłoszeniem sygnalisty – mówi Tomasz Oklejak z biura RPO. – Niestety, czasami „interes służby” jest błędnie utożsamiany z interesem przełożonego. Jeśli sygnalista wskazuje nieprawidłowości, które zostaną następnie naprawione, to jest to korzystne dla służby, choć nie przełożonego, który może za te nieprawidłowości odpowiadać – dodaje ekspert.
Czekamy na regulacje
RPO zwraca też uwagę, że w opisanej sprawie sygnalista postąpił zgodnie z międzynarodowymi i europejskimi (opracowanymi m.in. przez Radę Europy) standardami w tej sprawie, które przewidują trójstopniowe informowania o nieprawidłowościach. Jeśli przełożeni nie zareagują prawidłowo, sygnalista może pójść do zewnętrznych instytucji lub inspekcji. Niektóre etapy można jednak pominąć zależnie od okoliczności.
– Trudno oczekiwać wewnętrznego zgłoszenia, jeżeli sprawa dotyczy np. kierownictwa jednostki, albo nie ma kanału gwarantującego ochronę – mówi Tomasz Oklejak. – Jednak jeśli sprawa znajdzie finał w sądzie, sygnalista może być rozliczany za to, że od razu zwrócił się do organu zewnętrznego, choć istniał kanał wewnętrzny. W Polsce jednak wciąż nie mamy regulacji w tej kwestii – dodaje.
Grzegorz Makowski Ekspert Fundacji Batorego
Ochrony sygnalistów w Polsce po prostu nie ma, bo nie istnieją odpowiednie przepisy. Obecnie ludzie ratują się przepisami dotyczącymi przeciwdziałania mobbingowi, można też powoływać się na podstawowe prawa konstytucyjne. Ale aby ochronić swoje miejsce pracy czy doprowadzić do ukarania osób, które dręczą sygnalistę, muszą powstać odpowiednie przepisy ustawowe. Fundacja Batorego od lat stara się uczulać sędziów na tę kwestię i faktycznie stają się oni coraz bardziej świadomi problemu. Ale sądy działają w oparciu o ustawy, już tylko bez definicji legalnej sygnalisty niewiele mogą zrobić. Jeśli w tym roku nie uda się implementować dyrektywy ochronie sygnalistów, to Polska będzie w tym względzie spóźniona i tak już dwa lata. Zobowiązuje ona pracodawców do stworzenia mechanizmów pozwalających zgłaszać nieprawidłowości, ochronić sygnalistów przez oskarżeniami o zniesławienie.
Sąd nie zastąpi w pełni adwokata
Sądy mają obowiązek pouczania podsądnych w szeregu kwestii dotyczących prowadzonej sprawy, ale nie o wszystkich skutkach danej czynności czy wyroku.
Strona procesu, zwłaszcza jak nie ma prawnika, nie może zatem zdawać się tylko na sąd, że zadba o jej prawa.
Dostał spadek, nie wiedział o podatku
Redakcja dostała list od mieszkańca z Kujaw z pytaniem, czy sędzia w sprawie spadkowej (po jego żonie) powinien był go pouczyć ustnie lub pisemnie o konieczności zgłoszenia nabycia spadku w urzędzie skarbowym.
Dodajmy, że na mocy ordynacji podatkowej i rozporządzenia wykonawczego ministra sprawiedliwości sąd przekazuje organowi podatkowemu co miesiąc informacje wynikające ze zdarzeń prawnych, które mogą spowodować powstanie zobowiązania podatkowego, w tym m.in. odpisy postanowień o stwierdzeniu nabycia spadku.
– Przez lekceważące podejście sądu zostałem narażony na stres i niesłuszne koszty, czuję się zlekceważony przez sad – pisze czytelnik.
Prawnicy mówią jednak, że czytelnik nie ma racji.
Nie poucza o wszystkim
– Ani KPC, ani inne akty prawne nie nakładają na sąd obowiązku pouczania spadkobierców, że muszą w terminie sześciu miesięcy złożyć deklarację podatkową odnośnie do nabytego spadku. Obowiązek ten wynika z ustawy o podatku od spadków i darowizn i nie jest zależny od tego, czy podatnik zostanie o nim pouczony, czy nie. W postępowaniu spadkowym sąd nie ustala składników spadku, a to ich wartość (z odliczeniem długów spadkowych i innych obciążeń) wyznacza podstawę do wyliczenia należnego podatku, czego dokonuje urząd skarbowy. Stąd o informacje spadkobiercy powinni zwracać się do urzędu skarbowego. A sędzia nie musi pouczać spadkobierców o tym obowiązku i terminie jego realizacji, ale nie ma też przeszkód, aby to robił, zwłaszcza w sprawach, w których nie występują adwokaci lub radcy prawni – wskazuje sędzia dr Kamila Spalińska, sędzia SO w Warszawie, b. sędzia wizytator ds. cywilnych.
