E-doręczenia dla pełnomocników zawodowych przez Portal Informacyjny sądów
Całość korespondencji on-line
Zmiany mają charakter tymczasowy, obowiązywać będą jedynie w okresie stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich. Obligatoryjne doręczenia przez Portal Informacyjny sądu (e-doręczenia) dotyczą jedynie spraw rozpoznawanych według przepisów Kodeksu postępowania cywilnego.
W związku z tym Sąd nie będzie wysyłał do profesjonalnych pełnomocników procesowych pism drogą tradycyjną. Całość kierowanej przez sąd korespondencji ma być doręczana online (e-doręczana) poprzez konta na Portalu Informacyjnym (np. odpis wyroku zapadłego na posiedzeniu niejawnym, odpis wyroku z uzasadnieniem, postanowienia lub zarządzenia wydane na posiedzeniu niejawnym). Przynajmniej w założeniach, o czym dalej.
Przepisy zmienionej ustawy KoronawirusU stosuje się również do postępowań rozpoznawanych według przepisów ustawy z 17.11.1964 r. Kodeks postępowania cywilnego wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy (art. 6 ustawy o zmianie ustawy Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw z 28.5.2021 r. (Dz.U. z 2021 r. poz. 1090). Nowa regulacja prawna ma zatem zastosowanie do wszystkich sądowych postępowań cywilnych, także tych będących w toku.
Wymóg doręczenia elektronicznego poprzez Portal Informacyjny nie dotyczy pism sądowych, które podlegają doręczeniu wraz z odpisami pism procesowych stron lub innymi dokumentami niepochodzącymi od sądu (np. zobowiązanie do złożenia odpowiedzi na pozew przesyłane wraz z odpisem pozwu strony przeciwnej, czy zobowiązanie do ustosunkowania się do opinii biegłego przesyłane wraz z opinią). Datą doręczenia jest data zapoznania się przez odbiorcę z pismem umieszczonym w portalu informacyjnym. W przypadku braku zapoznania się pismo uznaje się za doręczone po upływie 14 dni od dnia umieszczenia pisma w portalu informacyjnym. Doręczenie pisma za pośrednictwem portalu informacyjnego wywołuje skutki procesowe określone w KPC właściwe dla doręczenia pisma sądowego.
Praktyka przewodniczących wydziałów
Na podstawie art. 15 zzs (9) ust. 1 KoronawirusU Przewodniczący może jednak zarządzać odstąpienie od doręczenia pisma za pośrednictwem Portalu Informacyjnego, jeżeli doręczenie jest niemożliwe ze względu na charakter pisma. Oznacza to, że dla skutecznego odstąpienia konieczne jest wydanie zarządzenia o odstąpieniu od doręczenia pisma za pośrednictwem Portalu Informacyjnego w sprawie, której dany sędzia przewodniczący. Za dyskusyjne należy uznać natomiast wydanie zarządzenia ogólnego o odstąpieniu od doręczenia pism za pośrednictwem Portalu we wszystkich prowadzonych przez sędziwego sprawach, skoro odstąpienie dotyczyć ma charakteru konkretnego pisma. Klauzula ma charakter generalny i pozostawia duże pole uznaniowości dla przewodniczącego, który powinien podjąć decyzję kierując się okolicznościami danej sprawy.
Natomiast można zwrócić uwagę na praktykę przewodniczących wydziałów niektórych sądów warszawskich, gdzie na podstawie § 34 Regulaminu urzędowania sądów powszechnych w związku z art. 15 zzs(9) ust. 5 KoronawirusU zarządza się we wszystkich sprawach z referatu sędziów odstąpienie od doręczenia pisma za pośrednictwem Portalu Informacyjnego w okresie od określonej daty do określonej daty, z uwagi na fakt, że system SAWA nie jest w pełni zintegrowany z systemem informacyjnym. Niemniej każdorazowo takie odstąpienie dla swej skuteczności wymagać będzie jednak umieszczenia wzmianki na wstępie pisma o odstąpieniu od doręczenia za pośrednictwem Portalu Informacyjnego.
E-doręczenia: wątpliwości interpretacyjne
Przede wszystkim niezależnie od samych wątpliwości interpretacyjnych wynikających z lakonicznych, w istocie cząstkowych regulacji ustawowych, czy braku kompleksowego uregulowania zasad funkcjonowania systemu teleinformatycznego dla doręczeń obustronnych, nie zadbano nawet o odpowiednie przygotowanie wdrożenia reformy. Praktycznie z dnia na dzień, bez przeprowadzenia jakichkolwiek szkoleń dla pracowników sądów, bez zmiany stosownych zarządzeń prezesów sądów dotyczących biurowości sekretariatów sądów, czy wreszcie braku nowelizacji zarządzenia o biurowości – zmieniony został cały system doręczeń papierowych, który był stosowany niemalże od zawsze. Nie można też zapominać, że według szacunków w dniu wprowadzenia reformy blisko 22 000 zawodowych pełnomocników nie posiadało konta w Portalu Informacyjnym. Portal ten nie był obowiązkowy dla pełnomocników, zasadniczo był pomyślany jako swoista „nakładka” na system biurowości sądu. Portal służył do uzyskiwania informacji o sprawie, a treść pisma tam zamieszczanych wykraczał poza same pisma podlegające doręczeniu. Co więcej, ustawodawca w ogóle nie przewiduje żadnej alternatywny dla doręczeń elektronicznych w sytuacji, gdy doręczenia takiego nie można wykonać z innych przyczyn niż charakter pisma. Pomija także kwestię e-wykluczenia. Niewątpliwym błędem jest w ogóle wykluczenie możliwości tradycyjnego doręczenia pisemnego w sytuacji, gdy nie możliwe jest wykonanie doręczenia elektronicznego poprzez portal informacyjny sądu, a to z uwagi na inne obiektywne okoliczności (choćby losowe) (tak stanowisko Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie z 7.7.2021 r., https://www.ora-warszawa.com.pl/aktualnosci/komunikaty-wewnetrzne/jednoglosne-stanowisko-ora-w-warszawie-w-sprawie-e-doreczen/)
Skutki nieposiadania konta w Portalu Informacyjnym
System doręczeń przez Portal Informacyjny faktycznie wymusza jednak doręczenie pism sądowych przez tenże, pomimo, że brak jest ustawowego wymogu posiadania konta przez profesjonalnego pełnomocnika w tym systemie. Już obecnie zarysowują się dwie przeciwstawne interpretacje tego stanu rzeczy.
Według pierwszej z nich nie można przyjąć skutku doręczenia dla pełnomocnika, który nie posiada konta w Portalu Informacyjnym. Stanowisko to uwzględniać musi równocześnie fakt, że dostęp do akt sprawy w Portalu Informacyjnym nie jest automatyczny, ale następuje na wniosek, po dokonaniu ustaleń co do sygnatury sprawy, która w dodatku w toku jej trwania może się zmieniać. Okoliczność uzyskania dostępu do sprawy nie jest zatem w pełni zależna od pełnomocnika. Ustawa nie może nakładać na pełnomocników obowiązku, który jest niemożliwy do spełnienia lub też przewidywać skutek doręczenia w sytuacji, gdy pełnomocnik nie miał rzeczywistego dostępu do sprawy w Portalu Informacyjnym, bo mu go nie udzielono albo udzielono z opóźnieniem. Dlatego też przykładowo w Wydziałach I i III Sądu Apelacyjnego w Krakowie przyjęto, że doręczenia w trybie art. 15 zzs(9) KoronawirusU mogą być stosowane wyłącznie w stosunku do tych pełnomocników, którzy mają założone konto w Portalu Informacyjnym oraz uzyskali w tym Portalu dostęp do danej sprawy.
Jak wskazuje się nałożenie na kogokolwiek obowiązku związanego z ryzykiem zastosowania wobec niego sankcji musi przybrać postać przepisu pozytywnego.
Obowiązek taki winien wynikać wprost z normy prawnej, nie może być dorozumiany (to przecież dlatego w art. 9 ustawy z 18.11.2020 r. o doręczeniach elektronicznych wprost nałożono na pełnomocników obowiązek posiadania adresu do doręczeń). Tymczasem z żadnego przepisu nie wynika, by pełnomocnicy zawodowi mieli obowiązek uczestniczenia w Portalu Informacyjnym. Podkreśla się również, że wprowadzona regulacja e-doręczeń przez Portal Informacyjny jest systemowo nie do pogodzenia z treścią art. 125 §2(1) – §2(4) KPC, dopuszczającym wnoszenie do sądu i doręczanie stron pism drogą elektroniczną, ale wyłącznie wówczas, gdy dokonano wyboru wnoszenia pism procesowych za pośrednictwem systemu teleinformatycznego oraz gdy dokonanie takiego wyboru jest możliwe z przyczyn technicznych, leżących po stronie sądu. Jednocześnie wskazuje się, że do dnia dzisiejszego przewidziany przepisami prawa system teleinformatyczny umożliwiający doręczenia nie powstał.
Drugie, całkowicie przeciwstawne stanowisko zdaje się sankcjonować obowiązek faktyczny posiadania konta w Portalu Informacyjnym przez pełnomocnika, który implicite wynika z treści art. 15 zzs(9) KoronawirusU. Obowiązujące przepisy, mimo, że nie artykułują wprost obowiązku posiadania konta w Portalu, z uwagi na obligatoryjny charakter doręczeń za pośrednictwem Portalu Informacyjnego, wymagają niejako od profesjonalnego pełnomocnika założenia konta w systemie (tak np. stanowisko Prezesa Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu). Zwraca się uwagę, że obecnie trwa proces masowego zakładania kont przez pełnomocników zawodowych, co możliwe jest m.in. za pośrednictwem Profilu Zaufanego, bez konieczności wizyty w sądzie. Zdaniem zwolenników tego poglądu, nie istnieją zatem żadne techniczne powody dla braku założenia konta przez pełnomocnika. Sądy powszechne otrzymały także wytyczne skierowane przez Zastępcę Koordynatora Krajowego ds. Informatyzacji sądownictwa powszechnego, a dotyczącego zapewnienia bezwnioskowego dostępu do sprawy w Portalu Informacyjnym pełnomocnikom zawodowym. Stąd, co do zasady pełnomocnik powinien uzyskać dostęp bez odrębnego wnioskowania w systemie. W związku z tym, że system odnotowuje nie tylko datę zamieszczenia dokumentu w Portalu Informacyjnym, ale również datę uzyskania przez pełnomocnika dostępu do sprawy, w razie wątpliwości posiadanych przez sąd co do momentu doręczenia pisma, jest możliwość odczytania danych o tym, w którym najwcześniej momencie pełnomocnik miał szansę zapoznania się z dokumentem zamieszczonym w Portalu Informacyjnym. Tyle wytyczne, niemniej praktyka udzielania dostępu do sprawy wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Stąd zdaniem niektórych, udzielenie dostępu do sprawy po 3.7.2021 r. może się odbyć nawet bez wniosku pełnomocnika. W sądach działa system ROBUS (Rejestr Osób Biorących Udział w Sprawach), w którym znajduje się baza zawodowych pełnomocników. Na podstawie taj bazy, sąd jest w stanie ustalić numer PESEL konkretnego pełnomocnika.
Zaleca się zatem, aby w pierwszym piśmie procesowym skierowanym do sądu wskazywać numer wpisu na listę adwokatów/radców prawnych.
Sąd, mając ten numer, jest w stanie ustalić numer PESEL i przypisać danego pełnomocnika do sprawy. Wskazywanie numeru wpisu na listę adwokatów/radców prawnych pozwoli uniknąć innych problemów związanych z nieudzieleniem dostępu do sprawy z powodu np. nieprawidłowego adresu kancelarii, itd. które powodowały odmowę dostępu do Portalu Informacyjnego, bo sąd w oparciu o wpis na listę, ustali także PESEL danego pełnomocnika.
Niemniej zwolennicy poglądu o faktycznej obligatoryjności posiadania konta w Portalu Informacyjnym przez zawodowego pełnomocnika również nie akceptują sytuacji przyjęcia skutku doręczenia przez Portalu Informacyjny, w sytuacji gdy pełnomocnik nie posiadał dostępu do sprawy. Według tej interpretacji, gdy pełnomocnik uzyskał dostęp do sprawy później niż data publikacji w portalu pisma sądowego podlegającego doręczeniu, należy dokonać ponownej publikacji pisma w Portalu Informacyjnym, a pełnomocnik nie musi wówczas składać wniosku o przywrócenie terminu. Sytuacja pozostaje analogiczna z wadliwym doręczeniem papierowym na np. niewłaściwy adres. Wydaje się, że formułowanie takiego poglądu tylko potwierdza tezę, iż z nieposiadania konta w Portalu Informacyjnym przez pełnomocnika zawodowego nie można wyciągać żadnych negatywnych skutków procesowych dla reprezentowanej strony. Tym bardziej, że jak zastrzeżono powyżej, posiadanie konta w Portalu Informacyjnym przez pełnomocnika zawodowego nie ma charakteru obowiązku pozytywnego.
Rodzaje pism sądowych w Portalu Informacyjnym
Dalsze wątpliwości wywołuje szereg kwestii, a w szczególności, jakie pisma sądowe są doręczane przez Portal Informacyjny (uwzględniając właśnie fakt, że w tym systemie ukazują się wszystkie pisma wytworzone przez sąd, a nie tylko te podlegające doręczeniu według KPC). W tym zakresie również można wskazać na co najmniej trzy konkurujące ze sobą stanowiska. Pierwsze w nich odwołuje się do doktrynalnego rozumienia pojęcia pisma sądowego, które co prawda nie jest zdefiniowane przez przepisy KPC, ale opisywane jest właśnie przez doktrynę. Pismem sądowym są również orzeczenia, w tym zarządzenia, postanowienia, wyroki. Zgodnie z postanowieniem Sądu Najwyższego z 27.1.2006 r., III CK 369/05, Legalis odpisem w rozumieniu przepisów KPC, w tym odpisem orzeczenia w rozumieniu art. 140 KPC jest dokument wiernie odzwierciedlający treść oryginału orzeczenia albo jego kopia. Dokument ten nie musi być uwierzytelniony lub poświadczony za zgodność. A zatem możliwym jest umieszczenie odpisu orzeczenia także bez podpisu w Portalu Informacyjnym.
Z kolei, bardziej rygorystyczny pogląd – i wydaje się prawidłowy – odwołuje się do treści zarządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie organizacji i zakresu działania sekretariatów sądowych oraz działów administracji sądowej z 19.6.2019 r. (Dz.Urz. MS z 2019 r. poz. 138; dalej: Zarządzenie).
Decyzja, co jest pismem sądowym w rozumieniu art. 15zzs(9) KoronawirusU, będzie niestety – póki co – zależeć od Prezesa Sądu Okręgowego lub Apelacyjnego.
