Wysokie ryzyko działalności, rosnące koszty, inflacja, zmuszają przedsiębiorców budowlanych do poszukiwania oszczędności. Nowe technologie mogłyby uprościć projektom drogę – od zamówień, przetargów przez obieg dokumentów, projektowanie, kontrole wydatków, nadzór, bezpieczeństwo, po rozliczenia – oraz pozwolić na ścisłą kontrolę wydatków na budowie i pozwolić wszystkim zainteresowanym przenieść się do środowiska online. Nadal jednak nie mamy przepisów, które by to uregulowały. A to mogłoby pomóc w finansowych problemach branży. Technologie bowiem brutalnie obnażają niegospodarność.
Ustawodawco obudź się
Branża budowlana potrzebuje dziś zdecydowanych działań ustawodawczych i wyboru narzędzi do wspólnego użytku.
– Te powinny być powszechnie używane, akceptowane, a nie być ciągle ciekawostką. Muszą więc być w jakiś sposób wymuszone legislacyjnie. Bez tego nikt nie będzie wdrażał nowinek, bo te kosztują i cyfryzacja się nie dokona. Do tego potrzebujemy standaryzacji narzędzi, spójnego katalogu technologii. Mamy wprawdzie Polski Komitet Normalizacyjny, Polskie Centrum Akredytacji, ale nadal brakuje nam ekspertów. Nikt tego nie koordynuje, nikt nie jest liderem zmian – ocenia radca prawny Małgorzata Darowska, ekspertka Nowych Technologii.
Śladami Brytyjczyków
Zdaniem wszystkich naszych rozmówców to państwo powinno odgrywać wiodącą rolę w upowszechnieniu narzędzi digitalizujących branżę budowlaną poprzez edukację, politykę zakupową i stopniowe ich wdrażanie w programach pilotażowych. Digitalizacja to nic innego jak przeniesienie wszystkich działań administracyjnych np. do chmury. Tam można śledzić na bieżąco raporty z budowy, wydatki, zakupy, a nawet kontrolować BHP na budowie w czasie rzeczywistym. Jak przypomina ekspert rynku Rafał Bałdys z Digital Construction Navigator, są kraje, w których już się to udało.
– Brytyjski rząd stwierdził ponad dziesięć lat temu, że skoro branża ma technologie, ale nie potrafi się porozumieć, to rząd zdecyduje za nią. I od 2016 r. w Wielkiej Brytanii wszystkie procesy budowlane odbywają się w modelowaniu BIM. W ten sposób Brytyjczycy wykreowali własny rynek, sprzedali technologie w całej Europie, stworzyli najbardziej zaawansowany technologicznie system, ale też zapewnili przedsiębiorstwom wsparcie – wylicza Bałdys.
Cyfrowy miszmasz
W Polsce wykonawcy, projektanci, inwestorzy, w tym publiczni, nawet agendy rządowe próbują wdrażać technologie losowo. Nikt tym bowiem nie steruje. Wyzwanie podjęło kilku ekspertów, którzy w domenie dcnavigator.eu zbierają wszystkie dostępne rozwiązania technologiczne przydatne w budownictwie.
– Postanowiliśmy stworzyć społeczność ekspertów i propagować technologie także open source. W naszym katalogu znalazły się np. programy płatnicze, zbierające dane, raportujące stan prac i wydatków, co może kontrolować także inwestor – wyjaśnia Rafał Bałdys.
– To właściwa droga – komentuje Małgorzata Darowska. – Uzgodnienie wspólnych zasad i narzędzi w procesie inwestycyjnym, poza niewątpliwymi korzyściami finansowymi, pozwoli uniknąć wielu sporów sądowych.
Jeżeli organ nadzoru i wykonawca chcą mieć dowody na wypadek roszczeń, to pojawia się pytanie o wiarygodność dowodów i sposobu ich zdobycia. Tak jak fotoradary, narzędzia powinny mieć homologację. Stąd nasze wołanie o standaryzację. Praktyka pokazuje, że firmy korzystałyby z technologii, pod warunkiem że miałyby z tego korzyść i byłyby zobligowane –podkreśla.
A jest o co powalczyć, bo jak przyznaje Rafał Bałdys, budowlanka traci ok. 94 proc. danych, jakimi dysponuje, tylko dlatego, że ich nie przetwarza.
prof. Michał Jackowski partner, kancelaria DSK Depa Szmit Kuźmiak Jackowski
Przepisy obowiązujące w Polsce nie przeszkadzają w elektronizacji procesów budowlanych. Z drugiej jednak strony nie ma przepisów ani procedur, które mobilizowałyby zamawiających i rynek budowlany do takich zmian. Mówimy tymczasem o sektorze z jednym z najmniejszych stopni cyfryzacji, którego roczny wskaźnik produktywności wzrósł w ciągu 20 lat o 1 proc. A jak szacuje się w raportach EUBIM Task Group, wdrożenie innowacyjnych narzędzi cyfrowych przyniosłoby oszczędności rzędu 15–25 proc. na europejskim rynku infrastruktury (gdy 10 proc. oznacza 130 mld euro na rynku europejskim). Cyfryzacja oznacza też zmniejszenie ryzyka przekroczenia kosztów projektów, lepsze zrozumienie i większą przejrzystość projektów dla wszystkich stron.
Artykuł pochodzi z Systemu Legalis. Bądź na bieżąco, polub nas na Facebooku →