– Trzeba pamiętać o dwóch przeciwstawnych kwestiach w zakresie pouczeń czy wręcz doradztwa ze strony sądu. Z jednej strony pożądane jest, aby sąd dokonywał pouczeń strony w maksymalnym możliwym zakresie, gdyż w ten sposób realizuje się w praktyce konstytucyjne prawo obywatela do sądu. W tym zakresie paremia, że nieznajomość prawa szkodzi, nie powinna mieć pierwszeństwa przed prawem obywatela, w szczególności konsumenta, do sprawiedliwego rozstrzygnięcia sprawy. Z drugiej strony trudno wymagać od sędziego, który orzeka w prawach cywilnych czy gospodarczych, znajomości prawa podatkowego. Oczekiwanie, że taki sąd, wydając wyrok, będzie pouczał stronę o podatkowych konsekwencjach wynikających z wydanego orzeczenia, w mojej ocenie jest oczekiwaniem nadmiernym i nieuzasadnionym – ocenia Cezary Zalewski, sędzia gospodarczy z Warszawy.
Prawnik z urzędu
Trzeba też przypomnieć o możliwości ustanowienia przez sąd (z urzędu, czyli za pieniądze publiczne) adwokata lub radcy prawnego dla strony, która nie jest w stanie samodzielnie ponieść kosztów wynagrodzenia prawnika. W Polsce wciąż jednak z różnych powodów obywatele zbyt rzadko korzystają z pomocy profesjonalnych pełnomocników (adwokatów i radców), pozostając nierzadko w błędnym przekonaniu, że to właśnie sąd powinien udzielić im wszelkiego wsparcia. Tymczasem sąd nie zastąpi we wszystkim adwokata, a i adwokaci nie zawsze znają się na sprawach podatkowych.
Artur Rycak adwokat, Rycak kancelaria Prawa Pracy i HR
Sądy mają wprawdzie liczne obowiązki co do pouczeń stron postępowania, ale ograniczają się one do kwestii dotyczących praw i obowiązków wynikających z procesu sądowego czy postępowania nieprocesowego. Na przykład sąd powinien pouczyć uczestników postępowania o możliwości rozwiązania sporu w drodze ugody zawartej przed sądem lub mediatorem czy też o obowiązku udziału w posiedzeniu przygotowawczym i przedstawienia wszystkich twierdzeń i dowodów na tym posiedzeniu. Należy jednak pamiętać o konstytucyjnej roli sądów. Mają one obowiązek sprawowania wymiaru sprawiedliwości poprzez wydawanie orzeczeń. Ciężary i obowiązki podatkowe nałożone w ustawach to zupełnie inna kwestia.
Odrzucenie spadku w imieniu dziecka
Stan faktyczny
W 2016 r. zmarł A.B. – dziadek małoletniej M.B. Spadkodawca nie pozostawił testamentu, a postępowanie spadkowe wszczęto na wniosek jego wierzyciela. Z uwagi na obciążenie spadku długami córki A.B. odrzuciły spadek oraz wystąpiły do sądu rodzinnego o wyrażenie zgody na odrzucenie spadku w imieniu swoich małoletnich dzieci. Po wyrażeniu zgody przez sąd matka małoletniej M.B. jako jej ustawowa przedstawicielka złożyła w imieniu córki notarialne oświadczenie o odrzuceniu spadku. Jednak SR w P. stwierdził, że oświadczenie w imieniu M.B. zostało złożone po upływie terminu. Zgodnie z art. 1015 KC świadczenie o przyjęciu lub o odrzuceniu spadku może być złożone w ciągu sześciu miesięcy od dnia, w którym spadkobierca dowiedział się o tytule swego powołania. Brak oświadczenia spadkobiercy w tym terminie jest jednoznaczny z przyjęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza. W ocenie Sądu termin ten należy liczyć od dnia, w którym matka dziewczynki złożyła w swoim imieniu oświadczenie o odrzuceniu spadku. Jednocześnie Sąd stwierdził, że złożenie do sądu rodzinnego wniosku o zezwolenie na złożenie oświadczenia w imieniu małoletniej pozostaje bez wpływu na bieg terminu do odrzucenia spadku.
Kilka miesięcy po wydaniu tego orzeczenia SN podjął uchwałę, w której przyjął, że termin przewidziany w art. 1015 § 1 KC nie może się skończyć przed prawomocnym zakończeniem postępowania o zezwolenie na złożenie przez małoletniego spadkobiercę oświadczenia o odrzuceniu spadku. Jeżeli postępowanie przed sądem opiekuńczym zakończyło się wcześniej, oświadczenie o odrzuceniu spadku przez małoletniego może być złożone w dowolnym momencie, aż do upływu terminu. Jeżeli jednak zakończyło się później, powinno być złożone niezwłocznie (zob. uchwała SN z 22.5.2018 r., III CZP 102/17, Legalis).