Ustawa nie wprowadza jednolitej definicji pisma sądowego, w szczególności takiego, które nie wymaga własnoręcznego podpisu. Na mocy § 21 ust. 4 Zarządzenia pisma sądowe określone w jego załączniku nr 3, zamieszczone w sądowym systemie teleinformatycznym i odnotowane w nim jako wydane, mogą być wysyłane bez podpisu. Pismo sądowe, a w razie przesłania odpisu orzeczenia – pismo przewodnie, przy którym przesyłany jest odpis, powinno zawierać wskazanie danych osoby, która w sytuacji określonej w ust. 1 podpisałaby pismo. Nie stosuje się § 31 w zakresie wymogu zamieszczenia pieczęci urzędowej i poświadczenia za zgodność z oryginałem oraz § 23 w zakresie wymogu podpisania pozostawionej w aktach kopii wysłanego pisma. Przepis ten nie ma zastosowania w sytuacji, gdy przepisy szczególne ustaw bądź rozporządzenia wymagają zamieszczenia podpisu pod określonym pismem sądowym oraz dla przypadków wydawania odpisów i wypisów na wniosek uprawnionych osób. Załącznik nr 3 wskazuje, że bez podpis mogą być zamieszczane w systemie teleinformatycznym sądu:
- wezwania,
- zawiadomienia,
- zarządzenia o zwrocie pisma, w tym również pozwu i wniosku,
- nakazy zapłaty wydane w postępowaniu upominawczym na podstawie przepisów KPC,
- wyroki nakazowe wydane na podstawie przepisów KPK i KPW,
- postanowienia niezaskarżalne środkiem odwoławczym (od których środek odwoławczy w ogóle nie przysługuje i nie przysługiwał – nie dotyczy postanowień, od których środek taki przysługiwał, ale na skutek jego rozpoznania nie przysługuje już wobec wyczerpania trybu odwoławczego),
- pisma przewodnie przy których przesyłane są odpisy pism doręczanych przez sąd,
- pouczenia.
Rozszerzenie katalogu pism bez podpisu
Wdrożenie wysyłania pism sądowych bez podpisu określa zarządzenie prezesa sądu, który przy jego wydaniu kieruje się potrzebą zapewnienia efektywności postępowania i uwzględnia lokalne potrzeby. Co ważne, prezes sądu może rozszerzyć katalog pism wysyłanych bez podpisu ponad wymienione w załączniku nr 3. Rozszerzenie to nie może jednak objąć przesyłania odpisów orzeczeń będących tytułami wykonawczymi oraz wydanych w sprawach karnych i o wykroczenia orzeczeń podlegających wykonaniu. Pisma wysyłane bez podpisu zgodnie z ust. 4 powinny być opatrzone informacją o treści: „Niniejsze pismo nie wymaga podpisu własnoręcznego na podstawie § 21 ust. 4 zarządzenia Ministra Sprawiedliwości z 19.6.2019 r. w sprawie organizacji i zakresu działania sekretariatów sądowych oraz innych działów administracji sądowej jako właściwie zatwierdzone w sądowym systemie teleinformatycznym”.
Takie zarządzenie wydał m.in. Prezes Sądu Okręgowego dla Warszawy-Pragi i tak podlegające doręczeniu poprzez umieszczenie ich treści w systemie teleinformatycznym pisma sądowe, określone w załączniku nr 3 do Zarządzenia oraz inne pisma określone w zarządzeniach Prezesa Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie wydanych na podstawie § 21 ust. 6 Zarządzenia, zamieszczone w sądowym systemie informatycznym i odnotowane w nim jako wydane, mogą być wysyłane bez podpisu własnoręcznego. Pismo takie powinno wskazywać jedynie dane osoby, które podpisałyby pismo. Do pism takich nie stosuje się wymogu zamieszczenia pieczęci urzędowej oraz poświadczenia za zgodność z oryginałem, a także wymogu podpisywania pozostawionej w aktach kopii wysłanego pisma. Prezes Sądu Okręgowego dla Warszawy-Pragi rozszerzył katalog pism podlegających doręczeniu poprzez Portal Informacyjny (tj. bez podpisu własnoręcznego) na odpisy:
- wyroków, za wyjątkiem odpisów wyroków będących tytułami wykonawczymi;
- postanowień, za wyjątkiem odpisów postanowień będących tytułami wykonawczymi;
- zarządzeń;
- uzasadnień orzeczeń i zarządzeń;
- protokołów i notatek urzędowych.
A zatem jakie pisma sądowe będą zamieszczane w Portalu Informacyjnym, będzie w praktyce zależeć (przynajmniej do czasu ujednolicenia przepisów wykonawczych) od decyzji Prezesa danego Sądu Apelacyjnego bądź Okręgowego, oraz tego czy Prezes ten zdecydował o rozszerzeniu katalogu pism sądowych bez własnoręcznego podpisu w rozumieniu § 21 Zarządzenia (link do zarządzenia Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie: http://warszawapraga.so.gov.pl/uploads/files/zarz%C4%85dzenia/83-21.pdf).
Zarządzenie nie określa jak taki odpis orzeczenia powinien wyglądać oraz czy odpowiada to dotychczasowej treści dokumentów zamieszczanych jako orzeczenia lub uzasadnienia w Portalu Informacyjnym Sądu, a także czy powinien zawierać adnotację „ODPIS”. Jeżeli zatem Prezes Sądu Okręgowego bądź Apelacyjnego nie wydał to do czasu jego wydania odpowiedniego zarządzenia, to doręczeniu przez Portal Informacyjnym będą mogły podlegać tylko pisma wymienione w Zarządzeniu Ministerstwa Sprawiedliwości. Katalog ten nie zawiera m.in. wyroków i uzasadnień. Jeżeli zatem adwokat prowadzi praktykę adwokacką w kilku apelacjach to niestety na chwilę obecną będzie musiał indywidualnie weryfikować na terenie danego sądu/apelacji, jakie zarządzenia Prezesa Sądu obowiązuje zakresie rozszerzenia katalogu pism sądowych bez własnego ręcznego podpisu. Na chwilą obecną istnieje zatem szereg wątpliwości co do sposobu identyfikacji umieszczenia poszczególnych pism sądowych w Portalu, spowodowanych różnicami w praktyce poszczególnych sądów.
Trzeci z poglądów dotyczących rozumienia pisma sądowego według art. 15zzs(9) KoronawirusU zakłada, że poprzez Portal Informacyjny mogą być doręczane wyłącznie pisma, o których mowa w załączniku nr 3 do Zarządzenia. W związku z tym przykładowo w Wydziałach I i III Sądu Apelacyjnego w Krakowie przedmiotowe doręczenia będą dokonywane wyłącznie w stosunku do pism sądowych niewymagających podpisu.
Moment doręczenia pisma
Dalsze wątpliwości dotyczą tego jak pełnomocnik jest informowany czy konkretne umieszczenie dokumentu stanowi doręczenie. Część sądów wykształciło praktykę dodatkowego e-mailowego powiadomienia pełnomocnika, o tym że w Portalu Informacyjnym zostało zamieszczone pismo sądowe, które podlega doręczeniu według art. 15 zzs(9) KoronawirusU (przykładowo Sąd Apelacyjny w Warszawie). Z kolei, znaczna część sądów w ogóle nie dostosowała swojej biurowości do reformy po 3.7.2021 r., co w praktyce oznacza, że pisma sądowe są nadal umieszczane w Portalu Informacyjnym (jak poprzednio) bez jakiekolwiek dodatkowej informacji czy stanowi to doręczenie w rozumieniu art. 15 zzs(9) KoronawirusU, a następnie wysyłane tradycyjnie pocztą na zarządzenie sędziego. Taka sytuacja powoduje oczywistą konfuzję co do przyjęcia skutku doręczenia. Należy podkreślić, iż jest szczególnie kłopotliwe w przypadku doręczenia orzeczeń, od których stronie przysługuje środek odwoławczy, co wymaga obliczenia terminu na jego wniesienie.
Słusznie zauważa się, że uregulowanie sposobu komunikacji pomiędzy stroną a sądem na odległość – z uwagi na konieczność ścisłego określenia warunków, od których zależy przyjęcie skuteczności i terminowości dokonywania czynności procesowych, przy konieczności identyfikacji podmiotu wnoszącego pismo zawierającego określone treści oświadczenia procesowe, jak też przy uwzględnieniu zasad bezpieczeństwa – wymaga istnienia odrębnego i spójnego systemu teleinformatycznego. Przez system teleinformatyczny należy rozumieć nie jakikolwiek system pozwalający na przesyłanie danych w formie elektronicznej, leczy system obsługujący postępowanie sądowe. Przyjęte rozwiązania muszą uwzględniać obowiązujący formalizm procesowy oraz nie mogą naruszać praw procesowych stron, w tym zakresie jasnych reguł co do nałożonych na stronę obowiązków i sposobu ich wykonania. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, gdy określone czynności rodzą sankcję w stosunku do osób, do których te czynności są kierowane. Tych wymogów, w zakresie doręczeń pism sądowych, nie spełnia zamieszczenie dokumentu sądowego w Portalu Informacyjnym. Portal Informacyjny został stworzony dla realizacji innych zadań. Funkcjonalność Portalu Informacyjnego w znacznym stopniu utrudnia (a czasem uniemożliwia) przypisanie umieszczenia dokumentu sądowego w systemie skutków doręczenia, jak też nakłada na pełnomocników zawodowych nadmierne obowiązki, o ile – dla zapobieżenia negatywnym skutkom procesowym – podejmą próby wykonania wymaganego art. 15 zzs(9) KoronawirusU obowiązku. Dlatego, też w stanowisku sędziów Sądu Apelacyjnego w Krakowie pokreślono, że na chwilę obecną „jednoczesne wykorzystywanie Portalu dla udzielenia informacji sądowej o sprawie oraz dla dokonywania doręczeń procesowych w sprawie nie jest możliwe bez naruszenia praw procesowych stron reprezentowanych przez zawodowych pełnomocników. W szczególności dokonywanie doręczeń w tym trybie, w tym jeżeli miałoby to dotyczyć zaskarżalnych orzeczeń bądź dokumentów, od których doręczenia liczy się terminy ustawowe, narusza reguły sprawiedliwości proceduralnej, choćby w zakresie wymogu unikania dowolności i arbitralności w działaniu sądu oraz zapewnienia przewidywalności dla uczestników postępowania przez odpowiednią spójność i wewnętrzną logikę mechanizmów, którym jest poddany”.
Odwołując się do konkretnych przykładów można wskazać na sytuację jednoczesnego umieszczenia w Portalu Informacyjnym przed 3.7.2021 r., samego „gołego” postanowienia, a następnie na wniosek strony sporządzenie uzasadnienia po 3.7.2021 r., które zostaje w tym Portalu potem także umieszczone samodzielnie, w sytuacji gdy Sąd dalej wysyła odpis postanowienia wraz z uzasadnieniem – zgodnie zresztą z wnioskiem – na adres pełnomocnika. Przy czym Sąd w ogóle nie informuje o sposobie doręczenia – czy zastosował art. 15zzs(9) KoronawirusU czy też odstąpił od doręczenia poprzez Portal i stąd wynika doręczenie tradycyjne (papierowe)?
Z jednej strony – zgodnie z art. 331 KPC – można podnieść, że doręczeniu podlega odpis wyroku wraz z uzasadnieniem, a zatem doręczenie odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem na wniosek polega na tym, ze po pierwsze sąd umieszcza pismo przewodnie, wyrok wraz z uzasadnieniem w jednym pliku i dopiero kliknięcie takiego dokumentu poprzez ikony „POBIERZ DOCX” lub „POBIERZ JAKO PDF” w Portalu Informacyjnym powoduje doręczenie dokumentu. Wówczas kliknięcie tzw. „gołego uzasadnienia” nie powinno skutkować doręczeniem uzasadnienia. Według Portalu Informacyjnego, doręcza się jeden plik, gdyż system sądowy przyjmuje tylko jeden plik. Jednakże skutku takiego nie można wykluczyć przy innych orzeczeniach, dla których nie ma potrzeby sporządzania pisma przewodniego (w tym zakresie jest to nawiązanie do wcześniejszej praktyki pocztowej) przy doręczaniu np. odpisu nakazu zapłaty, odpis postanowienia wydanego bez uzasadnienia na posiedzeniu niejawnym, albo nawet odpis postanowienia wraz z uzasadnieniem wydanego na posiedzeniu niejawnym (wówczas nie doręcza się pisma przewodniego). Sąd sporządzi pismo przewodnie, gdy przykładowo –zawiadamia pełnomocnika o terminie, gdy zobowiązuje do zajęcia stanowiska wobec pisma pełnomocnika strony przeciwnej lub wobec opinii biegłego. Wówczas to pismo, w którym sąd zobowiązuje pełnomocnika do zajęcia stanowiska wobec pisma przeciwnika, które bezpośrednio doręczono pełnomocnikowi, samo w sobie jest pismem przewodnim. W rezultacie zatem takie działanie sądu rodzić może wątpliwość co do sposobu doręczenia, a tym samym pewności terminu zaskarżenia orzeczenia – o ile taki środek przysługuje. W konsekwencji strony chcąc się zabezpieczyć przed negatywnymi skutkami procesowymi – już obecnie – dublują czynności – tj. skarżą z ostrożności przedmiotowe orzeczenie w pierwszym możliwym terminie tak jakby pismo zostało doręczone przez Portalu Informacyjny, a następnie wnoszą „drugi” (jakkolwiek tożsamy) środek odwoławczy licząc termin od doręczenia „papierowego”.
Zgodnie z art. 15 zzs(9) ustawy o COVID-19 „Datą doręczenia jest data zapoznania się przez odbiorcę z pismem umieszczonym w portalu informacyjnym. W przypadku braku zapoznania się pismo uznaje się za doręczone po upływie 14 dni od dnia umieszczenia pisma w portalu informacyjnym”. Ustawa ani choćby rozporządzenie nie precyzuje w jaki sposób owo zapoznanie następuje ani nie reguluje zasad funkcjonowania Portalu Informacyjnego. Istotne obowiązki pełnomocników wynikają dopiero z regulaminu portalu informacyjnego, który jest przyjmowany zarządzeniem prezesa sądu apelacyjnego. Regulamin ten jednak nie reguluje sposobu doręczenia, a odsyła do tzw. Instrukcji „Odbierania pism sądowych za pośrednictwem Portalu Informacyjnego”. Dokument ten nie ma charakteru aktu prawnego, co budzić musi zasadnicze zastrzeżenia. Instrukcja została przygotowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości i rozesłana Prezesom Sadów Apelacyjnych. Z ww. instrukcji wynika, że skutek doręczenia na gruncie KPC wywiera kliknięcie ikony „POBIERZ (DOCX)” lub „POBIERZ (PDF)” widniejącej przy piśmie podlegającym doręczeniu w zakładce „DOKUMENTY”. Samo zalogowanie się do Portalu Informacyjnego nie powoduje automatycznego odbioru opublikowanych dokumentów. W przypadku zamieszczenia w Portalu Informacyjnym dokumentu, w sprawie, w której uczestniczy pełnomocnik zawodowy, na adres mailowy wskazany przez pełnomocnika zawodowego w Portalu Informacyjnym zostanie przesłane powiadomienie informujące o zamieszczeniu nowego dokumentu. Po zalogowaniu się, należy kliknąć w zakładkę „Dokumenty”, widoczną w panelu po lewej stronie. Po kliknięciu w zakładkę „Dokumenty”, na ekranie pojawi się lista dokumentów opublikowanych w sprawach prowadzonych przez sądy danej apelacji, do których dostęp posiada pełnomocnik. Dokumenty, które nie zostały wcześniej odebrane/odczytane oznaczone są kolorem czerwonym. W każdym momencie możliwe jest sprawdzenie, kiedy pełnomocnik zawodowy zapoznał się z dokumentem. W tym celu należy kliknąć w przycisk „Szczegóły”. Przy czym, Portal Informacyjny nie odróżnia sytuacji pobrania od odczytania. Stąd, jeśli nawet ktoś przez pomyłkę kliknie dokument, to system odnotuje jako doręczone, a więc odczytane.
W jaki sposób ustalać datę umieszczenia pisma w systemie?