Skarga nadzwyczajna RPO
RPO wniósł skargę nadzwyczajną od orzeczenia SR w P., stwierdzającego nabycie spadku przez małoletnią M.B. W ocenie RPO Sąd dopuścił się naruszenia zasad, praw i wolności konstytucyjnych, w tym: zasady ochrony dobra dziecka, zasady zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, a także zasady bezpieczeństwa prawnego. W uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej podkreślono, że matce dziecka nie można zarzucić braku dbałości o interesy majątkowe córki, podjęła bowiem wszelkie przewidziane prawem czynności, które miały prowadzić do odrzucenia spadku w imieniu M.B., a mimo to dziecko zostało pozbawione tego prawa. Niedotrzymanie terminu określonego w art. 1015 § 1 KC nastąpiło z przyczyn niezależnych od przedstawiciela ustawowego małoletniej, czyli uprawomocnienia się postanowienia sądu rodzinnego, wyrażającego zgodę na dokonanie czynności przekraczającej zakres zwykłego zarządu majątkiem dziecka, już po upływie tego terminu. RPO wskazał, że na skutek zaskarżonego postanowienia doszło do naruszenia praw majątkowych chronionych w art. 64 ust. 1 Konstytucji RP. Stwierdzenie nabycia spadku po dziadku rodzi niekorzystne skutki dla praw majątkowych małoletniej, nawet biorąc pod uwagę ograniczenie jej odpowiedzialności za długi spadkowe ze względu na dziedziczenie z dobrodziejstwem inwentarza. Takie przyjęcie spadku nie wyklucza bowiem poniesienia pewnych kosztów, np. sporządzenia inwentarza spadku i ewentualnych sporów z wierzycielami spadkodawcy.
Stanowisko SN
SN uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania SR w P. W ocenie SN w sprawie doszło do naruszenia art. 64 Konstytucji RP, zasady zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, zasady bezpieczeństwa prawnego, a także zakazu tworzenia uprawnień pozornych, w tym przypadku prawa do odrzucenia spadku. W uzasadnieniu orzeczenia podkreślono, że dobro dziecka, jako wartość konstytucyjna, oddziałuje na wiele instytucji prawa i powinno być uwzględniane przy wykładni przepisów, również tych regulujących prawo do odrzucenia spadku. W przypadku wątpliwości interpretacyjnych należy skłaniać się do zastosowania wykładni prokonstytucyjnej. Obowiązek zadbania o interesy dziecka leży po stronie jego przedstawicieli ustawowych, którzy powinni skorzystać z mechanizmów stworzonych przez ustawodawcę. Ich obowiązkiem jest więc zainicjowanie we właściwym czasie postępowania przed sądem opiekuńczym w celu uzyskania zgody na dokonanie czynności przekraczającej zakres zwykłego zarządu majątkiem dziecka. Następnie, niezwłocznie po uprawomocnieniu się tego postanowienia, powinni złożyć w imieniu małoletniego oświadczenie o odrzuceniu spadku. W tej sprawie matka dziecka dokonała wszystkich wymaganych prawem czynności.
SN wyjaśnił, że choć z art. 1015 § 1 KC wynika konieczność złożenia oświadczenia o odrzuceniu spadku w terminie 6 miesięcy od powzięcia informacji o tytule powołania, to podjęcie czynności prawnych zmierzających do złożenia takiego oświadczenia powinno być traktowane jako zachowanie tego terminu w przypadku następczego złożenia oświadczenia już po jego upływie (zob. postanowienie SN z 26.5.2021 r., I NSNc 76/21, Legalis; z 15.6.2020 r., I NSNc 62/20). W konsekwencji w ponownie wydanym orzeczeniu SR w P. powinien uwzględnić, że spadku nie nabywa osoba, która na skutek jego prawidłowego odrzucenia powinna być traktowana tak, jakby nie dożyła otwarcia spadku. Przyjęcie odmiennej interpretacji oznaczałoby, że w zależności od sprawności działania sądu lub jego opieszałości osoba chcąca odrzucić spadek mogłaby dochować terminu, o którym mowa w art. 1015 § 1 KC, lub byłaby narażona na ryzyko jego uchybienia.