Z literalnego brzmienia przepisu nie wynika, co należy rozumieć poprzez „umieszczenie pisma w systemie”, co już budzić musi uzasadnione zastrzeżenia od strony techniki legislacyjnej. Niemniej w praktyce termin ten odpowiada – choć nigdzie nie zostało to zdefiniowane – dacie która oznaczana jest jako „data publikacji” w Portalu Informacyjnym. W systemie tym odnotowywana jest także data sporządzenia dokumentu, tj. data, którą w systemie repertoryjno-biurowym ustawił pracownik sądu lub orzecznik w momencie, w którym tworzył dokument. Natomiast istotna dla określenia chwili doręczenia, jest data publikacji dokumentu w Portalu Informacyjnym. Jest to data ustawiana automatycznie przez system w chwili, kiedy dany dokument zostaje umieszczony w Portalu i od tej daty liczą się terminy na odebranie dokumentu, czyli termin 14 dniowy. Nie istnieje odrębne umieszczanie pisma na koncie pełnomocnika – zamieszczenie dokumentu w Portalu Informacyjnym jest równoznaczne z tym, że dokument ten wyświetlony zostanie na koncie użytkownika będącego pełnomocnikiem zawodowym, posiadającym dostęp do sprawy. System zatem nie odnotowuje odrębnie zamieszczania dokumentu na koncie pełnomocnika, gdyż taka operacja nie jest wykonywana. Natomiast, jak wspomniano już wcześniej, system odnotowuje również informację o tym, w którym momencie pełnomocnik zyskał dostęp do sprawy. W razie wątpliwości dotyczącej momentu skutecznego doręczenia, sąd dysponuje informacją o tym, w jakim terminie pełnomocnik mógł zapoznać się z pismem sądowym.
Jeśli natomiast zdarzy zatem, że pełnomocnik nie kliknie dokumentu, czyli nie wyświetli się imię i nazwisko oraz data i czas pobrania dokumentu, sąd na podstawie daty publikacji dokumentu w Portalu, ustali kiedy upływa termin pełnomocnikowi na odczytanie i stwierdzi na tej podstawie fikcję doręczenia. A zatem, data publikacji oznaczona w PI jest odpowiednikiem daty umieszczenia w rozumieniu art. 15zzs(9) ustawy z 2.3.2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. Zastrzec należy, że pobranie dokumentu przez klienta (który może mieć własne konto do sprawy) nie wywiera skutków procesowych związanych z doręczeniem pisma pełnomocnikowi. Dopiero trwają prace nad poprawą funkcjonalności PI, tak aby kliknięcie na dokument przez klienta było widoczne także dla pełnomocnika.
Wątpliwości wynikające z okresu przejściowego
Najczęstsze pytania jakie się pojawiają dotyczą sytuacji, gdy coś zostało wydane przed 3.7.2021 r., a następnie – najczęściej bez żadnej dodatkowej informacji zarządzane jest doręczenie pisma sądowego i jednoczesne zamieszczenie samej „suchej” informacji o doręczeniu w Portalu Informacyjnym (ale bez wskazania sposobu doręczenia – czy jest to doręczenie „papierowe” czy też zgodne z art. 15 zzs(9) KoronawirusU). Odpowiadając na powyższą wątpliwość, przyjąć należy, że to wszystko co zostało wydane przed 3.7.2021 r. ma swoje „domyślnie” wydane zarządzenia o publikacji w formie papierowej. Z uwagi na brak przepisów o charakterze przejściowym, które by w jakikolwiek sposób zawężały lub rozszerzały kategorię pism doręczanych za pośrednictwem Portalu Informacyjnego należy uznać, że tym sposobem doręczane są pisma sądowe datowana na dzień 3.7.2021 r. i pisma późniejsze. Natomiast jeżeli w ten sposób mają zostać doręczone pisma wydane przed tą datą, powinno to wynikać w sposób niebudzący wątpliwości z zarządzenia przewodniczącego (tak stanowisko Prezesa Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu). A więc jeśli jest coś co wydano 2.7.2021 r., a wyszło z sądu 8.7.2021 r., to dlatego, że takie jest zarządzenie o publikacji, a sekretariat „z rozpędu” to jeszcze w taki sposób wykonał. Wydaje się zatem, że jeśli sąd chciałbym doręczyć przez PI, to co zostało wydane jeszcze przed 3.7.2021 r., to powinien to dodatkowo zarządzić i wskazać, że publikuje celem doręczenia przez PI. Konkludując, to co zostało wydane po 3.7.2021 r., powinno zostać doręczone przez PI, z dwoma wyjątkami wskazanymi w art. 15zzs(9) ust. 2 zd. 2 KoronawirusU (np. opinia biegłego) i ust. 5 KoronawirusU (np. tytuł wykonawczy, postanowienia zabezpieczające, wyrok zasądzający w postępowaniu gospodarczym). A jeśli zdarzy się, że sąd zamieści coś w PI z czego nie będzie wynikało, że to jest doręczenie czy nie (bo powinien wskazać, czy to jest do publikacji przez PI czy też nie) to wtedy powinna decydować data doręczenia pocztowego.
Podsumowanie
Pozostaje jednocześnie jedynie postulować wprowadzenie jednolitej praktyki opisywania doręczenia pism sądowych przez sekretariaty sądów oraz umieszczenie w Portalu Informacyjnym wyraźnego zarządzenia czy doręczenie następuje przez PI, czy też sąd odstąpił od doręczenia przez PI i zarządził doręczenie papierowe. Tym bardziej, że trwają dopiero prace nad modelem docelowym, w którym pojawi się dedykowany pełnomocnikom widok doręczeń z dokumentami tylko skierowanymi do pełnomocnika, a także ma być przewidziana tzw. „przypominajka” co 7 dni o publikacji dokumentu podlegającego doręczeniu, która ma być odpowiednikiem pocztowego awizo.
Konkludując, wprowadzone zmiany niosą wysokie ryzyko niezawinionych pomyłek przez pełnomocników i z tego względu nie spełniają wymogów sprawiedliwości proceduralnej. Ustalenie pewnego doręczenia wymaga niejednokrotnie istotnych zabiegów interpretacyjnych, zwłaszcza, iż zgodnie nawet z treścią odpowiedzi na pytania pełnomocników udzielanych przez prezesów sądów powszechnych – jest to sfera do wyjaśnienia dla Departamentu Legislacyjnego Prawa Cywilnego Ministerstwa Sprawiedliwości. Z pewnością uregulowania wymaga – w konsultacji z samorządami prawniczymi i z uwzględnieniem postulatu bezpieczeństwa danych osobowych – pozytywny obowiązek posiadania konta w Portalu Informacyjnego przez pełnomocnika zawodowego. Szczególne wątpliwości z punktu widzenia ochrony danych osobowych dotyczą posługiwania się numerem PESEL jako loginem zawodowego pełnomocnika, co zresztą stało się przyczyną odmowy stosowania doręczeń przez PI przez niektórych sędziów. Doprecyzowaniu – a przynajmniej nowelizacji Zarządzenia Ministerstwa Sprawiedliwości – wymaga kwestia definicji pism sądowych podlegających doręczeniu przez Portal Informacyjny. Należy podkreślić, iż w istocie Zarządzenie to w ogóle nie zostało dostosowane do wymogów nowelizacji. Zarządzenie to posługuje się siatką pojęć i terminów, które nie przekładają się wprost na doręczenia elektroniczne.
Dalsza kwestia to wprowadzenie elektronicznego potwierdzenia odbioru dla pełnomocników zawodowych, aby uniknąć niepewności co do daty doręczenia pisma, która jest obecnie jedynie odczytywana z Portalu Informacyjnego i nie istnieje dla pełnomocnika żadna funkcja wygenerowania z portalu takiego potwierdzenia, co może mieć ujemny skutek dla wykazywania zachowania terminu w toku postępowania lub dla innych celów (obecny system w zasadzie pozwala pełnomocnikowi jedynie na wykonanie tzw. „rzutu ekranu” z portalu).
Z tego też względu uznać należy, iż rozwiązania mają w istocie charakter prowizoryczny i nie powinny być rozwiązaniami docelowymi. Z pewnością wymagają istotnych modyfikacji, jak chociażby wprowadzenie modułu, gdzie będą umieszczane jedynie pisma podlegające doręczeniu danemu pełnomocnikowi, nad czym rzekomo trwają już prace. System powinien wyraźnie odróżniać, to co jest kierowane do doręczenia za pośrednictwem Portalu, a co tylko w nim jedynie publikowane informacyjnie, nie eliminując także tej drugiej funkcjonalności. Obecny system zakłada bowiem umieszczenie na koncie pełnomocnika wszystkich pism sądowych (a nie tylko tych podlegających doręczeniu konkretnemu pełnomocnikowi), a z której to dopiero „puli” pism pełnomocnik musi sam ustalić takie które podlegają mu doręczeniu.
Na skutek wprowadzenia reformy -póki co- w sądach zapanował chaos, gdzie niejednokrotnie ustalenie skutku doręczenia zależy nie tylko od wydania stosowanych zarządzeń biurowych przez prezesa sądów, ale i zarządzeń przewodniczącego wydziału, zarządzeń, a nawet poglądów konkretnego sędziego prowadzącego sprawę, a także antycypacji możliwej interpretacji rozumienia poszczególnych pojęć w instancji odwoławczej.
Sprzedaż nieruchomości w drodze licytacji elektronicznej
O nowych przepisach słów kilka
Nowe przepisy dotyczące sprzedaży nieruchomości w drodze licytacji elektronicznej, znalazły się w nowym Rozdziale 6a, dodanym do Działu VI kodeksu postępowania cywilnego ustawą z 28.5.2021 r. o zmianie ustaw – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2021 r. poz. 1090).
Zgodnie z nimi, przetarg dotyczący sprzedaży nieruchomości w drodze licytacji elektronicznej ma się odbywać wyłącznie na wniosek wierzyciela, a jeśli jest ich kilku – na wniosek jednego z nich. Nowe przepisy dają możliwość złożenia wniosku także przed ponowną lub drugą licytacją. Koniecznym warunkiem udziału w takim przetargu jest jednak utworzenie indywidualnego konta w systemie informatycznym, zaś komornik powinien mieć możliwości techniczne do jego przeprowadzenia.
Od kiedy nowe przepisy
Ze względu na konieczność opracowania aktów wykonawczych, przepisy zawarte w nowym Rozdziale 6a KPC mają wejść w życie po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia ustawy, co jednak nie oznacza, że od razu będzie możliwość prowadzenia przetargów dotyczących sprzedaży nieruchomości w drodze elektronicznej. Ustawodawca zapewnił bowiem komornikom nieco dłuższy czas na dostosowanie, wskazując w art. 5 noweli, że dokonanie wyboru sprzedaży nieruchomości w drodze licytacji elektronicznej w okresie roku od dnia wejścia z życie ustawy będzie dopuszczalne, jeżeli ze względów technicznych, leżących po stronie komornika będzie to możliwie.
Nieruchomość w elektronicznym przetargu
Krótko mówiąc, jeśli przetarg będzie się odbywać – na wniosek przynajmniej jednego z wierzycieli – w systemie teleinformatycznym, to komornik będzie zobowiązany do udostępnienia na stronie internetowej Krajowej Rady Komorniczej obwieszczenia o licytacji. Wówczas komornik będzie zobowiązany wyznaczyć licytację elektroniczną w taki sposób, aby zarówno termin jej rozpoczęcia jak i zakończenia przypadał pomiędzy godziną 9.00 a 14.00 w dni robocze, a całkowity czas trwania przetargu ma wynosić 7 dni. Cena nabycia za licytowaną nieruchomość ma być oferowana wyłącznie za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, a przetarg wygrywać będzie ten licytant, którego oferta w chwili zakończenia przetargu będzie najwyższa.
Dane osobowe licytantów
Jednocześnie, w celu umożliwienia późniejszego wydania przez sąd postanowienia o przybiciu, licytant wraz z rękojmią, obowiązany będzie do podania w systemie teleinformatycznym danych niezbędnych o wydania postanowienia takich jak numer PESEL, numer dokumentu stwierdzającego tożsamość oraz do złożenia oświadczenia, czy licytant pozostaje w związku małżeńskim, a jeśli tak, czy nieruchomość zamierza nabyć do majątku wspólnego czy osobistego oraz, czy licytuje w imieniu własnym, czy też może jako pełnomocnik innej osoby.
Konsekwentnie, wybór prowadzenia licytacji w drodze elektronicznej, wpływać będzie także na dalszy tryb postępowania. Tym samym ewentualne skargi na odmowę dopuszczenia do przetargu oraz jego przebieg będzie można składać wyłącznie za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, w terminie 3 dni od daty odmowy dopuszczenia do przetargu lub 3 dni od daty jego zakończenia, w zależności od treści skargi.
Co ze starymi przepisami
Dotychczasowe przepisy dotyczące egzekucji z nieruchomości zachowują ważność, z wyjątkiem art. 953 § 1 pkt 5 KPC, który w dotychczasowej treści dawał potencjalnym nabywcom możliwość przeglądania w sądzie akt postępowania egzekucyjnego, zaś obecnie możliwość taka została wyłączona. Zamiast przeglądania akt postępowania, nabywca przed licytacją będzie mógł zapoznać się w sądzie wyłącznie z protokołem opisu i oszacowania. Argumentacją dla tej zmiany jest ochrona danych dłużnika. Dotychczasowa możliwość zapoznania z całością akt mogła bowiem prowadzić do niepotrzebnego pozyskiwania informacji o dłużniku przez osoby postronne.
Licytacja elektroniczna z ruchomości
Na koniec warto podkreślić, że przepisy o licytacji elektronicznej obowiązywały dotychczas i nadal obowiązują w odniesieniu do licytacji z ruchomości. Sprzedaż ruchomości w drodze licytacji elektronicznej uregulowana jest w Rozdziale 3 Działu I KPC dotyczącym egzekucji z ruchomości.
Podsumowanie
Wprowadzenie trybu elektronicznego, który tym razem objął sprzedaż nieruchomości w drodze licytacji pokazuje, że całkowita cyfryzacja usług publicznych staje się faktem. Co prawda, nie ma obowiązku prowadzenia przetargu w trybie elektronicznym, a o wyborze trybu nie decyduje komornik, a wierzyciel, jednak – w myśl nowych przepisów – wystarczy, że jeden z wierzycieli zdecyduje się na tryb elektroniczny, a wszyscy pozostali będą zobligowani. Powstaje zatem pytanie, czy decyzja jednego nie wyeliminuje pozostałych, mniej biegłych w obsłudze systemów elektronicznych. Jak do nowego trybu przygotują się komornicy, z uwzględnieniem ochrony danych osobowych licytantów oraz trybu prowadzenia przetargu oraz rozpatrywania skarg. Z pewnością więcej będzie można powiedzieć, po wejściu w życie nowych przepisów oraz po pierwszych licytacjach elektronicznych.
Przesunięcie zmian w KPA na 5.10.2021 r. nie rozwiązuje wątpliwości prawnych i dalszego prowadzenia postępowania administracyjnego na podstawie przepisów przejściowych
Postępowanie na podstawie przepisów przejściowych
Te zmiany w KPA, które są związane z przedmiotem ustawy o doręczeniach elektronicznych, dotyczą wprowadzenia do kodeksu publicznej usługi rejestrowanego doręczenia elektronicznego oraz publicznej usługi hybrydowej, o których mowa w tej ustawie. Wynikiem wprowadzenia zmian będzie niezwykle daleko idące przeobrażenie doręczenia pism w postępowaniu administracyjnym. Docelowo zasadą stanie się doręczenie pism przez organ administracji publicznej na adresy elektroniczne do doręczeń, a wyjątkiem będą inne sposoby doręczeń, w tym z wykorzystaniem publicznej usługi hybrydowej. W założeniu niemal całkowicie rezygnuje się z najbardziej rozpowszechnionego obecnie rozwiązania, w którym organ wysyła pismo papierowe korespondencją za pomocą operatora pocztowego.
Rozwiązania zawarte w ustawie o doręczeniach elektronicznych zaczną jednak obowiązywać z opóźnieniem, a to na mocy jej przepisów przejściowych. Najwcześniej, bo od 5.7.2022 r., zobowiązano m.in. organy administracji rządowej oraz jednostki budżetowe obsługujące te organy do stosowania przepisów o doręczeniu korespondencji z wykorzystaniem publicznej usługi rejestrowanego doręczenia elektronicznego lub publicznej usługi hybrydowej. Pierwotnie datą zaistnienia tego obowiązku był 1.10.2021 r.
Dla kolejnych siedmiu grup podmiotów publicznych ustalono różne, w tym jeszcze dłuższe okresy dostosowawcze. Przykładowo jednostki samorządu terytorialnego będą obowiązane stosować przepisy o publicznej usłudze rejestrowanego doręczenia elektronicznego od 1.1.2024 r., a o publicznej usłudze hybrydowej dopiero od 1.10.2029 r.
Powstaje pytanie, na podstawie jakich przepisów organ administracji publicznej będzie doręczał e-pisma między 5.10.2021 r. (dzień wejścia w życie ustawy) a dniem powstania obowiązku stosowania przepisów o publicznych usługach (rejestrowanego doręczenia elektronicznego oraz usłudze hybrydowej). Zmiany w KPA odwołujące się do wspomnianych usług zaczną bowiem obowiązywać właśnie 5.10.2021 r., a przecież regulacje prawne dotyczące tych rozwiązań (usług) – jak wspomniano powyżej – nie będą jeszcze obligować podmiotów publicznych.
Co prawda w dosyć zagmatwany sposób, ale częściowej odpowiedzi na tak zadane pytanie udzielają przepisy przejściowe w ustawie o doręczeniach elektronicznych. W art. 147 ust. 1 wprowadza się – do 30.9.2029 r. ‒ równoważność w skutkach prawnych doręczeń między podmiotami publicznymi z użyciem elektronicznych skrzynek podawczych (ESP) założonych na platformie ePUAP z doręczeniami za pomocą usługi rejestrowanego doręczenia elektronicznego. Inną konsekwencją jest wygaszanie do tej daty usługi ESP na ePUAP. W przypadku gdy ESP została założona w innym systemie niż ePUAP, kolejne przepisy przejściowe ustawy (art. 156‒157) pozwalają na doręczenie dokumentów na takie skrzynki podmiotów publicznych. W sumie na podstawie tych przepisów organ prowadzący postępowanie (jako podmiot publiczny) będzie mógł dalej doręczać swoje pisma na adresy ESP innych podmiotów publicznych.
Natomiast doręczenie przez organ e-pism innym podmiotom prawa (w tym obywatelom) do czasu rozpoczęcia obowiązywania nowych przepisów o publicznych usługach (rejestrowanego doręczenia elektronicznego oraz usłudze hybrydowej) będzie się częściowo odbywać w oparciu o inny przepis przejściowy, tzn. art. 158 ust. 1 ustawy o doręczeniach elektronicznych. W przepisie tym nakazuje się dalsze stosowanie „starych” przepisów KPA dotyczących doręczeń (tj. art. 39, art. 391, art. 40 § 4 oraz art. 46 § 4–9), aż do dnia zaistnienia obowiązku stosowania przez konkretną kategorię podmiotów publicznych nowych usług. Upraszczając, w okresie przejściowym organ do e-doręczeń będzie stosował dotychczasowe przepisy KPA, chociaż przy galimatiasie spowodowanym przez przepisy przejściowe nie możemy wykluczyć dalszych problemów z ustalaniem właściwych przepisów. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy podmiot publiczny posiada adres do doręczeń elektronicznych.
Wraz z upływem czasu i obejmowaniem kolejnych grup podmiotów publicznych obowiązkiem stosowania przepisów o publicznej usłudze rejestrowanego doręczenia elektronicznego oraz publicznej usłudze hybrydowej dojdzie do zjawiska dualizmu stosowanych przepisów postępowania. Podmioty już objęte obowiązkiem zastosowania usług będą stosowały nowe przepisy, zaś oczekujące jeszcze w kolejce do nałożenia obowiązku zastosują przepisy przejściowe, i ta sytuacja może potrwać do 1.10.2029 r.
Istotne zmiany od 5.10.2021 r.
Natomiast od 5.10.2021 r. bez żadnych ograniczeń zaczną obowiązywać dwie inne grupy zmian w KPA. Chociaż też dotyczą one informatyzacji, to nie są bezpośrednio związane z przedmiotem ustawy o doręczeniach elektronicznych i trudno uzasadnić, dlaczego właśnie w tej ustawie wprowadzono je do KPA.
Obie te grupy znajdują umocowanie w zasadzie ogólnej zawartej w art. 14 KPA i odnoszą się do:
- pisma i sposobu jego utrwalenia,
- automatyzacji czynności w postępowaniu.
W KPA rezygnuje się z konstrukcji formy załatwienia sprawy, która znajdowała się w kodeksie od jego początkowej wersji uchwalonej w 1960 r. i przynajmniej w zakresie „formy pisemnej” od początku korespondowała z przepisami prawa cywilnego dotyczącymi form czynności prawnej. W wyniku zmian KPA posługuje się nową siatką opierającą się na pojęciu „postać” (papierowa lub elektroniczna), w której utrwalane jest pismo (w znaczeniu: treść wyrażona za pomocą znaków pisma). Od 5.10.2021 r. prawo administracyjne procesowe oraz prawo cywilne będą się opierały na dwóch różnych siatkach, które w istocie dotyczą tego samego zagadnienia.
W KPA rezygnuje się również z pojęcia dokumentu elektronicznego, wprowadzonego nowelizacją z 2010 r., i konsekwentnie usuwa się je z niego. Argumentem podniesionym w uzasadnieniu projektu ustawy jest to, że zgodnie z przepisami o informatyzacji dokument elektroniczny to dane, które wcale nie muszą być wyrażone pismem w postaci elektronicznej, ale może to być też nagranie dźwiękowe, nagranie wideo, baza danych itd.
W noweli potwierdzony został zatem prymat pisma w komunikacji w postępowaniu jako sposobu prowadzenia i załatwiania indywidualnej sprawy administracyjnej. Nawet tzw. nieformalne załatwienie sprawy, o którym mowa w art. 14 §2 KPA, musi docelowo znaleźć swój wyraz w sporządzonych pismem protokole lub adnotacji. Jeszcze półtora roku temu nie zgłaszałbym żadnych uwag do takiego podejścia, ale wydaje się, że stan epidemii powinien skłonić nas do refleksji, czy rzeczywiście niezbędny jest warunek posługiwania się pismem w każdej czynności. W obecnej sytuacji niektóre czynności w postępowaniach następują na odległość z wykorzystaniem transmisji audiowizualnej, co zostało w szczególności dopuszczone w jednej ze specustaw (art. 15 pkt 3 zzzzzn ustawy z 2.3.2020 r. o szczególnych rozwiązaniach).
Biorąc pod uwagę wszystkie rodzaje postępowań organów państwa w sprawach indywidualnych, postępowania określone w KPA ze swojej natury powinny być najbardziej odformalizowane i uproszczone. Zmiany w nich powinny reagować na bieżące wyzwania stojące przed administracją publiczną, a takim wyzwaniem są sytuacje nadzwyczajne wymagające zdalnego komunikowania się czy też szybkiego reagowania. Stąd też zadaję pytania, czy na pewno w każdej czynności procesowej mającej znaczenie dla sprawy niezbędne jest docelowe jej utrwalenie na piśmie, czy też na rzecz prostoty i szybkości postępowania nie można ograniczyć tej zasady na rzecz utrwalonego nagrania audiowizualnego. Mogłoby to dotyczyć chociaż niektórych czynności (np. zdalnego składania dodatkowych wyjaśnień) i następować tylko w szczególnych sytuacjach, oczywiście z zapewnieniem gwarancji procesowych ich uczestnikom. Nic nie wskazuje na to, żeby to pytanie postawili sobie twórcy ustawy.
Jeszcze dalej idące konsekwencje może mieć nowa zasada wyrażona w art. 14 § 1b KPA, tj. zasada autonomicznego działania systemu teleinformatycznego w postępowaniu. Tak należy bowiem zakwalifikować ten przepis, mimo że został umieszczony w art. 14 KPA, kreującym dotychczas zasadę pisemności dotyczącą innego zagadnienia niż nowy przepis.
Według wprowadzanego przepisu sprawy mogą być załatwiane z wykorzystaniem pism generowanych automatycznie (tj. bez udziału człowieka). W takim przypadku nie stosuje się przepisów o podpisywaniu pisma przez pracownika organu administracji publicznej, a pismo takie jest jedynie opatrywane kwalifikowaną pieczęcią elektroniczną organu, co również jest procesem automatycznym.
Tak sformułowana regulacja prawna powoduje wątpliwości. Skoro art. 14 § 1b KPA dopuszcza „automatyczne generowanie” każdego pisma w postępowaniu, a przecież pismo odzwierciedla czynność w postępowaniu, to można twierdzić, że pozwala się także automatyzować każdy akt administracyjny (w tym decyzję). Osobiście nie zgadzam się z takim podejściem, ponieważ ze względu na stopień ingerencji w prawa stron postępowania to prawodawca w przepisach prawa administracyjnego materialnego powinien kwalifikować do automatyzacji konkretny rodzaj decyzji administracyjnej poprzez kompetencję do wydawania takich decyzji. Automatyzacja rozstrzygnięć może bowiem w konkretnych przypadkach kolidować z innymi zasadami zawartymi w KPA, w tym obowiązkami organu: dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego (art. 7 KPA) i wyjaśniania stronom przesłanek, którymi się kieruje (art. 11 KPA), czy też prawem strony do czynnego udziału w postępowaniu (art. 10 KPA). Od 5.10.2021 r. nowy przepis może natomiast znaleźć znaczące zastosowanie do innych niż orzecznicze czynności w postępowaniu (np. wezwań czy zawiadomień).
Ponadto ewentualne wykorzystanie art. 14 § 1b KPA do automatycznego rozstrzygania spraw indywidualnych osób fizycznych naruszy RODO. W art. 22 ust. 1 RODO przyznaje się osobie, której dane dotyczą, prawo niepodlegania takim decyzjom. Co prawda to prawo nie ma zastosowania, gdy automatyczna decyzja jest dozwolona prawem krajowym, ale tylko wówczas, gdy prawo to jednocześnie przewiduje właściwe środki ochrony praw, wolności i prawnie uzasadnionych interesów osoby, której dane dotyczą (tak art. 22 ust. 2 lit. b RODO). Tymczasem zarówno w art. 14 § 1b, jak i w innych przepisach kodeksu nie przewiduje się jakichkolwiek szczególnych środków przeznaczonych dla osób, których dotyczą zautomatyzowane decyzje.
Czy uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne przyjmie się na stałe?
Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne (dalej jako: UPR) jest postępowaniem o zatwierdzenie układu (dalej jako: PZU), ale prowadzonym z odmiennościami wynikającymi z DopłKredBankCOVID19U. W ramach UPR postępowanie to jest wszczynane po zawarciu umowy o sprawowanie nadzoru nad przebiegiem postępowania z osobą posiadającą licencję doradcy restrukturyzacyjnego, przekazaniem mu spisu wierzytelności, spisu wierzytelności spornych oraz planu restrukturyzacyjnego, a przede wszystkim – z momentem dokonania obwieszczenia w MSiG o otwarciu tego postępowania.
Od dnia tego obwieszczenia dłużnik ma czteromiesięczny termin na złożenie wniosku o zatwierdzenie układu. W tym czasie dłużnik musi przekonać swoich wierzycieli, aby obdarzyli go, wyważonym odpowiednią ilością kapitału i liczby głosów, kredytem zaufania pozwalającym na przyjęcie układu. Inaczej postępowanie zostaje umorzone z mocy prawa. W przypadku dużej liczby wierzycieli czas ten niekiedy okazuje się niewystarczający. Jednakże jak pokazała praktyka, odsetek zawieranych układów w ramach UPR w porównaniu do PZU jest znacznie większy.
UPR pozwala szybko zabezpieczyć dłużnika, gdyż już z momentem obwieszczenia, zawieszeniu z mocy prawa ulegają postępowania egzekucyjne dotyczące wierzytelności objętej układem z mocy prawa, a wszczęcie egzekucji o taką wierzytelność oraz wykonanie postanowienia o zabezpieczeniu roszczenia lub zarządzenia zabezpieczenia są niedopuszczalne. Ponadto po otwarciu UPR istnieje też zakaz wypowiadania bez zgody nadzorcy układu kluczowych dla jego działalności umów skatalogowanych w Prawie restrukturyzacyjnym (tj. art. 256 PrUpad). Praktyka pokazała jednak, że jest to rozwiązanie niewystarczające dla dłużników – pozostające w mocy zajęcia rachunków bankowych czy wierzytelności często są ogromną przeszkodą w przywróceniu w trakcie postępowania płynności przedsiębiorstwa.
Wskazana ochrona w ramach UPR budzi też szereg wątpliwości po stronie zabezpieczenia interesu wierzycieli – czy i na ile może to być sposób wykorzystywany przez nierzetelnych dłużników, tylko po to, aby tymczasowo zabezpieczyć się przez egzekucją. Ustawodawca zapewnił jednak takie narzędzie, jakim jest możliwość uchylenia skutków obwieszczenia. Jednak jak pokazał upływ czasu rozwiązanie to jest mało efektywne, albowiem częstokroć rozpoznanie wniosku o uchylenie skutków obwieszczenia trwa na tyle długo, iż do tego czasu może upłynąć już znaczna część postępowania. Jednakże z danych na podstawie obwieszczeń publikowanych w Monitorze Sądowym i Gospodarczym wynika, że w 2020 r. uchylenia takie było garstką wśród postępowań w których jednak układ udało się zawrzeć. Dlatego można wysnuć wniosek, że jednak według ogólnej liczby otwieranych postępowań UPR jest mało przypadków, gdzie ta ścieżka byłaby nadużywana.
Wprowadzenie rozwiązań zaproponowanych w ramach uproszczonej restrukturyzacji było doskonałym poligonem doświadczalnym przed wdrożeniem dyrektywy w sprawie ram restrukturyzacji zapobiegawczej, która ma zostać implementowana do polskiego porządku prawnego do 17.7.2021 r.
Duże zainteresowanie tą formą restrukturyzacji spowodowało, że trwają prace legislacyjne w celu wprowadzenia założeń UPR do przepisów Prawa restrukturyzacyjnego na stałe – zgodnie z projektem ustawy o zmianie ustawy o Krajowym Rejestrze Zadłużonych oraz niektórych innych ustaw. Projekt nowelizacji Prawa restrukturyzacyjnego zakłada wykorzystanie sprawdzonych już w ostatnim roku rozwiązań uproszczonej restrukturyzacji i zaimplementowanie ich do postępowania o zatwierdzenie układu z kilkoma modyfikacjami. Zmiany te mają wejść w życie 1.12.2021 roku, zaś przepisy DopłKredBankCOVID19U będą obwiązywały (po przedłużeniu, co uchwalił już Senat) do 30.11.2021 r.
Z najciekawszych modyfikacji w ramach nowego PZU można wskazać, że przewiduje się zwiększenie ochrony dłużnikowi. Nie dość, że tak samo jak w UPR dłużnik miałby ochronę przed egzekucją (wierzytelności układowych) oraz wypowiedzeniem kluczowych dla niego umów, to jeszcze dodatkowo niedopuszczalne byłoby prowadzenie jej w zakresie jakichkolwiek wierzytelności, tj. tak objętych, jak i nieobjętych układem. Co jeszcze bardziej istotne, projekt zakłada również możliwość uchylenia zajęć dokonanych w postępowaniu egzekucyjnym lub zabezpieczającym. W UPR brak możliwości uchylenia zajęć stanowi istotny mankament w zakresie prowadzenia efektywnej restrukturyzacji. Natomiast co do zakazu wypowiadania umów, oprócz tych skatalogowanych w ustawie byłby też zakaz wypowiadania innych umów o podstawowym znaczeniu dla prowadzenia przedsiębiorstwa dłużnika.