SN zaznaczył, że ustawodawca powinien podjąć działania w celu unormowania w art. 1015 KC wskazanej praktyki sądowej. System prawny powinien bowiem zawierać tak skonstruowane przepisy, by sposób ich stosowania nie budził wątpliwości. Racjonalny ustawodawca powinien więc dążyć do zastępowania przepisów konstrukcyjnie niewspółgrających z praktyką sądową takimi przepisami, których treść jest jednoznaczna i prowadzi do osiągnięcia tożsamego z nią celu. Jednocześnie SN wyraził pogląd, że odrzucenie spadku w imieniu małoletniego powinno być uregulowane w KRO jako czynność niewymagająca uzyskania zezwolenia sądu opiekuńczego. Czynności związane z odrzuceniem spadku w imieniu małoletniego są czasochłonne, a ich eliminacja z prawa polskiego przyczyniłaby się do przyspieszenia postępowań spadkowych.
TSUE: zbieranie danych o wszystkich nielegalne
Jedno rozstrzygnięcie dotyczyło Francji (sprawy połączone C-339/20 i C-397/20), drugie zaś Niemiec (sprawy połączone C-793/19 i C-794/19). W obu wyrokach TSUE wskazał, że przepisy, które nakazują operatorom telekomunikacyjnym przechowywać dane o ruchu (kto, kiedy, do kogo i skąd dzwonił lub pisał) prewencyjnie i generalnie, są niezgodne z prawem Unii Europejskiej. Nie ma przy tym znaczenia, czy obowiązek ten trwa rok (jak we Francji), czy kilka tygodni (w Niemczech). Ważny jest zakres danych i możliwość ich pozyskania przez służby. Stanowi to bowiem ingerencję w prawo do prywatności.
Za duży zasób
– Trybunał w swoich wyrokach krytykuje powszechny obowiązek retencji, czyli przechowywania wszystkich danych telekomunikacyjnych – mówi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. – Problemem nie jest czas przechowywania, ale to, że dane dotyczą nas wszystkich – dodaje.
Wskazuje, że TSUE formułuje dwa wymogi – nie wszystkie dane można przechowywać, a jeśli są już przechowywane, dostęp do nich musi być poprzedzony niezależną kontrolą, a osoby, których dane są zbierane, muszą być o tym informowane. Dodaje, że telekomy i tak przechowują wiele danych, np. na potrzeby rozliczeń z klientem. – Jeśli więc jakaś osoba znajdzie się w kręgu zainteresowań służb, to powinny one natychmiast zwrócić się do telekoma, by te dane zamroził (szybkie zatrzymanie) – tłumaczy Wojciech Klicki. – TSUE nie wyklucza, że w sytuacji podwyższonego zagrożenia np. zamachem terrorystycznym można czasowo wprowadzić powszechną retencję danych. Ale nie może ona trwać cały czas przez ustawowy okres – dodaje.
Jak jest w Polsce
TSUE stwierdził jednak, że uogólnione i niezróżnicowane zbieranie danych jest możliwe dla ochrony bezpieczeństwa narodowego (np. przez kontrwywiad), a dla zwalczania poważnych przestępstw (bezpieczeństwo publiczne) – tylko w określonych przypadkach.
Wojciech Klicki przyznaje, że także polskie prawo dalekie jest od standardu wyznaczonego przez TSUE. Ale im bardziej jednolite i konsekwentne jest to orzecznictwo, tym bardziej rośnie prawdopodobieństwo, że te wyroki zaczną być bezpośrednio stosowane w Polsce.
– Prawo jest jednoznaczne, ale niezgodne z wizją bezpieczeństwa służb i polityków – mówi z kolei Krzysztof Izdebski, prawnik z Fundacji Batorego. – Jeśli z ich strony nie przyjdzie refleksja, to presja organizacji społecznych i kolejne wyroki TSUE nie wystarczą.
Mirosław Wróblewski dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego Biura RPO
Z jednej strony cieszy, że TSUE podtrzymał swoją linię orzeczniczą. Z drugiej smuci, że wciąż trzeba to powtarzać, a państwa nie stosują się do wyznaczonych przez Trybunał standardów. Problem ten istnieje od początków XX w., gdy rozpoczęła się „wojna z terroryzmem”. Oczywiście, rolą państwa jest go zwalczać i zapewnić bezpieczeństwo. Ale rolą TSUE jest wyznaczenie granic działalności służb i standardów ochrony prywatności. Trzeba rozróżnić sytuację, gdy mamy podejrzanych o poważne przestępstwa, i przechowywanie danych wszystkich obywateli, bez związku z podejrzeniami. Zbieranie danych to jedno, a druga kwestia to dostęp do nich. W Polsce ma go kilkanaście różnych służb (ostatnio nawet Służba Więzienna, choć w określonym zakresie). Nie wiemy natomiast, czy uogólnione zbieranie danych przyczynia się do wykrywania poważnych przestępstw. Służby ich nie udostępniają.