W ramach nowego PZU (odmiennie jak dotychczas w UPR) nie będzie ograniczeń w zakresie regulowania przez dłużnika tych wierzytelności, które pozostają objęte układem. Pozostawienie tego rozwiązania z obecnego postępowania o zatwierdzenie układu należy odczytywać pozytywnie, gdyż dokonanie uelastycznienia płatności na rzecz wierzycieli w sytuacji, w których może być to niezbędne np. w celu pozyskania nowych kontraktów (jak chociażby płatności publicznoprawnych w celu możliwości uzyskania stosownych zaświadczeń aby móc brać udział w zamówieniach publicznych) lub też w celu wykonania danej umowy (np. płatności rat leasingu, aby umożliwić wykup przedmiotu leasingu).
Udoskonalenie postępowania o zatwierdzenie układu ma przede wszystkim na celu szybkie i efektywne przeprowadzenie restrukturyzacji. Skorzystanie z doświadczeń jakie przyniosło roczne stosowanie uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego ma być odpowiedzią na realne problemy finansowe podmiotów gospodarczych oraz jednocześnie stanowić remedium dla przeciążonych sądów restrukturyzacyjnych.
Dlaczego politycy potrzebują progresywnych i skomplikowanych podatków dochodowych?
Nie ma wątpliwości, że podatki powinny spełniać przede wszystkim funkcję fiskalną – zapewnienie wpływów na pokrycie wydatków państwa. Powszechnie przyjmuje się również funkcję stymulacyjną oraz redystrybucyjną, choć istnieje duża rozbieżność poglądów co do zakresu tej ostatniej.
Współczesne podatki dochodowe są przede wszystkim potrzebne politykom i urzędnikom. Podatki dochodowe dają niekończące się możliwości dyskusji: dlaczego należy opodatkować złe korporacje (zwłaszcza banki), które unikają opodatkowania; jakie powinny być stawki podatkowe; komu przysługuje prawo do podatku liniowego; jakie powinny być zwolnienia, ulgi podatkowe oraz wysokość kwoty wolnej od opodatkowania i wiele innych. To politycy decydują, jakie korzyści odniosą ich grupy wyborcze. Podatki stają się tematem populistycznych manifestów. Bez podatków dochodowych oraz ich skomplikowanych regulacji, administracja podatkowa byłaby wielokrotnie mniejsza i nie miałaby tak uznaniowej władzy.
Najbardziej chwytliwym hasłem propagandowym jest wyższe, w tym progresywne, opodatkowanie bogatych i transfer do biedniejszych. Jest to tylko tak samo nośne medialne jak równie nieprawdziwe twierdzenie, co najmniej z kilku powodów.
(Nie)sprawiedliwy polski podatek dochodowy od osób fizycznych na Ksiegarnia.beck.pl Sprawdź
Po pierwsze, progresywne opodatkowanie (dodatkowa składka NFZ) dotyczy wybranych źródeł przychodów. Prowadzi to do nierównego opodatkowania równego dochodu. Należy zwłaszcza zwrócić uwagę na wyższe opodatkowanie dochodów z pracy (działalności wykonywanej osobiście). Już samo obliczenie wysokości dochodu prowadzi do ustalenia wyższej podstawy opodatkowania (m.in. limitowane niskie koszty uzyskania). Taka konstrukcja obliczenia dochodu, a następnie jego progresywne opodatkowanie skutkuje nie tylko do dyskryminacją osób podejmujących zwiększony wysiłek celem uzyskania wyższych zarobków, ale także zachęca do unikania opodatkowania, poprzez ucieczkę w szarą strefę bądź reklasyfikacji przychodów do innych źródeł (zwłaszcza działalności gospodarczej opodatkowanej podatkiem liniowym). Dyskryminacyjny podział na źródła przychodu a następnie progresywne opodatkowanie skutkuje bardzo różną wysokością ciężarów podatkowych, które nie nawiązują do zdolności ich poniesienia. Prześledźmy to na jednej z możliwych sytuacji:
PODZIAŁ NA ŹRÓDŁA PRZYCHODÓW. PRZYKŁAD. |
|
Dochody z pracy
Osoba fizyczna uzyskała w roku podatkowym 2.000.000 zł dochodu z pracy najemnej Podatek: skala progresywna + danina solidarnościowa. Brak kwoty wolnej od opodatkowania. Łączne opodatkowanie: 627.170 zł + danina 40.000 = 667.170 zł. Różnica: 312.870,12 zł.
|
Dochody z pracy, kapitału i najmu mieszkań
Osoba fizyczna w roku podatkowym osiągnęła łącznie 2.000.000 zł dochodu: 1) z pracy 85.000 zł 2) z kapitału 1.000.000 zł 3) z najmu 915.000 zł Podatki Ad. 1. 17% i kwota wolna = 13.924.88 zł Ad. 2. 19% = 190.000 zł Ad. 3. Ryczałt 8,5% + 12,5% = 8.500 + 101.875 = 110.375 zł Łączne opodatkowanie: 314.299,88 zł. |
Powyższe nieuzasadnione różnicowanie wysokości podatku ulegnie jeszcze zwiększeniu po wprowadzeniu składki na NFZ w wysokości 9% dochodu. W podanym przykładzie oznacza wzrost obciążeń dla dochodów z pracy o 180.000 zł, a tym samym różnica w wysokości podatku, zamiast 312.870,12 zł wyniesie 492.870 zł. Sytuacja podatnika uzyskującego dochody z trzech źródeł przychodów nie ulegnie zmianie. Dlaczego? Widocznie politycy nie lubią tych, którzy własną pracą osiągnęli sukces.
Po drugie, trudno ustalić prosty wzrost efektywnego opodatkowania wraz ze wzrostem dochodu, albowiem mamy wiele ulg, zwolnień i preferencji podatkowych. Nie tylko komplikuje to system podatkowy, ale przede wszystkim prowadzi do niesprawiedliwego opodatkowania osób o podobnej wysokości dochodu, w sytuacji gdy niektóre osoby mają prawo do różnych preferencji. Co z kolei będzie prowadzić do prób unikania jego zapłaty, także poprzez reklasyfikację dochodów do innego źródła przychodów.
Po trzecie nie ma prostej odpowiedzi jak ustalić przedziały skali podatkowej i jakie stawki zastosować. Dobrym tego przykładem jest zamrożenie od 2008 r. progu dla drugiego przedziału skali podatkowej, dzięki czemu wyższe podatki płacą osoby o tym samym albo niższym poziomie zamożności.
Rok | Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku za dany rok
|
Przeciętne roczne wynagrodzenie | Podstawa opodatkowania | Relacja pomiędzy przeciętnym rocznym wynagrodzeniem do podstawy opodatkowania |
2008 | 3 174,08 zł | 38 088,96 | 85 528 | 44,5% |
2009 | 3 319,88 zł | 39 838,56 | 85 528 | 46,6% |
2010 | 3 434,62 zł | 41 215,44 | 85 528 | 48,2% |
2011 | 3 604,68 zł | 43 256,16 | 85 528 | 50,6% |
2012 | 3 728,36 zł | 44 740,32 | 85 528 | 52,3% |
2013 | 3 837,20 zł | 46 046,40 | 85 528 | 53,9% |
2014 | 3 980,24 zł | 47 762,88 | 85 528 | 55,8% |
2015 | 4 121,41 zł | 49 456,92 | 85 528 | 57,8% |
2016 | 4 277,03 zł | 51 324,36 | 85 528 | 60,0% |
2017 | 4 530,47 zł | 54 365,64 | 85 528 | 63,6% |
2018 | 4 852,29 zł | 58 227,48 | 85 528 | 68,1% |
2019 | 5 167,98 zł | 62 015,76 | 85 528 | 72,5% |
2020 | 5 411,45 zł | 64 937,40 | 85 528 | 75,9% |
Po czwarte brak prostej odpowiedzi jaka powinna być kwota wolna od opodatkowana i czy powinna przysługiwać wszystkim podatnikom oraz jak opodatkować rodziny (rodzaje ulg i preferencji). W wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 28 października 2015 r. zwrócono uwagę, że ustawodawca musi mieć na uwadze aby wysokość kwoty zmniejszającej podatek nie była nieadekwatna do jakichkolwiek parametrów gospodarczych. Zasady sprawiedliwości podatkowej i sprawiedliwości społecznej, a także inne zasady Konstytucji nakazują wprowadzenie mechanizmu korygowania, który zagwarantuje adekwatność tej kwoty do celu, w jakim została ustanowiona. W szczególności ustawodawca powinien określić wskaźniki o charakterze ekonomicznym i społecznym, dzięki którym będzie można określić zobowiązanie podatkowe w taki sposób, by korespondowało to ze zdolnością podatnika do jego wypełnienia. Konsekwencją wprowadzonych od 2017r. zmian jest wyłączenie z opodatkowaniem dochodu poniżej 8000 zł. Powyżej tego progu kwota wolna ulega zmniejszeniu. Dla dochodu powyżej 127.000 zł nie ma możliwości pomniejszenia podatku. Odliczenie od podstawy do 8.000 zł, które skutkuje brakiem opodatkowania dochodu, nie powoduje opodatkowania dochodu niezbędnego na pokrycie minimalnych kosztów biologicznego przeżycia (próg ubóstwa). Jak wynika bowiem z raportu Instytutu Pracy i Spraw socjalnych w 2019r. minimum socjalne dla rodziny z jednym młodszym dzieckiem wyniosło 3005,88 zł (1001,96 zł na osobę),
z dzieckiem starszym 3199,09 zł (1066,35 zł na osobę), w gospodarstwie 1-osobowym, dla osoby w wieku produkcyjnym minimum to oszacowano na 1212,59 zł, a dla samotnego emeryta na 1191,40 zł. Tym samym kwota dochodu nie podlegającego opodatkowaniu powinna oscylować między 12.023,52 zł a 14.551,08 zł. Przyjmując z kolei jako kryterium minimalne wynagrodzenie kwota wolna powinna w 2021r. wynosić minimum 25.992 zł (wynagrodzenie brutto minus składki pracownika = 2166×12 mies.).
Dlatego zasadne jest podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30.000 zł, a także podniesienie progu podatkowego do co najmniej 120.000 zł. Jednak te zmiany stanowią jedynie przywrócenie zasad sprawiedliwego opodatkowania. Nie są zatem przełomowe, a tym bardziej nie są prezentem od rządzących.
Należy zatem wskazać, że bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe, jest wprowadzenie sprawiedliwego podatku dochodowego. Jedynie prosty, niedyskryminujący niektórych źródeł przychodów, a tym samym proporcjonalny podatek dochodowy, bez szerokiego katalogu zwolnień, mógłby przybliżać nas do realizacji idei sprawiedliwego opodatkowania.
Należy zwrócić uwagę na dwie okoliczności przesądzające o politycznym wymiarze znacznego podniesienia obciążenia dochodów przedsiębiorców. Podatki dochodowe są przerzucalne, co oznacza, że koszt ich wprowadzenia odczują konsumenci. Przedsiębiorcy będą musieli „odrobić” straty poprzez zapłatę wyższego podatku. Tym samymi podatnicy, którzy nie będą potrafili bądź chcieli unikać wyższych obciążeń, będą próbowali przerzucać choćby część podatku na odbiorców. Doprowadzi to do zwiększenia wydatków najbiedniejszych grup społecznych.
Jednak największe znaczenie ma porównanie z wysokością podatków dochodowych w krajach ościennych. Wprowadzenie progresywnego opodatkowania wraz ze wzrostem innych obciążeń publicznoprawnych spowoduje masową ucieczkę podatników, zwłaszcza przedsiębiorców. Jeżeli porównamy stawki w krajach grupy wyszehradzkiej – od 15% do 25%, a także ułatwienia w rozliczaniu kosztów oraz przyjazny system podatkowy to nie można się dziwić już funkcjonującej ogromnej liczbie polskich firm, także prowadzonych przez osoby fizyczne w innych państwach. Wprowadzenie progresji sięgającej 45% (32% PIT+9% składka NFZ+4%danina solidarnościowa) oznacza masową ucieczkę podatników zagranicę.
Politycy zwykle bagatelizują ryzyko emigracji podatkowej, twierdząc że dotyczyć to będzie niewielkiej grupy podatników. Niestety od dawna twierdzenie to nie jest prawdziwe. Zapewne tylko kilku, może kilkunastu podatników uzyska rezydencją podatkową w Szwajcarii lub Monako (wielu już ją uzyskało). Jednak swoboda prowadzenia działalności umożliwia niższe opodatkowanie. Emigracja podatkowa do krajów sąsiednich jak Czechy czy Słowacja jest bardzo prosta, a uzyskanie rezydencji podatkowej na Cyprze ze stawką 0%, czy prowadzenie działalności gospodarczej w Czarnogórze ze stawką 9% jest we współczesnych czasach banalnie łatwe!
Oznacza to, że podatek progresywny (dodatkowa składka NFZ) nie dotknie najbogatszych Polaków, a wręcz doprowadzi do erozji bazy podatkowej. Kto zatem poniesie rzeczywiste koszty politycznej zmiany? Przede wszystkim osoby o średnich dochodach, które nie mają możliwości ucieczki za granicę: osoby zatrudnione na etatach, personel średniego szczebla, specjaliści, osoby nie korzystające z preferencji dla wielodzietnych rodzin.
Wprowadzenie skomplikowanego systemu progresywnego opodatkowania (także poprzez uzależnienie składek NFZ od wysokości dochodu) prowadzić będzie do jeszcze większego nierespektowania zasady sprawiedliwości podatkowej. Poza realizacją populistycznych haseł politycznych nie przyniesie w dłuższej perspektywie efektywnego zwiększenia wpływów podatkowych, a pobór podatku stanie się jeszcze bardziej skomplikowany i kosztowny.
Warto podkreślić, że już obecne opodatkowanie progresywne tylko niektórych rodzajów dochodów jest sprzeczne z Konstytucją RP. Po wprowadzeniu zapowiedzianych zmian (w tym dodatkowej składki NFZ) podatek dochodowy od osób fizycznych stanie się jeszcze bardziej niesprawiedliwy.
Prawo nowych technologii – zmiany oraz nowe inicjatywy legislacyjne w 2021 r.
Europejski kodeks łączności elektronicznej i projekt Prawa komunikacji elektronicznej
21.12.2020 r. upłynął termin implementacji Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/1972 z 11.12.2018 r. ustanawiającej Europejski kodeks łączności elektronicznej (EKŁE). Obecnie trwają prace nad transpozycją przepisów EKŁE do polskiego porządku prawnego. Ma to zostać dokonane w dwóch aktach prawnych: Prawie komunikacji elektronicznej (PKE) oraz ustawie o przepisach wprowadzających ustawę ‒ Prawo komunikacji elektronicznej. Ostatnie wersje projektów tych aktów prawnych pochodzą z 25.3.2021 r.
Prawo komunikacji elektronicznej ma zastąpić dotychczasową ustawę ‒ Prawo telekomunikacyjne (Dz.U. Nr 171, poz. 1800 z późn. zm.). W nowym prawie poszerzony zostanie zakres przedmiotowy tej regulacji poprzez objęcie nią również podmiotów nieświadczących usług telekomunikacyjnych. Chodzi w szczególności o dostawców usług Over-the-top (OTT), określanych w projekcie jako dostawcy usług komunikacji interpersonalnej (art. 2 pkt 77 pkt b projektu PKE z 25.3.2021 r.). W konsekwencji reżimem właściwym dla usług komunikacji elektronicznej objęci będą dostawcy takich usług, jak: poczta elektroniczna, komunikatory internetowe czy czaty grupowe. W dotychczasowym stanie prawnym do ich działalności stosowały się tylko przepisy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Istotną zmianą będzie również całościowe uregulowanie w Prawie komunikacji elektronicznej zasad marketingu elektronicznego, jak również stosowania różnych technologii „śledzących” użytkowników sieci (art. 393‒394 projektu PKE z 25.3.2021 r.). Do tej pory przepisy te znajdowały się zarówno w Prawie telekomunikacyjnym, jak i ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Istotnym novum jest również poszerzenie kompetencji regulatora ‒ Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ‒ między innymi w zakresie nakładania kar pieniężnych jako sankcji administracyjnych (art. 441 i n. projektu PKE z 25.3.2021 r.).
Uchwalenie ustawy ‒ Prawo komunikacji elektronicznej oraz ustawy wprowadzającej PKE planowane jest w pierwszej połowie 2021 r., w projekcie przewidziano 6-miesięczne vacatio legis od daty ogłoszenia PKE.
Projekt nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa
W chwili obecnej prowadzone są prace nad projektem nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (nowelizacja KSC). Mają one istotne znaczenie dla podmiotów świadczących różne usługi z zakresu nowych technologii. Jako tzw. dostawcy usług cyfrowych są oni bowiem często podmiotami wchodzącymi w skład systemu cyberbezpieczeństwa. Przykładem są dostawcy usług chmury obliczeniowej, wymieni w załączniku nr 2 do ustawy o KSC.
Ostatnia wersja projektu nowelizacji KSC pochodzi z 20.1.2021 r. Najważniejsze zmiany w niej przewidziane to:
- a) uregulowanie w ustawie zasad funkcjonowania tzw. SOC, a więc zespołu pełniącego funkcję operacyjnego centrum bezpieczeństwa w danym podmiocie (projektowany art. 14 i n. ustawy o KSC). Obowiązek powołania SOC dotyczy operatorów usług kluczowych. Zespoły te mogą funkcjonować zarówno wewnątrz struktury operatora, jak i na podstawie umowy dotyczącej prowadzenia SOC na zlecenie (outsourcing);
- b) uregulowanie w ramach ustawy ISAC – centrum wymiany i analizy informacji na temat podatności, cyberzagrożeń i incydentów, funkcjonujące w celu wspierania podmiotów krajowego systemu cyberbezpieczeństwa (projektowany art. 3b ustawy o KSC);
- c) nadanie kolegium ds. cyberbezpieczeństwa kompetencji w sprawie oceny ryzyka dostawcy sprzętu lub oprogramowania istotnego dla cyberbezpieczeństwa podmiotów krajowego systemu cyberbezpieczeństwa (projektowany art. 66a i n. ustawy o KSC).
W projekcie nowelizacji KSC przewidziano jej wejście w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia (art. 5 projektu nowelizacji z 20.1.2021 r.), jej uchwalenie planowane jest w 1. połowie 2021 r.
Dyrektywa audiowizualna i projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji
Do 20.9.2020 r. do polskiego prawa powinna zostać implementowana dyrektywa 2018/1808 Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z 14.11.2018 r. zmieniająca dyrektywę 2010/13/UE w sprawie koordynacji niektórych przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych państw członkowskich dotyczących świadczenia audiowizualnych usług medialnych (tzw. dyrektywa o audiowizualnych usługach medialnych, zwana dalej dyrektywą 2018/1808). Terminu implementacji nie dotrzymał jednak polski ustawodawca. W chwili obecnej trwają intensywne prace nad przyjęciem postanowień dyrektywy 2018/1808 w ramach projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji (nowelizacja urt). Obecnie konsultowany projekt, opracowany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzi z 3.3.2021 r.
Z punktu widzenia prawa nowych technologii kluczowe znaczenie ma objęcie regulacją znowelizowanej urt nowej kategorii przedsiębiorców ‒ dostawców „usług platformy udostępniania wideo” (projektowany art. 22a urt). Chodzi w szczególności o platformy internetowe, poprzez które udostępniane są przez użytkowników audycje lub materiały wideo w celach informacyjnych, edukacyjnych i rozrywkowych (user-generated content). Nowa regulacja obejmie przy tym tylko te platformy (serwisy społecznościowe), których zasadniczą funkcją jest dostarczanie tego rodzaju treści.
W projekcie nowelizacji urt na dostawców platform udostępniania wideo nałożono szczególne obowiązki w zakresie ochrony przed szkodliwymi treściami, tj.: a) ochrony małoletnich przed treściami szkodliwymi dla ich rozwoju fizycznego, psychicznego czy moralnego oraz b) ochrony ogółu społeczeństwa przed treściami nawołującymi do przemocy lub nienawiści czy przed treściami, których rozpowszechnianie jest niezgodne z prawem (projektowany art. 47o). Dostawca platformy udostępniania wideo zobowiązany jest do stosowania środków przeciwdziałających udostępnianiu tego rodzaju treści.
Na dostawców internetowych platform wideo nałożono także obowiązki w zakresie przekazów handlowych. Projektowany art. 47r ust. 1 urt zobowiązuje w szczególności do stosowania niektórych regulacji dotyczących przekazów handlowych, do których stosowania zobowiązani są już obecnie dostawcy usług medialnych. Chodzi w szczególności o odpowiednie stosowanie przepisów art. 16 ust. 1, art. 16b ust. 1–3, art. 16c pkt 1 oraz art. 17b ustawy o radiofonii i telewizji.
Dostawców platform wideo zobowiązano również, aby sporządzane przez nich regulaminy świadczenia usług zawierały dodatkowe – w stosunku do art. 8 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną – postanowienia (projektowany art. 47s urt).
Konsekwencją proponowanych zmian jest również odpowiednie poszerzenie kompetencji Prezesa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiTV), między innymi w zakresie rozstrzygania spraw, których przedmiotem jest blokowanie treści na internetowych platformach wideo (projektowany art. 47u ust. 6).
Zgodnie z art. 7 projektu nowelizacji urt z 3.3.2021 r. zasadnicza część przepisów tej ustawy ma wejść w życie po upływie 14 dni od jej ogłoszenia.
Projekt rozporządzenia UE o e-prywatności
10.2.2021 r. Rada Unii Europejskiej osiągnęła porozumienie w sprawie projektu rozporządzenia w sprawie prywatności i łączności elektronicznej (Rozporządzenie o e-Prywatności). To krok milowy w kierunku uchwalenia regulacji określanej jako RODO Internetu. Finalny tekst projektu rozporządzenia będzie teraz wypracowywany z Parlamentem UE w ramach tzw. trilogu.
Najważniejsze obszary regulowane projektem Rozporządzenia o e-Prywatności to:
- objęcie rygorystyczną ochroną metadanych „generowanych” w związku z transmisją komunikatów w sieciach (np. informacje związane z przesyłem);
- ochrona prywatności w związku ze stosowaniem rozwiązań Machine-to-Machine (M2M), w tym w zakresie Internetu rzeczy (IoT);
- ochrona praw użytkowników w związku ze stosowaniem plików cookies lub podobnych identyfikatorów, a także technologii „śledzących” użytkowników sieci (art. 8 projektu z 10.2.2021 r.);
- zasady prowadzenia marketingu bezpośredniego w sieciach komunikacji elektronicznej.
Rozporządzenie o e-Prywatności będzie miało fundamentalne znaczenie dla przetwarzania danych osobowych w Internecie, mając charakter lex specialis w stosunku do przepisów RODO. W projekcie rozporządzenia przewidziano 2-letni okres dostosowawczy do jego wymogów (art. 29 ust. 2 projektu rozporządzenia z 10.2.2021 r.).
Podsumowanie
Pandemia COVID-19 uwypukliła znaczenie regulacji w zakresie prawa nowych technologii. Zebrane w tym okresie doświadczenia stały się katalizatorem zmian już istniejącego prawa, jak i opracowywania zupełnie nowych aktów prawnych. W najbliższej przyszłości należy więc spodziewać się kolejnych, poza opisanymi powyżej, inicjatyw legislacyjnych dotyczących nowych technologii.
Praca zdalna jako fenomen zatrudnienia w pandemii COVID-19
Praca zdalna
Rozwiązanie takie, nawet jeżeli potencjalnie ma charakter długofalowy, nie może być traktowane jako model docelowy, chociażby ze względu na wskazane wyżej ograniczenia czasowe. Mając to na uwadze, rząd przygotował projekt nowych przepisów, które na stałe miałyby wprowadzić ten sposób organizacji pracy do polskiego porządku prawnego. Planuje się bowiem zastąpienie obecnie obowiązujących przepisów rozdziału II b działu drugiego ustawy z 26.6.1974 r. ‒ Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1320 ze zm., dalej: KP, dotyczących telepracy nowym rozdziałem II c dotyczącym pracy zdalnej. Kwestia ta jest obecnie przedmiotem konsultacji partnerów społecznych, jednak mimo początkowego optymizmu co do ich pozytywnego rezultatu rozmowy ugrzęzły w martwym punkcie i nie wiadomo, w jakim ostatecznie kierunku pójdą dalsze prace legislacyjne.
Dlatego też, ponieważ od wielu lat zajmuję się problematyką zatrudnienia, i to zarówno od strony prawa, jak i zarządzania, w niniejszym felietonie chciałbym zabrać głos w tej dyskusji, patrząc na to zagadnienie z szerszej perspektywy.
I tak nie ulega dla mnie wątpliwości, że pracę zdalną wykonują obecnie i będą wykonywać w przyszłości osoby zatrudnione zarówno w ramach stosunków pracy, jak i cywilnoprawnych (w tym samozatrudnieni). A ponieważ skala tego zjawiska jest w obydwu grupach bardzo duża, a problemy, które należy rozwiązać, w większości przypadków nie wynikają z samej podstawy prawnej zatrudnienia, dlatego, moim zdaniem, uregulowanie pracy zdalnej powinno, ze względu na jej powszechny charakter, mieć miejsce nie w Kodeksie pracy, ale w odrębnej ustawie. (Jako wzór takiej regulacji można potraktować ustawę z 9.7.2003 r. o zatrudnianiu pracowników tymczasowych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1563 ze zm.).
Uważam, że ustawa taka stanowiłaby przejaw występującej w doktrynie koncepcji prawa zatrudnienia, które w przyszłości mogłoby zostać skodyfikowane w Kodeksie zatrudnienia zastępującym Kodeks pracy. Przy takim podejściu, za którym się zdecydowanie opowiadam, do czasu wydania nowego kodeksu ustawa taka powinna obejmować pracę zdalną w szerokim tego słowa znaczeniu, uwzględniając aktualne przepisy dotyczące telepracy oraz nieco zapomnianej pracy nakładczej, uregulowanej w rozporządzeniu Rady Ministrów z 31.12. 1975 r. w sprawie uprawnień pracowniczych osób wykonujących pracę nakładczą (Dz.U. z 1976 r. Nr 3, poz. 19 ze zm.). A contrario nie powinna ona ze względu na zupełnie inne cechy dotyczyć pracowników mobilnych.
Taka szeroka definicja oznacza, że należałoby na początku uregulować w sposób ramowy kwestie wspólne dla wszystkich przypadków stosowania pracy zdalnej, a w pierwszym rzędzie minimalne wymogi, jakie należy spełnić, aby móc wykonywać taką pracę (umiejętności i możliwości techniczne oraz lokalowe zatrudnionego do wykonywania takiej pracy). Inne wymogi wspólne powinny dotyczyć minimalnych standardów w zakresie bhp, bowiem już dzisiaj odpowiedzialność za właściwe warunki pracy spoczywa zarówno na pracodawcach w rozumieniu KP, jak i podmiotach zlecających pracę na podstawie umów prawa cywilnego, o czym jednoznacznie stanowi art. 304 KP. Kolejną kwestią, którą należałoby uregulować niezależnie od podstawy prawnej zatrudnienia/współpracy, jest sposób zapewnienia narzędzi i materiałów potrzebnych do wykonywania pracy zdalnej, w tym sposoby ich finansowania, jeżeli ma je ponosić osoba zatrudniona. (Jest to szczególnie ważne w kontekście prawa daninowego). Nie można też zapomnieć o konieczności uregulowania ogólnych obowiązków z zakresu ochrony danych osobowych, bowiem w tym przypadku mamy do czynienia nie tyle z pracodawcą i pracownikiem, ile z administratorem danych osobowych i osobami działającymi z jego upoważnienia.
Wskazane wyżej obszary nie są oczywiście katalogiem zamkniętym, bowiem problemów wspólnych dla pracy zdalnej jest zdecydowanie więcej, ale ze względów objętościowych nie ma miejsca na ich szersze omawianie.
Świadczenie pracy na odległość
Po przepisach ogólnych należałoby uregulować zasady stałego wykonywania pracy na odległość za pomocą środków komunikacji elektronicznej, a więc w zmodyfikowanej formie „przenieść” przepisy dotyczące telepracy zawarte w Kodeksie pracy. Przepisy ustawy powinny być w tym zakresie bardzo ogólne, bowiem szczegółowe problemy praktyczne (np. związane z zarządzaniem czasem pracy) mogą być rozstrzygnięte jedynie na poziomie organizacji.
Ponieważ praca zdalna może, jak o tym zresztą świadczy również aktualna wersja przepisów, dotyczyć wykonywania części wytwórczych lub usług materialnych, osią kolejnej części ustawy powinno być wskazane wyżej rozporządzenie dotyczące pracy nakładczej, bowiem ten rodzaj pracy, co oczywiste, w istotny sposób różni się od typowej telepracy.
Czwarta część ustawy, która będzie stanowiła zupełne novum, powinna dotyczyć stosowania pracy zdalnej jako uzupełnienia pracy w siedzibie pracodawcy. Za najważniejsze uregulowanie w tym obszarze uznaję zasady wyrażania zgody przez podmiot zatrudniający na wykonywanie pracy w innym miejscu. Nie może to być, moim zdaniem, poza wyjątkowymi sytuacjami, takimi jak np. obecnie występująca pandemia, forma polecenia. Powinna ona być bowiem traktowana jako benefit dla wszystkich lub określonej grupy albo też jako nagroda (premia) dla osób wyróżniających się w pracy. Odrębne regulacje wprowadziłbym również w stosunku do zatrudnionych opiekujących się dziećmi lub innymi członkami rodziny. W ich przypadku wnioski o umożliwienie wykonywania pracy zdalnej pracodawca powinien co do zasady uwzględnić, o ile nie ma obiektywnych przesłanek stojących temu naprzeciw. Można w tym przypadku zastosować analogiczne rozwiązanie jak w art. 142¹ KP, który do takich powodów zalicza organizację pracy lub rodzaj pracy wykonywanej przez pracownika.
Jeżeli chodzi o kwestie szczegółowe, które należy tutaj wprowadzić, to niewątpliwie jest nią doprecyzowanie, czy system czasu pracy, jaki wynika z umowy o pracę, powinien być stosowany również w przypadku pracy zdalnej (podległość w konkretnych godzinach wynikających z umowy lub regulaminu), czy też można tutaj wprowadzić pewne modyfikacje (w dniach pracy zdalnej stosuje się system zadaniowy, który jednak jest „rozliczany” na koniec dnia lub okresu, w którym praca jest wykonywana).
Ponieważ ‒ jak wskazałem wyżej ‒ jako zasada praca zdalna powinna być regulowana w ustawie jedynie w sposób ramowy, szczegółowe zasady jej realizacji na poziomie organizacji powinny być uregulowane w autonomicznych źródłach prawa, wydanych w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi lub też przy ich braku z innymi przedstawicielstwami pracowniczymi, takimi jak rada pracowników. Wydaje mi się przy tym, że aby nie zablokować w praktyce możliwości wprowadzenia tej instytucji zbyt długim procesem negocjacyjnym, można by skorzystać z przepisu zawartego w art. 104² KP w wersji zmodyfikowanej i przewidzieć, że w razie nieuzgodnienia treści pracy zdalnej z przedstawicielstwem pracowników w ustalonym przez strony terminie regulamin ustala pracodawca.
Zdaję sobie sprawę, że przedstawiona przeze mnie koncepcja może być kontrowersyjna, ale biorąc pod uwagę rosnące znaczenie tej formy wykonywania pracy niezależnie od jej podstawy formalnoprawnej, uważam, że również takie „nieortodoksyjne” podejście powinno być wzięte pod uwagę przy ostatecznym kształtowaniu przepisów.
Nowa rzeczywistość zamówień publicznych
Nowe regulacje, pomimo że oparte są na tych samych dyrektywach unijnych co poprzednia ustawa, zawierają szereg dość rewolucyjnych rozwiązań, łamiących dotychczasowe przyzwyczajenia i schematy działania zarówno zamawiających, jak i wykonawców.
Organizacja procesu zakupowego została ściśle powiązana z celami strategicznymi państwa przy pomocy polityki zakupowej. Zamawiający muszą się pożegnać z szablonowym spojrzeniem na kwestię planowania zamówienia. Obowiązek sporządzania analizy potrzeb i wymagań w postępowaniach o wartości powyżej progu unijnego oraz konieczność sporządzania strategii zakupowej przez organy administracji centralnej zmuszą zamawiających do faktycznej weryfikacji możliwych sposobów i wariantów zaspokajania potrzeb zakupowych.
Zdecydowanie uproszczono procedury udzielania zamówień krajowych, tworząc w tym celu nowy tryb podstawowy, możliwy do stosowania w trzech wariantach: bez negocjacji, z możliwością lub obowiązkiem negocjacji treści ofert w celu ich ulepszenia. Czy w efekcie zamawiający częściej będą sięgać po tryby negocjacyjne, które z pewnością wymagają szerszego zaangażowania osobowego, ale mogą poprawić warunki ofert – wydaje się wątpliwe, choć nowe możliwości napawają umiarkowanym optymizmem.
Zmianą trudną „do oswojenia” będzie zapewne rezygnacja z odrębnej czynności wykluczenia wykonawcy z udziału w postępowaniu. Wystąpienie przesłanek skutkujących wykluczeniem stanowi obecnie podstawę do odrzucenia wniosku lub oferty. Przy tym katalog przesłanek odrzucenia oferty został znacznie rozszerzony, m.in. w związku z obowiązkową elektronizacją wszystkich zamówień, a także (co jest istotną nowością) utworzono katalog odrzucenia wniosku. Zmiany w zakresie procedury udzielania zamówień bez wątpienia będą wymagały nie tylko nabycia nowej wiedzy i umiejętności (w szczególności w zakresie posługiwania się środkami komunikacji elektronicznej), ale też wyzbycia się dotychczasowych przyzwyczajeń uczestników rynku i nowego, świeżego spojrzenia na kolejne czynności podejmowane w postępowaniu.
Nowe przepisy, jak nigdy dotąd, dalece ingerują w treść umowy w sprawie zamówienia publicznego. Wykonawcy doczekali się obowiązkowej waloryzacji wynagrodzenia w przypadku niektórych zamówień, obowiązku określania przez zamawiającego maksymalnej wysokości kar umownych, a także katalogu klauzul abuzywnych, m.in. zakazu (oczywiście: „co do zasady”) naliczania kar umownych za opóźnienie czy zachowania wykonawcy niezwiązane bezpośrednio lub pośrednio z prawidłowym wykonaniem umowy. Zmiany te zapewne poprawią sytuację wykonawców w relacjach umownych z zamawiającymi, a także będą sprzyjały osiągnięciu bardziej demokratycznego podziału obowiązków i ryzyk w umowach, choć bez wątpienia zakres regulacji jest dużo węższy od oczekiwanego.
Całkowitą i chyba najmniej spodziewaną nowością jest objęcie regulacją sporów powstałych na tle realizacji umowy. Wprowadzono bowiem możliwość (a w postępowaniach o znacznej wartości obowiązek) podjęcia próby polubownego rozwiązania sporu, co dotychczas było traktowane przez zamawiających z dużą nieufnością i rzadko występowało w praktyce.
Zgodnie z oczekiwaniami rynku zwiększeniu uległa dostępność środków ochrony prawnej – przewidziano możliwość wnoszenia odwołań w pełnym zakresie we wszystkich postępowaniach, a także wydłużono czas na wnoszenie skarg na orzeczenia Izby i Prezesa Izby. Do rozpoznawania skarg został wyznaczony jeden sąd zwany sądem zamówień publicznych (Sąd Okręgowy w Warszawie). Nadzwyczajny środek odwoławczy w postaci skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, dotychczas zastrzeżony jedynie dla Prezesa UZP, jest już dostępny także stronom postępowania skargowego.
Stopień szczegółowości regulacji jest dla wielu uczestników rynku zaskakujący i krytykowany ze względu na nieadekwatność takiej formy dla aktu prawnego rangi ustawowej. Warto jednak dostrzec, że dla adresatów regulacji precyzyjne określenie procesu zakupowego w ustawie może być kluczem do sprawnego udzielania lub pozyskiwania zamówień. W ostatecznym rozrachunku nowe przepisy pod warunkiem ich przyswojenia – co przy 623 artykułach nie jest zadaniem łatwym – niewątpliwie zmienią oblicze zamówień publicznych.
Odpowiedź na replikę prof. A. Szumańskiego z dnia 11.10.2020 r.
(Prof. Andrzej Szumański: Polemika z uwagami krytycznymi prof. Sołtysińskiego wobec rządowego projektu prawa grup spółek (prawa koncernowego)
Na wstępie Polemista podnosi, że moje uwagi dotyczą nieaktualnego już projektu z dnia 20 lipca 2020 r. zamiast nowej wersji z dnia 8 grudnia 2020 r.[1] Artykuł złożyłem w Redakcji 23 listopada 2020 r. Spotyka mnie także zarzut, że nie śledziłem należycie ewolucji tekstu projektu pod wpływem uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych[2]. Do uwag międzyresortowych oczywiście nie miałem dostępu, a wypowiedzi prof. Szumańskiego dotyczące wyników dyskusji publicznej dowodziły, że jego projekt został uznany za „dobry i prosty”. Ponadto informowały o rzekomo nielicznych opiniach negatywnych, które potwierdzały, że „nikt nie kwestionował naszych ustaleń, z czego jestem bardzo zadowolony, bo to pokazało, że idziemy w słusznym kierunku”[3]. Jeszcze w listopadzie 2020 r. prof. Szumański bronił najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań projektu opracowanego pod auspicjami Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP), twierdząc, że mniejszościowi akcjonariusze nie powinni być silniej chronieni, niż przewiduje projekt, zważywszy, że „mniejszość nie może terroryzować większości”. Ponadto polemizował z uwagami, że prawo holdingowe jest „tworzone na potrzeby Skarbu Państwa (…)”[4].
O tym, że publiczna debata nad projektem była zdecydowanie krytyczna, pisałem już na łamach portalu Legalis. Wspomnę jedynie, że relacjonując przebieg dyskusji, Autor zupełnie pominął np. krytyczny list 26 profesorów, doktorów i przedstawicieli kilku największych kancelarii prawniczych. Szereg druzgocących opinii na temat założeń projektu zawierały ponadto liczne artykuły prasowe opublikowane wiele tygodni przed ukazaniem się grudniowej wersji projektu[5].
Drugim zasadniczym argumentem Polemisty jest zarzut, że znacząca część moich uwag ma charakter polityczny, więc nie będzie się do nich odnosił. Również ta ostatnia opinia służy po prostu usprawiedliwieniu braku odpowiedzi na argumenty zawarte w mojej i wielu innych publikacjach wskazujących na istotne wady rządowej nowelizacji. Uniknięciu odpowiedzi na pytania służą więc oba główne argumenty prof. Szumańskiego. Jego zdaniem lipcowa wersja projektu, której towarzyszyło zaproszenie do publicznej dyskusji, nie zasługiwała na krytykę, gdyż założenia nowego prawa koncernowego uległy istotnym zmianom w grudniu. Pominął całkowicie krytykę procesu przygotowania projektu opracowanego pod auspicjami MAP, tłumacząc również, że miała ona charakter polityczny. W ten sposób usprawiedliwił m.in. milczenie wobec zarzutów zastąpienia komisji kodyfikacyjnej przez funkcjonariuszy resortu MAP i innych władz Skarbu Państwa w procesie nowelizacji tak ważnej ustawy jak KSH. Odpierając zarzut resortowego charakteru projektu, Autor zwraca uwagę, że został on przygotowany przez niezależnych ekspertów jako projekt rządowy, a ponadto poddany uzgodnieniom międzyresortowym, „w szczególności należy podkreślić jego konsultacje z Ministerstwem Sprawiedliwości, które jest odpowiedzialne za stan prawa prywatnego w Polsce (…)”[6]. W ten sposób dowiadujemy się, że prof. Szumański opracował nie tyle projekt resortowy, lecz rządowy, w którego uzgodnieniach uczestniczyli przedstawiciele wielu resortów, w szczególności sprawiedliwości. Szkoda jednak, że prof. Szumański nie powołał opinii powstałej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Czy podważyła ona stanowisko Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów, której opinia stwierdza, że projekt prawa holdingowego narusza podstawowe zasady prawa prywatnego, stwarza ryzyko drenażu majątku spółek zależnych i przewiduje niedostateczną ochronę spółek mniejszościowych? Bez zdecydowanego wsparcia ministerstwa, kierowanego przez ministra Ziobrę, trudno byłoby bowiem chyba pominąć kilka podstawowych założeń projektu, których broni prof. Szumański (np. poglądów o należytym zabezpieczeniu interesów wspólników mniejszościowych czy o absurdalności zarzutów, że projekt jest przygotowany w interesie spółek, w których dominującą rolę odgrywają spółki kontrolowane przez Skarb Państwa lub inna państwowa osoba prawna).
Pogląd o przyznaniu swoistego immunitetu politycznego ekspertom uczestniczącym w przygotowaniu rządowych aktów prawnych budzi zasadnicze wątpliwości. Pomijam brak jasnych kryteriów wyodrębnienia spraw politycznych, które nie wymagają rzekomo uzasadnienia i odpowiedzi na uwagi krytyczne przez osoby, którym powierzono opracowanie projektu ustawy. Profesor Szumański nie wyjaśnił bliżej, dlaczego krytyka procesu przygotowania rządowego projektu ustawy ma charakter polityczny i zwalnia go jako eksperta uczestniczącego w tym procesie od zajęcia stanowiska wobec krytyki wyrażonej w publicznej dyskusji. Powołał jedynie argument, że nie jest politykiem, lecz tylko niezależnym ekspertem. Czy broniąc tezy, że sporny projekt nie został przygotowany w interesie spółek z udziałem Skarbu Państwa, Autor występuje tylko jako niezależny ekspert, czy zajmuje także stanowisko w głośnym sporze politycznym? Różnice zdań w dziedzinie prawa prywatnego przybierają postać doniosłych sporów politycznych w zależności od konkretnej sytuacji. Uchwała rady nadzorczej w sprawie powierzenia stanowiska prezesa zarządu istotnej gospodarczo spółki jednemu z dwóch kandydatów zgłoszonych przez spółkę Skarbu Państwa wbrew mniejszościowym akcjonariuszom, którzy wyrażają krytyczne opinie wobec gospodarczej strategii rządu realizowanej przez drugiego kandydata (dotychczasowego prezesa zarządu), wymagać będzie chyba od członków rady zajęcia stanowiska nie tylko w sprawach mniej politycznie drażliwych (np. oceny wykształcenia obu ubiegających się o nominację osób), lecz także wobec bardziej politycznie nośnych aspektów sporu. Załóżmy, że w opisanej sytuacji o powierzeniu stanowiska dotychczasowemu prezesowi zarządu zadecydował jeden głos, a na posiedzeniu rady nadzorczej jej przewodniczący został zapytany, dlaczego odrzucono zarzuty podniesione publicznie wobec powołanego ponownie prezesa. Czy gdyby adresatem pytania był prof. Szumański, odmówiłby odpowiedzi, tłumacząc, że ma ono charakter polityczny? Czy też wykorzystałby argumentację przedstawioną podczas dyskusji w łonie rady, wyjaśniając otwarcie np.: „nie jestem politykiem, lecz jako ekspert podzielam argumentację zarządu spółki z udziałem Skarbu Państwa realizującej konsekwentnie założenia polityki rządu, z którą się zgadzam”. Brak jasnych kryteriów wyróżnienia spraw o charakterze politycznym i uwag „czysto” merytorycznych powoduje, że wiele zagadnień w dziedzinie tworzenia ustawodawstwa wywołuje doniosłe politycznie spory. Dlatego nie podzielam arbitralnego uzasadnienia immunitetu eksperta, na który powołał się prof. Szumański, nie odpowiadając na krytykę rządowego procesu nowelizacji KSH, w szczególności prawa koncernowego. Polemista uznał za uwagi polityczne zarówno krytykę zastąpienia Komisji Kodyfikacyjnej przez MAP, jak i powierzenie nadzoru nad tym procesem osobom bez dostatecznych doświadczeń i kwalifikacji w zakresie tworzenia prawa, gotowych do realizacji zaleceń rządowych, wysoce wątpliwych w świetle Konstytucji i okazujących lekceważenie wyroków Sądu Najwyższego[7]. Wyraziłem także wątpliwość, czy MAP służy kompetencja nowelizacji KSH dotycząca wszystkich podmiotów gospodarki. Czy ekspert powołany do opracowania nowej ustawy może całkowicie abstrahować od tego, kto nadzoruje jego działalność i jakim celom może ona służyć, zwłaszcza gdy ogólne jej cele zakreślone przez rząd lub konkretny resort budzą wątpliwości konstytucyjne? Czy przywilej eksperta zawsze uzasadnia przyjęcie zaszczytnej funkcji w zaufaniu do władz resortu (rządu) w opisanych okolicznościach?
Nie potrafię wyjaśnić postawy eksperta tej klasy co prof. Szumański. Przypuszczam, że zajęte przez niego stanowisko tłumaczy głębokie, chyba nieco naiwne zaufanie, że – jak podnosi – żyjemy w demokratycznym państwie prawa[8]. Uzasadniając swój przywilej eksperta, nie zauważył jednak, że sam zajął bez uzasadnienia stanowisko w kontrowersyjnym sporze politycznym. Odwołanie do „demokratycznego państwa”, w którym jurysta ekspert korzysta z kontrowersyjnego przywileju odmowy odpowiedzi na krytykę procesu tworzenia prawa, wywołało moje zaskoczenie. Nadal trapią mnie wątpliwości, czy immunitet eksperta tłumaczy postawę Profesora. Żyjemy w państwie, w którym w skład Trybunału Konstytucyjnego powołano trzech „dublerów” na miejsce osób wybranych prawidłowo w świetle wyroku TK poprzedniej kadencji. W składzie Trybunału znalazła się J. Przyłębska, a także kilka osób z naruszeniem art. 194 ust. 1 Konstytucji, który stanowi, że TK składa się z osób „wyróżniających się wiedzą prawniczą”. Trybunał opóźnia rozpatrzenie spraw, często kilkakrotnie bez uzasadnienia, a jego orzeczenie dotyczące aborcji nie jest publikowane od tygodni z naruszeniem art. 190 ust. 2 Konstytucji, który ustanawia obowiązek niezwłocznego ogłoszenia wyroku. Kłopoty polskiego rządu z praworządnością dotyczą nie tylko TK.
Mimo że Konstytucja wymaga podziału i równowagi władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej (art. 10), Krajowa Rada Sądownictwa (KRS), która powinna stać na straży niezawisłości sądów i niezależności sędziów (art. 186), została całkowicie podporządkowana koalicji rządowej. Ostatni spór w tym organie zakończył się nieoczekiwanie odwołaniem jej przewodniczącego i rzecznika z powodu „utraty zaufania”, lecz bez uzasadnienia. Z wypowiedzi przewodniczącego wynika, że ujawnienie zarobków członków KRS kosztowało ich utratę stanowisk. Okazuje się, że zlekceważenie przywileju eksperckiego w sprawach politycznie drażliwych może dziś kosztować utratę stanowiska w organie decydującym o składzie Izby Dyscyplinarnej. Czy wątpliwości mojego Polemisty nie wywołuje okoliczność, że powołanie Izby Dyscyplinarnej służy dalszym próbom podporządkowania władzy sądowniczej z naruszeniem Konstytucji i standardów UE, wbrew orzecznictwu SN i TSUE, przy wsparciu polityki rządowej przez TK? Szanując prawo prof. Szumańskiego do wyrażania poglądów politycznych życzliwych wobec rządu i władz MAP, pozwolę sobie zauważyć, że krytyczne wypowiedzi dotyczące procesu nowelizacji KSH, zwłaszcza prawa koncernowego, wyrażałem nie tyle dlatego, że szansę taką stwarza mi „państwo demokratyczne”, lecz dzięki temu, że w Polsce działają nadal prywatni wydawcy. Nie powiodły się dotąd także całkowicie „reformy” sądownictwa. Wielu członków tzw. kasty sędziowskiej ryzykuje utratę immunitetu i wolność osobistą, wydając wyroki zgodnie z Konstytucją i sumieniem, wbrew wnioskom podporządkowanej już w znacznym stopniu prokuratury.
Zakres wolności i publikowania poglądów politycznych w Polsce stanowi przedmiot głębokiego sporu. Uchwalenie rządowego prawa koncernowego może się przyczynić do ograniczenia tych wolności dzięki wzmocnieniu pozycji Skarbu Państwa jako podmiotu de facto dominującego w podlegających politycznym wpływom zarządach takich państwowych molochów jak PKN Orlen. Profesor Szumański zwalcza szczególnie energicznie pogląd, że jego projekt był pisany „pod grupę spółek z udziałem Skarbu Państwa”[9]. Uważa, że są one „niemerytoryczne”, ponieważ projekt dotyczy również podmiotów prywatnych, był opracowany przez niezależnych ekspertów zasiadających w spółkach Skarbu Państwa oraz poddany licznym resortowym uzgodnieniom. Zarzuty ryzyka drenażu spółek zależnych są rzekomo absurdalne, gdyż spółki zależne z udziałem Skarbu Państwa są z reguły jednoosobowe, a praktyka pokazuje rzekomo dokapitalizowanie spółek zależnych przez spółkę dominującą z udziałem fiskusa[10]. Autor nie powołuje żadnych danych statystycznych, aby wykazać absurdalność twierdzeń podważających jego tezy[11]. Jak zatem wyjaśnić sprzeciw Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych wobec rządowego projektu oraz konkretne przykłady prób drenażu takich spółek przez PKN Orlen, państwowego molocha, który np. zaoferował mniejszościowym akcjonariuszom Energa SA 8,35 zł za akcję, po czym zaksięgował je u siebie po dwukrotnie wyższej cenie? Zarzut taki podniosła grupa ponad 500 drobnych inwestorów sprzeciwiających się wyjściu tej spółki z GPW, a sąd udzielił im zabezpieczenia[12]. Może rezygnacja z eksperckiego immunitetu przez Polemistę i poparty konkretnymi dowodami opis licznych korzyści drobnych akcjonariuszy w kontrolowanych przez spółkę dominującą z udziałem Skarbu Państwa skłoniłyby krytyków giełdowych do wsparcia reformy?
Rada Nadzorcza Orlenu przeanalizowała już z pewnością starannie nie tylko ekonomiczne skutki zakupu przez koncern większości tytułów prasy lokalnej od niemieckiego wydawcy Polska Press. Zakup obejmuje 20 spośród 24 lokalnych gazet, a także ponad 100 tygodników oraz kilkaset witryn internetowych. Ta i inne inwestycje Orlenu wywołują nie tylko obawy wspólników mniejszościowych, lecz także istotne problemy konstytucyjne (np. wpływ tych transakcji na wolność prasy i środków społecznego przekazu (art. 14) oraz respektowanie pomocniczości państwa w świetle art. 20 Konstytucji). Tymczasem istotne wątpliwości w świetle wymienionych zasad ustrojowych budzi obecna polityka inwestycyjna i ‒ szerzej ‒ gospodarcza Orlenu. Państwowy koncern naftowy nie tylko dokonał zakupu tytułów Polska Press, lecz tworzy wspólnie z PZU dom mediowy, który ma m.in. prowadzić inwestycje głównie w spółkach z udziałem podmiotów państwowych. Wspomniane okoliczności krytykuje nie tylko prasa opozycyjna, lecz także dziennikarze zatrudnieni w zakupionej prasie lokalnej[13]. Aprobują natomiast dziennikarze życzliwi rządowi, oczekując repolonizacji prasy lokalnej oraz wsparcia TVP podczas kampanii wyborczych. Jedynie Ł. Warzecha, konserwatywny, lecz znany z niezależności opinii dziennikarz, skomentował: „Linia transmisyjna: pan Prezes Kaczyński – pan Wicepremier Sasin – pan Prezes Obajtek – redaktor naczelny – dziennikarze wydaje się więcej niż oczywista”. Coraz częściej pojawiają się ostatnio informacje, że akwizycja via Orlen lub kontrolowane przez niego podmioty grozi np. Gremii Media („Rzeczpospolita”) i Info Business (właściciel „Gazety Prawnej”)[14]. Ostatnie przykłady dowodzą, że kapitały wspólników mniejszościowych w spółkach z udziałem fiskusa były wykorzystywane w celach politycznych i ryzykownych gospodarczo, zanim doszło do uchwalenia nowego prawa koncernowego. Gdy projekt stanie się ustawą, sytuacja tych wspólników ulegnie osłabieniu, a rząd uzyska jeszcze bardziej skuteczny instrument realizowania swych celów, bez ryzyka obrony powołanych wyżej wartości konstytucyjnych przed TK. Obronę tych wartości utrudnia również koncepcja eksperckiego immunitetu (przywileju) milczenia wobec krytyki uznanej przez twórcę ustawy za polityczną. Koncepcja ta jest, niestety, zbieżna z wieloma przykładami częstego dziś uzasadniania utrzymywania poufności informacji o doniosłym znaczeniu dla interesu publicznego.
[1] Polemika z uwagami krytycznymi prof. Sołtysińskiego, Legalis.pl
[2] A. Szumański, tamże.
[3] Nowelizacja KSH powstała „w myśl zasady inżyniera Kałasznikowa (…)”. Por. wywiad M. Lisa z autorem propozycji zmian w Kodeksie spółek handlowych z dnia 14.10.2020 r.
[4] A. Szumański, „Rzeczpospolita” z dnia 6.11.2020 r.
[5] Por. np. A. Opalski, Projekt prawa grup spółek, czyli skok na spółki Skarbu Państwa, „Rzeczpospolita” z dnia 18.8.2020 r. i J. Olczyk, Projekt prawa holdingowego w ogniu krytyki (…), „Rzeczpospolita” z 13.10.2020 r.
[6] Polemika, s. 3.
[7] Por. moje uwagi dotyczące dotychczasowej działalności wicepremiera Sasina i wiceministra Kowalskiego, Resortowy projekt zmian KSH z 9.12.2020 r., Legalis.pl
[8] W polemice wyjaśnił odmowę udzielenia odpowiedzi na uwagi licznych krytyków, a jednocześnie wyraził zrozumienie dla naszych zastrzeżeń w następujący sposób: „Szanując prawo każdego do wyrażania swoich poglądów politycznych w demokratycznym państwie, nie będę się odnosił do tych ostatnich, gdyż nie jestem politykiem, a tylko ekspertem”. Polemika, s. 1.
[9] Tamże, s. 3.
[10] Tamże, s. 4.
[11] Por. A. Opalski, „Rzeczpospolita” z dnia 24.12.2020 r. oraz K. Oplustil, Legalis z dnia 21.12.2020 r.
[12] „Gazeta Wyborcza”, Wezwanie w dołku pandemicznym, 11.1.2021 r., s. 5.
[13] A. Grzeszak, Orlen Press, „Polityka” nr 5 z 16.12.2020 r., s. 15 i n.
[14] Tamże oraz H. Hajdarowicz, Zadziwiające zbiegi okoliczności, „Rzeczpospolita” z dnia 14.1.2021 r., s. 12.
Tornado podatkowe 2021
Większość uczestników procesu legislacyjnego przyjęło, że zmiany podatkowe muszą być ogłoszone z odpowiednim vacatio legis, a w przypadku zmian w podatkach dochodowych wystarczająca jest publikacja do 30 listopada roku poprzedzającego. Wnioskowanie to oparte jest na opacznym rozumieniu wytycznych Trybunału Konstytucyjnego. Wskazywał on co prawda na 30 listopada jako ostatni moment ogłoszenia tych zmian. Jednak podkreślał, że ten okres powinien być wystarczający dla dostosowania się adresatów do nowych regulacji.
Rewolucyjne zmiany podatkowe w podatkach dochodowych tym razem dotykają polskich przedsiębiorców oraz podatników uzyskujących dochody z pracy najemnej. Projekty tych zmian nie zostały poddane konsultacjom społecznym (trzydniowy termin nie był przejawem rzeczywistej intencji ich konsultowania i dialogu). Mimo to w trakcie prac legislacyjnych podkreślano wadliwość projektów oraz ich nierzetelne uzasadnienie.
Przede wszystkim w projekcie Ministerstwa Finansów wskazano, że głównym celem zakładania spółek komandytowych ze spółką z o.o. jako komplementariuszem jest optymalizacja podatkowa. Jakoby takim działaniem było unikanie podwójnego opodatkowania spółek kapitałowych (podatek CIT płacony przez spółkę, a następnie podatek od dywidendy). Spółki komandytowe miały być także wykorzystywane przez zagraniczne podmioty do zmniejszania podatków uiszczanych w Polsce. Obydwa twierdzenia nie są prawdziwe.
Po pierwsze, wybór formy prowadzenia działalności gospodarczej nie jest działaniem sztucznym i nie można go kwalifikować jako unikanie opodatkowania. Uzasadnienie projektu ustawy wskazuje, że dokonane zmiany naruszają konstytucyjną swobodę działalności gospodarczej (art. 22). Niezrozumiałe są twierdzenia projektodawców o konieczności wyboru formy spółek kapitałowych w sytuacji, gdy ta forma byłaby najwłaściwsza ze względu na przedmiot prowadzonej działalności. Okazuje się po raz kolejny, że przedsiębiorcy podejmują błędne decyzje, dlatego administracja i ustawodawca muszą im „pomóc” wrócić na właściwe tory.
Po drugie, spółki komandytowe w Polsce zakładane są głównie przez właścicieli firm rodzinnych. Idealnie odpowiadają potrzebom sukcesyjnym oraz zaangażowaniu inwestorów biernych. Bardzo często wykorzystywane są w branży doradczej, gdzie tylko jeden ze wspólników odpowiada jako komplementariusz, ale także ma prawo do reprezentacji. Pozostali wspólnicy nie nabywają takich uprawnień.
Po trzecie, liczba spółek komandytowych w Polsce jest proporcjonalnie mniejsza niż np. w Niemczech. Tam również możliwe jest jednokrotne opodatkowanie wspólnika takiej spółki. Nie jest to traktowane jako struktura optymalizacyjna, mimo że państwo to prowadzi skuteczne działania przeciwdziałające unikaniu opodatkowania.
Po czwarte, w roku 2018 na ponad 38 tys. spółek komandytowych jedynie 2,3 tys. miało zagranicznego wspólnika. Co najważniejsze, jedynie w przypadku 2 tys. spółek udział zagranicznego wspólnika był większościowy. Jednocześnie ponad 43% spółek miało dominujący udział osób fizycznych będących polskimi rezydentami.
Po piąte, kontrola podatkowa dochodów z transparentnych spółek komandytowych powinna być prowadzona w stosunku do każdego ze wspólników. Dla administracji podatkowej było to dodatkowe zadanie, czasami pracochłonne. Lepiej zatem zmienić zasady opodatkowana niż podnieść kompetencje KAS.
Dla projektodawców opodatkowanie spółek komandytowych (niektórych spółek jawnych) jest idealnym rozwiązaniem zmierzającym do ułatwienia funkcjonowania Krajowej Administracji Skarbowej oraz… zwiększenia wpływów podatkowych. Jednak zakładane w projekcie znaczące zwiększenie wpływów z podatku dochodowego od osób prawnych jest nierealne, zwłaszcza w perspektywie kilku lat. Wystarczy wskazać, że zyski wspólników osiągnięte przed zmianą były już opodatkowane, a zatem w kolejnych latach mogą być wypłacone bez dodatkowego obciążenia. W niektórych branżach są to skumulowane zyski z ostatnich kilkunastu lat. Ponadto znaczna część spółek komandytowych będzie miała status małego podatnika (obroty do równowartości 2 mln euro), a tym samym zapłacą niższy, 9-procentowy podatek CIT. Jednocześnie wiele przedsiębiorstw ulegnie przekształceniu lub reorganizacji do bardziej optymalnej formy działalności gospodarczej. Warto także wskazać, że drastycznie spadną wpływy z daniny solidarnościowej, którą nie będą objęte dochody wypłacane wspólnikom spółek komandytowych.
Podobnie negatywnie należy ocenić zwiększenie obciążenia osób fizycznych poprzez zmiany w zakresie ulgi abolicyjnej, której istotą jest zniesienie skutku metody proporcjonalnego odliczenia w stosunku do wybranych źródeł przychodów i zrównanie ich efektywnego opodatkowania ze skutkiem, jaki powoduje metoda wyłączenia z progresją. Uzasadnieniem wprowadzonej zmiany ma być… wzrost świadomości podatników pracujących za granicą, że trzeba zadeklarować, a niejednokrotnie zapłacić dodatkowe obciążenie podatkowe. Tym samym zamiast pozostawić mechanizm preferujący brak zmiany rezydencji podatkowej, pozwalając na skorzystanie z ulgi w rozliczeniu dochodów zagranicznych, projektodawcy zachęcają do migracji. Dotyczy to zwłaszcza marynarzy, którzy już rozważają zmianę swojego miejsca rezydencji podatkowej (centrum interesów życiowych).
Zmiany podatkowe powinny być wprowadzane z odpowiednim vacatio legis, a takim nie jest miesięczny termin. Dla tak zasadniczych zmian potrzebny jest co najmniej sześciomiesięczny, najlepiej roczny termin. Tornado nie jest zjawiskiem pożądanym, zwłaszcza gdy już jesteśmy w trakcie sztormu związanego z obecną sytuacją epidemiologiczną. Dodatkowo w 2021 roku wzrośnie szereg podatków i opłat. Koszty prowadzenia biznesu, zwłaszcza przez polskie firmy rodzinne, znacznie wzrosną w sytuacji, gdy inne państwa Unii Europejskiej obniżają podatki. Najbardziej jednak martwi brak konsultacji społecznych oraz nieujawnienie rzeczywistych celów zmian – wyłącznie fiskalnych.
Prof. Adam Mariański, Partner Mariański Group
Najlepszy doradca podatkowy w Polsce w podatku dochodowym wg rankingu „Rzeczpospolitej”